Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Pt kwi 26, 2024 5:11



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 62 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5  Następna strona
 Papież Benedykt XVI - To co najważniejsze (cytaty) 
Autor Wiadomość
Post 
Widoczne zmęczenie Europejczyków - fizyczne i biologiczne - jest z pewnością wyrazem zmęczenia ideowego i duchowego. Jest dowodem, że Europa nie ma już wiary w wartości, które stworzyły ten kontynent. Przede wszystkim zaś świadczy o egoizmie, polegającym na chęci życia tylko dla siebie. [...] Konstatując powiedziałbym, że Europie grozi utrata samej siebie, zaprzeczenie samej sobie. Dowodem tego jest też "nie ", powiedziane wobec oczywistego faktu dotyczącego jej początków i chrześcijańskiego dziedzictwa. Ale możemy mieć nadzieję, że nawet mniejszość, jeśli cechować ją będzie głębokie przekonanie i równie głęboka siła duchowa, może odrodzić tę starą Europę.

lipiec 2004, wywiad dla Katolickiej Agencji Informacyjnej.


Śr sty 09, 2008 2:58
Post 
Widzieliśmy, że są wielce niebezpieczne patologie w religii, które wskazują na potrzebę widzenia boskiego światła rozumu jako organu kontrolnego, wobec którego religia musi się wciąż od nowa oczyszczać i porządkować, co było zresztą także przekonaniem ojców Kościoła. Z naszych rozważań wynika jednak także, że są też patologie rozumu, co nie jest mniej niebezpieczne, ale ze względu na potencjalną skuteczność nawet jeszcze bardziej niebezpieczne. Dlatego także rozumowi trzeba przypomnieć o jego granicach i o tym, że musi się nauczyć gotowości słuchania tego, czego można się nauczyć z wielkich religijnych przekazów ludzkości. Jeśli nauka w pełni się wyemancypuje i to odrzuci, stanie się siłą niszczącą.

styczeń 2004 - podczas wspólnej debaty z niemieckim filozofem Jürgenem Habermasem


Cz sty 10, 2008 1:12
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N kwi 10, 2005 8:12
Posty: 2721
Post 
W tajemnicy Eucharystii spotykają się w sposób wyjątkowy różne sfery życia chrześcijańskiego, również sfera dociekań intelektualnych. Jezus-Eucharystia, którego spotykamy w liturgii i kontemplujemy podczas adoracji, jest jakby "pryzmatem", przez który lepiej możemy widzieć rzeczywistość, zarówno z perspektywy ascetycznej i mistycznej, jak intelektualnej i spekulatywnej czy historycznej i moralnej. W Eucharystii Chrystus jest realnie obecny, a Msza św. jest żywą pamiątką Jego Paschy. Najświętszy Sakrament jest jakościowym centrum wszechświata i dziejów. I dlatego stanowi niewyczerpane źródło myśli i działania dla każdego, kto szuka prawdy i pragnie z nią współpracować. Jest on, by tak rzec, koncentracją prawdy i miłości. Oświeca nie tylko poznanie człowieka, ale również i przede wszystkim jego działanie, jego życie "według prawdy i w miłości" (por. Ef 4, 15), jak mówi św. Paweł, codzienne dążenie do tego, by postępować tak, jak postępował Jezus. Eucharystia umacnia zatem w człowieku, który regularnie i z wiarą się nią karmi, owocną jedność kontemplacji i działania.

Benedykt XVI
14 XII 2006 — Spotkanie z przedstawicielami środowisk akademickich Rzymu


Obrazek

Chleb i wino stają się Jego Ciałem i Krwią. Lecz na tym nie koniec, przeciwnie, proces przemian musi teraz przybrać na sile. Chrystus dał nam swoje Ciało i Krew, abyśmy i my zostali przemienieni. Mamy się stać Ciałem Chrystusa, Jego Ciałem i Krwią. Wszyscy spożywamy jeden Chleb, a to znaczy, że wszyscy stajemy się jednym. W ten sposób, jak powiedzieliśmy wcześniej, adoracja staje się zjednoczeniem. Nie mamy już Boga tylko przed sobą, jako tego, który jest całkowicie Inny. On jest w nas, a my w Nim. Jego dynamika udziela się nam, aby przez nas dotrzeć do innych, rozprzestrzenić się na cały świat, aby Jego miłość stała się rzeczywiście dominującą miarą świata.

Benedykt XVI
Msza św. na zakończenie Światowego Dnia Młodzieży. 21 sierpnia 2005

_________________
Codziennie jeden cytat z nauczania ojców Kościoła – blog:
http://ojcowiewiary.blogspot.com/


Cz sty 10, 2008 11:14
Zobacz profil
Post 
To w Europie po raz pierwszy sformułowano pojęcie praw człowieka. Podstawowym prawem człowieka, będącym przesłanką wszystkich innych, jest prawo do życia. Dotyczy to życia od poczęcia aż do jego naturalnego końca. W efekcie prawem człowieka nie może być aborcja - jest ona jego zaprzeczeniem. Jest to "głęboka rana społeczna", jak to niezmordowanie powtarzał nasz umiłowany zmarły brat, kardynał Franz König.

Ale mówiąc to, nie wyrażamy bynajmniej troski specyficznie kościelnej. Stajemy się raczej obrońcami sprawy głęboko ludzkiej i czujemy się rzecznikiem nienarodzonych, którzy nie mają głosu. Nie zamykam oczu przed problemami i konfliktami wielu kobiet i mam świadomość, że wiarygodność naszego mówienia zależy również od tego, co sam Kościół robi, aby pomóc kobietom w trudnych sytuacjach.

XVI 7. 09.07, Austria

Obrazek


Pn sty 14, 2008 16:37
Post 
Dlatego apeluję do przywódców politycznych, aby nie dopuścili do traktowania dzieci za przypadki chorobowe i aby uznanie przez wasz system prawny aborcji za niesprawiedliwość doprowadziło do jej faktycznego zniesienia. Mówię to kierowany troską o wartości ludzkie. Ale jest to tylko jedna strona naszego zaniepokojenia. Inną troską jest potrzeba uczynienia wszystkiego, co w nasze mocy, by kraje europejskie stały się znowu otwarte na przyjmowanie dzieci. Zachęcajcie młodych ludzi, aby przez zawarcie małżeństwa tworzyli nowe rodziny oraz by stawali się matkami i ojcami. Przyniesiecie tym samym korzyść sobie samym, a także całemu społeczeństwu. Z całym naciskiem umacniamy Was również w politycznych staraniach mających na celu stworzenie warunków, które umożliwią młodym parom wychowanie dzieci. Wszystko to jednak nie zda się na nic, jeśli nie uda się nam stworzyć na nowo w naszych krajach klimatu radości i zaufania do życia, w którym dzieci będą traktowane nie jako ciężar, lecz jako dar dla wszystkich.

XVI 7. 09.07, Austria

Obrazek


Śr sty 16, 2008 22:21
Post 
Odpowiedzi Papieża na pytania młodzieży

Wierzę w Boga, który dotknął mojego serca, ale tak wiele jest we mnie niepewności, pytań, lęków. Nie jest łatwo rozmawiać o Bogu z przyjaciółmi; wielu z nich postrzega Kościół jako instytucję, która osądza młodych, przeciwstawia się ich pragnieniu szczęścia i miłości. W obliczu tej niechęci odczuwam moją ludzką samotność i chciałabym zaznać bliskości Boga. Ojcze Święty, gdzie jest Bóg w tej ciszy?

