Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Pn cze 17, 2024 20:00



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 93 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następna strona
 co sądzicie o tych piosenkach? 
Autor Wiadomość
Post 
Bezimienny napisał(a):
Poza tym nasz domorosły teolog nie zauważył jeszcze czegoś: tego mianowicie, że katolicka nauka, oparta w tym wypadku na filozofii Tomasza (a on z kolei na Arystotelesie), rozróżnia formę i materię. Najogólniej rzecz biorąc transsubstancjacja polega na tym, że mamy materię Ciała Chrystusa, ale formę chleba.


Nie masz pojęcia o czym piszesz.

Substancja to FORMA + MATERIA

Transsubstancjacja polega na tym, że substancja chleba przemienia się w Cialło Chrystusa. Z chleba nie pozostaje ANI FORMA ANI MATERIA, lecz jedynie PRZYPADŁOŚCI.

Zarzucasz mi nieuctwo, a sam się kompromitujesz elementarną niewiedzą.

Tyle na razie. Więcej napiszę wieczorem.


Wt maja 23, 2006 7:35

Dołączył(a): Pn wrz 12, 2005 7:31
Posty: 314
Post 
Bezimienny napisał(a):
Uśmiech z krzyża to szczyt absurdu... To ja przypomnę, że dawniej często przedstawiano Jezusa na krzyżu w stroju kapłana - w ornacie. Szczyt absurdu? Nie. Teologia. Którą zdaje sie nasz krytyk doskonale rozumie. Ofiara krzyzowa jest uobecniona w każdej Eucharystii. Podobnie przedstawiano też krzyż, na którym rosną winogrona, jabłka, jest pełno liści, pełno siedzących na nim ptaków itd itp. Absurd? Nie. To pokazanie, że krzyż jest drzewem życia. Dlaczego wiec poeta nie może napisać, by Jezus z krzyża do ludzi się usmiechnął? Czy nie jest to aluzja do wiary w to, ze krzyż nie jest końcem, do wiary w zmartwychwstanie?

Trafne spostrzeżenie, panie N.N. ! :-)

I stąd zwyczaj zasłaniania krucyfiksów w okresie pasyjnym Wielkiego Postu - bo dawniej przedstawiały Chrystusa Pana triumfującego, zwycięzcę, Króla.

Chrześcijaństwo jest religią paradoksów ("Jak On może nam dać swoje ciało do spożycia?!") - gdy otworzymy się na nie, łatwiej nam myśleć kategoriami Kazania na Górze.

A Chrystus uśmiechający się z krzyża to żadna nowość! Takie krucyfiksy były popularne w I połowie XIII w., zwłaszcza na południu Francji. Może znajdę fotki, to wkleję.


Wt maja 23, 2006 12:21
Zobacz profil
Post 
Bezimienny napisał(a):
Co do stylistyki nie będę w się wypowiadał. Można wznosić ręce w górę, nie z wzwyż. To prawda. Ale mnie to nie razi.


W górę też błąd. Mnie akurat razi. Tym bardziej, że "wzwyż" było wstawione, by kulawo zrymować dwa wersy. "Wznoszę ręce moje wzwyż, / miłość mą wyznaję Ci."

Bezimienny napisał(a):
Nie podoba mu się piosenka o Kruszynie Chleba (akurat melodii nie znam)Otwieram Pismo Święte i czytam:

(ciach)

Chleb Boży, chleb życia, chleb zstępujący z nieba, chleb, chleb dany przez Jezusa. Ciekawi mnie, czy Pana Jezusa i świętego Jana nasz mądrala też będzie poprawiał.


Przeczytaj uważnie. Pan Jezus powiedział "Jam jest chlebem życia", a nie "Jam jest ukryty w chlebie". Podobnie "Chlebem bożym jest Ten" a nie "W chlebie jest ten".

Pan Jezus nie jest obecny W CHLEBIE. To herezja Lutra.

