Znalazłem to w internecie... kazanie dla dzieci... i jestem w szoku!

Czy nie uważacie że to jest przegięcie? Nadużycie? Mogli zrobić taką katechezę.... ale kazanie???? w kościele - domie Bożym???

http://www.parafia-internetowa.pl/?dzial=1&id=247

Nie uważam, by to było przegięcie.

Drogi Fatalu!
W Domu Bożym dzieci się uczą, co dostały od Pana Boga i że warto coś z tym robić.
Forma? Dzieci wychowane w kulturze TV z trudem utrzymują koncentrację na zwykłym słowie mówionym z ambony dłużej niż 5 minut (sam czasem wymiękam po 3 ). To jest jakieś rozwiązanie. Nie twierdzę, że najlepsze, ale wolę takie, niż gdyby to miało być puszczanie filmów z projektora.
We wspólnocie, z którą sympatyzuję, na Mszy po Liturgii Słowa większość dzieci wychodzi do osobnej salki i tam ma swoje "zajęcia ku Bogu".

Wracając do Twojego kazania... Trochę mi to z początku trąciło lobbingiem bankowym jakoś za dużo było tych giełd, banków i akcji w fabule, ale książeczka czekowa świetnie sprowadza całą historię ad rem. Do tego jest namacalnym przedmiotem, prezentem, które każde dziecko wynosi z Kościoła. Dosłownie, i w przenośni.

Dzięki za inspirujący link
Pozdrawiam

Miałem DOKŁADNIE te same wrażenie, tyle, że pomimo książeczki czekowej ja pozostaję z mieszanymi odczuciami...

No ale nie ma co się czepiać, zawsze to krok do przodu w porównaniu do "tradycyjnej" formy z mówiącym długo i podającym czasami dzieciom mikrofon katechetą

uważam że to dobry pomysł na intepretację Słowa Bożego, wreszcie jest zainteresowanie i dzieci nie siedzą przyśnięte, lecz zaiteresowane, tak trzymać

Też tak uważam. Interaktywna i multimedialna forma jak najbardziej

Moim zdaniem trochę zagubiony został sens przypowieści o talentach, przede wszystkim brakuje mi zaakcentowania wkładu własnej pracy i wysiłku w pomnażanie talentów (oczywiście wypowiadam się na jedynie na podstawie dostępnej relacji osób trzecich, która przecież nie daje pełnego obrazu sytuacji).

Odważne, ale wspaniałe kazanie. Jestem pełen podziwu dla tych Księży.
Pozdrawiam.
ks. Marian

Zgadzam się z Fatal error. To zupełne przegięcie. Taką inscenizację można urządzić w salce parafialnej po Mszy, ale nie w Kościele. Rozumiem, że dzieci wymagają tego żeby im w jakiś sposób przybliżyć słowo Boże, ale są jakieś granice! Taką granica jest szacunek dla Ewangelii.
Wszystkich wielbicieli takich metod zachęcam do przeczytania tekstu ks. Jacka Dunin-Borkowskiego Msza święta infantylna
--------------
Portal chrześcijański ANGELUS.pl
Największa katolicka księgarnia internetowa GLORIA24

Przeżyłam szok jak zobaczyłam tą "inscenizację" . Moim skromnym zdaniem kościół nie jest miejscem do urządzania takich szopek.Przecież taką interpretację mozna równie dobrze poazać w salce katechetycznej albo w szkole, ale nie w kościele. Dzieci może i pozytywnie odebrały ten przekaz....ale co z innymi ludźmi starszej daty?

Wybaczcie, ze sie wtrace. Jestem niewierzacy, ale na jakiejs liczbie mszy w swoim zyciu bylem, i nawet jako ateista jestem za okazywaniem szacunku.

Wg mnie pomysl byl dobry, ale miejsce wykonania... nie do konca. Takie inscenijazje powinny sie odbywac w szkolach... moim skromnym zdaniem.

Crosis

Alternatywna propozycja ks. Jacka (Msze święte "rodzinne") byłaby może dobra w Świecie-Takim-Jaki-Powinien-Być, ale zastosowana w Świecie-Który-Jest-Jaki-Jest niezbyt mi się podoba.

Na przykład mój ojciec w ogóle nie chodził do kościoła, trudno więc, aby tam "spełniał quasi-kapłańską funkcję" - musiałem zadowolić się tylko jednym kapłanem. W podobnej sytuacji jest także dzisiaj na pewno mnóstwo dzieci - co z nimi?



Jeżeli chodzi o kazanie dla dzieci (a przypominam, że taki jest temat), to nie wyobrażam sobie, jak można go NIE uprościć. Ciekawym konstruktywnych propozycji - jak miałaby wyglądać NIE UPROSZCZONA homilia wygłoszona dzieciom.

Jeżeli kazanie skierowane jest do Anglików, uczę się angielskiego, jeżeli do marynarzy, odwołuję się do znanych im symboli, jeżeli do dzieci - do symboli i pojęć znanych dzieciom. Gniewanie się, że świat dzieci nie jest jeszcze tak rozwinięty i dojrzały, że dorosłym zdaje się prymitywny, jest właśnie obrażaniem się na Świat-Który-Jest-Jaki-Jest.

Możemy rozmawiać w granicach zaproponowanych przez autora wątku (czy to już przegięcie, czy jeszcze nie), ale to pomysły w stylu "nie upraszczania" kazań dla dzieci, albo całkowitej kasacji przeznaczonych dla nich mszy są zupełnie księżycowe - jak dla mnie

To była msza święta dla dzieci, jeśli ludziom starszej daty nie odpowiada ten sposób przekazu, to mają do wyboru N-1 innych mszy.

Dlaczego kościół ma koncentrować się jedynie na ludziach starszej daty? Czy ze względu na ludzi starszej daty należy zabronić dzieciom przychodzić do Chrystusa?

Co w tym zlego To tylko kazanie.Inscenizacja.Chcialbym poradzic abys uwazal na swoje talenty, ktore otrzymales od Pana.Pomnazaj je abys mogl byc przyjety do radosci nieba.

Pozdr.

Mimo, że jestem daleki od histerii jaka panuje wśród zatwardziałych tradycjonalistów....to jednak zgadzam się ze zdaniem mrufki.
Ołtarz nie jest miejscem na takie szopki....mozna to było zrobic na jakims stoliczku