***
Tak, my wszyscy, również wierzący, znamy milczenie Boga. W Psalmie, który przed chwilą był odczytany, słyszeliśmy to niemal rozpaczliwe wołanie: «Mów, Boże, nie ukrywaj się!» Niedawno została opublikowana książka, opisująca duchowe doświadczenia Matki Teresy, i to, o czym już wiedzieliśmy, staje się teraz jeszcze wyraźniej widoczne: pomimo swej wielkiej miłości, siły wiary Matka Teresa cierpiała z powodu milczenia Boga. Z jednej strony, musimy znosić to milczenie Boga, również dlatego, byśmy mogli zrozumieć naszych braci, którzy Boga nie znają. Z drugiej strony, zawsze możemy wciąż na nowo wołać do Boga słowami Psalmu: «Mów, ukaż się!» I niewątpliwie w naszym życiu, jeśli nasze serce jest otwarte, możemy dostrzec wielkie chwile, kiedy rzeczywiście również nam dane jest odczuć obecność Boga. Przypominam sobie teraz pewną historię, opowiedzianą przez Jana Pawła II podczas rekolekcji, które głosił w Watykanie, zanim jeszcze został papieżem. Mówił on, że po wojnie złożył mu wizytę pewien rosyjski oficer, który był naukowcem, i jako naukowiec powiedział mu: «Jestem pewny, że Bóg nie istnieje. Ale kiedy jestem w górach, mam przed sobą ich majestatyczne piękno, ich ogrom, wówczas jestem równie pewny, że istnieje Stwórca, że istnieje Bóg». Piękno stworzenia jest jednym z dowodów, który rzeczywiście pozwala namacalnie przekonać się o pięknie Boga, zobaczyć, że Stworzyciel istnieje i że jest dobry, że prawdą jest to, co Pismo Święte mówi w opisie stworzenia, a mianowicie, że Bóg zaplanował i stworzył ten świat, angażując w to swe serce, wolę i umysł, po czym stwierdził, że jest on dobry. My również musimy być dobrzy i mieć otwarte serca, by dostrzec prawdziwą obecność Boga. Obecność tę odczuwamy również, kiedy słuchamy słowa Bożego podczas wielkich uroczystości liturgicznych, świąt wiary, a także w wielkiej muzyce inspirowanej wiarą. Przypomina mi się teraz inna historia, którą opowiedział niedawno jeden z biskupów, przybyły z wizytą ad limina. Pewna niewierząca kobieta, bardzo inteligentna, zaczęła słuchać wielkiej muzyki Bacha, Haendla, Mozarta. Była nią zafascynowana i pewnego dnia powiedziała: «Muszę znaleźć źródło, z którego pochodzi to piękno». I nawróciła się na chrześcijaństwo, na katolicyzm, ponieważ odkryła, że to piękno ma źródło, że tym źródłem jest obecność Chrystusa w sercach i Jego objawienie w tym świecie. A zatem wielkie święta wiary, liturgie, jak również osobisty dialog z Chrystusem: On nie zawsze odpowiada, ale są chwile, kiedy odpowiada naprawdę. A także przyjaźń, wspólnota wiary. Teraz, zgromadzeni tu w Loreto, widzimy, jak wiara jednoczy, przyjaźń tworzy wspólnotę osób w drodze. I czujemy, że to wszystko nie bierze się znikąd, ale rzeczywiście ma swoje źródło, że Bóg milczący jest również Bogiem, który przemawia, który się objawia, i co najważniejsze, że my sami możemy być świadkami Jego obecności, że nasza wiara może być rzeczywiście światłem dla innych. A zatem powiedziałbym, że z jednej strony musimy pogodzić się z tym, że w tym świecie Bóg milczy, a zarazem nie możemy być obojętni na Jego głos, na Jego objawianie się w tak wielu sytuacjach. Obecność Pana dostrzegamy przede wszystkim w stworzeniu, w pięknej liturgii, w przyjaźni, jaką nawiązujemy w Kościele, i napełnieni Jego obecnością, również my możemy nieść światło innym. W ten sposób dochodzę do drugiej czy raczej pierwszej części pytania: trudno jest dzisiaj rozmawiać z przyjaciółmi o Bogu i chyba jeszcze trudniej jest rozmawiać o Kościele, ponieważ widzą oni w Bogu jedynie ograniczenie naszej wolności, Boga przykazań, zakazów, a Kościół postrzegają jako instytucję, która ogranicza wolność, wydaje zakazy. Ale powinniśmy się starać ukazać im Kościół żywy, który nie odpowiada wyobrażeniom o Kościele jako ośrodku władzy, jak bywa określany. Musimy ukazywać Kościół jako wspólnoty, w których pomimo wszystkich problemów życia, jakich doświadczają wszyscy, rodzi się radość życia. W tym momencie przychodzi mi na myśl jeszcze jedno wspomnienie. Kiedy byłem w Brazylii, odwiedziłem «Farmę nadziei», tę wspaniałą wspólnotę, gdzie narkomani są poddawani terapii i odzyskują nadzieję, radość życia. I dawali oni świadectwo, że to właśnie odkrycie istnienia Boga oznaczało dla nich przezwyciężenie ich desperacji. Dzięki temu zrozumieli, że ich życie ma sens, i na nowo odczuli radość z tego, że żyją w tym świecie, radość ze stawiania czoła problemom ludzkiego życia. A zatem w każdym ludzkim sercu, bez względu na wszystkie problemy, jest pragnienie Boga, a tam, gdzie Bóg znika, znika również słońce, które daje światło i radość. Owo pragnienie nieskończoności, które jest w naszych sercach, przejawia się również w zjawisku narkomanii: człowiek chce poszerzyć wymiar swego życia, mieć coś więcej z życia, pragnie nieskończoności, ale narkotyk okłamuje człowieka, oszukuje go, bo nie poszerza zakresu naszego życia, lecz je niszczy. Prawdziwe jest to wielkie pragnienie, które mówi nam o Bogu, które wprowadza nas na drogę do Boga, ale musimy sobie nawzajem pomagać. Chrystus przyszedł właśnie po to, aby stworzyć w świecie sieć wspólnoty, w której wszyscy możemy się nawzajem wspierać i w ten sposób pomagać sobie znajdować drogę życia i rozumieć, że przykazania Boże nie są ograniczeniem naszej wolności, lecz drogami, które prowadzą do drugiego, do pełni życia. Prośmy Pana, aby pomagał nam dostrzec Jego obecność, abyśmy doznali Jego Objawienia i Jego radości, abyśmy pomagali sobie nawzajem we wspólnocie wiary i dzięki temu szli naprzód; abyśmy coraz lepiej poznając Chrystusa, odkrywali prawdziwe oblicze Boga, a tym samym prawdziwe życie.

Spotkanie Benedykta XVI z młodzieżą włoską w Loreto. 1-2 września 2007 r.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

zdjecia pochodza ze strony
http://freeforumzone.leonardo.it/discus ... 675691&p=5


Cz sty 17, 2008 16:13
Post 
Zachęcam wszystkich was, drodzy studenci uniwersyteccy, byście z szacunkiem odnosili się do cudzych opinii i w wolnym i odpowiedzialnym duchu szukali prawdy i dobra.

Anioł Pański - 20.01.2008

Obrazek


Pn sty 21, 2008 20:30
Post 
Romano Guardini opowiada w swojej autobiografii, jak w krytycznym momencie swojej drogi, kiedy wiara jego dzieciństwa zaczynała się chwiać, została mu dana zasadnicza decyzja całego życia - nawrócenie - w spotkaniu ze słowem Jezusa, zgodnie z którym odnajduje samego siebie tylko ten, kto traci swe życie (por. Mk 8, 34 n.; J 12, 25). Bez powierzenia się, bez zatracenia siebie nie można odnaleźć samego siebie, nie ma samorealizacji. Ale potem nasuwa mu się pytanie: w jakim sensie wolno mi się zatracić? Komu mogę się oddać? Stało się dla niego jasne, że możemy oddać się całkowicie tylko wtedy, jeżeli czyniąc to, wpadamy w ręce Boga. Tylko w Nim możemy się ostatecznie zatracić i tylko w Nim możemy odnaleźć samych siebie. Potem jednak stanęło przed nim następne pytanie: Kim jest Bóg? Gdzie jest Bóg? I wtedy zrozumiał, że Bóg, któremu możemy się zawierzyć, to Bóg, który stał się konkretny i bliski w Jezusie Chrystusie. Ale na nowo zrodziło się pytanie: Gdzie znajdę Jezusa Chrystusa? Jak mogę oddać się Mu naprawdę? Odpowiedź, jaką Guardini znalazł po mozolnych poszukiwaniach, brzmi: Jezus jest obecny dla nas w sposób konkretny jedynie w swym ciele — w Kościele. Dlatego też posłuszeństwo woli Boga, posłuszeństwo Jezusowi Chrystusowi w praktyce powinno być bardzo konkretnie pokornym posłuszeństwem Kościołowi. Uważam, że również w odniesieniu do tego powinniśmy stale na nowo dokonywać głębokiego rachunku sumienia. Wszystko to zawiera się w modlitwie św. Ignacego Loyoli — w modlitwie, która zawsze wydaje mi się zbyt wielka, do tego stopnia, że niemal nie ośmielam się jej wypowiadać, a którą powinniśmy jednak stale na nowo, choć z trudem, odmawiać: «Zabierz, Panie, i przyjmij całą moją wolność, pamięć moją, mój rozum i całą moją wolę, wszystko, co mam i co posiadam. Ty mi to, Panie, dałeś, Tobie to zwracam. Wszystko jest Twoje. Rozporządzaj tym według Twojej woli. Daj mi tylko miłość Twoją i łaskę, a to mi wystarczy, o nic więcej nie proszę» (Ćwiczenia duchowne, 234).

"Iść za Chrystusem znaczy przyswajać sobie Jego styl życia".

8 września — Mariazell. Nieszpory w sanktuarium dla duchowieństwa, zakonników i seminarzystów


Wt sty 22, 2008 1:39
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N kwi 10, 2005 8:12
Posty: 2721
Post 
„Oczywiście należy robić wszystko, co w naszej mocy, aby cierpienie zmniejszyć: zapobiec, na ile to możliwe, cierpieniom niewinnych, uśmierzać ból, pomagać w przezwyciężeniu cierpień psychicznych. Są to obowiązki wynikające zarówno ze sprawiedliwości, jak i z miłości, które wchodzą w zakres podstawowych wymagań chrześcijańskiej egzystencji i każdego życia prawdziwie ludzkiego.

[…]

