Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Śr kwi 24, 2024 16:46



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 148 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4, 5 ... 10  Następna strona
 JE biskup Fellay rozmawia o papieskiej audiencj 
Autor Wiadomość
Post JE biskup Fellay rozmawia o papieskiej audiencj
JE biskup Fellay rozmawia o papieskiej audiencji

Dom Generalny w Menzingen publikuje pierwszy wywiad z biskupem Fellay’em po audiencji u papieża Benedykta XVI. W szczegółowy sposób Przełożony Generalny Bractwa Kapłańskiego opisuje to, co podczas spotkania 29 sierpnia było przedmiotem rozmowy.

Oto wywiad z J. E. biskupem Fellay’em:

Ekscelencjo, poprosiliście papieża Benedykta o audiencję, która odbyła się 29 sierpnia. Jaki był zamiar Ekscelencji w tym posunięciu?

JE biskup Fellay: Chcieliśmy się spotkać z Ojcem Świętym, ponieważ jesteśmy katolikami i ponieważ, jak każdy katolik, jesteśmy związani z Rzymem. Prosząc o tę audiencję chcieliśmy pokazać naszą katolickość, to wszystko.

Nasze uznanie papieża ogranicza się nie tylko do wspominania jego imienia we mszy przez wszystkich księży Bractwa Kapłańskiego Św. Piusa X. To całkiem normalne, że wyrażamy nasz szacunek, uważając się za rzymskich katolików. Pojęcie „katolicki” jest uniwersalne, i Mistyczne Ciało Chrystusa nie ogranicza się tylko do naszych kaplic.

W podobny sposób zamiarem z naszej strony jest przypominanie nowemu najwyższemu pasterzowi o istnieniu Tradycji. Aby pamiętał o trosce, że Tradycja jest niczym innym jak Kościołem, i że my – że tak powiem – w sposób żywy urzeczywistniamy tę Tradycję Kościoła. Chcemy także pokazać, że Kościół w dzisiejszym świecie byłby silniejszy, gdyby mocno trzymał się Tradycji. Tak więc jest naszym życzeniem, by złożyć świadectwo: Gdyby Kościół zechciał wyjść z tego tragicznego kryzysu, który przeżywa, to Tradycja jest rozwiązaniem – chcę powiedzieć – jedynym rozwiązaniem tego kryzysu.

Jak przebiegła audiencja?

JE biskup Fellay: Audiencja odbyła się w Castel Gandolfo, w letniej rezydencji papieża. Była przewidziana na godzinę 11.30, ostatecznie zaczęła się jednak o 12.10 w papieskim biurze. Zazwyczaj papież udziela biskupowi 15 minut. Nasza audiencja trwała 35 minut. To pokazuje, według watykańskich ekspertów, że Benedykt XVI chciał wykazać zainteresowanie zmierzenia się z tymi problemami.

Byliśmy we czwórkę: Ojciec Święty, kardynał Castrillon Hoyos, ojciec Schmidberger i ja. Rozmowa była prowadzona po francusku – wbrew pewnym źródłom, które twierdziły, jakoby odbyła się w języku niemieckim - ; była prowadzona przez papieża w życzliwej atmosferze. On sam zauważył 3 trudności, będące odpowiedzią na wręczony przez nas krótko przed audiencją dokument.
Benedykt XVI przyjął do wiadomości ten dokument i nie było koniecznością, by nawiązywać do przedstawionych w nim punktów.
Dokument ten składał się z opisu Kościoła, w którym cytowaliśmy „ postępującą apostazję” - z Jana Pawła II, „statek, który ze wszystkich stron jest zatapiany przez fale”, i „dyktaturę relatywizmu” - z kardynała Józefa Ratzingera. Do tego jako załączniki zdjęcia skandalicznych Nowych Mszy – całkiem skandaliczne zdjęcia.
Zawarta była również prezentacja Bractwa Kapłańskiego, jeśli chodzi o liczby i różne dzieła. Zostały przedstawione dwa przykłady działalności Bractwa Kapłańskiego w obecnej sytuacji i do tego niewiarygodna postawa ze strony miejscowych biskupów: Proces w Argentynie, który doprowadził do tego, że zabroniono sprzedaży prezerwatyw i którego skutkiem było to, że biskup w Kordowie nazwał nas terrorystami. Zorganizowanie parady homoseksualistów w Lucernie, która zakończyła się protestanckim świętowaniem w katolickim kościele, było faktem, przeciwko któremu protestowaliśmy, a wobec którego odpowiedzialny biskup wykazał zupełną obojętność.
Ponadto przedstawiliśmy nasze żądania: by zmienić klimat wrogości wobec Tradycji, uwalniając Mszę Trydencką. Klimat, który tradycyjno-katolickie życie – czy jest jakieś inne? – czyni dość niemożliwym w Kościele posoborowym. Chcemy odeprzeć zarzut „schizmy”, chcemy aby stwierdzono nieważność tzw. „ekskomuniki” i znaleziono w Kościele struktury dla rodziny Tradycji.

Czy możemy dowiedzieć się o trudnościach, jakie wyodrębnił Benedykt XVI ?

JE biskup Fellay: Mogę je wyliczyć tylko z pamięci. Na początku papież upierał się przy efektywnym uznaniu papieża i powiązał je ze stanem wyższej konieczności, na który powołujemy się odnośnie święceń biskupich i wszystkich wynikłych z nich czynności.

Poza tym Benedykt XVI sprecyzował, że tylko w jeden sposób możliwe jest bycie w Kościele Katolickim: a mianowicie mając ducha Soboru Watykańskiego II, który ma być interpretowany w świetle Tradycji, to znaczy mając na uwadze intencje ojców Soboru i zgodnie z brzmieniem tekstów. Jest to perspektywa, która nas poniekąd przestrasza…

W końcu musielibyśmy, tak uważa papież, mieć jakąś strukturę, która przyznawałaby nam tradycyjny ryt i strukturę praktyk zewnętrznych , nie ochraniając nas przez to przed duchem soboru, który musielibyśmy przyjąć.

Wiadomość Watykanu odnośnie audiencji mówi o „ stopniowym postępowaniu za wolą w rozsądnych odstępach czasu”. Jak rozumieć to sformułowanie?

JE biskup Fellay: Papież nie chciał poruszać problemów, lecz po prostu naszkicować. A więc byłoby całkowicie niezbędne, gdyby wpierw odpowiedział na żądanie „prawa obywatelskiego” starej mszy, by przejść następnie do omawiania błędów Soboru Watykańskiego II, gdyż w tym widzimy przyczynę obecnego zła – bezpośrednią i częściowo także pośrednią.

Naturalnie, będzie się postępować krok po kroku. Trzeba przedstawić Sobór w innym świetle, niż zostało to uczynione przez Rzym. Obok potępiania wszystkich błędów, jest bezwarunkowo konieczne, by pokazać ich logiczne konsekwencje, jako skutek katastrofalnej sytuacji dzisiejszego Kościoła, nie prowokując jednak do irytacji, co zakończyło by rozmowy. Obliguje nas to do postępowania w etapach.

Apropos „rozsądnych odstępów czasu”: Mówi się w Rzymie, że są przygotowywane dokumenty dla wspólnot, należących do Komisji Ecclesia Dei, coś całkiem nowego, co nigdy nie było widziane. „Odczekać i popijać herbatę”. Jest pewne, że papież ma zamiar szybkiego uregulowania sytuacji.

Aby sprawiedliwości stało się zadość, chciałbym tu coś sprecyzować. Trzeba faktycznie pomyśleć o sytuacji papieża. Jest on jakby między dwoma frontami, między progresistami i nami: kiedy uwolni na naszą prośbę mszę, moderniści podniosą swe głosy: Papież uległ tradycjonalistom. Dowiedzieliśmy się od Eminencji Ricard, że on sam, kardynał Lustiger i arcybiskup z Lyon udali się do Rzymu w 2000 r., by blokować każdy postęp w sprawie Bractwa św. Piusa X, grożąc rebelią. Wiemy, że niemieccy biskupi zareagowali w podobny sposób z okazji Kolońskich Światowych Dni Młodzieży. „Albo oni albo my!”. Trzeba zrozumieć: „Jeśli zostaną uznani, wówczas opuścimy Kościół i doprowadzimy do schizmy”.
Dlatego jest tak, że papież nie mógł dać nam słownego zapewnienia podczas tej audiencji, np. że uwolni mszę w jesieni. Każda obietnica z jego strony wobec Bractwa nieuniknienie naraziłaby go pod tym względem na nacisk progresistów. Mielibyśmy tutaj poglądy papieża przeciwko większości biskupów, którzy są gotowi do rozdziału. Nie jest to do pomyślenia w aktualnym upadku, nawet jeśli chodzi o wolę pewnej odnowy. Według mnie mogłoby być przyznane ewentualne ograniczone pozwolenie.

Prasa mówiła o rozłamach wewnątrz Bractwa. Jak to jest naprawdę?

JE biskup Fellay: Zapowiedź udzielonej przez papieża audiencji wywołała prawdziwe zamieszanie w mediach. Zrobiono wiele hałasu, z zamiarem, by pokazać rozłamy w Bractwie między czterema biskupami. Dziennikarze opublikowali ponadto groźby progresistów wobec papieża: „Uwolnienie mszy oznacza odwołanie Pawła VI i reform liturgicznych.”
Ale ja mogę ich zapewnić, że czterej biskupi wewnątrz Bractwa Kapłańskiego są zgodni co do stosunków z Rzymem, i że biskup Williamson, którego imię zostało w związku z tym wspomniane, nie jest „sedewakantystą”. Media nie mają żadnego powodu do niepokoju. Jest to szkodą dla nich, ale to jest poza wszelką dyskusją.

Ekscelencjo, na co macie nadzieję?

JE biskup Fellay: Pewni biskupi w Rzymie żywią nadzieję, że ponownie ujrzą uznaną Tradycję. Też mamy taką nadzieję. W szczególności mamy nadzieję na całkowite zezwolenie na Mszę, ale najprawdopodobniej nie wydarzy się to już jutro. Będziemy więc mieli obowiązek pracowania nad tym, aby miejsce Tradycji w Kościele zostało uznane. Trzeba unikać aby nie było możliwych złych interpretacji Tradycji.

Trzeba byłoby przekonać rzymskie autorytety, aby przyznały, że nie możemy podążać bez uzasadnionych zastrzeżeń co do interpretacji, jakie są w obecnej praktyce Soboru i ekumenizmu, W zasadzie nasze nadzieja jest następująca: że pojmie się pewnego dnia, dlaczego jesteśmy wierni Tradycji.

źródło: forum.fidelitas.pl


Wt wrz 20, 2005 12:59

Dołączył(a): N sie 01, 2004 6:57
Posty: 2427
Post 
Wynika stąd jedno: Lefebryści nie chcą uznać prawowitego nauczania Kościoła; chodzi głównie o nauczanie Soboru Watykańskiego II i posoborowe. W dalszym ciągu lefebryści pozostają w schizmie i są ekskomunikowani. I nie ma o czym gadać: tak długo, jak się nie nawrócą, nie mają szans na zdjęcie z nich ekskomuniki.


Wt wrz 20, 2005 13:20
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn mar 07, 2005 20:57
Posty: 338
Post 
Do czego mają się lefebryści nawrócić, przecież jak mówił niedawno kard. Kasper - wysłannik Benedykta XVI w Gnieźnie:

"Nie mamy tu na myśli nawrócenia do innych to znaczy takiego, żeby katolicy stali się protestantami, czy prawosławni katolikami, żaden bowiem z wielkich Kościołów nie chce prozelityzmu. Chodzi raczej o nawrócenie wszystkich do Jezusa Chrystusa i do miłości chrześcijańskiej".

i jak wtórował mu abp. Muszyński:

"Będziemy prosić, by muzułmanie byli dobrymi muzułmanami, żydzi dobrymi żydami, a chrześcijanie dobrymi chrześcijanami. Ta modlitwa nie ma zatrzeć różnic, ale pogłębić naszą tożsamość i wzmocnić wiarygodność, jako świadków Boga, który jest Ojcem wszystkich ludzi."

W tym sensie dobrze, że kalwiński pastor Roger Schulz był członkiem Kościoła, bo się tak "nawrócił" jak gadał Kasper i został najwspanialszym świętym naszych czasów, o którym pieli z zachwytu wszyscy na około i do dzisiaj jest co o nim gadać.

_________________
http://nowyruchliturgiczny.blogspot.com/


Wt wrz 20, 2005 14:37
Zobacz profil WWW
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So maja 14, 2005 8:30
Posty: 964
Post 
Kościół Rzymu przed rozłamem chrześcijaństwa posiadał dwa konieczne elementy by być nazwanym Kościołem Chrystusa: Prawdę i Tradycję. Po rozłamie utracił Prawdę, a po następnym - jak twierdzą lefebvryści, i ja jestem całym sercem za nimi - Tradycję Kościoła. A Tradycja to nic innego jak życie Ducha Świętego w Kościele.

Kościół rzymski bez tych dwóch elementów podatny jest na kolejne 2 rzeczy: relatywizm wiary i modernizm obyczajów.

Mimo iż bardzo cenię sobie Kościół Rzymu i posługę papieża, to jednak lefebvryści są słusznym czerwonym światełkiem dla tego Kościoła. Oni po prostu mają rację i Benedykt XVI musi na to zareagować.


Wt wrz 20, 2005 15:03
Zobacz profil

Dołączył(a): N sie 01, 2004 6:57
Posty: 2427
Post 
Ultramonanin, nie odwracaj kota ogonem, tylko uważnie przeczytaj o tym, czego domaga się Ojciec święty Benedykt XVI od lefebrystów.


Wt wrz 20, 2005 15:55
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn mar 07, 2005 20:57
Posty: 338
Post 
Leszek, Jan napisał(a):
Ultramonanin, nie odwracaj kota ogonem, tylko uważnie przeczytaj o tym, czego domaga się Ojciec święty Benedykt XVI od lefebrystów.


Najważniejszymi rzeczami potrzebnymi człowiekowi do zbawienia jest posiadanie wiary, nadzei i miłości. Wielką łaskę otrzymują ci, którzy z racji czy to urodzenia czy nawrócenia, obdarzani są wiarą (zaczątkiem życia wiecznego) taką jak ją zawsze nieomylnie podawał Kościół Katolicki. Ta wiara jest pełnią prawdy o Chrystusie. Uporczywe przeczenie jej prawdom jest traktowane jako grzech przeciwko Duchowi Św.
W gorszej sytuacji są ci, którzy w sposób niezawiniony i nieprzezwyciężalny przyjąć mogą jedynie strzępy tej wiary - czy to gdy urodzili się w rodzinach heretyckich czy pogańskich. Jednak nawet bez takiej "kulawej" wiary nie mogą podobać się Bogu, gdy nią nie żyją i nie starają się dążyć do odkrycia jej pełni. W przeciwnym wypadku odrzucają przemawiający do każdego człowieka Boży głos. Jest to często głos wewnętrzny, poruszający człowieka do podążania drogą cnót naturalnych i pełnienia dobrych uczynków, podświadomego poszukiwania Prawdy, itd.
O tej właśnie wierze i jej pełnym zachowywaniu zapominają wszyscy moderniści oraz osoby takie jak Leszek Jak, które na wszystkie zagadnienia związane ze zgodnością jakiejś teorii z niezmienną i nieomylną doktryną katolicką mają jeden oklepany zwrot - "Ojciec Święty to zaakcpetował". I tak gdy chodzi o lefebrystów - nie ma co gadać, bo "ojciec św." ich nie zaakceptował, jeśli chodzi o neokatechumenat - nie ma co gadać (o tej niebezpiecznej i heretyckiej sekcie) bo "ojciec święty" ją zaakceptował, jeśli chodzi o protestanckie oazy - nie ma co gadać o fanaberiach Blachnickiego bo je "papież" zaakceptował.
Problem tkwi w tym, że na przekór swojemu powołaniu moderniści. okupujący aktualnie Stolicę Piotrową. akceptują w sprawach wiary wszystko co tylko tchnie nowością i cieszy się nieskrępowaną popularnością wśród zateizowanych rzesz postchrześcijańskiej młodzieży. Co warte podkreślenia - akceptują oni wszystko to, przed czym papieże katoliccy od zawsze wyraźnie przestrzegali! (Duch św. obiecany Kościołowi nie może wszakże sobie przeczyć, bo wygląda to tak, że dotychczas asystując papieżom mówił On, że 2+2=4, a od niedawna, mówi, że 2+2=10) Moderniści ci nie przywiązują żadnej wagi do czystości wiary, do jej niezmiennego zachowania, do jej prawidłowego kultywowania, dlatego nie używają żadnych anatem, niczyjej wiary nie oceniając, gdyż sami ją stracili. Dopuszczają więc wszelkie ekumeniczne spotkania, poszukując tej Prawdy w agnostycznym dialogu, w wymianie prawd, tak jakby Prawda Katolicka potrzebowała poszanowania czy wzbogacenia ze strony jakiś - dajmy na to - protestanckich banialuk.
Dlatego nie dziwię się ani Leszkowi Janowi ani innych osobom plującym tutaj na tzw. tradycjonalistów, gdyż one w ogóle nie rozumieją na czym polega chrześcijaństwo. Chowają się za iluzoryczną jednością z papieżem-modernistą, zapominając, że na potępienie idzie nie ten, kto nie chce słuchać Neokościoła (porzucającego potrzebę nawrócenia jako powrót odszczepieńców w Jego szeregi, zapewniającego o świętości pastora kalwińskiego, itp. itd.), lecz na potępienie idą wszyscy którzy popełniają największy grzech przeciwko przykazaniu miłości, grzech przeciwko Duchowi św. głosząc jawne i świadomie wypowiadane HEREZJE. Apostoł mówi - gdyby nawet my albo anioł z nieba głosił inną wiarę, niż została ogłoszona - niech będzie wyklęty. Sed licet nos, aut Angelus de caelo evangelizet vobis praeterquam quod evangelizavimus vobis, anathema sit. (Ga 1,8 )
Dlatego nad chowaniem się z wiarą w bezpiecznej kloace modernistycznej papki i nad radość łączności ze zobojętniałym na herezje jego biskupów Ojcem Św., tzw. tradycjonaliści przedkładają czystość, nieomylność i niezmienność PRAWDY katolickiej, od której nie oddzieli ich ani utrapienie ani ucisk i prześladowanie.

_________________
http://nowyruchliturgiczny.blogspot.com/


Wt wrz 20, 2005 18:31
Zobacz profil WWW

Dołączył(a): N sie 01, 2004 6:57
Posty: 2427
Post 
Ni stąd ni zowąd nawijasz mi tu o modernizmie, a tymczasem Benedykt XVI domagał się od lefebrystów uznania Soboru Watykańskiego II i posoborowego nauczania Kościoła. W istocie postawił lefebrystom wymóg nawrócenia się do tego, czego naucza Kościół.


Wt wrz 20, 2005 19:49
Zobacz profil
Post 
Jasiu , a to podkreślmy wężykiem:


Aby sprawiedliwości stało się zadość, chciałbym tu coś sprecyzować. Trzeba faktycznie pomyśleć o sytuacji papieża. Jest on jakby między dwoma frontami, między progresistami i nami: kiedy uwolni na naszą prośbę mszę, moderniści podniosą swe głosy: Papież uległ tradycjonalistom. Dowiedzieliśmy się od Eminencji Ricard[a], że on sam, kardynał Lustiger i arcybiskup z Lyon udali się do Rzymu w 2000 r., by blokować każdy postęp w sprawie Bractwa św. Piusa X, grożąc rebelią. Wiemy, że niemieccy biskupi zareagowali w podobny sposób z okazji Kolońskich Światowych Dni Młodzieży. „Albo oni albo my!”. Trzeba zrozumieć: „Jeśli zostaną uznani, wówczas opuścimy Kościół i doprowadzimy do schizmy”.

Dlatego jest tak, że papież nie mógł dać nam słownego zapewnienia podczas tej audiencji, np. że uwolni mszę w jesieni. Każda obietnica z jego strony wobec Bractwa nieuniknienie naraziłaby go pod tym względem na nacisk progresistów. Mielibyśmy tutaj poglądy papieża przeciwko większości biskupów, którzy są gotowi do rozdziału. Nie jest to do pomyślenia w aktualnym upadku, nawet jeśli chodzi o wolę pewnej odnowy. Według mnie mogłoby być przyznane ewentualne ograniczone pozwolenie.
[/b]


Wt wrz 20, 2005 21:19

Dołączył(a): N sie 01, 2004 6:57
Posty: 2427
Post 
Fałszywe założenia. Chcesz sugerować, że Papież żyje w oblężonej twierdzy, otoczony nieprzyjaciółmi, a jedyni Jego przyjaciele - lefebryści - nie mają do niego dostępu lub uniemożliwia się im wywieranie na niego dostatecznego wpływu.
Powtarzam, jedynym warunkiem zniesienia ekskomuniki jest nawrócenie lefebrystów, to znaczy przyjęcie przez nich nauczania Kościoła.


Śr wrz 21, 2005 4:17
Zobacz profil
Post 
bynajmniej !

widzę, że nie potrafisz opuścić paradygmatu, wg którego ja czy pjo czy fatal error popieramy bpa Fellaya, bo "jesteśmy lefebrystami"

Założenie to jest z gruntu fałszywe. Dla nas priorytetem jest idea, a więc: popieramy tego, kto wspiera prawdziwą katolicką liturgikę i ekskluzywizm zbawczy ("poza Kościołem katolickim nie ma zbawienia"). Dla mnie ważnym argumentem jest jeszcze pozycja, siła oddziaływania danego hierarchy - czyli polityka realna.

Stąd, inaczej niż FSSPX, oceniam pozytywnie "Dominus Iesus", bo ona - mimo swych dwuznaczności czy błędów - zakończyła pewne szaleństwo ekumeniczne. Była dysonansem względem "Ut unum sint" i jak możesz prześledzić po necie, mnóstwo sekciarzy straciło "zaufanie" do Watykanu, czy naprawdę chce on "ekumenizmu" czy ściemnia od 40 lat, a tak naprawdę, to wciąż myśli kategoriami "Mortalium Animus" (Piusa XI)

To samo podejście powtarza Ojciec Świety - spójrz choćby tutaj:
http://fidelitas.pl/index2.php?id=778

Czemu miałbym więc nie wspierać przedewszystkiem Benedykta XVI ?

Z drugiej strony, doskonale znam zasoby i atuty FSSPX i wiem, jak bardzo byłyby one przydatne dla zadań, o których dyskutujemy.

Tak naprawdę największym problemem dla zakończenia sporu jest ciśnienie na Ojca Świętego, aby kanonizował on Jana Pawła II. Miejmy nadzieję, że mu nie ulegnie. Wierzmy w opiekę Ducha Świętego nad Kościołem !


Śr wrz 21, 2005 6:36

Dołączył(a): N sie 01, 2004 6:57
Posty: 2427
Post 
Crusader:
Cytuj:
Dla nas priorytetem jest idea, a więc: popieramy tego, kto wspiera prawdziwą katolicką liturgikę i ekskluzywizm zbawczy ("poza Kościołem katolickim nie ma zbawienia").

Z powyższego wynika jasno, że waszym priorytetem nie jest nauka Kościoła, bo:
1. Prawdziwą liturgiką katolicką jest ta, którą zatwierdził Papież.
2. Ekskluzywizm zbawczy rozumiany w ten sposób, że zbawieni zostaną ci tylko, co formalnie należą do Kościoła rzymsko-katolickiego, a inni, którzy do niego nie należą formalnie, zostaną potępieni, nie jest nauką katolicką, a ponadto jeszcze wykoślawia obraz Boga.


Śr wrz 21, 2005 6:45
Zobacz profil
Post 
zajmij się łaskawie czym innym niż wpieraniem w zyda choroby

ad 1. http://www.christianitas.pl/liturgia/ra ... /fragm.htm

Część Czwarta Kształt liturgii Rozdział I

Po Soborze Watykańskim II powstało wrażenie, że w sprawach liturgii papież może właściwie wszystko, szczególnie jeśli działa w imieniu soboru powszechnego. Ostatecznie w świadomości Zachodu idea odgórności liturgii, która nie jest podatna na dowolne jej "robienie", w dużym stopniu zanikła. W rzeczywistości jednak Sobór Watykański I bynajmniej nie definiował papieża jako absolutnego monarchy, lecz wprost przeciwnie - jako gwaranta posłuszeństwa wobec posłanego Słowa. Pełnomocnictwo papieża związane jest tradycją wiary, a to obowiązuje także w zakresie liturgii. Liturgia nie jest "robiona" przez urzędy. Również papież może być jedynie pokornym sługą jej prawidłowego rozwoju oraz jej trwałej integralności i tożsamości.

ad 2 - czemu kłamiesz na ten temat ? Przecież dogmat EENS zupełnie inaczej rozumiany był przed Soborem. Porównaj np. list Św Officjum do Abpa Cushinga z 1949, potępiający błędy feeneyizmu

jest tam taki akapit:
Ponieważ nie zawsze wymaga się do osiągnięcia wiecznego zbawienia, by ktoś w rzeczywistości został włączony do Kościoła jako członek, przynajmniej jest wymagane, by do niego należał przez życzenie lub pragnienie. To zaś pragnienie nie zawsze musi być wyraźne, jak to jest u katechumenów, lecz wtedy również ma miejsce, kiedy człowiek znajduje się w niewiedzy niemożliwej do usunięcia. Bóg także przyjmuje ukryte pragnienia (votum implicitum), nazwane w ten sposób, ponieważ jest ono zawarte w dobrym usposobieniu duszy, dzięki któremu człowiek chce uzgodnić swoją wolę z wolą Bożą.

na przyszłość apeluję do Ciebie o uczciwe, nieco życzliwsze podejście do dyskusji. Inaczej nie widzę jej sensu


Śr wrz 21, 2005 6:59

Dołączył(a): Pt maja 27, 2005 15:25
Posty: 201
Post 
Nazywanie Papieża modernistą jest przesadą.
Jego przekonania są konserwatywne, wielokrotnie krytykował reformę Mszy.
W pamięć zapadły mi jego słowa potwierdzające to przekonanie.
"Sobór Watykański II nie jest traktowany jako część całej żywej Tradycji Kościoła, lecz jako koniec Tradycji, jako nowy początek startujący z punktu zerowego. Prawda jest taka, że tenże Sobór nie zdefiniował żadnego dogmatu [wiary], lecz celowo wybrał pozostanie na skromnym poziomie, jako jedynie sobór pastoralny. Mimo tego, wielu traktuje go jak gdyby był on rodzajem superdogmatu, zabierającego znaczenie całej reszcie."
Kardynał Joseph Ratzinger [/b]


Pt wrz 23, 2005 19:20
Zobacz profil
Post 
Joker napisał(a):
Prawda jest taka, że tenże Sobór nie zdefiniował żadnego dogmatu [wiary], lecz celowo wybrał pozostanie na skromnym poziomie, jako jedynie sobór pastoralny. Mimo tego, wielu traktuje go jak gdyby był on rodzajem superdogmatu, zabierającego znaczenie całej reszcie."


ŚWIĘTE SŁOWA> Szkoda, że nie docierają do wielu użytkowników niniejszego forum, którzy twierdzą, że Kościół zaczął się na Janie XXIII i Drugim Soborze, a wcześniej była czarna dziura.

Ale z drugiej strony to im się nie dziwię. Jeszcze kilka lat temu wlazł taki jeden z drugim na stronę Watykanu, kliknął na "poczet papieży" i co zobaczył?
http://web.archive.org/web/199904230045 ... phf_en.htm


Pt wrz 23, 2005 19:57
Post 
..ano to zobaczył
http://www.vatican.va/holy_father/index.htm

..a tam sa wymienienie papieże od Leona XIII do Benedykta XVI

[...]


So wrz 24, 2005 9:07
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 148 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4, 5 ... 10  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL