Nietzsche powiedział: religia to ograniczanie człowieka. Etyka chrześcijańska, w której jedną z głównych zasad etycznych jest zasada: "jeśli ktoś Cię uderzy, nadstaw drugi policzek", jest próbą ucieskania ludzi silnych przez ludzi słabych i nieporadnych życiowo.

Jakie argumenty może przedstawić Chrześcijanin, żeby odeprzeć zarzut: Chrześcijanie są słabi i nie umieją się bronić?

Kojarzę, że ks. Tischner zgrabnie ogarnął ten temat, bodajże w "Sporze o istnienie człowieka".

Czemu chrześcijanie mają przejmować się opinią gościa któremu siadło na łeb, a przed śmiercią robił pod siebie i trzeba mu było przynosić kaczke?

Bo w przeciwieństwie do Ciebie chrześcijanie patrzą na człowieka. W tym wypadku takiego, któremu intelektualnie do pięt nie dorastasz.

Czemu to Ateiści mają się przejmować człowiekiem, który dobrowolnie wsadził głowę pod topór, jak Paweł z Tarsu?

Czemu Ateiści mają się przejmować Aleksym, który porzucił żonę zaraz po ślubie i zamieszkał pod schodami swojego ojca, gdzie śmierdział i żywił się jak bezdomni?

Czemu Ateiści mają się przejmować Franciszkiem, który porzucił bogaty dom swojego ojca i zaczął żebrać, samobiczować się i włóczyć się po całym kraju?

O księdzu Józefie słyszałem wiele dobrych rzeczy - wiem, że poruszał w swoich dziełach filozofię Fryderyka, chociaż jeszcze tam nie sięgnąłem. Dziękuję za tytuł
Ktoś już czytał tę książkę?

Jeśli miałbym Ci coś jego polecić, to "Filozofię Dramatu", przeciekawa perspektywa. Niewykluczone zresztą, że tam też było o Niczewskim.

No nie, ta zasada dotyczy tylko prawego policzka. Po uderzeniu w lewy to trzeba już prać.

Nikt im przecież nie każe, więc skąd wniosek że mają się przejmować? Btw, to chyba średni pomysł żeby wierzyć w filozoficzne tezy goscia który byl chory na umyśle?

No patrz... lepiej wierzyć w filozofię gościa, który twierdził, że jest Bogiem, ale dał się ukrzyżować. To wzór zdrowia psychicznego.

Podaj jakieś racjonalne argumenty, zamiast argumenty do osoby. To tani chwyt retoryczny, który jest zbyt często stosowany w polityce.

Nietzche jest przereklamowany

Stanę tutaj w obronie Quinque, gdyż owe „argumenty do osoby” mają w kontekście pewien sens.

Otóż cóż innego głosili Chrystus i Apostoł Paweł, a co innego głosił Nietzsche. Śmierci Chrystusa, który zapowiadał, że zostanie ukrzyżowany oraz Apostoła Pawła, który wyznawał gotowość do oddania życia za Chrystusa „współgrały” z ich nauczaniem.

Nietzsche natomiast głosił nadczłowieczeństwo. Czy śmierć na niszczącą mózg chorobę weneryczną „współgra” z tym nauczaniem? No już nie bardzo.

Oczywiście zdaję sobie sprawę, że można skontrować „to iż Nietzschemu nie udało to nadczłowieczeństwo to nie znaczy, że sama nauka jest błędna”. Pytanie jednak, komu się udało. I co tak naprawdę owo nadczłowieczeństwo oznacza.

Odpowiedzią chrześcijanina na nietzscheanizm jest oczywiście przeciwstawienie idei „nadczłowieka” chrześcijańskiej idei „świętego”. Mamy tutaj, moim zdaniem dwa punkty przewagi. Po pierwsze – święci istnieli i istnieją realnie. Po drugie zaś – wiadomo dobrze, co należy czynić, aby świętym zostać.

Popieram Quinque, idea amoralnego nadczłowieka to idea psychopaty. Taki "nadczłowiek" jest kimś niższym od przeciętnego człowieka.

Nie bardzo rozumiem gdzie leży sprzeczność. Nietzscheański nadczłowiek nie miał być przecież fizjologicznym Supermanem.



Czytałeś?

Kiedyś jak byłem zbuntowany to kupiłem "Tako rzecze Zaratustra", dość nudna, nie czytałem całości.
Potem jak mi minął bunt na Boga, i poznając że jego filozofia to samo zło, patrząc na jego psychopatycznych zwolenników , spaliłem "Tako rzecze Zaratustra".


To ma być "wyższy" człowiek niż ludzie, następny etap w ewolucji. Przy czym jego ma nie dotykać moralność którą mają "zwykli" ludzie.
Pasuje mi tu do bohatera "Milczenia owiec", podczas gdy ludzie żywią się zwierzętami, on jako następny etap ewolucji żywi się ludźmi.

Na Nietzchem bazowała Ayn Rand, też tworząc "lepszych" jak John Galt, na Ayn bazował LaVey.
Przy czym moim zdaniem Nietzche jest dużo bardziej diabelski niż Ayn Rand