W porządku. Pierwsza część Twojej wypowiedzi powinna wlać nadzieję co do ludzi praktykujących inną religię niejako od urodzenia.

Ale przypatrzmy się ostatniej Twojej konkluzji. Wynika z niej, że jeżeli jakiś buddysta zetknął się z Ewangelią, a jej nie przyjął, lecz nadal praktykuje buddyzm - to nie ujrzy życia (czyli podlegać będzie potępieniu).

I teraz tak: w dzisiejszym zglobalizowanym świecie prawie na pewno większość np. Tajlandczyków zetknęła się jakoś z Nowym Testamentem czy głoszeniem o Jezusie. Choćby w internecie łatwo można przeczytać poszczególne Ewangelie. Czy to oznacza, że ci z nich, którzy mimo to nie przyjęli Jezusa jako swego Pana i Zbawiciela - nie ujrzą Życia?

A przecież działać może tu też czynnik czysto psychologiczny: ludzie mogą być bardziej związani - z różnych przyczyn - z religią, w której się urodzili i której byli nauczani od dzieciństwa. Trudno im czynić zarzut, że mimo, że słyszeli i nawet znają Ewangelię - nie podążają za nią w sensie wiary w Jezusa.

Nie chcę wypowiadać się za Chrystusa. Ale jak pisałem wcześniej, mam nawet wątpliwości, czy Ewangelię rozumieją nawet wszyscy ludzie, co tydzień chodący do kościoła. Jeszcze więcej wyrozumiałości mam dla ludzi innych kultur.
Zresztą nie tylko ja:

Moim zdaniem, mniejszym problemem chrześcijaństwa jest ewangeliczna postawa niektórych pogan - w porównaniu z niewiarą części chrześcijańskich duchownych.

Dz 18:10 BW "Bo Ja jestem z tobą i nikt się nie targnie na ciebie, aby ci uczynić coś złego; mam bowiem wiele ludu w tym mieście.

Ap 18:4 BW "I usłyszałem inny głos z nieba mówiący: Wyjdźcie z niego, ludu mój, abyście nie byli uczestnikami jego grzechów i aby was nie dotknęły plagi na niego spadające,

Te 2 cytaty (bez kontekstu, który każdy może sobie sam znaleźć: jako "ćwiczenie" swej znajomości Biblii i jej rozumienia - zawsze w kontekście!) podaję, by wskazać na optymistyczne z tego przesłanie:
# w amoralnym Koryncie Bóg miał wiele ludu, do którego miał dotrzeć Paweł z ewangelicznym nauczaniem...
# w upadłym, duchowym Babilonie Bóg ma swój lud, który ma wyjść z tego złego miejsca...

Oba teksty wg mnie dają tę nutę nadziei, że tam, gdzie my byśmy może nie spodziewali się, tam się dobre rzeczy dzieją i będą działy: na miarę wieczności dla tych, których dotyczą...

Nie naszą to rzeczą kategorycznie się o kimś wypowiadać, dlatego nie będę odpowiadał na pytania o wieczny czyjś los; to domena Boga-Sędziego!

Skoro czujesz się na tyle kompetentny, by krytykować zagadnienia z zakresu fizyki teoretycznej, to zachęcam do wykazania głębszego zrozumienia tematu i przedstawienia wyjaśnień w bardziej zwięzłej formie, niż zrobiłem to ja, skoro moje wyjaśnienia zawierają tyle niepotrzebnych szczegółów...........? Bo jeżeli widzisz, że umieściłem za dużo tekstu aby ukryć jakieś błędne informacje - to jest sprostuj?

Chyba, że pomyliłeś forum z Twitterem, gdzie w tym drugim rzeczywiście obowiązuje regulaminowo i sprzętowo inna ilość słów?
Ostatecznie nikt nie musi tego czytać, jak nie chce.......


Filozofia jest problemem dla wiary, Biblia o tym ostrzega. Dlatego warto czasem podjąć temat by pokazać "inną" możliwość..... wybór należy do decydenta....

Proszę czytać całą moją wypowiedź ze zrozumieniem, bez wycinania fragmentów, z kontekstu.

Dziękuję za zrozumienie.

Inny_punkt_widzenia - ponieważ po raz kolejny dałeś mi do zrozumienia, że NIE CZYTASZ długich postów, więc mam prośbę, abyś określił tę długość, jaką czytasz...
Może podaj ilość linijek tekstowych, jakie jesteś w stanie przeczytać, żebym ja, czy ktoś, nie przekraczał tej granicy, gdy do Ciebie pisze, poza którą to granicę Ty już nie sięgasz, żeby poznać, co ktoś Ci napisał...
[no i mam dylemat: czy do tej linijki doczytałeś, czy już nie?...]

Dla mnie też długie posty wydają się nie tylko trudne do ogarnięcia w czytaniu, ale też wyglądają mało estetycznie. I są zrozumiałe, tak mi się wydaje, tylko przez samego autora. Jak widzę takie mega-posty, to po prostu je przewijam, zatrzymując się na postach krótszych i łatwych w odbiorze.

W internecie jest wiele aplikacji, opartych na AI, które służą do poprawiania tekstów do tego stopnia, by były one czytelne, i łatwe w odbiorze.

Dotykamy kwestii, co to znaczy "długie posty"?...
[gdy ja baaardzo długi post spotykam - kilkakrotnie razy dłuższy niż ten poniżej - to wrzucam go do syntezatora mowy Balabolka i mi czyta z prędkością 7]

Mam prośbę: zacytuję cały mój post, którego tylko początek przeczytał Inny_punkt_widzenia - czy wg Ciebie jest on długi (bo dla niego był za długi)?

Inny_punkt_widzenia - tak, masz rację: sądzenia Bożego nie unikniemy i - masz rację - trzeba dużej ostrożności, aby nie być prędkim w potępianiu innych, bo możemy sami siebie w ten sposób potępić...
Sprawa arcybiskupa Dzięgi porusza ludzi - tych, co są jego kolegami w kapłaństwie (m.in. mówią, że to już i tak zły wizerunek Kościoła jeszcze bardziej niszczy!) i tych wiernych, którzy znają sprawę, bo media ją nagłośniły, a kościelna hierarchia potwierdziła, że powodem odejścia tego duchownego nie są problemy ze zdrowiem, jak to wiernym przekazał (może i coś tam mu dolega, ale nie na tyle, by musiał z urzędu ustępować), ale prawdziwym powodem jego odwołania są jego zaniedbania w temacie nadużyć seksualnych wśród podległych mu duchownych.

Wobec całej tej sytuacji, czy abp Dzięga zmienił swój przekaz do wiernych? Czy przeprosił za skłamanie i zatajenie prawdy? Czy uznał swoją winę i skoro publicznie jest ona znana, to czy tak samo publicznie to wyraził?
Warunkiem dobrej spowiedzi, na którą się Idący powołał, jest m.in. zadośćuczynienie tym, których się skrzywdziło - czy w tym przypadku to nastąpiło, czy jednak abp Dzięga idzie w zaparte i milczeniem swoim daje znać, że w jego pojęciu wszystko jest w porządku? (gdyby było w porządku, to czemu strona kościelna dementuje jego słowa i wskazuje na prawdziwą przyczynę zdjęcia go z urzędu?!).

Nie jestem może na bieżąco z tematem, wobec tego proszę, aby ktoś, kto na moje zrozumiałe pytania zna odpowiedzi, by się nimi tu niezwłocznie podzielił; bo błądzenie jest ludzką sprawą i każdemu się zdarza, ale uparte trwanie w błędzie, gdy wiadomo, że prawda jest inna - to już czysta głupota i oznaka, że coś się złego w sercu danej osoby dzieje, że po prostu potrzebuje pokuty i nawrócenia, tak, czy nie?!...

W swej długoletniej posłudze abp Dzięga zapewne nie raz nawiązywał do słów Pana Jezusa, że "prawda wyzwala"... Ładnie to brzmi i łatwo się to mówi... - życie jednak potrafi tak zweryfikować nasze słowa i myśli, że słusznie też na innym miejscu czytamy, że Słowo Boże jest jak miecz, który rozcina i na wierzch wydobywa to, co niewidoczne...
Ma ten duchowny świetną okazję, aby w praktykę przekuć Słowo Boże i konkretną naukę Chrystusa... - czy z tego skorzysta, to jego decyzja i wybór jego... Nie mnie go sądzić teraz, ale trudno udawać, że tego się nie widzi i nie słyszy - dlatego ceniąc sobie prawdę, ten wątek poruszyłem, a teraz się wypowiadam...

I ja i Wy mamy swoje życiowe wybory i decyzje własne - obyśmy się w tym kierowali prawdą i kierunkiem wytyczonym w Biblii...

-----------
Koniec cytatu (sam dół strony) z:
https://forum.wiara.pl/viewtopic.php?f=37&t=37335&start=14475