Czy chodzicie codziennie na Mszę św.?
Warto przy okazji tego pytania zatrzymać się nad refleksją, czym jest Msza św.- Eucharystia. Przeważnie brak nam doświadczenia prawdziwego życia chrześcijańskiego opartego na Słowie Bożym, Liturgii (Eucharystii) przeżywanej we Wspólnocie (parafii). Do zdobycia tego doświadczenia (a tym samym danie sobie odpowiedzi: czym jest dla mnie Eucharystia?) prowadzi nas katechumenat - nie ważne czy przeżywany przed czy po chrzcie św. Warto poszukać miejsc, gdzie prowadzone są katechezy (neo)katechumenalne przygotowujące poszukującego człowieka do pełnego życia chrześcijańskiego, człowieka jako tej ewangelicznej soli, zaczynu... Sama wiedza zdobyta od rodziców, na lekcjach religii i z książki (internetu) nie wystarcza, natomiast przeżycie katechumenatu prowadzi do wiary żywej..., prowadzi do źródła jakim jest Jezus Chrystus... Wówczas odpowiedź przyjdzie sama tzn. dostanę światło, kiedy i jak często będę w pełni i z zaangażowaniem uczestniczył w Eucharystii... Uważam także, jeżeli Duch św. podpowiada mi dzisiaj (nawet bez przeżycia katechumenatu) abym codziennie uczestniczył w Mszy św., to uczestniczyć należy... i zawsze znajdę odpowiedni czas i miejsce na spotkanie z Panem...

Pozdrawiam dyskutujących!
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
zsoborniki

Chciałbym bardzo, może nie codziennie, ale te 1-2 razy w tygodniu, poza niedzielą (czyli wyjdzie co ok. 2 dzień) na Mszy być.

Ale nie bardzo mam jak - za dużo obowiązków. Rano niespecjalnie, bo do pracy nie zdążę. Wieczorem - co chwilę jest coś do załatwienia.

Ciężko...

.
Ja czasem chodzę. Jesienią przechodziłem takie swoiste "prywatne rekolekcje". Ślubowałem że przez 60 dni będę codziennie na mszy. I byłem, jak tylko zdrowie pozwalało.

Mnie łatwiej, bo pracuję w domu a kościół mam właściwie pod blokiem. Ale jak trzeba wstać godzinę wcześniej to też potrafię. Trudniej zwykle wygospodarować czas wieczorem. Dlatego staram się tak planować dzień, żeby czas dla Niego mieć rano. Choć moja ulubiona niedzielna msza jest wieczorem właśnie, często chodzę na wcześniejsze godziny jak wiem, że coś mi może wyskoczyć.

Mi jeśli czas pozwala to chodze w tygodniu, z regóły środy i piątki. Ale był taki okres w gimnazjum i zawodowej jak chodziłam faktycznie codziennie, bo chciałam być bliżej Boga. I Nadal chce.

a jeśli przez 5 dni roboczych studiuje, a w weekend pracuje ( w tym w niedzielę), to mam grzech?
i tak samo jak nie pójdę w niedzielę na Mszę regularnie choć chcę,ale nie mogę ( bo pracuję w niedziele od 8-19) ,gdzie pierwsza Msza jest o 7:40, a ja mam byc na 8 w pracy na drugim końcu miasta, a o 19 jest ostatnia msza wieczorem,gdzie ja kończe prace dopiero, a kosciol jest w promieniu godziny drogi ode mnie ,wiec raczej nie zdaze?

Wieczorna msza sobotnia z niedzieli

ewentualnie kościól w pobliżu zakładu pracy przeciesz są msze o 06:00

Może popytaj ludzi czy nie ma w pobliżu jakiegoś kościoła czy kaplicy. Poszukaj też na mapach typu targeo.pl (tam trzeba wpisać adres, a później kliknąć w "punkty zainteresowania" - znaczek ze sztućcami - i zaznaczyć "Kościół").

W tym tygodniu - a takie jest optymistyczne założenie (poza Wielkim Piątkiem - liturgia, nie msza) - założyłem mszę codziennie, i na razie się udaje

ja nie mogę wytrzymać na Mszy. Jedyny moment ,gdy jakoś utożsamiam się z Bogiem to Liturgia Słowa i wtedy,gdy przyjmuję Komunię Świętą, nic poza tym.

aem- a co robisz w kierunku poprawy sytuacji? Może warto poczytać trochę o teologii liturgii?

albo sobotnio-niedzielna msza wieczorna,albo niedziela-na tygodniu to tylko dwie godzinki przed Najświętszym Sakramentem raz w tygodniu--uczestniczę ile mogę..jak na razie tylko tyle

już czytałam dużo o liturgii, ale nic mnie nie przekonało.
To chodzi o moje osobiste odczucia. Ja po prostu nie lubię schematycznych modlitw.

Ja chodzę codziennie na Mszę Świętą, chyba że nie mam takiej możliwości ale to zdarza się rzadko. Eucharystia dla mnie jest spotkaniem z Najlepszym Przyjacielem i to On pomaga mi nieść krzyż codziennych trudów i cieszyć się każdą chwilą

Zaczęłam chodzić po śmierci mojego Taty w ramach "gregorianek" . Teraz nie wyobrażam sobie dnia bez naładowania akumulatora Bożą Łaską i wyciszenia serca przed szałem tego świata. Polecam ciche poranne Msze św., a jak jeszcze uda się posługiwać: czytaniem, psalmem to już w ogóle udział jest pełny