Możemy starać się ograniczyć cierpienie, walczyć z nim, ale nie możemy go wyeliminować. Właśnie tam, gdzie ludzie, usiłując uniknąć wszelkiego cierpienia, starają się uchylić od wszystkiego, co może powodować ból, tam, gdzie chcą zaoszczędzić sobie wysiłku i bólu związanego z prawdą, miłością, dobrem, staczają się w życie puste, w którym być może już prawie nie ma bólu, ale coraz bardziej dominuje mroczne poczucie braku sensu i zagubienia. Nie unikanie cierpienia ani ucieczka od bólu uzdrawia człowieka, ale zdolność jego akceptacji, dojrzewania w nim, prowadzi do odnajdywania sensu przez zjednoczenie z Chrystusem, który cierpiał z nieskończoną miłością. W tym kontekście chciałbym zacytować kilka zdań z listu męczennika wietnamskiego Pawła Le-Bao-Thina († 1857), w których przejawia się ta przemiana cierpienia przez siłę nadziei, która rodzi się z wiary. „Ja, Paweł, więzień dla imienia Chrystusa, chcę, abyście poznali utrapienia, w jakich codziennie jestem pogrążony, abyście rozpaleni Bożą miłością oddawali wraz ze mną chwałę Bogu: Jego miłosierdzie trwa na wieki (por. Ps 136 [135]). To więzienie prawdziwie jest obrazem wiecznego piekła: do okrutnych tortur różnego rodzaju, jak okowy, żelazne łańcuchy, powrozy, dochodzi nienawiść, odwet, potwarze, obelżywe słowa, fałszywe oskarżenia, złośliwości, podłe przysięgi, złorzeczenia, a w końcu trwoga i smutek. Bóg, który uwolnił trzech młodzieńców z rozpalonego pieca, jest mi zawsze bliski; i mnie również uwolnił od tych udręk, przemieniając je w słodycz: Jego miłosierdzie trwa na wieki. Pośrodku tych katuszy, od których zazwyczaj gną się i załamują inni, dzięki łasce Bożej jestem pełen radości i pogody, bo nie jestem sam, ale jest ze mną Chrystus [...]. Jak znieść ten straszliwy codzienny widok cesarzy, mandarynów i ich dworzan, przeklinających Twoje święte imię, Panie, który zasiadasz na cherubach (por. Ps 80 [79], 2) i serafinach? Oto Twój krzyż deptany jest stopami pogan! Gdzie jest Twoja chwała? Patrząc na to wszystko wolę, przez żar miłości do Ciebie, by odcięto mi członki i bym umarł na świadectwo Twojej miłości. Ukaż mi, Panie, Twoją potęgę, przyjdź mi z pomocą i mnie wybaw, aby w mojej słabości objawiła się i była pochwalona Twoja moc wobec ludów [...]. Umiłowani bracia, słysząc o tych rzeczach radujcie się, nieustannie wznoście hymn wdzięczności Bogu, który jest źródłem wszelkiego dobra, i błogosławcie Go wraz ze mną: na wieki trwa Jego miłosierdzie. [...] Piszę do was o tym wszystkim, aby wasza i moja wiara stanowiły jedność.
Podczas gdy szaleje nawałnica, rzucam kotwicę u tronu Boga: żywą nadzieję, którą noszę w sercu”28. To list z "piekła". Jest w nim cały horror obozu koncentracyjnego, w którym do tortur zadawanych przez tyranów dochodzi eksplozja zła w samych ofiarach, które tym sposobem stają się również narzędziami okrucieństwa oprawców. Jest to list z piekła, ale potwierdzają się w nim słowa Psalmu: „Gdy wstąpię do nieba, tam jesteś; jesteś przy mnie, gdy się w Szeolu położę [...]. Jeśli powiem: ,,Niech mnie przynajmniej ciemności okryją”, [...] nawet ciemność nie będzie ciemna dla Ciebie, a noc jak dzień zajaśnieje, mrok jest dla Ciebie jak światło” (Ps 139 [138], 8-12; por. także Ps 23 [22], 4). Chrystus zstąpił do „piekła” i w ten sposób jest blisko każdego, kto został tam wrzucony, przemieniając dla niego ciemności w światło. Cierpienie, tortury pozostają straszne, niemal nie do zniesienia. Wzeszła jednak gwiazda nadziei, która niczym kotwica serca sięga tronu Boga. Nie wybucha w człowieku zło, lecz zwycięża światło: cierpienie – nie przestając być cierpieniem – mimo wszystko staje się pieśnią pochwalną.”

28 - Brewiarz Rzymski, Godzina czytań, 24 listopada (polskie wydanie Brewiarza nie zawiera tego listu – przyp. tłum.)


ENCYKLIKA SPE SALVI OJCA ŚWIĘTEGO BENEDYKTA XVI DO BISKUPÓW PREZBITERÓW I DIAKONÓW DO OSÓB KONSEKROWANYCH I WSZYSTKICH WIERNYCH ŚWIECKICH O NADZIEI CHRZEŚCIJAŃSKIEJ (fragmenty)

_________________
Codziennie jeden cytat z nauczania ojców Kościoła – blog:
http://ojcowiewiary.blogspot.com/


N sty 27, 2008 11:05
Zobacz profil
Post 
Kalendarz liturgiczny wspomina dziś św. Tomasza z Akwinu, wielkiego Doktora Kościoła. Dzięki swoim charyzmatom filozofa i teologa jest on cennym wzorem harmonii rozumu i wiary — tych dwóch wymiarów ludzkiego ducha, które w pełni urzeczywistniają się w spotkaniu i dialogu ze sobą. Według św. Tomasza rozum ludzki niejako «oddycha», czyli porusza się w szerokiej, otwartej przestrzeni, gdzie może dać z siebie to, co w nim najlepsze. Natomiast kiedy ogranicza się do myślenia jedynie o rzeczach materialnych i zjawiskach empirycznych i zamyka się na wielkie pytania dotyczące życia, siebie samego i Boga, człowiek ubożeje. Relacja między wiarą i rozumem stanowi poważne wyzwanie dla dominującego dziś w świecie zachodnim modelu kultury, i dlatego umiłowany Jan Paweł II poświęcił temu zagadnieniu encyklikę zatytułowaną właśnie Fides et ratio — Wiara i rozum. Ja także nawiązałem niedawno do tego tematu, w przemówieniu na uniwersytecie w Ratyzbonie.

Współczesny rozwój nauk rzeczywiście przynosi rozliczne pozytywne rezultaty, co wszyscy widzimy i co zawsze należy uznawać. Zarazem jednak trzeba powiedzieć, że tendencja do uważania za prawdziwe tylko tego, co jest doświadczalne, ogranicza ludzki rozum i prowadzi do poważnej schizofrenii, dziś już oczywistej, która sprawia, że racjonalizm współistnieje z materializmem, a najnowocześniejsza technologia z niepohamowanym instynktem. Dlatego też niezwłocznie trzeba w nowy sposób odkryć ludzką racjonalność, otwartą na światło Boskiego Logosu i Jego doskonałe objawienie, czyli Jezusa Chrystusa, Syna Bożego, który stał się człowiekiem. Prawdziwa wiara chrześcijańska nie tłumi wolności i ludzkiego rozumu; dlaczego więc wiara miałaby bać się rozumu, a rozum wiary, skoro ich spotkanie i dialog pozwalają im wyrazić się najlepiej? Wiara zakłada istnienie rozumu i go doskonali, a rozum, oświecony wiarą, znajduje siłę, by wznieść się na wyżyny poznania Boga i rzeczywistości duchowych. Ludzki rozum niczego nie traci, kiedy otwiera się na treści wiary, co więcej, wymagają one, by rozum przylgnął do nich dobrowolnie i świadomie.

Dzięki swej dalekowzrocznej mądrości św. Tomasz zdołał doprowadzić do konfrontacji z ówczesną myślą arabską i żydowską, i dlatego uznawany jest za wciąż aktualnego mistrza dialogu z innymi kulturami i religiami. Potrafił on ukazać tę wspaniałą chrześcijańską syntezę rozumu i wiary, stanowiącą dla cywilizacji zachodniej cenne dziedzictwo, z którego można korzystać również dziś, by prowadzić owocny dialog z wielkimi tradycjami kulturowymi i religijnymi wschodnich i południowych regionów świata. Módlmy się, aby chrześcijanie, a w szczególności ci, którzy działają w środowisku akademickim i na polu kultury, potrafili ukazać racjonalność swej wiary i dawać o niej świadectwo w dialogu inspirowanym przez miłość. Prośmy Pana o ten dar za wstawiennictwem św. Tomasza z Akwinu, a przede wszystkim Maryi, Stolicy Mądrości.

"Wiara i rozum"
Rozważanie przed modlitwą "Anioł Pański" 28 stycznia 2007

Obrazek

Benozzo Gozzoli
Triumph of St Thomas Aquinas
1471 -- Tempera on panel
Musée du Louvre, Paris


Pn sty 28, 2008 0:13
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N kwi 10, 2005 8:12
Posty: 2721
Post 
Modlić się, to nie znaczy wychodzić poza historię i chować się w prywatnym kącie własnego szczęścia. Prawidłowa modlitwa jest procesem oczyszczenia wewnętrznego, który czyni nas otwartymi na Boga i przez to właśnie otwartymi na ludzi. W modlitwie człowiek powinien uczyć się, o co prawdziwie powinien prosić Boga – co jest godne Boga. Musi uczyć się, że nie może modlić się przeciw drugiemu. Musi uczyć się, że nie może prosić o rzeczy powierzchowne i wygody, których pragnie w danym momencie – ulegając małej, fałszywej nadziei, która odwodzi go od Boga. Musi oczyszczać swoje pragnienia i nadzieje. Musi uwalniać się od ukrytych kłamstw, którymi zwodzi samego siebie: Bóg je widzi, a w odniesieniu do Boga człowiek również musi je uznać. "Kto jednak dostrzega swoje błędy? Oczyść mnie od tych, które są skryte przede mną" – modli się Psalmista (19 [18], 13). Brak uznania win, iluzja niewinności nie usprawiedliwia mnie i nie zbawia, ponieważ otępienie sumienia, niezdolność rozpoznania we mnie zła jako takiego, jest moją winą. Jeśli nie ma Boga, być może muszę uciekać się do takiego zafałszowania, bo nie ma nikogo, kto mógłby mi przebaczyć, nikogo, kto byłby prawdziwą miarą. Tymczasem spotkanie z Bogiem budzi moje sumienie, aby nie podsuwało mi już samousprawiedliwienia, nie było odbiciem mnie samego i moich współczesnych, którzy mają na mnie wpływ, ale by było zdolnością słuchania samego Dobra.

Aby modlitwa rozwinęła tę oczyszczającą moc, musi być z jednej strony bardzo osobista, musi być konfrontacją mojego "ja" z Bogiem, z Bogiem żywym. Z drugiej jednak strony musi być wciąż od nowa prowadzona i oświecana przez wielkie modlitwy Kościoła i świętych, przez modlitwę liturgiczną, w której Pan nieustannie uczy nas, jak modlić się właściwie. Kardynał Nguyen Van Thuan w swojej książce zawierającej nauki rekolekcyjne wspomniał, że w jego życiu były długie okresy, w których nie był zdolny modlić się, a wtedy kurczowo trzymał się słów modlitwy Kościoła: Ojcze nasz, Zdrowaś Maryjo i modlitw liturgicznych[27]. W rozmowie z Bogiem modlitwa publiczna musi zawsze splatać się z osobistą. W ten sposób możemy mówić do Boga, a Bóg mówi do nas. Tak dokonują się w nas oczyszczenia, dzięki którym otwieramy się na Boga i stajemy się zdolni do służby ludziom. Tak też otwieramy się na wielką nadzieję i stajemy się sługami nadziei wobec innych: nadzieja w sensie chrześcijańskim jest też zawsze nadzieją dla innych. I jest to nadzieja czynna, w której walczymy, aby rzeczy nie zmierzały ku "perwersyjnemu końcowi ". Jest ona czynna również w tym sensie, że utrzymujemy świat otwarty na Boga. Tylko tak pozostaje ona nadzieją prawdziwie ludzką.

[27] Testimoni della speranza, Citta Nuova 2000, 156 n.

ENCYKLIKA SPE SALVI OJCA ŚWIĘTEGO BENEDYKTA XVI DO BISKUPÓW PREZBITERÓW I DIAKONÓW DO OSÓB KONSEKROWANYCH I WSZYSTKICH WIERNYCH ŚWIECKICH O NADZIEI CHRZEŚCIJAŃSKIEJ (fragment)

_________________
Codziennie jeden cytat z nauczania ojców Kościoła – blog:
http://ojcowiewiary.blogspot.com/


Pt lut 01, 2008 18:50
Zobacz profil
Post 
Wychowanie jednak nigdy nie było prostym zadaniem i dziś wydaje się, że
stało się jeszcze trudniejsze. Wiedzą o tym dobrze rodzice, nauczyciele,
księża i wszyscy, którzy są bezpośrednio odpowiedzialni za wychowanie.
Mówi się nawet o wielkim “kryzysie wychowania”, potwierdzanym przez
niepowodzenia, które zbyt często towarzyszą naszym wysiłkom w formowaniu
osób mocnych, zdolnych współpracować z innymi i nadawać sens swojemu
życiu. Całkiem spontanicznie przychodzi nam zatem obwiniać nowe pokolenia,
tak jakby dzieci, które rodzą się dzisiaj były inne od tych, które rodziły
sie w przeszłości. Mówi się także o “pęknięciu międzypokoleniowym”, które
oczywiście istnieje i ciąży, ale które wynika, raczej z braku pewności i
przekazania odpowiednich wartości.

Czy musimy więc obciążyć winą współczesnych dorosłych, że nie są zdolni
wychowywać? Oczywiście mocna jest, tak pomiędzy rodzicami, jak
nauczycielami i generalnie pomiędzy wychowawcami, pokusa zrzucenia
odpowiedzialności, a także ryzyko niezrozumienia nawet tego, jaka powinna
być ich rola, a tym bardziej powierzona im misja. W rzeczywistości
problemem jest nie tylko osobista odpowiedzialność dorosłych za dzieci,
która istnieje i nie musi być ukryta, ale także szerząca się atmosfera,
mentalność i kultura, która niesie zwątpienie w wartość osoby ludzkiej, w
jednoznaczne rozumienie prawdy i dobra, a ostatecznie w dobro życia. Staje
się więc trudne przekazywanie z jednego pokolenia na drugie czegokolwiek
ważnego i pewnego, zasad postępowania, wiarygodnych celów na których można
budować życie.

Drodzy bracia i siostry z Rzymu, w tym miejscu, chciałbym dać Wam słowo
bardzo proste: Nie bójcie się! Wszystkie te trudności nie są nie do
przezwyciężenia. Są raczej, żeby tak powiedzieć, odwrotną stroną medalu,
tego wielkiego i cennego daru naszej wolności, z odpowiedzialnością, która
nieodłącznie jej towarzyszy. W odróżnieniu od tego co dzieje się na polu
rozwoju techniki, czy ekonomii, gdzie dzisiejszy postęp i minione
doświadczenia mogą sie sumować, to w ramach formacji i wzrostu moralnego
osób nie istnieje podobna możliwość akumulacji, ponieważ wolność człowieka
jest zawsze nowa. A więc każda osoba i każde pokolenie musi na nowo
podejmować swoje decyzje. Także największe wartości przeszłości nie mogą
być w prosty sposób dziedziczone. Stają się naszymi i ulegają odnowieniu
przez osobisty wybór, często obciążony cierpieniem.

Jednak kiedy następuje wstrząs fundamentów naszego życia i zaczyna
brakować zasadniczej pewności, wraca potrzeba wartości i daje o sobie znać
w sposób naglący: tak, wzrasta dziś zapotrzebowanie na dobre wychowanie.
Domagają się tego rodzice, zatroskani i niepokojący się o przyszłość
swoich dzieci; domaga się tego wielu nauczycieli, którzy żyją smutnym
doświadczeniem degradacji ich szkół; prosi o nie społeczeństwo, które
widzi poddane w wątpliwość podstawowe zasady współżycia; proszą o nie
wreszcie w swoim sercu same dzieci i młodzi, którzy nie chcą być
zostawieni sami na przeciw wyzwań życia.

"Nie możemy nie troszczyć się o formację nowych pokoleń".

List dla diecezji i miasta Rzymu, 21 stycznia 2008


Wt lut 05, 2008 17:32
Post 
Drodzy bracia i siostry, mamy czterdzieści dni, by głębiej przeżyć to nadzwyczajne doświadczenie ascetyczne i duchowe. W odczytanej dzisiaj Ewangelii Jezus wskazuje nam środki, które ułatwiają prawdziwą odnowę wewnętrzną i wspólnotową: dzieła miłosierdzia (jałmużna), modlitwa i pokuta (post). Są to trzy podstawowe praktyki, cenione również w tradycji żydowskiej, ponieważ przyczyniają się do oczyszczenia człowieka przed Bogiem (por. Mt 6, 1-6. 16-18 ). Te zewnętrzne działania, których celem nie jest zyskanie aprobaty i zgody ludzi, ale przypodobanie się Bogu, są Mu miłe, jeśli wyrażają gotowość serca, by Mu służyć z całą prostotą i wielkodusznością. Przypomina nam o tym jedna z Prefacji wielkopostnych, w której w odniesieniu do postu znajdujemy te szczególne słowa: «ieiunio (...) mentem elevas: przez post cielesny podnosisz ducha» (Prefacja IV).

Uzasadnieniem postu, do którego zachęca nas Kościół w tym szczególnym czasie, nie są względy fizyczne czy estetyczne. Podyktowany jest on odczuwaną przez człowieka potrzebą wewnętrznego oczyszczenia, by uwolnić się od trucizny grzechu i zła, przygotować do zbawiennych wyrzeczeń, wyzwalających wierzącego z niewoli własnego ja, oraz by bardziej uważnie i z wielką gotowością słuchać Boga i służyć braciom. Dlatego też post i inne praktyki wielkopostne uważane są w tradycji chrześcijańskiej za duchowy «oręż» do walki ze złem, przewrotnymi pasjami i nałogami. W związku z tym pragnę razem z wami jeszcze raz odczytać krótki komentarz św. Jana Chryzostoma: «Podobnie jak z końcem zimy — pisze — powraca pora letnia i żeglarz spuszcza łódź na morze, żołnierz czyści broń i zaprawia konia do walki, rolnik ostrzy sierp, pokrzepiony wędrowiec przygotowuje się do długiej podróży, a atleta rozdziewa się i przygotowuje do zawodów, tak i my również na początku tego postu, jakby z nastaniem duchowej wiosny, szykujemy oręż jak żołnierze, ostrzymy sierpy jak rolnicy i jak sternicy porządkujemy łódź naszego ducha, by stawić czoło falom niedorzecznych namiętności, jak wędrowcy wyruszamy na nowo w drogę do nieba i jak atleci stajemy do zawodów wyzuci ze wszystkiego» (Homilie dla ludu antiocheńskiego, 3).

Człowiek współczesny potrzebuje wewnętrznej odnowy
21 II 2007 — Msza św. w Środę Popielcową


Obrazek


Śr lut 06, 2008 15:42
Post 
W tym roku początek Wielkiego Postu opatrznościowo zbiega się ze 150. rocznicą objawień w Lourdes. Cztery lata po ogłoszeniu dogmatu o Niepokalanym Poczęciu przez błogosławionego Piusa IX Maryja ukazała się po raz pierwszy 11 lutego 1858 r. świętej Bernadetcie Soubirous w grocie Masabielskiej. Potem były kolejne objawienia, którym towarzyszyły nadzwyczajne wydarzenia, w końcu zaś Dziewica pożegnała się, ujawniając młodej widzącej w miejscowym dialekcie: ,,Ja jestem Niepokalane Poczęcie". Orędzie, którego Matka Boża nie przestaje głosić w Lourdes, odwołuje się do słów, które Jezus wypowiedział właśnie na początku swej publicznej działalności, a których my słuchamy wielokrotnie w tych dniach Wielkiego Postu: ,,Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię", módlcie się i czyńcie pokutę. Przyjmijmy wezwanie Maryi, które jest echem wezwania Chrystusa i prośmy Ją o wyjednanie nam ,,wejścia" z wiarą w Wielki Post, ażeby ten czas łaski przeżywać z wewnętrzną radością i hojnym zaangażowaniem.

Obrazek


Pn lut 11, 2008 20:18
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N kwi 10, 2005 8:12
Posty: 2721
Post 
„Przyłączam się do włoskich biskupów, by wraz z nimi ponowić apel, z którym wielokrotnie zwracali się też moi czcigodni poprzednicy do wszystkich ludzi dobrej woli, by byli otwarci na wielki i tajemniczy dar życia. Nikomu, nawet najmniejszemu i bezbronnemu dziecku w łonie matki, tym bardziej jeśli jest poważnie upośledzone, nie można odmawiać prawa do życia, które jest dziełem Boga.”

Benedykt XVI Rozważanie przed modlitwą "Anioł Pański", 4 lutego 2007 (fragment)

_________________
Codziennie jeden cytat z nauczania ojców Kościoła – blog:
http://ojcowiewiary.blogspot.com/


Wt lip 08, 2008 14:58
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 62 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL