Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Wt maja 21, 2024 1:03



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 7386 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 484, 485, 486, 487, 488, 489, 490 ... 493  Następna strona
 Wzajemne uwagi - między użytkownikami 
Autor Wiadomość
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr wrz 09, 2015 13:51
Posty: 711
Post Re: Wzajemne uwagi - między użytkownikami
Dlatego jest zasada: ex opere operantis. Liczy się postawa przyjmującego.

_________________
Wierzący chrześcijanin, w szczególności katolik to ktoś,
kto codziennie i permanentnie stara się być coraz lepszym.


So sty 20, 2024 10:10
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt sty 31, 2023 5:49
Posty: 2071
Post Re: Wzajemne uwagi - między użytkownikami
"postawa przyjmującego" - czyli kogo?

_________________
"Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj" (Rz 12,21).
Gdy ROZUMIESZ, że DOBRO jest CENNIEJSZE od zła — to WYBIERAJĄC DOBRO, zwyciężasz zło…
+++
"Tak, wkrótce przyjdę. Amen, przyjdź, Panie Jezu!" (Ap 22,20).


So sty 20, 2024 13:45
Zobacz profil

Dołączył(a): N gru 14, 2008 18:56
Posty: 564
Post Re: Wzajemne uwagi - między użytkownikami
@Idący
Cytuj:
Dlatego jest zasada: ex opere operantis. Liczy się postawa przyjmującego.

Historycznie starsza (może o nawet 1000 lat) i bardziej podstawowa jest zasada ex opere operato, mówiąca o obiektywnej "skuteczności" sakramentu, niezależnie od dyspozycji ludzkiego szafarza (księdza) i przyjmującego sakrament wiernego.
Bez tej zasady nie można byłoby mówić o skuteczności chrztu dzieci - bo nie mają one oczekiwanych przy chrzcie wg Pisma: nawrócenia (por. Dz. 2,38) i wiary (Mk. 16,16). Ex opere operato twierdzi jednak, że mimo tych braków (u chrzczonych dzieci), ich chrzest jest skuteczny.

Z drugiej strony ex opere operato sprawia, że skuteczny jest chrzest udzielony nawet przez heretyckiego (niekatolickiego) duchownego. Czasami okazywało się, że dopiero po pewnym czasie ujawniały się błędy duchownego; czy więc wcześniejsze chrzty, gdy uchodził on za katolika, udzielone przez niego były nieważne/nieskutczne? Nie, były ważne, właśnie na mocy ex opere operato. Uważano, że niewidocznym Szafarzem sakramentu jest sam Chrystus i On niweluje wszelkie deficyty ludzkiego szafarza.

Podczes reformacji zakwestionowano tę zasadę, z tego powodu, że prowadziła ona do formalnego i legalistycznego traktowania sakramentu, a przede wszystkim, że ubezwłasnowolniała Boga, który musiał działać w określony sposób. Wobec tego przytaczano ją w zmodyfikowanej formie.
Ex opere operantis wyraża myśl, że stopień łaski uzyskiwanej przez przyjęcie sakramentu zależy od dyspozycji, od duchowej postawy, przyjmującego sakrament.

Współcześnie obie zasady mają się uzupełniać (a więc druga nie znosi ważności pierwszej). W praktyce różnie bywa.

Znany jest przypadek amerykańskiego księdza Andresa Arango, który przez ok. 20 lat udzielał chrztów przy użyciu formuły: "my ciebie chrzcimy w Imię...", podczas gdy poprawna (przyjęta w KK) formuła brzmi: "ja ciebie chrzczę i Imię...". Gdy sprawa wyszła na jaw, zakwestionowano ważność chrztów wszystkich ochrzczonych przez niego osób. A nieważność chrztu pociągnęła za sobą nieważność kolejnych sakramentów udzielonych takiej osobie (należy je powtórzyć), a jeśli ochrzczona osoba zostawała księdzem, to nieważne były nie tylko jej święcenia (kapłańskie), ale być może również udzielane przez nią chrzty:
https://www.gosc.pl/doc/7363116.Ksiadz- ... -znaczenie

Dlaczego w tym wypadku nie zastosowano zasady ex opere operato, która niwelowałaby delikt ks. Arango? To naraża zasady katolickie na zarzut podejścia magicznego: sakrament staje się nieważny, gdy zastosowano wadliwe "zaklęcie". Z drugiej strony nikt nie zastanawia się nad chrztem (niemowlęcia) udzielanym bez nawrócenia i wiary chrzczonego. Mogło zdarzyć się, że ks. Arango udzielił chrztu osobie dorosłej, nawróconej i świadomie wierzącej. A mimo to taki chrzest (z rąk ks. Arango) byłby nieważny, podczas gdy chrzest niemowlęcia udzielony z użyciem poprawnej formuły - jak najbardziej tak. Co więcej, gdyby chrztu udzielała osoba zupełnie niewierząca i nieochrzczona, to wg zasad katolickich taki chrzest również byłby ważny, niezależnie od użytych słów, pod warunkiem intencji uczynienia tego, co czynią w takiej sytuacji chrześcijanie. Gdyby na chwilę uznać ks. Arango za schizmatycznego duchownego jakiegoś wyznania chrzescijańskiego, które udziela chrztów wg formuły "my cię chrzcimy..." - taki chrzest byłby w KK uznany za ważny!

Mamy też inną sytuację: Przed kilku lat znany z mediów społecznościowych ks. Michał Misiak z diecezji łódzkiej, wyjechał podczas urlopu do Izraela i tam, uświadamiając sobie potrzebę wyrażenia swojej osobistej wiary (wciąż katolickiej), przyjął chrzest w Jordanie z rąk przypadkowo napotkanego pastora. Swoim doświadczeniem podzielił się po powrocie do kraju i tu spotkała go niemiła niespodzianka: został ekskominikowany przez abpa Rysia. Po miesiącu ekskomunikę zdjęto, ale ks. Misiak na dłuższy czas wybrał działania poza strukturami KK. Ostatnio jednak powrócił do posługi.
Można incydent chrztu ks. Misiaka w Jordanie widzieć jako wyraz zastosowania przez niego zasady ex opere operantis. Przecież podobną w formie ceremonię "powtórzenia/przypomnienia/potwierdzenia chrztu" proponują katoliccy duchowni podczas pielgrzymek do Ziemi Świętej, z zastrzeżeniem jej niesakramentalnego znaczenia.

Przed ok. 40 laty pewien mój przyjaciel nawrócił się podczas studiów i został ochrzczony ponownie, mimo iż informował, że w dzieciństwie był ochrzczony u swojej babci (był synem wojskowego). Nie miał jednak stosownego dokumentu. A więc powtórny chrzest uznano w jego przypadku za pożądany, a w przypadku ks. Misiaka za powód do ekskomuniki (latae sententiae).


Pn sty 22, 2024 9:48
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt sty 31, 2023 5:49
Posty: 2071
Post Re: Wzajemne uwagi - między użytkownikami
Rabarbar - fajnie to opisałeś i przykładami poparłeś. Nie nadąży się za tym myśleniem, które raz tak, a raz owak na to samo patrzy... ech... :(

_________________
"Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj" (Rz 12,21).
Gdy ROZUMIESZ, że DOBRO jest CENNIEJSZE od zła — to WYBIERAJĄC DOBRO, zwyciężasz zło…
+++
"Tak, wkrótce przyjdę. Amen, przyjdź, Panie Jezu!" (Ap 22,20).


Pn sty 22, 2024 11:39
Zobacz profil

Dołączył(a): N gru 14, 2008 18:56
Posty: 564
Post Re: Wzajemne uwagi - między użytkownikami
@kzaw
Ponieważ @bramin ograniczył temat dyskusji w wątku: "Ekumeniczny spór wokół obecności Jezusa w chlebie i winie", na Twój wpis odpowiem tutaj.
Cytuj:
Cytuj:
Rabarbar napisał(a):
Wobec powyższego nie wydaje się uzasadniona teza o wyrażeniu przez Justyna idei transsubstancjacji w tym tekście; co więcej Justyn wydaje się wyrażać myśl, że przemienieniu w Ciało i Krew Jezusa ulegają finalnie ciało i krew uczestników celebracji eucharystycznej

...Przekaz Justyna udowadnia, że prawdziwa jest doktryna transsubstancjacji, a nie inne doktryny o realnej obecności jak np ta Lutra gdyż Ciało Chrystusa jest zanoszone nieobecnym co w wersji Lutra, zwanej konssubstancjacją, nie miałoby sensu, tyle.

Najmniej kategorycznie jak umiałem (co świadczyło o mojej gotowości rozmowy), wskazałem swoje wnioski z lektury tekstu Justyna:
- brak u niego argumentów za transsubstancjacją
- wg Justyna przemiana dotyczy ciała i krwi uczestników celebracji.

Mogłeś się z tym zgodzić lub nie, ale dyskusja ma sens jedynie pod warunkiem, że uczestnicy słuchają wzajemnie swoich wypowiedzi i się do nich odnoszą.
Twoja wypowiedź sprowadza się do tego, że:
- rzekomo przekaz Justyna udawadnia transsubstancjację
- a inne doktryny, których nikt tu nie proponował (w tym konssubstancjacja) są rzekomo bez sensu (dlaczego?).
Cytuj:
Co rozpisałem wyżej i co do czego też udowodniłem Ci wyżej różnoraką sofisterię, jak np. cytowanie urwanego dialogu by twierdzić, że słowa Pisma Św. są jakąś to metaforą co do zasady.

Nie ma zasady, że słowa Pisma są zawsze metaforą. Ale czasami bywają. I te sytuacje należy rozpoznać, a wtedy interpretowanie metafory jako metafory - jest najlepszą rzeczą, jaką powinniśmy zrobić. To żadna "sofisteria", ale stosowanie poprawnej hermeneutyki biblijnej.
Cytuj:
A jak skończysz, to tu masz (też już wklejoną przeze mnie) listę innych źródeł patrystycznych na ten temat.

Problem w tym, że to są już inne tematy (msza jako ofiara, a realną jest również duchowa obecność).
Poza tym wszelkie argumentacje oparte o wypowiedzi tzw. ojców Kościoła mają ten mankament, że:
- ktoś dokonał selekcji osób i ich wypowiedzi tak, by wspierały jego tezę (czasami, co dowodzi przykład Justyna Męczennika, w zmanipulowanej formie), a pominął te osoby i ich wypowiedzi, które tej tezy nie wspierają
- nawet gdyby taki zestaw wypowiedzi był reprezentatywny, to nie mamy żadnej gwarancji, że w kilkaset lat po Chrystusie rozumiano Jego przesłanie lepiej, niż w innych czasach (może poza czasami apostolskimi).
- w czasach tzw. ojców Kościoła pojawiły się zalążki bodaj wszelkich herezji wszystkich czasów, ale także pierwsze odpowiedzi na nie. Ostatecznie dla rozpoznania danego tematu liczy się wartość przywołanego argumentu biblijnego, a nie to, kto i kiedy daną myśl sformułował.


Cz sty 25, 2024 11:07
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lis 20, 2009 9:38
Posty: 4592
Post Re: Wzajemne uwagi - między użytkownikami
Szanowny Rabarbarze, chyba nie wiem czy zauważyłeś ale we wspomnianym wątku pisałem już, ze rozmawiamy o obecności Jezusa w chlebie i winie.
Pojęcie transsubstancjacji pojawia sie wiele wieków później po Justynie i jest to próba wytłumaczenia w jaki sposób Jesus jest obecny w tych postaciach.
Substancja czyli to co jest istotą, ulega przemianie, przypadłości czyli zewnętrzne cechy jak kolor, smak, zapach pozostają niezmienione, są to pojęcia wzięte z metafizyki.
To ze, Jezus jest obecny ze swoim ciałem i krwią w tych postaciach było dla pierwotnego i późniejszego Kościoła czymś zrozumiałym samo przez się i widać to w tekstach starochrześcijańskich i w anaforach, po dzień dzisiejszy stosowanych w liturgiach Kościołów prawosławnych, Orientu i Zachodu.
W oficjalnych dokumentach Kościoła pojęcie transsubstancjacji pojawia sie dopiero w postanowieniach soboru laterańskiego w 1215 roku:" (...)transsubstantiatis pane in corpus, et vino in saguinem potestate divina" ("przez Bożą moc, przemienione w istocie chleb w ciało, wino w krew") Zobacz: Enchiridion symbolorum ..., 44 wyd., nr 802, s. 334.
Rabarbar napisał(a):
Ostatecznie dla rozpoznania danego tematu liczy się wartość przywołanego argumentu biblijnego, a nie to, kto i kiedy daną myśl sformułował.

No właśnie. Tekst grecki mówi wyraźnie "estin" czyli jest a nie będzie , a moze, a to przypowieść itd..
Ostatnia Wieczerza nie była metaforą.
U niektorych Braci protestantów spotykam sie z taką tendencją, ze cały przekaz Biblii trzeba brać dosłownie choć w wielu przypadkach widać wyraźnie ze mamy do czynienia z tekstami poetyckimi, tam gdzie Braciom cos nie pasuje to nie mają oni skrupułów, żeby klepać tysiąc razy, iż jest to metafora.

_________________
ksiądz


So sty 27, 2024 11:29
Zobacz profil

Dołączył(a): N wrz 10, 2017 20:32
Posty: 1465
Post Re: Wzajemne uwagi - między użytkownikami
bramin napisał(a):
No właśnie. Tekst grecki mówi wyraźnie "estin" czyli jest a nie będzie , a moze, a to przypowieść itd..

A zapoznałeś się z moim wyjaśnieniem?


So sty 27, 2024 11:48
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lis 20, 2009 9:38
Posty: 4592
Post Re: Wzajemne uwagi - między użytkownikami
Zapoznałem się.
Tylko, ze to o czym mówisz to dwie różne sytuacje i dwa różne konteksty.

Widzisz, czy będziemy mówić o Obecności w kontekście transsubstancjacji czy nie, to nie gra to żadnej roli w życiu wierzącego człowieka. Ważne jest słowo "jest".

Wielu ludzi z którymi sie spotykam, także ortodoksi czy protestanci, mówią mi ze wierzą w to, iż Jezus jest obecny rzeczywiście, realnie w chlebie i winie, i to wystarczy.
Moja matka, wierząca osoba, nigdy w życiu nie słyszała o transsubstancjacji tak jak niektórzy protestanci, którzy prosili abym im dał Eucharystię bo wierzą ze Jezus jest w niej obecny i dla mnie to nigdy nie był problem.
Podobnie z namaszczeniem chorych, bywało ze prosili mnie o to protestanci, którzy mówili, ze wierzą iż w tym sakramencie jest obecny Jezus i on im pomoże. Również w tym przypadku namaszczałem ich bez problemu.
Jak już pisałem, pojęcie transsubstancjacji to próba wytłumaczenia w jaki sposób Jezus jest w chlebie i winie. Były tez inne próby wytłumaczenia, ta wydaje się najbardziej przekonująca, przynajmniej dla mnie i dla katolików.

_________________
ksiądz


So sty 27, 2024 12:29
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz lut 23, 2017 0:53
Posty: 1505
Post Re: Wzajemne uwagi - między użytkownikami
bramin napisał(a):
Szanowny Rabarbarze, chyba nie wiem czy zauważyłeś ale we wspomnianym wątku pisałem już, ze rozmawiamy o obecności Jezusa w chlebie i winie.
Pojęcie transsubstancjacji pojawia sie wiele wieków później po Justynie i jest to próba wytłumaczenia w jaki sposób Jesus jest obecny w tych postaciach.
Substancja czyli to co jest istotą, ulega przemianie, przypadłości czyli zewnętrzne cechy jak kolor, smak, zapach pozostają niezmienione, są to pojęcia wzięte z metafizyki.

Bardzo trafnie podkreśliłeś panie braminie, że transsubstancjacja to jedynie "próba wyjaśnienia" sposobu obecności Jezusa w Eucharystii. To kluczowa uwaga - nie jest to zatem definitywne rozstrzygnięcie czy dogmat, a tylko nieudowodniona teoria, prawda?

Co więcej, opiera się ona na filozofii pogańskiego i niewierzącego w Boga i Jezusa Arystotelesa, z jego rozróżnieniem na substancję i przypadłości - tylko jeszcze do tego zmodyfikowana, bo on nigdy nie twierdził, że przypadłość i substancja są rozdzielne lub mogą istnieć osobno - co jest całkowicie nowym konceptem. Więc i nie jest to myśl żadnego nawet z Ojców Kościoła, a co dopiero mówić o tradycji apostolskiej/apostołów. Rodzi to fundamentalne wątpliwości co do jej wartości w wyjaśnianiu tak świętej tajemnicy, jaką jest Eucharystia?

Dlatego nasuwa się pytanie - czy Kościół Katolicki nie zastąpił tu biblijnego obrazu Wieczerzy Pańskiej ludzką spekulacją? Czy nie przestał traktować transsubstancjacji jako niepewną teorię, a zaczął ją uznawać za prawdę wiary? Czy nie nastąpiło tu zastąpienie pierwotnej, biblijnej wizji Eucharystii późniejszą, ludzką spekulacją filozoficzną?

Widać wyraźnie niedoskonały charakter tej koncepcji. Warto o tym pamiętać, prowadząc nie tylko ekumeniczną debatę na ten temat.


bramin napisał(a):
To ze, Jezus jest obecny ze swoim ciałem i krwią w tych postaciach było dla pierwotnego i późniejszego Kościoła czymś zrozumiałym samo przez się i widać to w tekstach starochrześcijańskich i w anaforach, po dzień dzisiejszy stosowanych w liturgiach Kościołów prawosławnych, Orientu i Zachodu.
W oficjalnych dokumentach Kościoła pojęcie transsubstancjacji pojawia sie dopiero w postanowieniach soboru laterańskiego w 1215 roku:" (...)transsubstantiatis pane in corpus, et vino in saguinem potestate divina" ("przez Bożą moc, przemienione w istocie chleb w ciało, wino w krew") Zobacz: Enchiridion symbolorum ..., 44 wyd., nr 802, s. 334.

Ma pan rację, że wiara we wspólnotę z Chrystusem podczas Wieczerzy Pańskiej jest bardzo stara i była oczywistością dla pierwszych chrześcijan - ale nie w "substancjalną lub "fizyczną" obecność. Jak słusznie wskazałem w mojej wcześniejszej - wyciętej - wypowiedzi, zacytowane fragmenty Ojców Kościoła nie dowodzą jednoznacznie wiary w realną obecność substancjalną Ciała i Krwi, sugerującą również fizyczną obecność.

Wręcz przeciwnie, wielu z nich, jak np. św. Augustyn, wprost mówi o duchowym charakterze tej obecności. Augustyn stwierdza: "Zrozum duchowo to, co powiedziałem; nie będziecie jeść tego ciała, które widzicie; ani pić tej krwi, którą wyleją ci, którzy mnie ukrzyżują..." (Wykład Psalmów, 99,8).

Co więcej, samo pojęcie transsubstancjacji pojawia się dopiero w XIII w., wcześniej nie funkcjonowało w chrześcijańskiej tradycji. A zatem wcale nie musi być jedyną i wyłączną interpretacją słów Chrystusa "To jest Ciało moje".

Dlatego nie można jednoznacznie wyciągnąć z historii i stwierdzić dogmatycznie lub doktrynalnie, że realna obecność Ciała i Krwi była oczywistością dla wszystkich chrześcijan od początku . Jest to dopiero późniejsza teoria, a nie jakieś objawienie przez Ducha a lub Boga, która nie została udowodniona i budzi wiele zasadnych wątpliwości - więc nie można jej traktować jako prawdy wiary lub doktryną Kościoła Bożego.


bramin napisał(a):
Zapoznałem się.
Tylko, ze to o czym mówisz to dwie różne sytuacje i dwa różne konteksty.

Widzisz, czy będziemy mówić o Obecności w kontekście transsubstancjacji czy nie, to nie gra to żadnej roli w życiu wierzącego człowieka. Ważne jest słowo "jest".

Wielu ludzi z którymi sie spotykam, także ortodoksi czy protestanci, mówią mi ze wierzą w to, iż Jezus jest obecny rzeczywiście, realnie w chlebie i winie, i to wystarczy.
Moja matka, wierząca osoba, nigdy w życiu nie słyszała o transsubstancjacji tak jak niektórzy protestanci, którzy prosili abym im dał Eucharystię bo wierzą ze Jezus jest w niej obecny i dla mnie to nigdy nie był problem.
.....
Jak już pisałem, pojęcie transsubstancjacji to próba wytłumaczenia w jaki sposób Jezus jest w chlebie i winie. Były tez inne próby wytłumaczenia, ta wydaje się najbardziej przekonująca, przynajmniej dla mnie i dla katolików.

Podzielam Pana bramina przekonanie, że dla wielu prostych, nie zagłębiających się w teologiczne finezje wiernych, ważne jest przede wszystkim to, że Jezus obiecał być obecny w Wieczerzy Pańskiej. I zgadzam się, że gdybyśmy teoretyzowali i snuli spekulacje, o tej obecności w kategoriach transsubstancjacji, czy też nie - nie zmienia to osobistej wiary człowieka w tę obietnicę Zbawiciela.

Jednak pamiętajmy, że doktryna o transsubstancjacji to nie tylko teoria. W Kościele Katolickim jest ona dogmatem, w który trzeba wierzyć. A zakłada ona radykalną zmianę substancji - realną obecność Ciała i Krwi Jezusa. To rodzi poważne implikacje, jak choćby adoracja hostii (materii stworzonej przez Stwórcę), przekonanie że kapłan ofiarowuje w każdej Mszy realne Ciało Chrystusa, czy w końcu sama nazwa "Najświętszy Sakrament".

Dlatego proste stwierdzenie pisma świętego "Jezus jest obecny" w Eucharystii może, a nawet powinno być rozumiane duchowo - jako prawdziwa obecność samego Chrystusa przez Ducha Świętego, ale niekoniecznie w wymiarze fizycznym czy materialnym lub substancjalnym - właśnie dlatego że tradycja apostolska nie pozwala wyciągać innych wniosków.

bramin napisał(a):
No właśnie. Tekst grecki mówi wyraźnie "estin" czyli jest a nie będzie , a moze, a to przypowieść itd..
Ostatnia Wieczerza nie była metaforą. "

Panie Braminie......Słusznie zwrócił pan uwagę na biblijne "estin" - rzeczywiście, to wskazuje na realność, ale czy Biblia i tradycja apostolska pokazuje, że "realna" obecność może polegać tylko na substancji lub w ogóle formie fizycznej?

Nie uważasz, że nadużyciem jest zbyt częste interpretowanie tego przez pryzmat późniejszych doktryn i założeń filozoficznych, jak transsubstancjacja? Tymczasem powinniśmy przede wszystkim postarać się zrozumieć, jak rozumieli te słowa pierwsi słuchacze Jezusa - ci, którzy znali tylko Biblię i nie byli obciążeni taką późniejszą refleksją teologiczną? Skoro sam się właśnie powołujesz na pierwsze sformułowane rozumienie?

Bo trzymając się tej linii, w tym kontekście inne fragmenty Pisma Świętego, jak chociażby cytowane przez @Rabarbera "Słowa, które powiedziałem są duchem i życiem", rzucają ważne światło na to, jak pojmowano w Biblii "duchową rzeczywistość"

W odniesieniu do istoty Boga czy Jezusa, można je traktować dosłownie, jako wskazanie na ich obiektywną, duchową rzeczywistość. Do tego wiele wskazówek w Biblii, wskazuje na tą rzeczywistość duchową......

Dlatego interpretując "estin" z Ostatniej Wieczerzy kluczowe jest, aby nie nakładać na Biblię późniejszych koncepcji, jak transsubstancjacja czy inne założenia filozoficzne. Powinniśmy raczej spróbować dotrzeć do pierwotnego znaczenia dla ówczesnych słuchaczy Jezusa. A ono z pewnością było proste - chodziło o obietnicę prawdziwej, duchowej obecności samego Chrystusa w Wieczerzy celebrowanej na Jego pamiątkę. Bez późniejszych ludzkich dociekań.

bramin napisał(a):
U niektorych Braci protestantów spotykam sie z taką tendencją, ze cały przekaz Biblii trzeba brać dosłownie choć w wielu przypadkach widać wyraźnie ze mamy do czynienia z tekstami poetyckimi, tam gdzie Braciom cos nie pasuje to nie mają oni skrupułów, żeby klepać tysiąc razy, iż jest to metafora.

Przyganiał "kocioł garnkowi"...... Będąc obiektywnie uczciwym, ryzyko nieuprawnionej alegoryzacji jest wszędzie możliwe ......

Sprawiedliwość każe przyznać, że podobnych przypadków jest niemało także po stronie katolickiej.....
Jaskrawym tego dowodem jest choćby interpretacja opisu stworzenia świata z Księgi Rodzaju. Zamiast trzymać się prostego, literalnego przekazu o stworzeniu w 6 dniach przez Boga, Kościół Katolicki zaakceptował ewolucjonistyczną wizję powstania świata. Aby godzić ją z Biblią, zastosowano daleko idącą alegoryzację pierwszych rozdziałów Rdz, uznając "dni" stworzenia za metaforyczne "epoki" rozciągnięte na miliardy lat. W ten sposób, by dostosować Biblię do naukowej teorii nie do końca udowodnionej, zanegowano prosty, oczywisty sens natchnionego tekstu pochodzącego do Boga. I zastąpiono go ludzką, wątpliwej wartości hipotezą. To rażący przykład nadmiernego ulegania racjonalistycznej interpretacji Pisma Świętego.

Kolejnym przykładem ryzyka nieuprawnionej alegoryzacji w Kościele Katolickim jest odrzucenie nauki tzw. millenium. Byli to nie tylko apostołowie ale nawet "tradycja" - Ojców Kościoła, wierzono tak przez wiele pierwszych wieków, uznając, że nastąpi fizyczne, dosłowne 1000-letnie panowanie Chrystusa na ziemi.
Jednak w późniejszych wiekach Kościół Katolicki zanegował tę interpretację, uznając ją za zbyt dosłowne odczytanie pewnych fragmentów Pisma Świętego i tradycji wczesnochrześcijańskiej. Choć opierała się ona na pismach tak poważnych autorytetów jak św. Justyn Męczennik w kontekście tradycji, no i samej Biblii.

Mamy więc tutaj kolejny przykład porzucenia prostego, literalnego rozumienia Biblii i nawet Tradycji na rzecz późniejszej, alegorycznej wykładni. Kosztem zniekształcenia oryginalnego sensu objawionej prawdy.

Jak widzimy, problem "nieuprawnionej" alegoryzacji Biblii może dotykać nie tylko protestantów, ale równie mocno stronę katolicką.


So sty 27, 2024 15:31
Zobacz profil

Dołączył(a): N gru 14, 2008 18:56
Posty: 564
Post Re: Wzajemne uwagi - między użytkownikami
@bramin
Cytuj:
Pojęcie transsubstancjacji pojawia sie wiele wieków później po Justynie i jest to próba wytłumaczenia w jaki sposób Jesus jest obecny w tych postaciach.(...)
W oficjalnych dokumentach Kościoła pojęcie transsubstancjacji pojawia sie dopiero w postanowieniach soboru laterańskiego w 1215 roku

Też tak uważam. Postać Justyna przywołano, aby udowodnić rzekomą jedność katolickiej doktryny eucharystycznej od czasów tzw. ojców Kościoła. Takiej jedności jednak nie ma.
Justyn np. uważał, że przemiana dotyczy ciała i krwi uczestników celebracji, które stają się Ciałem i Krwią samego wcielonego Jezusa.
Cytuj:
No właśnie. Tekst grecki mówi wyraźnie "estin" czyli jest a nie będzie , a moze, a to przypowieść itd..
Ostatnia Wieczerza nie była metaforą.

Użycie odpowiedniej formy czasownika "być" ("estin", pol. "jest") nie wykucza użycia metafory.
Metaforą jest np. przytaczana już wypowiedź Jezusa skierowana do uczniów:
Moją matką i moimi braćmi ci, którzy słuchają słowa Bożego i wypełniają je. (Łk. 8,21)
Tutaj czasownik "są" - to odpowiednia do okoliczności forma czasownika "być".

Metaforami są również następujące wypowiedzi NT o Bogu:
Bóg jest światłością (1 J. 1,5)
Bóg jest miłością (1 J. 4,8)
Bóg nasz bowiem jest ogniem pochłaniającym. (Hbr. 12,29)

Cytuj:
U niektorych Braci protestantów spotykam sie z taką tendencją, ze cały przekaz Biblii trzeba brać dosłownie choć w wielu przypadkach widać wyraźnie ze mamy do czynienia z tekstami poetyckimi, tam gdzie Braciom cos nie pasuje to nie mają oni skrupułów, żeby klepać tysiąc razy, iż jest to metafora.

Przykłady metafor spotyka się w bardzo wielu rozmaitych tekstach, nie tylko poetyckich. O użyciu metaforycznym świadczy trudność jaką napotykamy, gdybyśmy chcieli tekst rozumieć literalnie.
W przypadku Ostatniej Wieczerzy, gdybyśmy słowa Jezusa rozumieli literalnie, oznaczałoby to wezwanie do kanibalizmu. Pod ten zarzut nie podlegają protestanci, którzy obecność Jezusa w Eucharystii rozumieją symbolicznie lub duchowo.


N sty 28, 2024 0:29
Zobacz profil

Dołączył(a): N wrz 10, 2017 20:32
Posty: 1465
Post Re: Wzajemne uwagi - między użytkownikami
Rabarbar napisał(a):
Metaforami są również następujące wypowiedzi NT o Bogu:
Bóg jest światłością (1 J. 1,5)
Bóg jest miłością (1 J. 4,8)
Bóg nasz bowiem jest ogniem pochłaniającym. (Hbr. 12,29)

Ja dotąd myślałem, że rzeczywiście Bóg JEST miłością czy światłością. Co do tej ostatniej, to może nie chodzi o zwykłe fizyczne światło, lecz jednak jakąś światłość. Czyli czasownik JEST - jest tutaj na miejscu.


N sty 28, 2024 11:03
Zobacz profil

Dołączył(a): N gru 14, 2008 18:56
Posty: 564
Post Re: Wzajemne uwagi - między użytkownikami
@Swołocz
Rzecz w tym, że nasz język zbudowany jest wokół pojęć odnoszących się do świata materialnego, więc wypowiadając się o Bogu w tym jedynym dostępnym nam języku, z naturty rzeczy używamy metafor, bo Bóg do świata materialnego nie należy.
Był historii nurt teologii (teologia apofatyczna), który twierdził, że o Bogu należy wyrażać się przez negację znanych nam kategorii, np. tak:
Bóg (...) nie mieszka w świątyniach zbudowanych ręką ludzką i nie odbiera posługi z rąk ludzkich (...) nie powinniśmy sądzić, że Bóstwo jest podobne do złota albo do srebra, albo do kamienia, wytworu rąk i myśli człowieka (Dz. 17,24-25.29)

Nie jestem zwolennikiem teologii apofatycznej, bo w Piśmie znajdujemy o Bogu cały szereg stwierdzeń pozytywnych (które nie są wyłącznie wynikiem "błądzenia" ludzi, próbujących niezdarnie coś opowiedzieć o Bogu, bo to sam Bóg przemawiał do ojców przez proroków, a teraz przemówił przez Syna - Hbr. 1,1). Pamiętać jednak musimy, że są to z reguły metafory, które ujawniają jedynie jakiś aspekt natury Boga.
Np. stwierdzenie, że
Bóg jest światłością (1 J. 1,5)
wnosi w nasz umysł szereg pozytywnych (i poprawnych) skojarzeń, związanych z istotnością światła dla naszego funkcjonowania. Dzięki światłu poznajemy świat, unikamy zagrożeń, rozpoznajemy drogę, rozświetlamy ciemności itd. Ale można wyobrazić sobie kogoś ze światłowstrętem, dla którego przynajmniej część skojarzeń nie byłaby pozytywna (np. ból). A więc poprawny przekaz metafory gdzieś się kończy.

Natomiast nie uważam za metaforę podobnie skonstruowanego stwierdzenia:
Bóg jest duchem; potrzeba więc, by czciciele Jego oddawali Mu cześć w Duchu i prawdzie. (J. 4,24)
Dlaczego tym razem nie? Bo słowo "duch" odnosi się do rzeczywistości niematerialnej, a więc nasze "materialne" doświadczenia nie są źródłem naszych skojarzeń. Bóg jest duchem faktycznie, a nie tylko metaforycznie. Nota bene druga część cytatu ma znaczenie dla naszego właściwego rozumienia pożądanego sposobu oddawania czci Bogu, jako następstwa Jego duchowej natury.


N sty 28, 2024 13:32
Zobacz profil

Dołączył(a): N gru 14, 2008 18:56
Posty: 564
Post Re: Wzajemne uwagi - między użytkownikami
@Przeemek
Zgadzam się z większą częścią Twojego wpisu. Chciałbym natomiast odnieść się do tej części, do której mam uwagi:
Cytuj:
Jaskrawym tego dowodem jest choćby interpretacja opisu stworzenia świata z Księgi Rodzaju. Zamiast trzymać się prostego, literalnego przekazu o stworzeniu w 6 dniach przez Boga, Kościół Katolicki zaakceptował ewolucjonistyczną wizję powstania świata. Aby godzić ją z Biblią, zastosowano daleko idącą alegoryzację pierwszych rozdziałów Rdz, uznając "dni" stworzenia za metaforyczne "epoki" rozciągnięte na miliardy lat. W ten sposób, by dostosować Biblię do naukowej teorii nie do końca udowodnionej, zanegowano prosty, oczywisty sens natchnionego tekstu pochodzącego do Boga. I zastąpiono go ludzką, wątpliwej wartości hipotezą. To rażący przykład nadmiernego ulegania racjonalistycznej interpretacji Pisma Świętego.

Kolejność nie była taka. To bodaj Filon z Aleksandrii (ur. przed 10 p.n.e., zm. po 40 n.e.), pisarz żydowski, jako pierwszy alegorycznie interpretował Księgę Rodzaju i opis stworzenia. Pod jego wpływem była znakomita większość pisarzy wczesnochrześcijańskich, stosujących alegoryzację wszędzie, gdzie tylko się dało.
Za interpretacją metaforyczną lub alegoryczną przemawiają trudności pogodzenia dwóch opisów stworzenia (Rdz. 1 i 2), oraz sugestie apostoła Pawła, by Rdz. 2 rozumieć jako odnoszący się do Chrystusa i Kościoła:
(31) Dlatego opuści człowiek ojca i matkę, a połączy się z żoną swoją, i będą dwoje jednym ciałem. (32) Tajemnica to wielka, a ja mówię: w odniesieniu do Chrystusa i do Kościoła (Ef. 5,31-32)

Bernard Ramm, autor "Protestanckiej interpretacji biblijnej", w rozdziale poświęconym bezbłedności Biblii wobec nauki świeckiej zauważa:
Cytuj:
Trzeba pamiętać, że pierwszy rozdział Księgi Rodzaju posiada formę szkicu. Współczesne dzieła, które usiłują ukazać początki wszechświata mają nieraz po 500 stron. Księga Rodzaju podsumowuje stworzenie w 34 wersetach (Rdz. 1,1 - 2,3). Wyjątkowa krótkość tego opisu musi hamować naszą egzegezę. Próba wpisania zbyt wielu szczegółów do tego szkicu może wywołać niepotrzebne konflikty z nauką. Zawsze problemem jest przechodzenie od "niech się stanie" Księgi Rodzaju do modus operandi.

Zadaniem nauk przyrodniczych jest uzupełnienie szczegółów szkicu z Biblii. Nauka nie powinna przywłaszczać sobie z góry pierwszych zasad opisu biblijnego, ani teologowie nie powinni dyktować scjentystom licznych szczegółów, co do których Rdz.1 w rzeczywistości milczy. Kościół cierpi bardzo, ponieważ to, co teologowie mówią na temat Rdz. 1 nie jest wyraźnie odróżniane od tego, co w rzeczywistości mówi ten rozdział. A.J. Maas dobrze sformułował związek, jaki powinien istnieć pomiędzy nauką a interpretacją oraz interpretacją a nauką:

"Rzeczą złą byłoby czynienia Pisma kryterium nauki i rozstrzyganie naszych współczesnych zagadnień przyrodniczych w opariu o dane biblijne... Dobrze więc będzie, gdy złagodzimy nasz konserwatyzm roztropnością. Poza sprawami "wiary i moralności", w których nie może być żadnej zmiany, powinniśmy być gotowi do dostosowania naszej egzegezy do osiagnięć historyków i scjentystów w ich dziedzinach, okazujac równocześnie, że takie harmonizowanie ekspozycji Pisma reprezentuje jedynie progresywny stan studium biblijnego, doskonalony wraz z postępem nauk świeckich."

Podsumowuję:
Protestancka egzegeza nie musi bronić tych biblijnych interpretacji z przeszłości, które nie okazały się poprawne w świetle ustaleń nauk przyrodniczych.


N sty 28, 2024 14:29
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr wrz 09, 2015 13:51
Posty: 711
Post Re: Wzajemne uwagi - między użytkownikami
Rabarbar napisał(a):
Podsumowuję:
Protestancka egzegeza nie musi bronić tych biblijnych interpretacji z przeszłości, które nie okazały się poprawne w świetle ustaleń nauk przyrodniczych.

Nie wydaje mi się, aby o był wniosek uprawniony. Zmodyfikuję nieco albo zupełnie.

Chrześcijańska egzegeza nie musi, ani nie powinna, bronić tych biblijnych interpretacji z przeszłości, które nie nie dotyczą spraw duchowych, Boskich, bo one są tylko tłem dla przedstawienia historii przymierz zawieranych przez Boga z ludźmi. Zwłaszcza, gdy nie okazały się poprawne w świetle ustaleń nauk przyrodniczych.
Opis stworzenia świata, potopu i wielu innych zdarzeń, służy tylko do osadzania w jakiejś rzeczywistości głównego przekazu. Genezy świata, konsekwencji ignorowania poleceń Boga zawartych w objawieniach, jak też skutków postępowania zgodnie z wolą Boga.

_________________
Wierzący chrześcijanin, w szczególności katolik to ktoś,
kto codziennie i permanentnie stara się być coraz lepszym.


N sty 28, 2024 15:43
Zobacz profil

Dołączył(a): N gru 14, 2008 18:56
Posty: 564
Post Re: Wzajemne uwagi - między użytkownikami
@Idący
Mój poprzedni wpis, adresowany do Przemka, odnosił się do treści przekazanych przez niego. A on przeciwstawiał katolicyzm protestantyzmowi (nie nazywając go wprost), oraz bronił literalnej interpretacji opisu stworzenia w Rdz.1. Z tego powodu moja odpowiedź nie mogła być uogólnieniem na całe chrześcijaństwo. Starałem się również wykazać, że literalna egzegeza, również w perspektywie protestanckiej, nie musi być słuszna.


Pn sty 29, 2024 10:12
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 7386 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 484, 485, 486, 487, 488, 489, 490 ... 493  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
cron
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL