Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest N cze 16, 2024 1:28



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 107 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5 ... 8  Następna strona
 potrzeba rewolucji muzycznej w polskim kościele 
Autor Wiadomość
Post 
Swoje zdanie na temat pieśni tradycyjnych wyraziłem w jednym ze swoich felietonów, wydrukowanym w dolnośląskiej edycji Niedzieli poczas ostatniego Wielkiego Postu.

Nie bójmy się śpiewać o Męce Pańskiej

Jesteśmy dumni z polskich kolęd i pastorałek – żaden chyba naród nie ma tak bogatej, tak pięknej i tak chętnie śpiewanej kolekcji pieśni bożonarodzeniowych. Zazwyczaj jednak nasza ich znajomość kończy się na pierwszych dwóch, trzech zwrotkach. A szkoda, ponieważ niektóre z nich rozwijają się w sposób zadziwiający, i z początkowej radości przechodzą klimaty zgoła inne. Dobrym przykładem jest piąta zwrotka kolędy „W żłobie leży”, w której Boże Dzieciątko skarży się słowami: „Świat doczesne wolności zwykł jest kochać, mnie zaś w złości ściele krzyżowe łoże”. Po okresie bożonarodzeniowej radości musi nadejść wielkopostny smutek i zaduma.

Nie wszyscy zdajemy sobie sprawę, z bogactwa skarbca tradycyjnych pieśni wielkopostnych. Nie są one może tak liczne jak kolędy, jednak ich smutne piękno jest wstrząsające. Trudno przejść obojętnie nad rozpatrywaniem cierpień Zbawiciela, jego smutkiem i osamotnieniem, czy boleścią Maryi patrzącej na mękę swego Syna.

Pamiętajmy też o funkcji katechetycznej pieśni – wiele z nich jest bardzo długich, opisujących szczegółowo Mękę Zbawiciela. Swoistym rekordem jest pieśń „Ogrodzie oliwny” składająca się z trzydziestu dziewięciu zwrotek, rozpoczynająca się w Ogrójcu, a kończąca złożeniem Pana do grobu. Taka szczegółowość była bardzo ważna w czasach ograniczonego dostępu do słowa pisanego, dzięki niej wiedza religijna nawet osób niepiśmiennych mogła być nie gorsza od obecnej.

Szkoda więc, że skarb tradycyjnych pieśni ulega powoli zapomnieniu. Miałem okazję być w dwie pierwsze niedziele wielkopostne w dwóch różnych kościołach. Niestety, ani razu nie udało mi się zaśpiewać pieśni pasyjnej, gdyż organiści do mszy grali to samo, co przez resztę roku, a na wyjście którąś z nowych pieśni pokutnych, opartych na tekstach psalmów. Jak zresztą zauważyłem, ludzie zgromadzeni w kościele dość niemrawo i niepewnie włączali się w śpiew.

A przecież jeszcze niedawno było inaczej. Pamiętam z dzieciństwa, że o Bożej Męce, oprócz Gorzkich Żali i Drogi Krzyżowej przypominały pasyjne pieśni wszechobecne we mszy. Powszechnie znane, więc chętnie śpiewane przez cały kościół. A jeśli organiście zabrakło tekstu, zawsze mógł liczyć na pomoc przygłuchych babć, które może trochę fałszowały, ale za to doskonale znały tekst szóstej zwrotki „Ach mój Jezu” czy dziewiątej „Dobranoc głowo święta”.

Nie ma prawdziwej pokuty bez rozpamiętywania Męki Chrystusa. Nie ma prawdziwego nawrócenia bez wzięcia krzyża na ramiona i pójścia w ślad za Nim. I nie ma Wielkiego Postu bez Drogi Krzyżowej, Gorzkich Żali oraz pieśni o Męce Pańskiej, które mają nam o tym wszystkim przypominać.


N maja 21, 2006 12:11

Dołączył(a): N sie 01, 2004 6:57
Posty: 2427
Post 
We Francji problemy wynikają skądinąd i nie rozpoczęły się wraz z Soborem Watykańskim II, ale już po I wojnie światowej zaczęto nazywać Francję krajem misyjnym. Właściwie źródła problemów katolicyzmu we Francji i gdzie indziej w Europie należałoby szukać już w okresie restauracji, gdy świat się zaczął zmieniać, a Kościół marzył o powrocie do stanu sprzed rewolucji francuskiej, co oczywiście w żaden sposób nie było możlliwe.
W kontekście Francji należałoby także wspomnieć o prawie Combe'a z 1904 roku, znoszącym szkolnictwo katolickie i rozwiązującym zakony i zgromadzenia zajmujące się edukacją.
Jeżeli się nie bierze pod uwagę szerokiego spektrum różnych okoliczności, jakie wystąpiły, można tylko wysuwać uzasadnienia bardzo uproszczone, częste dalekie od prawdy.


N maja 21, 2006 12:32
Zobacz profil
Post 
Leszek, Jan napisał(a):
Jeżeli się nie bierze pod uwagę szerokiego spektrum różnych okoliczności, jakie wystąpiły, można tylko wysuwać uzasadnienia bardzo uproszczone, częste dalekie od prawdy.


Takim samym uproszczeniem jest domniemywanie, że francuskie rozwiązania będą dobre dla Polski.


N maja 21, 2006 12:43
Post Re: potrzeba rewolucji muzycznej w polskim kościele
Gimlas napisał(a):
Otoz polskie piesni koscielene są archaiczne. Nie przystaja juz do nowych czasów; do wymagan mlodych ludzi, którzy chcieliby uslyszec piesni nowe a przede wszystkim bardziej radosne, które zawieraloby slowa ze wspolczesnej polszczyzny.


Chciałbym się zapytać, czy Twoja opinia tyczy się również polskich kolęd. Wszak wiele z nich jest równie archaicznych i smutnych lub nostalgicznych.[/url]


N maja 21, 2006 12:46
Post 
ToMu napisał(a):
Polecam bardzo dobry artykuł na ten temat, niezbyt długi ;)

Cytuj:
A celebracje Triduum Paschalnego u krakowskich dominikanów? Gdy znajomi wybrali się na nie przed rokiem, długo przed Mszą nie znaleźli miejsca w środku świątyni. Kościół pękał w szwach. Akcja liturgiczna porywa tak bardzo, że nikt nie patrzy na zegarek. Warto jednak pamiętać, że bracia kaznodzieje zbierają owoce bardzo długiej pracy. Ich schola intensywnie ćwiczy już od wielu lat.

Nasze liturgie ożywiają też coraz częściej kanony z Taizé. Słychać je zresztą i w Berlinie, i w Kijowie, i w afrykańskim buszu. – Zwróćmy jednak uwagę, że i Taizé, i wspólnoty francuskie w swojej modlitwie czerpią z form bardzo tradycyjnych – zaznacza liturgista o. Tomasz Kwiecień. – Kanony z Taizé oparte są na tradycyjnych, ważnych tekstach chrześcijańskich. To, że mają nową szatę muzyczną, nie zmienia faktu, że są zakorzenione w ogromie antycznej tradycji liturgicznej.



No właśnie - o dominkanach pisałam parę postów wyżej. To co opisano w tym artykule nie dotyczy tylko liturgii Triduum Paschalnego. U dominikanów w ogóle bardzo dba się o liturgię i o to żeby wszyscy włączali się w śpiew. Przed mszami rozdawane są kartki z repertuarem na dany dzień. Jesli wchodzi jakaś nowa pieśń, albo nowa melodia, to przed rozpocząciem mszy odbywa się nauka śpiewania. W zasadzie prawie wszyscy włączają się w śpiew, chociaż melodie u dominikanów wcale nie są proste (śpiewa się m.in. chorał gregoriański).
Niestety - przygotowanie śpiewu i ludzi do śpiewu w czasie mszy wymaga trochę wysiłku ze strony braci. W wielu kościołach po prostu nikomu nie chce się tym zająć. Organista woli "odbrzdękać" (bo graniem to tego nazwać nie można) swoje, a to czy ludzie śpiewają czy nie to już jest dla niego mało istotne :-(


N maja 21, 2006 16:47

Dołączył(a): Wt kwi 19, 2005 13:50
Posty: 10
Post 
Wydaje mi się, że muzyka w Kościele jest problemem, skoro tak mało osób włącza się w śpiew (msze akademickie są tu czasem wyjątkiem). I nie chodzi tu tylko o jakość wykonania, która bardzo często pozostawia wiele do życzenia (mam na myśli organistów , chór lub zespół) – nawet najgłębsze pieśni z radosną treścią mogą być zaśpiewane wręcz „masakrycznie”
Nie chodzi też o rezygnację ze starych pieśni, jest to zapewne część naszej kultury i spadku jak chociażby wyjątkowe kolędy, ale o zachowanie pewnej rozwagi i nie śpiewanie pieśni heretyckich – co się niestety zdarza. Zatem potrzebna jest jakaś reforma (nie rewolucja)
1. Zachowanie w muzyce podziałów roku liturgicznego na poszczególne okresy oraz części Mszy Świętej:
ofiarowanie czy komunia, powinny być oprawione innymi pieśniami mimo że jest to np. święto maryjne
2. Powinno się zachować mimo wszystko różnorodność oprawy, aby każdy mógł sobie wybrać to czego potrzebuje zależnie od stanu ducha
- chorał jest piękny i wzniosły wręcz medytacyjny ale zauważyłem, trudno się w niego włączyć większości wiernych, a w końcu ma to być modlitwa całego Kościoła
- kanony z Taize – także piękne, ale bardzo zróżnicowane od prostych wersetów do wielogłosowych (nawet 6), które także bywają awykonalne dla zwykłego śmiertelnika
- unikanie tekstów i muzyki kiczowatej i prywatnych koncertów
- muzyka organowa – owszem ale z zastrzeżeniem, że na organach potrafi się grać (z tego co słyszę jest to rzadkość)
- nie demonizował bym gitary ani fletu, które ożywiają muzykę, zwłaszcza pieśni uwielbienia –i tu widzę potrzebę pewnej zmiany, bądź co bądź starych przepisów – zagorzałym przeciwnikom przypominam organy od zawsze też nie były w kościele,
- śpiewanie na okrągło tych samych pieśni może zniechęcić nawet ich sympatyków
- nauka pieśni przed Mszą + teksy dla wiernych
Wybierajmy, ale dajmy także możliwość wyboru innym. Pamiętajmy, że mamy różną duchowość i często inne potrzeby wyrażania naszej modlitwy. Na tym polega bogactwo Kościoła.

Gimlas, ja też lubię muzykę gospel i żałuję że nie mam okazji modlić się nią w naszym Kościele.


N maja 21, 2006 20:02
Zobacz profil

Dołączył(a): So kwi 22, 2006 19:22
Posty: 60
Post 
GIMLAS -moze Cie zaskoczę ale "Zwycięzca smierci" "Wesoly nam dzien" wcale nie musza byc smetne i archaiczne. Wszystko zalezy od aranzacji. mOgą to byc anprawde neisamowicie radosne pieśni, takie jak ich piekne zresztą teksty, które do ans nie docieraja jak są grane za wolno i za smutno.
Szkoda ze nie mam nagrań na mp3, ale u nas co roku na nocnej rezurekcji są śpiewane te piesni i cały Kościół wypełnia wtedty niesamowita radość. Wszystcy sie ciesza ze Zmartwychawstania radosnie spiewając te piesni, często również klaszcząc. Oprócz tego jeszcze m.in. "Wesel sie Królowo miła". Jeśli jesteś z Gdańska to zapraszam za rok na 22.30 w Wielka Sobotę do Kościoła Jezuitów - Mały Kosciół parafia sw.Krzyża. Nie sądzę by ktos mógł sie zgorszyc ta aranzacją, chociaż odbiega ona troche od tradycyjnej. Jest chór, gitary, skryzpce, wiolonczella, flet, kontrabas, pianino...Naprawdę muzyka na Chwałę Bożą!!!

Zgadzam się ze piekno starych pieśni potrafią wydobyc równeiz schole dominikanskie.

Tomek Torquemada - jasne , zgadzam się, nie bójmy sie spiewać o Męce Pańskiej. Uważam że piesni wielkopostne muszą byc smutne i takie bardzo pomagają wejsć w rozważania Męki Pańkiej.
Ale Wielki Post to 1/10 roku liturgicznego! A czasami piesni wielkanocne brzmią jak wielkopostne. Wg mnie jest to tak samo neistosowne jakby an Wielki Post zarzucić jakąś skoczna przyśpiewkę. nasyzm obowiażkiem ejst sie radować!

Ja sie załamałam ostatnio na Bierzmowaniu. Ogranistka na początek zapusciła "Duchu Swięty Przyjdź x4, niech wiara zagości, niech nadzieja zagosci, niech miłosć zagosci w nas!" 3 razy wolniej niż np na spotkaniach studenckiej wspólnoty Odnowy w Duchu Swietym, w której ta piosenka jest naprawdę modlitwą. Z akompaniamentem organistki tego normalnie nie dało sie śpiewać...tragedia...nie dosć ze wolno to jeszcze smętnie...


N maja 21, 2006 21:55
Zobacz profil WWW
Post 
etniczna napisał(a):
Ja sie załamałam ostatnio na Bierzmowaniu. Ogranistka na początek zapusciła "Duchu Swięty Przyjdź x4, niech wiara zagości, niech nadzieja zagosci, niech miłosć zagosci w nas!" 3 razy wolniej niż np na spotkaniach studenckiej wspólnoty Odnowy w Duchu Swietym, w której ta piosenka jest naprawdę modlitwą. Z akompaniamentem organistki tego normalnie nie dało sie śpiewać...tragedia...nie dosć ze wolno to jeszcze smętnie...


Nie znam tej pieśni. Czy jest zaakceptowana przez władzę kościelną do użytku liturgicznego?


N maja 21, 2006 22:08

Dołączył(a): So kwi 22, 2006 19:22
Posty: 60
Post 
a jest gdzieś wykaz tych pieśni? Ona jest dość znana. ale raczej ządka grana do organów i Chwała Panu za to :P bo to było tragiczne

a to każda peiśn musi byc zaakceptowana? Myślę ze ta jest bardzo w porzadku. Ale powinni zabronić wykonywania trakich pieśni an organach !! :P


Pn maja 22, 2006 11:12
Zobacz profil WWW
Post 
etniczna napisał(a):
a to każda peiśn musi byc zaakceptowana?


Oczywiście. Każda pieśń śpiewana do Mszy musi mieć akceptację władzy kościelnej. W praktyce - musi być w śpiewniku zaakceptowanym przez lokalnego biskupa do użytku liturgicznego.


Pn maja 22, 2006 11:22
Post 
Powiem tak: mam różny stosunek do pieśni tradycyjnych. Niektóre są wartościowe, inne bywają gniotami. Ale nie o tym chcę pisać. Chcę napisać o swoich uczuciach względem pewnych zwyczajów liturgicznych. Kiedy ja na co drugiej mszy słucham tekstów "Z tej biednej ziemi" albo części pieśni "Jezusa ukrytego" ("Słuchaj, Jezu, jak Cię błaga lud, słuchaj, słuchaj, uczyń z nami cud. Przemień, o, Jezu, smutny ten czas, o, Jezu, pociesz nas"), to mnie po prostu krew zalewa. Notoryczne biadolenie, jak to nam jest źle, niedobrze, smutno. Nic, tylko się pociąć. Wiadomo, że świadomość własnej grzeszności jest ważna, ale nie może być przeakcentowania. Nie może być tak, że na Eucharystii śpiewamy wiecznie jakieś dołujące pieśni, a w czytaniach na przykład jest o radości. Jak można się radować przy takich dołujących tekstach? Piszę tu o pewnym wyczuciu. Moja wypowiedź nie ma charakteru merytorycznego, bo nie jestem wykształconym muzykologiem. Napisałem o swoich odczuciach względem niektórych tekstów.


Pn maja 22, 2006 11:27
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz kwi 14, 2005 9:49
Posty: 10063
Lokalizacja: Trójmiasto
Post 
Torquemada napisał(a):

Oczywiście. Każda pieśń śpiewana do Mszy musi mieć akceptację władzy kościelnej. W praktyce - musi być w śpiewniku zaakceptowanym przez lokalnego biskupa do użytku liturgicznego.

W wielu parafiach śpiewane są powszechnie - nie tylko na mszach dla młodzieży - słynne kanony z Taize. Czy one też są opublikowane w śpiewnikach z imprimatur biskupim :?:

_________________
Wiara polega na wierzeniu w to, czego jeszcze nie widzisz. Nagrodą wiary jest zobaczenie wreszcie tego, w co wierzysz. (św. Augustyn z Hippony)

Było, więc jest... zawsze w Bożych rękach - blog | www


Pn maja 22, 2006 17:02
Zobacz profil WWW
Post 
ToMu napisał(a):
Torquemada napisał(a):

Oczywiście. Każda pieśń śpiewana do Mszy musi mieć akceptację władzy kościelnej. W praktyce - musi być w śpiewniku zaakceptowanym przez lokalnego biskupa do użytku liturgicznego.

W wielu parafiach śpiewane są powszechnie - nie tylko na mszach dla młodzieży - słynne kanony z Taize.


Słynne powiadasz? Hmmm....

ToMu napisał(a):
Czy one też są opublikowane w śpiewnikach z imprimatur biskupim :?:


Nie wiem. W moich śpiewnikach ani modlitewnikach tego nie ma. W Graduale Romanum też nie ma.

A w Twoich śpiewnikach jest?


Pn maja 22, 2006 17:50

Dołączył(a): N gru 11, 2005 7:46
Posty: 662
Post 
Z koleżnaką z Czech zwiedzaliśmy Rotuń. Byliśmy akyrat w kościele pofranciszkańskim. Zmierzaliśmy do wyjścia bo zaczynało się nabożeństwo. Słyszymy, a organista wyje (!!!): "Weeeeeeeeeeesooooooooołyyyyyyyyyy naaaaammmmmm dzziiiiiiśśśś dzieeeeeeńńń naaaaaaastaaaaałłłłł!" Wybiegliśmy szybko z kościoła, by nie ryknąć tam śmiechem. Za to śmialiśmy się do rozopuku na ulicy. Zdecydowanie Bóg zasłigiję na więcej niż takie wycie.

_________________
Chrześcijaństwo to nie przynależność do takiego czy innego Kościoła - to życie z Bogiem, wiara przypieczętowana przyjeciem chrztu.


Pn maja 22, 2006 18:03
Zobacz profil WWW

Dołączył(a): N lut 19, 2006 17:18
Posty: 7422
Post 
Zamiast "rewolucji" piosenek, przydałoby się "zrewolucjonizować" organistów, chórki, schole itp. Często nie potrafią oni grać, rzadko potrafią śpiewać, zdarza się że naprawde fajną piosenke tak przedobrzą, że nitk nie będzie umiał jej zaśpiewać...


Pn maja 22, 2006 18:31
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 107 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5 ... 8  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL