USA: „Wiosna Kościoła” w statystykach
W styczniu 2003 roku ukazał się w języku angielskim
Index of Leading Catholic Indicators: The Church Since Vatican II (Wykaz podstawowych danych statystycznych katolicyzmu: Kościół po Vaticanum II). Praca autorstwa Kennetha C. Jonesa, amerykańskiego adwokata i wydawcy, publicysty „The Latin Mass Magazine”, zawiera szereg interesujących danych odnoszących się do Kościoła w USA, a opartych na ogólnie dostępnych, najczęściej oficjalnych źródłach statystycznych. Oto niektóre z nich.
Duchowieństwo i zakony
Całkowita liczba katolików amerykańskich systematycznie rośnie: 17,7 mln w 1920 r., 40,8 mln w 1960, 52,2 mln w 1985, 65,3 mln w 2002 r. Liczba katolickich księży w USA do r. 1960 wzrastała w mniej więcej podobnej proporcji, co liczba katolików. Od 1965 r. wystąpiła stagnacja (było wówczas 58632 kapłanów), a od 1975 r. postępujący spadek liczby kapłanów. W r. 2002 liczba kapłanów spadła do 45713. Jeżeli obecna tendencja się utrzyma, szacuje się, iż w r. 2020 będzie ich tylko ok. 30 tysięcy. Wskaźnik kapłanów przypadających na 10 tys. katolików spadł z 12,85 w r. 1965 do 7 w r. 2002. W 1960 r. liczba księży zwiększyła się o 802; w 1965 – o 725. Od tej pory liczba księży tylko spadała – np. w 1998 r. ubyło 810 księży.
W duszpasterstwie parafialnym aktywnych jest obecnie tylko ok. 27 tys. kapłanów. Trudno się temu dziwić, skoro jedynie 34164 kapłanów miało w 2002 r. poniżej 70 lat życia. Średnia wieku oscyluje obecnie koło sześćdziesiątki i wciąż rośnie. 16% księży pracujących w duszpasterstwie to przybysze z innych krajów (prawdopodobnie wielu z nich pochodzi z Polski). Liczba parafii bez stałego duszpasterza w latach 1945–80 nie przekraczała 1000 (w 1965 r. było to 549 parafii). Obecnie bez proboszcza pozostaje 2928 parafii, co stanowi 15% wszystkich parafii w USA.
Spadek liczby księży silniej zaznacza się u duchowieństwa zakonnego niż diecezjalnego. W 1965 r. było 35925 księży diecezjalnych i 22707 zakonnych. W 2002 r. liczby te wynosiły odpowiednio 30429 (spadek o 15%) i 15244 (spadek o 32%).
Najbardziej niepokojąco przedstawiają się statystyki dotyczące alumnów seminariów duchownych. Wystarczy wspomnieć, że ich liczba spadła o 90%: z 48992 w r. 1965 do 4719 w r. 2002. W 1965 r. na 10 tys. katolików przypadało 10,73 seminarzystów; obecnie wskaźnik ten wynosi 0,72 (spadek o 93%).
Kryzys powołań zaznaczył się także w życiu zakonnym: liczba braci spadła o 54% (1965: 12271; 2002: 5690), a sióstr zakonnych o 58% (1965: 179954; 2002: 75500). Średnia wieku braci to 62 lata, zaś sióstr – 68 lat.
Szkolnictwo
Liczba uczniów diecezjalnych szkół średnich zmalała z 698 tys. w r. 1965 do 386 tys. w r. 2002. W stosunku do katolickiej populacji liczebność uczniów zmalała ze 153 do 61 na 10 tys. (spadek o 60%). W prywatnych katolickich szkołach średnich wskaźniki są następujące: 1965: 397,5 tys. uczniów; 2002: 305,3 tys. uczniów. W przeliczeniu na 10 tys.: 1965: 87; 2002: 47 (spadek o 47%).
Jeszcze gorzej wygląda sytuacja w parafialnych szkołach podstawowych: spadek względnej liczby uczniów wyniósł 70% (1965: 981; 2002: 294 na 10 tys.). Po latach spadku zanonowano natomiast wzrost zarówno liczby szkół, jak i liczby uczniów w prywatnych katolickich szkołach podstawowych.
Wiara i praktyki religijne
W 1965 r. ochrzczono w USA 1310413 dzieci – było to o 3% mniej niż w szczytowym w tej kategorii roku 1960. W 2002 r. liczba chrztów dzieci wyniosła 1007716; w przeliczeniu na 10 tys. katolików daje to odpowiednio 287 i 154 chrzty (spadek o 46%).
Liczba nawróceń na katolicyzm wynosiła 146212 w r. 1960, 126209 w 1965, zaś 79892 w 2002. W latach 1960–1975 nastąpił spadek o blisko 50%.
W roku 2002 zawarto mniej małżeństw katolickich niż w roku 1950. Spadek w latach 1965–2002 wyniósł w liczbach bezwzględnych 27% (1965: 352458; 2002: 256563), a w przeliczeniu na populację 49%.
Nastąpił natomiast wzrost w innej, tragicznej kategorii: stwierdzenie nieważności małżeństwa. Przed 1965 r. problem praktycznie nie istniał – jeszcze w 1968 r. było to 338 przypadków (poniżej 1 promila zawieranych małżeństw). W ciągu zaledwie dwóch (!) lat liczba ta wzrosła o 1322% do 5403, następnie w ciągu pięciu lat o 461% – do 30324. „Rekordowy” rok 1983 zakończył się 66417 „unieważnieniami”. Obecnie roczna liczba tych przypadków ustabilizowała się na poziomie ok. 50 tysięcy. Oznacza to, że na każde pięć zawieranych małżeństw katolickich przypada jedno „stwierdzenie nieważności”.
Katolicy amerykańscy stanowią ok. 6% światowej populacji katolickiej, a orzeka się wobec nich ok. 80% wszystkich stwierdzeń nieważności na świecie.
Na zakończenie przytoczymy zestawienie obrazujące, jaki procent świeckich katechetów uczących w „katolickich” szkołach podstawowych utożsamia się z nauką Kościoła w poszczególnych kwestiach.
Antykoncepcja – 10%. Boskie i ludzkie autorstwo Pisma świętego – 19%. Absolutny zakaz aborcji – 26%. Nieomylność Papieża – 27%. Nauczanie moralne Kościoła – 28%. Eutanazja – 31%. Kapłaństwo tylko dla mężczyzn – 33%. Ustanowienie Kościoła przez Chrystusa – 41%. Nierozerwalność małżeństwa – 54%. Rzeczywista obecność Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie – 63%. Nieśmiertelność duszy – 74%. Istnienie diabła – 74%. Zmartwychwstanie Chrystusa – 87%. Boskość Chrystusa – 91%. Istnienie Boga – 98%.
Nie powinno nas zatem dziwić, że młodsze pokolenia amerykańskich katolików coraz rzadziej identyfikują się ze stanowiskiem Kościoła w różnych kwestiach doktrynalnych i moralnych. Na przykład „tylko” 45% wiernych powyżej 65. roku życia uważa, że Msza św. jest jedynie symbolicznym wspomnieniem Jezusa; w grupie wiekowej od 18 do 44 lat jest to już jednak 70%.
* * *
Jakie wnioski można wyciągnąć z tego interesującego zestawienia?
1. Wzrost liczby katolików nadzwyczaj słabo koreluje się ze wskaźnikami żywotności ich wiary. Wzrost ten ma bowiem w omawianym przykładzie głównie podłoże demograficzne.
2. Najbardziej wymiernym wskaźnikiem rozwoju katolicyzmu zawsze były, są i pozostaną powołania. W omawianym przypadku ta kwestia wygląda po prostu tragicznie.
3. Tendencje w danych dotyczących najważniejszych elementów tożsamości katolickiej: wyznawanie prawd wiary, akceptacja nauczania moralnego oraz praktyki sakramentalne, odzwierciedlają narastające skutki kryzysu, który dotknął w pierwszej kolejności duchowieństwo, a w rezultacie także wiernych świeckich.
Nieprzypadkowo kard. Ratzinger mówił w tym roku w Koloseum – czyżby na przekór prorokom nowej wiosny? – o brudzie panoszącym się w tonącej łodzi Kościoła, o pysze i samouwielbieniu jego sług, o tym, że Kościół upada, jak Chrystus na drodze krzyżowej.
Kościół w swej historii nie zaznał chyba okresu, w którym byłby wolny od zagrożeń, mniejszych czy większych kryzysów i trudności. Dzisiejszy czas jest jednak w szczególny sposób „uprzywilejowany”. Widział to wyraźnie nie tylko Benedykt XVI, lecz także w swoim czasie jego poprzednik:
Cytuj:
W duchu realizmu i wrażliwości należy przyznać, że wielu chrześcijan jest dziś niepewnych, zakłopotanych, a nawet zawiedzionych. Pełnymi garściami rozsiewane są idee sprzeczne z objawioną i nauczaną od zawsze Prawdą. W dziedzinie wiary i moralności propaguje się prawdziwe herezje, wywołując wątpliwości, zamieszanie i bunt. Nawet liturgia została poddana manipulacjom, pogrążona w intelektualnym i moralnym relatywizmie, aż do permisywizmu włącznie, gdzie wszystko jest dozwolone. Chrześcijanie odczuwają dziś pokusę ateizmu, agnostycyzmu, mętnego moralistycznego iluminizmu, socjologicznego chrześcijaństwa bez sprecyzowanych dogmatów i bez obiektywnej moralności (Jan Paweł II, przemówienie do uczestników włoskiego Pierwszego Narodowego Kongresu „Misja do ludów w latach 80.”, 6 lutego 1981).
http://www.vatican.va/holy_father/john_paul_ii/speeches/1981/february/documents/hf_jp-ii_spe_19810206_missioni_it.htmlCytuj:
Zaiste, prawdziwymi przyjaciółmi ludzkości nie są ani nowinkarze, ani rewolucjoniści, lecz tradycjonaliści (św. Pius X, list Notre charge apostolique)