Bezimienny napisał(a):
Poza tym nasz domorosły teolog nie zauważył jeszcze czegoś: tego mianowicie, że katolicka nauka, oparta w tym wypadku na filozofii Tomasza (a on z kolei na Arystotelesie), rozróżnia formę i materię. Najogólniej rzecz biorąc transsubstancjacja polega na tym, że mamy materię Ciała Chrystusa, ale formę chleba. Mamy postać Chleba. Oczy widzą chleb, nie Ciało CHrystusa.


Jak rano pisałem, nie masz o tym zielonego pojęcia. Nie odróżniasz substancji, formy ani materii.

Pozwól więc, że wyjaśnię. Postać chleba to nie forma, ale przypadłości pozbawione substancji. A transsubstancjacja polega na ZMIANIE SUBSTANCJI a nie materii. Substancja zaś to materia i forma.

Podczas Przeistoczenia cała substancja chleba przestaje istnieć i zamienia się w Ciało Pańskie. Z chleba pozostają jedynie przypadłości takie jak zapach, smak, kolor itp., zawieszone niejako w próżni, to znaczy pozbawione swojej substancji. Dlatego widziny chleb a spożywamy Ciało Pańskie.

Bezimienny napisał(a):
Oskarżać kogoś, że herezją jest napisanie "W kruszynie Chleba Panie jesteś", to po prostu przejaw złej woli. Tekst wyraża wiarę w obecność Pana Jezusa w Chlebie. Mielibyśmy herezję, gdyby ktoś napisał o konsubstancjacji.


OBECNOŚĆ PANA JEZUSA W CHLEBIE TO WŁAŚNIE HERETYCKA KONSUBSTANCJACJA!!! Znowu nie masz pojęcia o tym co piszesz. Po przeistoczeniu CHLEBA JUŻ NIE MA!!!

Bezimienny napisał(a):
Ale trudno by takie subtelności rozumiał ktoś, dla kogo poezja musi zawierać dokładne, teologiczne formuły.


Poezja religijna nie może zawierać błędów, gdyż lex orandi lex credendi.

Bezimienny napisał(a):
Nasz "specjalista" woli tropić herezję tam gdzie jej nie ma. Żeby zaatakować. Bo nie umie żyć bez wroga.


Atak ad personam jak z "Erystyki" Schopenhauera. Nie masz argumentów, to atakuj rozmówcę. Brawo. :-/

Bezimienny napisał(a):
Podobnie jest z drugą piosenką. To poezja, która siłą rzeczy upraszcza. Autor pisząc: "nie mam nic" ma na myśli "nie mam nic, co byłoby Ciebie godne". Bo trudno ofiarowywać Bogu swoje np. puszczanie bąków (to też przecież - zgodnie z jego logiką - jest coś).


To zobacz sobie jak ta sprawa jest przedstawiona w takich pieśniach jak np. "Cóż Ci Jezu damy" czy "Czego chcesz od nas Panie" i spróbuj wyczuć różnicę.

Nie wiem, co autor ma na myśli. Natomiast autor napisał "nie mam nic". Jasne jest, że nic, co ofiarujemy Bogu nie jest wystarczająco godne, ale to nie powód by niczego nie ofiarowywać.

Bezimienny napisał(a):
Ale do tego trzeba trzeba mieć wyczucie poezji, a nie umysł tępego inkwizytora.


Kolejny atak osobisty. Brawo po raz drugi.

Bezimienny napisał(a):
Ale przy okazji: co można dać Bogu, co jest tak naprawdę nasze? Kto potrafi rozróżnić, co jest w człowieku naturą, a co łaską? Czy natura też nie jest łaską? Bo też jest Bożym darem. Co więc można dać Bogu swojego? Co dobrego tak naprawdę jest nasze? Nic. Bo tylko współpracujemy z Bożą łaską. Ale ile w tym Bozej łaski a ile naszej zasługi, tego już nikt nie wie. I w sumie tylka ta współpraca jest nasza. Przypomnę słowa św. Pawła:

"Któż będzie cię wyróżniał? Cóż masz, czego byś nie otrzymał? A jeśliś otrzymał, to czemu się chełpisz, tak jakbyś nie otrzymał?" (1 Kor 4,7).


Tu się zgadzam. Łaska uprzedza nasze działania, i wszystko co ofiarujemy Bogu, tak naprawdę pochodzi od Niego.


Bezimienny napisał(a):
I jeszcze jedno: jeśli coś jest dla kogoś złe, bo tchnie nauką protestancką, to powinien się zgłosić do lekarza, bo pewnie ma alergię. Herezją nie jest bowiem to co "tchnie" czymś tam, ale co wprost jest sprzeczne z nauką Kościoła katolickiego...


Podałem Ci przykład herezji w piosence (luterańska konsubstancjacja). Ty zaś uważasz, że jest OK, i do tego podajesz heretycką definicję przeistoczenia (pisałeś, że zmienia się materia, a pozostaje forma). Sam się proszę zastanów nad sobą.

Bezimienny napisał(a):
ITrzecie piosenka, o sokole... Uśmiech z krzyża to szczyt absurdu... To ja przypomnę, że dawniej często przedstawiano Jezusa na krzyżu w stroju kapłana - w ornacie. Szczyt absurdu? Nie. Teologia. Którą zdaje sie nasz krytyk doskonale rozumie. Ofiara krzyzowa jest uobecniona w każdej Eucharystii. Podobnie przedstawiano też krzyż, na którym rosną winogrona, jabłka, jest pełno liści, pełno siedzących na nim ptaków itd itp. Absurd? Nie. To pokazanie, że krzyż jest drzewem życia. Dlaczego wiec poeta nie może napisać, by Jezus z krzyża do ludzi się usmiechnął? Czy nie jest to aluzja do wiary w to, ze krzyż nie jest końcem, do wiary w zmartwychwstanie? Tak nasz tropiciel herezji niechcący sam zaczął "tchnąć protestantyzmem", bo dla nich własnie Wielki Piątek, a nie Wielkanoc to najważniejsze święto (przepraszam protestantów, jeśli to "naj" jest przesadą)


Krzyż jako Drzewo Życia - OK. Natomiast Krzyż jest znakiem Męki Pańskiej. Uśmiech w czasie męki jest czymś absurdalnym. Nawet, jeśli tak, jak pisze Bartek w XIII wieku w południowej Francji spotykane były krucyfiksy z uśmiechniętym Chrystusem, to z jakiegoś powodu Kościół od tego odszedł. Zgadnij z jakiego.

Bezimienny napisał(a):
Przy okazji napiszę też, gdzie nasze tradycyjne piesni są teologicznie podejrzane. Np. "Pokarmie Aniołów". Może można jakimś karkołomnym wywodem to uzasadnić, ale Ciało Chrystusa nie jest pokarmem Aniołów, ale ludzi. Nie do Aniołów, ale do ludzi Jezus powiedział: "Bierzcie i jedzcie". Czym skutkuje takie nastawienie, ze to pokarm aniołów? Ano poczuciem niegodności na przyjęcie Chrystusa do serca.


Mszał podważasz? "Panie NIE JESTEM GODZIEN abyś przyszedł do mnie".

Bezimienny napisał(a):
Tymczasem Eucharystia jest także pokarmem dla słabych, niedoskonałych, byle nie mieli grzechów ciezkich... Nie jest nagrodą za anielskość, ale pokarmem na trudnej drodze do wieczności...


Racja. Co nie zmienia faktu, że tak naprawdę to nikt nie jest godzien na przyjęcie Chrystusa do serca. Tym bardziej więc powinniśmy cenić możliwość przyjmowania Pana w Najświętszym Sakramencie.

Reszta średnio na temat. Kończę na razie, bo mi ciśnienie podskoczyło.


Wt maja 23, 2006 17:39
Post 
Tomek Torquemada napisał(a):
Bezimienny napisał(a):
Czym skutkuje takie nastawienie, ze to pokarm aniołów? Ano poczuciem niegodności na przyjęcie Chrystusa do serca.


Mszał podważasz? "Panie NIE JESTEM GODZIEN abyś przyszedł do mnie".


W Mszale do 1965 r. wezwanie to było przez wiernych powtarzane TRZYKROTNIE. Zapewne dlatego, aby nawet największe tłumoki zrozumiały :)


Wt maja 23, 2006 17:54

Dołączył(a): Pn wrz 12, 2005 7:31
Posty: 314
Post 
Bezimienny napisał(a):
Przy okazji napiszę też, gdzie nasze tradycyjne piesni są teologicznie podejrzane. Np. "Pokarmie Aniołów". Może można jakimś karkołomnym wywodem to uzasadnić, ale Ciało Chrystusa nie jest pokarmem Aniołów, ale ludzi. Nie do Aniołów, ale do ludzi Jezus powiedział: "Bierzcie i jedzcie". Czym skutkuje takie nastawienie, ze to pokarm aniołów? Ano poczuciem niegodności na przyjęcie Chrystusa do serca. Tymczasem Eucharystia jest także pokarmem dla słabych, niedoskonałych, byle nie mieli grzechów ciezkich... Nie jest nagrodą za anielskość, ale pokarmem na trudnej drodze do wieczności...

Nie, to nie tak!
"Chleb aniołów" (łac. panis angelorum) - spopularyzowany głównie dzięki oficjum św. Tomasza z Akwinu - pochodzi ze starego przekładu Psalmu 77.
Problem w tym, że poprawny przekład z hebrajskiego brzmiałby "chleb mocarzy" (mocarze ci mogą być istotami niebieskimi, acz niekoniecznie) - jednak z powodu oporu wiernych (jak wiemy, z natury niechętnych zmianom w liturgii) św. Hieronimowi (koniec IV w.) nie udało się go wprowadzić do psałterza, i tak już zostało do połowy XX wieku.
Z pism św.Augustyna domniemywam, że Hostia jest "pokarmem mocarzy" w tym sensie, że osoba spoza Kościoła, nie umocniona jeszcze Chrztem świętym, nie jest godna jej spożywania.
Zaś chleb Aniołów... może to być chleb, którym Anioł posila proroka Eliasza na pustyni; albo chleb, który dostarcza uwięzionemu Danielowi Habakuk niesiony również przez Anioła.
Wreszcie mamy Świętego Anioła, zanoszącego na niebiański ołtarz Ofiarę w Kanonie Rzymskim - mówi się, że anioły ją tam adorują.

Ale nie jest to pokarm dla Aniołów, panie Bezimienny!

Bo:

"Żaden z wojska anielskiego
Nie dostąpi nigdy tego
Czego człowiek dostępuje
Ciało i Krew gdy przyjmuje"


Wt maja 23, 2006 19:44
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn wrz 12, 2005 7:31
Posty: 314
Post 
Do Tomka Torquemady:

Proszę wykazać "obiektywną poprawność teologiczną" pieśni maryjnych (znamy ich co najmniej pięć), w których Matkę Bożą nazywamy "jedyną nadzieją" grzeszników, człowieka itd.
Nie jedyną po Bogu nadzieją, lecz jedyną nadzieją.


Wt maja 23, 2006 19:48
Zobacz profil
Post 
Bartek napisał(a):
Do Tomka Torquemady:

Proszę wykazać "obiektywną poprawność teologiczną" pieśni maryjnych (znamy ich co najmniej pięć), w których Matkę Bożą nazywamy "jedyną nadzieją" grzeszników, człowieka itd.
Nie jedyną po Bogu nadzieją, lecz jedyną nadzieją.


Nie wydaje mi się, by takie okreslenie było błędne.

IMO stanowi to potwierdzenie wiary Ludu Bożego w to, że Maryja jest Pośredniczką wszelkich łask. Jeśli ten dogmat zostanie uroczyście ogłoszony, będziesz mieć dowód na poprawność.

Na razie - mozna poszperać w pismach św. Bernarda czy św. Maksymiliana Kolbe.


Wt maja 23, 2006 21:00
Post 
Bartek napisał(a):
Do Tomka Torquemady:

Proszę wykazać "obiektywną poprawność teologiczną" pieśni maryjnych (znamy ich co najmniej pięć), w których Matkę Bożą nazywamy "jedyną nadzieją" grzeszników, człowieka itd.
Nie jedyną po Bogu nadzieją, lecz jedyną nadzieją.


Ta "Jedyna nadzieja grzeszników" pochodzi ze św. Augustyna. Znalazłem takie opracowanie, warto by było zweryfikować podane teksty źródłowe.

Cytuj:
U Ojców Kościoła znajdziemy wprost niezliczoną ilość wypowiedzi na ten temat. Św.Augustyn (sermo 194 de Annunt.) pisał: „Ty jesteś jedyną nadzieją grzeszników...”, zaś św. Anzelm: „Te tacente, nullus orabit, nullus iuvabit. Te orante, omnes orabunt, omnes iuvabunt” („Gdy milczysz, wtedy nikt się nie modli, nikt sobie nie radzi. Gdy modlisz się, wtedy wszyscy modlą się, wszyscy sobie radzą”). Wielki wkład w rozwój nauki o Wszechpośrednictwie Maryji wniósł św. Bernard z Clairvaux, który między innymi tak wyraża się w jednym z kazań: „Czcijmy ją z głębi naszych serc, z wnętrza naszej duszy i pragnień, ponieważ jest taka wola Tego, który chciał, abyśmy wszystko mieli przez Maryję”. I w innym miejscu: „Nihil nos Deus habere voluit, quod per Mariae manus non transiecit” („Z woli Boga nic nie posiadamy, co by nie przeszło przez ręce Maryji”). Także i św. Albert Wielki mówił wyczerpująco o pośrednictwie Maryji. Św. Tomasz z Akwinu – uczeń św. Alberta – w „Opus. VIII, Expos. in Salut. Angel.” pisał: „Maryja jest zwana «pełną łaski»... jeśli mówimy o wylaniu łaski na wszystkich ludzi. Jest czymś wielkim, jeżeli w jakimś świętym jest tyle łaski, że wystarczy do uratowania wielu dusz, jeżeli zaś jakiś święty jest tak pełen łaski, że wystarczy do uratowania wszystkich dusz, wtedy jest to czymś największym, i tak jest u Chrystusa i Maryji”. Wśród wielu cytatów, które mogłyby się tutaj pojawić, powinny się jeszcze znaleźć pisma Bossuet’a (np. „Kazanie o nabożeństwie do Matki Boskiej”), czy św. Ludwika Grignon de Montfort albo św. Maksymiliana M. Kolbego. Grignon w „Traktacie o prawdziwym nabożeństwie do Maryji” (cz. I, r. 1) pisał: „Syn Boży oddał Swej Matce wszystkie skarby, które wysłużył poprzez swoje życie i śmierć, czyli przez swe bezgraniczne zasługi oraz cudowne cnoty; uczynił Ją skarbniczką wszystkiego, co dał Mu Ojciec jako dziedzictwo; dlatego On chce, aby przez Nią Jego zasługi stały się skuteczne u wszystkich członków Jego Ciała oraz chce przez Nią rozdać swoje cnoty i łaski... Ona zaś rozda je komu chce, ilekroć chce, jak chce i ile chce... i nie ma niebiańskiego daru, któryby nie przeszedł przez Jej ręce”. Św. Maksymilian M. Kolbe często powtarzał praktycznie te same słowa; właśnie on zobowiązał się do rozpowszechniania tej właśnie prawdy po całym świecie.


Wt maja 23, 2006 21:09

Dołączył(a): Pn wrz 12, 2005 7:31
Posty: 314
Post 
Dzięki, Tomku.
Jest też trochę u św.Alfonsa Liguori.


Wt maja 23, 2006 21:19
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt maja 23, 2006 14:34
Posty: 2
Post 
Ale po co aż tak się kłócicie o tę poprawność teologiczną? Najstarsze i tradycyjne pieśni zawierają mnóstwo wręcz zabawnych błędów - wiele w tym fantazji ludowej - ale pomimo (a może właśnie dlatego) są genialne, pod warunkiem że się je porządnie zaśpiewa! Zwróćcie uwagę że teologia to taka nauka że można dyskutować w nieskończoność i chyba niewiele dobrego z tego wynika.


Śr maja 24, 2006 19:01
Zobacz profil
Post 
ad_sko napisał(a):
Ale po co aż tak się kłócicie o tę poprawność teologiczną? Najstarsze i tradycyjne pieśni zawierają mnóstwo wręcz zabawnych błędów - wiele w tym fantazji ludowej - ale pomimo (a może właśnie dlatego) są genialne, pod warunkiem że się je porządnie zaśpiewa! Zwróćcie uwagę że teologia to taka nauka że można dyskutować w nieskończoność i chyba niewiele dobrego z tego wynika.


Z tego powodu, że lex orandi lex credendi. Pieśni muszą odzwierciedlać wiarę w sposób poprawny i nie mogą zawierać herezji.

A błędy oraz fantazja ludowa to co innego niż żenujący kicz czy też treści heretyckie.


Śr maja 24, 2006 19:19
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N maja 18, 2003 17:03
Posty: 679
Post 
Nie miałem ostatnio czasu śledzić to forum. Na wszystkie postawione mi wyżej zarzuty odpowiem niebawem


Pn maja 29, 2006 8:23
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn wrz 12, 2005 7:31
Posty: 314
Post 
Obrazek
Chrystus z rejonu Tuluzy (pd. Francja), XVI w.

Tomek Torquemada napisał(a):
Krzyż jako Drzewo Życia - OK. Natomiast Krzyż jest znakiem Męki Pańskiej. Uśmiech w czasie męki jest czymś absurdalnym.

A uśmiechnięte twarze krzyżowanych chrześcijan w "Quo vadis" ?

Tomek Torquemada napisał(a):
Nawet, jeśli tak, jak pisze Bartek w XIII wieku w południowej Francji spotykane były krucyfiksy z uśmiechniętym Chrystusem, to z jakiegoś powodu Kościół od tego odszedł. Zgadnij z jakiego.

Humanizm. W centrum zainteresowania artystów znalazł się Chrystus-Człowiek, Chrystus-Bóg zszedł na dalszy plan.
Mówiąc dosadniej, głębia teologiczna wizerunku przegrała z anatomią.


Pn maja 29, 2006 10:17
Zobacz profil
Post 
Bartek napisał(a):
Humanizm. W centrum zainteresowania artystów znalazł się Chrystus-Człowiek, Chrystus-Bóg zszedł na dalszy plan.
Mówiąc dosadniej, głębia teologiczna wizerunku przegrała z anatomią.


Na marginesie: teraz Chrystus szedł na dalszy plan, a na pierwszym jest Jezus-kumpel...

A co do głębii teologicznej - uśmiechnięty Chrystus na krzyżu może budzić skojarzenia z gnostyckimi bajaniami o pozornym zstąpieniu na ziemie i pozornej męce (coś jak avatara w hinduzimie).

Chrystus jako człowiek (a jego człowieczeństwo widzieliśmy) cierpiał. Nie chodzi tu o anatomię, tylko o relacje bóstwo/człowieczenstwo.

Bóstwo Chrystusa nie cierpiało, bo nie mogło. Cierpiało ludzkie ciało (co widzieliśmy podczas Jego męki) oraz ludzka dusza (co opisano w Ewangelii).

Dlatego poprawniejsze teologicznie jest przedstawianie na krzyżu cierpiącego Zbawiciela. Radosnego tradycyjnie przedstawia się Chrystusa Zmartwychwstałego.


Pn maja 29, 2006 10:36
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N maja 18, 2003 17:03
Posty: 679
Post 
Obiecałem, że napiszę…

Torquemada, po prostu się czepiasz. Jak przystało na inkwizytora, który nie szuka dobra, ale wszędzie węszy błąd. Taka z Tobą rozmowa.

Widać to w stylu Twojej polemiki ze mną. Nie dbasz o sens całości, nie starasz się uchwycić zdań w kontekście. Wyrywasz je z kontekstu i złośliwie komentujesz. Dwa razy zdarzyło Ci się rozbić mój wywód w dwa cytaty i skomentować, jakby były osobnymi wypowiedziami. Widać nie potrafisz ogarnąć wywodu w całości, a rozumiesz tylko poszczególne zdania. To za mało, żeby sensownie rozmawiać. Wiec z góry zapowiadam, że nie odpowiem więcej na post, który będzie przeplatanką moich cytatów i Twoich komentarzy. Naucz się po prostu syntetycznie ujmować swoją myśl.

Ale po kolei. Co do argumentu, że Jezus nie jest ukryty w chlebie, ale jest w chlebie. Rozróżnienie cokolwiek dzielące włos na czworo. Czepiasz się słowa „ukryty”. To ja cytuję pieśni mszalne: „Jezusa ukrytego mam w sakramencie czcić”. Albo „Jezu w Hostii utajony”. No i coś, co powinno Cię jednak mocno zaniepokoić. Św. Tomasz w słynnym hymnie Adorote devote napisał:” Wielbię Twój majestat skryty w Hostii tej”. I dalej: „że w postaci chleba utaiłeś się”. Oczywiście możesz mi wmawiać, ze utajony a ukryty to coś innego. Możesz twierdzić, że ukrycie majestatu a ukrycie siebie samego to co innego. Że w postaci chleba i w chlebie to co innego. Że przymioty (przypadłości) chleba pozostały. Moje zdanie jest w tym względzie niezmienne: czepiasz się. Bo nie podoba ci się piosenka, gotów jesteś oskarżyć o herezję. Poezja, do której zaliczają się pieśni, nie może używać ścisłych dogmatycznych formuł. Bo przestanie być poezją. Zauważ zresztą, ze nie ma żadnej pieśni, która używałaby słów dogmatu chrystologicznego z Chalcedonu. Wszystkie są heretyckie?

Co do mojego nierozumienia sprawy formy i materii w Eucharystii. Wyrwałeś zdanie z kontekstu, więc nie zauważyłeś, że napisałem „najogólniej rzecz biorąc”. Nie chciałem więc opisywać nauki średniowiecznej, ale wskazać na to, ze definicja która przytaczasz, jest uwikłana w język filozofii tomistycznej. Otóż chciałbym Ci przypomnieć, że tomizm, jego pojęcia nie jest integralną częścią nauki Kościoła. Jest językiem, w którym nauczanie Kościoła się wyraża. Napisałem to zresztą w dalszej części swojej wypowiedzi, która ty podzieliłeś w swoim cytacie na dwie części, czyniąc przez to argument niejasnym. Przypomnę więc co napisałem dalej: „Oskarżać kogoś, że herezją jest napisanie «W kruszynie Chleba Panie jesteś», to po prostu przejaw złej woli. Tekst wyraża wiarę w obecność Pana Jezusa w Chlebie. Mielibyśmy herezję, gdyby ktoś napisał o konsubstancjacji”.

Podtrzymuję, co napisałem i wyrażam jaśniej; oskarżasz o herezję, bo ktoś nie użył języka tomizmu. Smutne.

To moje wyżej przytoczone stanowisko skomentowałeś słowami. „OBECNOŚĆ PANA JEZUSA W CHLEBIE TO WŁAŚNIE HERETYCKA KONSUBSTANCJACJA! Znowu nie masz pojęcia o tym co piszesz. Po przeistoczeniu CHLEBA JUŻ NIE MA! ”
Stawiasz więc znak równości między wiara w obecność Pana Jezusa w chlebie (pod postacią chleba) a wiarą w konsubstancjację. Chciałbym Ci więc przypomnieć, co sam napisałeś: .

„Z chleba pozostają jedynie przypadłości takie jak zapach, smak, kolor itp., zawieszone niejako w próżni, to znaczy pozbawione swojej substancji”.

No właśnie. Pozostaja zapach, smak, kolor. Ale ten, kto pisze o chlebie jest heretykiem. Nie zauważasz, że nie da się pisać o Ciele Pańskim, żeby nie popaść w dwuznaczność. Czy znajomość rozróznień tomizmu jest konieczna do zbawienia? Bo ponoć heretyk nie może byc zbawiony, a kto nie zna tomizmu - twoim zdaniem - jest heretykiem. Zwłaszcza kiedy – jak napisałem to wyżej – mamy do czynienia z pieśnią, a nie dogmatyczna definicja…

No i dalej… W naszym sporze o uśmiechniętego Jezusa napisałeś, ze Kościół od tego (przedstawiania uśmiechniętego, triumfujacego na krzyżu Jezusa) odszedł. I napisałeś, że mam zgadnąć dlaczego. Piękny to argument. Widać sam nie wiesz dlaczego i sprytnie udajesz wszechwiedzącego… Dopiero w następnym poście napisałeś, ze wiążesz to z gnozą. Hmmm…. Możliwe. Ostatecznie odradzała się w Prowansji pod wpływem nauki katarów i im podobnych… Może, może…

Bartek napisał, że ma to związek z humanizmem, koncentrującym się na człowieku. Jeśli tak jest, to chyba powinniśmy od takiej interpretacji krzyża odchodzić. Bo „humanizm ograniczający się do tego co ludzkie, jest nieludzki”...

Moje zgadywanie było inne. Przypuszczam, że ma to związek z kulturą końca średniowiecza, która pod wpływem szalejącej wtedy przez sto lat w Europie zarazy zaczęła silny nacisk kłaść na przeżywanie męki. Stąd procesje biczowników itd. Itp. Chciałbym Ci jednak zwrócić uwagę, że rozważanie męki, a zamykanie oczy na teologię krzyża, na zmartwychwstanie to właśnie rys dość protestancki, którego boisz się jak diabeł świeconej wody. A że Kościół rzekomo od tego odszedł… W moim kościele parafialnym, zbudowanym na początku XX wieku, był na krzyżu Chrystus triumfujący. Czego jako dziecko nigdy nie mogłem zrozumieć. Nie uogólniaj więc. Nigdy akcentowanie męki i pokazywanie powykrzywianego ciała na krzyżu nie stało się w Kościele normą… A dziś, kiedy zagrożenia gnoza raczej nie ma (choć może znów się odradza), może powinniśmy częściej wracać do bogactwa teologii krzyża

Co do sporu o to, czy człowiek jest niegodny przyjęcia Jezusa… Myślę, ze jesteśmy w tej kwestii zgodni. Człowiek nigdy nie jest godzien sam z siebie przyjąc Jezusa, ale ten Jezus wzywa „bierzcie i jedzcie”. Dlatego choć z największym szacunkiem, lękiem i drżeniem, ale jednak ochoczo powinniśmy się karmić Ciałem Chrystusa. Wprawdzie musiałeś złośliwie stwierdzić, ze podważam naukę Mszału, który każe nam mówić Panie nie jestem godzien, ale w sumie za chwilę się jednak ze mną zgodziłeś. To tylko pokazuje Torquemado, ze chęć polemiki i wykazania drugiemu błędu zacietrzewia Cię w takim stopniu, że polemizujesz nawet z kimś z kim się zgadzasz…

Co do moich argumentów ad personam. Zauważyłeś dwa takie zdanie. I napisałeś „Atak ad personam jak z "Erystyki" Schopenhauera. Nie masz argumentów, to atakuj rozmówcę. Brawo. :-/ „

Jeśli, Torquemada, nie miałem argumentów, to dlaczego Twoja odpowiedź na mój post była tak długa? Z czym polemizowałeś? Przecież wystarczyło to jedno jedyne zdanie. Sam długością swojego postu zadajesz kłam temu co piszesz….

Na koniec jeszcze przypomnienie: nie odpowiem na żaden post, w którym ktoś moje wypowiedzi potnie na kawałki nie dbając o ich spójność i będzie się nad nimi pastwił. Proszę zadać sobie trud syntetycznej polemiki z moją wypowiedzią, a nie wyrzuca mi sieczkę, która sam musze uporządkować.

ps.

Chciałem jeszcze napisać o tym Pokarmie Aniołów. Nie znałem tego co napisał Bartek. Dzięki, czegoś się dowiedziałem. Słyszałem kiedyś, że ktoś sprawę owego chleba aniołów już sensownie tłumaczył, więc nie chciałem sprawy drążyć. Dlatego w swoim poście napisałem, że „może można jakimś karkołomnym wywodem to uzasadnić”. Rzeczywiście jest to wywód karkołomny. Tyle że subtelności teologiczne nie trafiają do prostych ludzi. Człowiek słyszy „Pokarmie aniołów” i chyba kojarzy mu się jednoznacznie…


Pn maja 29, 2006 14:11
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 93 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
cron
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL