Czy nie jest tak, że nie powinno się potępiać tych którzy nie chodzą codziennie, każdy ma inne powołanie

Chyba nie ma tu mowy o potępieniu. Podziwiam i gratuluję. Sama mogę dodatkowo być na MszySw najwyżej raz, czasem dwa w tygodniu. Nie ukrywam przeszkodą jest też moje lenistwo. Trzeba by bardzo rano wstać. Ale gdyby była Msza św o ósmej, mogłabym potem prosto jechać do pracy, bo pracuję najczęściej od dziewiątej. Pozdrawiam

ja pisałam kiedyś że rzadko chodzę poza niedzielą. To się trochę zmieniło. Dzieci mi podrosły, i np teraz w adwencie udawało nam się być min 2 razy w tygodniu na roratach

w pewnym momencie zaczynasz odczuwać coś takiego jak głód Boga i choćby się waliło i paliło musisz iść .

Taaaa.. dokładnie

Trzeba sobie postanowic że Msza święta to najważniejszy czas w ciągu dnia. I tak jak czasami cały plan naszego dnia zależy od jakiegoś spotkania czy zakupów, to tak każdy plan dnia powinien byc uzależniony od Eucharystii. Wtedy się na nią znajdzie czas

Kiedy uczęszczałam do szkoły średniej miałam blisko kościół więc każdego dnia przed lekcjami o godzinie siódmej szłam na Mszę św. Teraz gdy wakacje kościół mam trochę daleko, ale w każdą niedzielę i święto w nim jestem. Po wakacjach, gdy już pójdę na studia to też będę starała się chodzić jak najczęściej.

mikołaj2009
???
nic nie musisz postanawiać - bo wiara to nie przymus , nie chodzi o żadne plany ani inne jakies tam .idziesz bo czujesz że musisz a to jest co innego od postanowienia (bo z tych postanowień to w zasadzie nigdy nic dobrego nie wychodzi).musisz bo czujesz głód Boga .
iwona 19
piękne to , ale nie postanawiaj bo nigdy nie wiadomo co człowieka czeka w nastepnym ułamku sekundy .Bogu nie zależy na tym abyśmy chodzili codziennie czy nawet raz w tygodniu do kościoła aby oddać mu chwałę - to chodzenie to jest dla naszego duchowego wzrostu .bo w dzisiejszym medialnym szumie kościół jako budynek jest stosunkowo cichym miejsce w którym możemy próbowac przychamować swoje bieganie za codziennością i może wtedy usłyszymy Boga . może za którymś z kolei razem ta przyjmowana Hostia do nas przemówi głodem i pragnieniem Boga.

Z tym, że chodzenie do Kościoła przyczynia się do naszego duchowego wzrostu to się zgodzę. Nie zgodziłabym się jednak z tym, że Bogu nie zależy na tym, abyśmy do kościoła przychodzili. Przecież każda modlitwa oraz każdy przyjęty (godnie) sakrament jest oznaką naszej osobistej pamięci o Bogu, szacunku i miłości do Niego, jak również przyczynia się do naszego zbawienia.

Teraz przez długi czas mnie nie będzie. Będę na pieszej pielgrzymce na Jasną Górę. Wyruszam jutro rano z Łowicza. Oczywiście w Mszach św. uczestniczyć będę. Obiecuję również, że będę pamiętała o was w moich modlitwach. Pozdrawiam.

proszę mojergo anioła aby wspomagał cię moją modlitwą w drodze .

co do samego pytania w temacie, to nie. nie chodzę i nigdy nie chodziłem codziennie do kościoła. co gorsza, ostatni miesiąc i różne awersje do księży sprawiły, że chodzę tylko w niedziele. niestety nie potrafię tego w sobie przemóc, ale prawda jest taka, że kiedyś jak czytałem różne tekst na portalach w necie nt. księży - tego jak wszyscy ich krytykowali, to ich broniłem. teraz już nie, bo sam się kilkakrotnie zawiodłem i już mi "przeszło" stawanie w ich obronie. krytykować ich nie krytykuje, bo napisane jest - nie sądźcie, abyście nie byli... ale bronić ich też już nie będę, bo widzę, że w KK bardzo źle się dzieje i nawet jak już idę na mszę, to posłuchać słowa bożego i ewangelii. kazanie? nie, dziękuję - nie słucham tego zbyt uważnie.

Trup dzięki, już wróciłam.

Maciejas najważniejsze jest to, że choć w niedzielę na Mszy jesteś.

Ale do Kościoła chodzi się dla Boga a nie dla księdza . Ja znam dużo kapłanów co święci nie są ale kazania mają super i zawsze coś dla siebie z tego wyciągnę