niewybaczalny błąd św. Josemarii Escrivy
Autor |
Wiadomość |
Anonim (konto usunięte)
|
ToMu napisał(a): A jakoś nikt nie bierze - przy swoich, zawsze bardzo "obiektywnych" kryteriach oceny przycyzn - pod uwagę czegoś takiego, jak zmiana mentalności i hierarchii wartości samych ludzi, któzy ten Kościół tworzą. Ależ oczywiście, że zmianę mentalności się bierze pod uwagę. ale to nie przyczyna, to skutek. Skutek "otworzenia okna". ToMu napisał(a): Myślisz, że jakby SVII nie było - to wszystko byłoby tak cacy, jak przedtem Nie. Nie byłobyt. Bo ludzie się zmieniają. Inne rzeczy są dla nich ważniejsze niż Bóg. Kiedy się zmienili? i dlaczego kościelna hierarchia to akceptuje. ToMu napisał(a): I powiem Ci - Kościół byłby jeszcze w gorszej kondycji, przytaczane przez Ciebie statystyki wyglądałyby jeszcze gorzej - gdyby SVII nie było. [/b]
niestety niektóre z soborowych deklaracji ja trektuję właśnie jako kapitulację przed światem a nie obronę.
Z pierwszego listu św. Jana Apostoła
Nie miłujcie świata,
ani tego, co jest na świecie.
Jeśli ktoś miłuje świat
nie ma w nim miłości Ojca.
Przypis z "tysiąclatki" wyjaśnia, że ten "Świat" oznacza siły przeciwstawiające się zbawieniu.
|
N lip 30, 2006 10:20 |
|
|
|
|
Anonim (konto usunięte)
|
ToMu napisał(a): I powiem Ci - Kościół byłby jeszcze w gorszej kondycji, przytaczane przez Ciebie statystyki wyglądałyby jeszcze gorzej - gdyby SVII nie było.
A jak wytłumaczysz dziwny fakt załamania się owych statystyk w połowie lat 60-tych ubiegłego wieku? Do tego okresu była lekka tendencja wzrostowa. A później tragiczny spadek. Korelacja czasowa jest zastanawiająca.
|
N lip 30, 2006 10:28 |
|
|
Kamyk
Dołączył(a): N lut 19, 2006 17:18 Posty: 7422
|
Cytuj: Ależ oczywiście, że zmianę mentalności się bierze pod uwagę. ale to nie przyczyna, to skutek. Skutek "otworzenia okna". Właśnie zmiana mentalności to jedna z przyczyn. Gdyby to był skutek VII jak twierdzisz to musiałby dotyczyć tylko tych, których dotyczył VII. Tak oczywiście nie jest, bo zmieniają sie wszyscy ludzie, nie tylko katolicy Cytuj: Kiedy się zmienili? i dlaczego kościelna hierarchia to akceptuje. Wciaż sie ludzie zmieniają, zwłaszcza w ostatnich dziesięcioleciach było sporo zmian (rewolucja seksualna, rewolucja techniczna, upadek komunizmu) - t owszystko w ogromnym stopniu wpłynęło na ludzi. Dlaczego hierarchia to akceptuje? Akceptuje to, co jest dobre. Potępia to, co jest złe. W tych zmianach były zarówno dobre jak i złe strony. Cytuj: niestety niektóre z soborowych deklaracji ja trektuję właśnie jako kapitulację przed światem a nie obronę.
A ja traktuje własnie jako "otworzenie okna", jak przewietrzenie Kościoła, który tyle wieków żył w izolacji. Kościół ma prowadzić do zbawienia, wiec nie może być zamknięty, wyizolowany
|
N lip 30, 2006 10:57 |
|
|
|
|
Anonim (konto usunięte)
|
ToMu napisał(a): I powiem Ci - Kościół byłby jeszcze w gorszej kondycji, przytaczane przez Ciebie statystyki wyglądałyby jeszcze gorzej - gdyby SVII nie było.
A jak wytłumaczysz FAKT (wylosuj sobie 10 dowolnych diecezji na świecie - sprawdzimy), że do Soboru "krzywa rosła" , a po wprowadzeniu Nowej Mszy i "nowej" teologii (czyli od roku 1970) "krzywa spada"? Jest taka jedna diecezja w Brazylii, w której "spadek" zaczął się dopiero w latach 80-tych. Campos się nazywa. A to dlatego, że ordynariusz tej diecezji do 1981 r. NIE ZEZWALAŁ na wprowadzenie u siebie Novus Ordo. Niestety, w 1981 r. musiał udać się na emeryturę, a jego następca "zrobił porządek".
|
N lip 30, 2006 15:32 |
|
|
Anonim (konto usunięte)
|
Tomek Torquemada napisał(a): A jak wytłumaczysz dziwny fakt załamania się owych statystyk w połowie lat 60-tych ubiegłego wieku? Do tego okresu była lekka tendencja wzrostowa.
Lekka??? W latach 40-50 ubiegłego stulecia w USA powstało KILKASET nowych katolickich seminariów!
|
N lip 30, 2006 15:33 |
|
|
|
|
Spidy
Dołączył(a): Wt lis 15, 2005 17:06 Posty: 968
|
Tomek Torquemada napisał(a): A jak wytłumaczysz dziwny fakt załamania się owych statystyk w połowie lat 60-tych ubiegłego wieku? Do tego okresu była lekka tendencja wzrostowa. A później tragiczny spadek. Korelacja czasowa jest zastanawiająca.
Dlaczego patrzeć na lata 60. tylko przez pryzmat SV II? Przecież młodzi ludzie w latach 60. zostali postawieni w środku wielu innych zjawisk społecznych, które miały na nich wpływ, obawiam się, dużo większy niż SV II.
Moą to być:
- rewolucja obyczajowa w USA i Francji, a później innych krajach Zachodu,
- wojna w Wietnamie i rodzący się ruch pacyfistyczno-anarchistyczny,
- większa mobilność ludzi, a przez to zanik więzi u wspólnot lokalnych lub ich rozpad (mniejsze znaczenie życia parafialnego).
To tylko kilka pierwszych z brzegu... Nie jestem historykiem, ale wydaje mi się, że to byłaby, Tomku, naciągana korelacja.
Myślę, że wpływ SV II na ilość (i jakość!) powołań będzie można oceniać po dużo dłuższym czasie niż 40 lat. Osobiście wątpię w jakikolwiek bezpośredni wpływ SV II na zmniejszenie się ilości powołań w tym sensie, że... bez SV II mogłoby być gorzej. Na przykład ruchy świeckie rozwinęły się na dobre po ostatnim soborze, ktory przypomniał o powszechnym powołaniu do świętości i apostolstwie świeckich.
Zdawajmy sobie jednak sprawę, że to gdybanie z gatunku: "co by było gdyby w środku stawu rosły grzyby".
_________________ Nie smuć się zaraz z nieszczęść na świecie, bo nie znasz dobra zamierzonego w wyrokach Bożych, które one niosą z sobą dla wiecznej radości wybranych. (św. Jan od Krzyża)
|
N lip 30, 2006 15:39 |
|
|
Anonim (konto usunięte)
|
Spidy napisał(a): Nie jestem historykiem, ale wydaje mi się, że to byłaby, Tomku, naciągana korelacja.
Ależ korelacja czasowa JEST FAKTEM. Możemy dyskutować o tym, czy jest związek przyczynowo-skutkowy, ale korelacja po prostu jest i już.
|
N lip 30, 2006 15:48 |
|
|
Anonim (konto usunięte)
|
Spidy napisał(a): Na przykład ruchy świeckie rozwinęły się na dobre po ostatnim soborze, ktory przypomniał o powszechnym powołaniu do świętości i apostolstwie świeckich.
No właśnie. Skoro John Smith może "się realizować" duszpastersko, jako kierujący parafią świecki "asystent pastoralny" albo nawet jako duchowny "żonaty diakon" bez studiów teologicznych, to po co ma iść do seminarium, męczyć się tam 6 lat, ślubować celibat itepe itede?
W większości amerykańskich diecezji księży ubywa mniej więcej w takim samym tempie, w jakim przybywa żonatych stałych diakonów. Jak to skomentujesz? Też będzie winna wojna w Wietnamie?
|
N lip 30, 2006 15:48 |
|
|
Anonim (konto usunięte)
|
Jeszcze jeden ciekawy dokument:
http://cara.georgetown.edu/AttendPR.pdf
Proszę spojrzeć na wykres na stronie 2 - Proszę zwrócić uwagę na nachylenie zbocza spadku w latach 1965-1970. Jak widać, nawet "częściowe popsucie" Mszału Rzymskiego w 1965 r. spowodowało drastyczny spadek "uczęszczalności" na Msze święte w USA. Potem było juz tylko gorzej i trend spadkowy się utrzymuje. Proszę również zwrócić uwagę, że w latach 1955-1965 różnice w wynikach mieściły się swobodnie w granicach błędu metody pomiaru (3%).
|
N lip 30, 2006 17:03 |
|
|
Anonim (konto usunięte)
|
Spidy: Mylisz się, opowiadając, że winę ponoszą czynniki zewnętrzne! Gdyby tak było, podobnie oberwałoby się sektom protestanckim!
|
N lip 30, 2006 17:38 |
|
|
ToMu
Dołączył(a): Cz kwi 14, 2005 9:49 Posty: 10063 Lokalizacja: Trójmiasto
|
maciek_z_gdanska napisał(a): ToMu napisał(a): A jakoś nikt nie bierze - przy swoich, zawsze bardzo "obiektywnych" kryteriach oceny przycyzn - pod uwagę czegoś takiego, jak zmiana mentalności i hierarchii wartości samych ludzi, któzy ten Kościół tworzą. Ależ oczywiście, że zmianę mentalności się bierze pod uwagę. ale to nie przyczyna, to skutek. Skutek "otworzenia okna". No to widizmy to z zupełnie różnych stron. "Otwarcie okna" było efektem przystosowania się Kościoła do zmiany mentalności ludzi. Przyczyną była świadomość potrzeby takiej odmiany. maciek_z_gdanska napisał(a): ToMu napisał(a): Myślisz, że jakby SVII nie było - to wszystko byłoby tak cacy, jak przedtem Nie. Nie byłobyt. Bo ludzie się zmieniają. Inne rzeczy są dla nich ważniejsze niż Bóg. Kiedy się zmienili? i dlaczego kościelna hierarchia to akceptuje. A co ma zrobić KAZAĆ ludziom wierzyć Kościół nie jest przymusem. Nikt dzisiaj nikogo nie będzie sądził za to, że do kościoła nie chodzi. Gdyby biskupi i papieże nie zrozumieli potrzeby zmiany podejścia Kościoła, przemyślenia wielu rzeczy na nowo na soborze - nie wiem, jakby Kościół dzisiaj wyglądał. maciek_z_gdanska napisał(a): ToMu napisał(a): I powiem Ci - Kościół byłby jeszcze w gorszej kondycji, przytaczane przez Ciebie statystyki wyglądałyby jeszcze gorzej - gdyby SVII nie było. [/b] niestety niektóre z soborowych deklaracji ja trektuję właśnie jako kapitulację przed światem a nie obronę. To użyj sobie wyobraźni, i pomyśl jak by wyglądał dzisiaj katolicyzm, gdyby nie sobór i kilku ostatnich papieży. Byłaby nadal msza trydencka - fajnie, nie I co z tego Ilu ludzi by na nią chodziło maciek_z_gdanska napisał(a): Z pierwszego listu św. Jana Apostoła Nie miłujcie świata, ani tego, co jest na świecie. Jeśli ktoś miłuje świat nie ma w nim miłości Ojca.
Przypis z "tysiąclatki" wyjaśnia, że ten "Świat" oznacza siły przeciwstawiające się zbawieniu.
_________________ Wiara polega na wierzeniu w to, czego jeszcze nie widzisz. Nagrodą wiary jest zobaczenie wreszcie tego, w co wierzysz. (św. Augustyn z Hippony)
Było, więc jest... zawsze w Bożych rękach - blog | www
|
Pn lip 31, 2006 7:55 |
|
|
ToMu
Dołączył(a): Cz kwi 14, 2005 9:49 Posty: 10063 Lokalizacja: Trójmiasto
|
Spidy napisał(a): Tomek Torquemada napisał(a): A jak wytłumaczysz dziwny fakt załamania się owych statystyk w połowie lat 60-tych ubiegłego wieku? Do tego okresu była lekka tendencja wzrostowa. A później tragiczny spadek. Korelacja czasowa jest zastanawiająca. Dlaczego patrzeć na lata 60. tylko przez pryzmat SV II? Przecież młodzi ludzie w latach 60. zostali postawieni w środku wielu innych zjawisk społecznych, które miały na nich wpływ, obawiam się, dużo większy niż SV II. Moą to być: - rewolucja obyczajowa w USA i Francji, a później innych krajach Zachodu, - wojna w Wietnamie i rodzący się ruch pacyfistyczno-anarchistyczny, - większa mobilność ludzi, a przez to zanik więzi u wspólnot lokalnych lub ich rozpad (mniejsze znaczenie życia parafialnego). To tylko kilka pierwszych z brzegu... Nie jestem historykiem, ale wydaje mi się, że to byłaby, Tomku, naciągana korelacja. Myślę, że wpływ SV II na ilość (i jakość!) powołań będzie można oceniać po dużo dłuższym czasie niż 40 lat. Osobiście wątpię w jakikolwiek bezpośredni wpływ SV II na zmniejszenie się ilości powołań w tym sensie, że... bez SV II mogłoby być gorzej. Na przykład ruchy świeckie rozwinęły się na dobre po ostatnim soborze, ktory przypomniał o powszechnym powołaniu do świętości i apostolstwie świeckich. Zdawajmy sobie jednak sprawę, że to gdybanie z gatunku: "co by było gdyby w środku stawu rosły grzyby".
Spidy - bo tak jest wygodniej .
I z boku ktoś może pomyśleć, że cały świat kręcił się wokół SVII, i że taki Torquemada ma rację
Oczywiście, że to jest naciągane.
_________________ Wiara polega na wierzeniu w to, czego jeszcze nie widzisz. Nagrodą wiary jest zobaczenie wreszcie tego, w co wierzysz. (św. Augustyn z Hippony)
Było, więc jest... zawsze w Bożych rękach - blog | www
|
Pn lip 31, 2006 7:59 |
|
|
Kamyk
Dołączył(a): N lut 19, 2006 17:18 Posty: 7422
|
maciek_z_gdanska napisał(a): Spidy: Mylisz się, opowiadając, że winę ponoszą czynniki zewnętrzne! Gdyby tak było, podobnie oberwałoby się sektom protestanckim!
Ależ przyjrzyj sie protestantom. Tam nie ma zbyt wielkich wymagań moralnych. Jak ktoś chce byc letni, to protestantyzm jest dużo lepszą opcją od katolicyzmu
|
Pn lip 31, 2006 9:17 |
|
|
Nina2a
Dołączył(a): Wt sty 10, 2006 10:40 Posty: 70
|
Tomek Torquemada napisał(a): Cytuj: Święty Josemaría Escriva, założyciel Opus Dei, otrzymał kiedyś od pewnej kobiety piękny szmaragd pokaźnych rozmiarów. Od razu udał się z nim do złotnika, by zlecić wykonanie kielicha mszalnego. Piękny kamień został umieszczony wewnątrz podstawy naczynia w taki sposób, że nie mógł go podziwiać nikt, oprócz Pana Boga. Święty Josemaría wiedział dobrze, co wypada ofiarować Bogu. Bzdura. Św. Josemaria Escriva popełnił niewyczczany błąd. Panu Bogu nie trzeba przecież kielichów i szmaragdów, wystarczy kubeczek jak na zdjęciu poniżej. A zaoszczędzone pieniądze trzeba było przeznaczyć na misje w Indiach pod wezwaniem św. Inkulturacji.
Takie dwa skojarzenia na temat:
1) Jest w NT, że raz Maria Magdalena(?) nakupiła wonności i wylała na nogi Pana, i nawet wytarła włosami. Też sarkano: "Nie lepiej byłoby te pieniądze rozdać ubogim?"
Normalny odruch ludzkiego serca: Bogu co najlepsze! Stąd przepych i barok w kościołach.
2) Czyn w/w świętego kojarzy mi się z ofiarowaniem czegoś (kadzideł, kwiatu, owocu) hinduskim bogom podczas "puja". Też nie wolno pierwszemu powąchać (bo "nieważne"). Najpierw – bogu , a nam po nim poświęcone resztki jako "prasadan".
|
Pn mar 12, 2007 18:35 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|