Podejście Watykanu do tego tematu niestety powiela typową w tym schemacie hipokryzję zdecydowanej większości rządów: z jednej strony twierdzi się, że problemem nie jest alkohol sam w sobie, tylko jego nadużywanie i alkoholizm, zatem nie postuluje się zakazu sprzedaży alkoholu.
Z drugiej strony nie chcą przyznać, że problemem nie są narkotyki same w sobie, tylko narkomania. Tylko aprobują nielegalność tzw. narkotyków. Usankcjonowaną umowami międzynarodowymi takimi jak konwencja o substancjach psychotropowych z 1971.
Ot, podwójne standardy.
Soul33 napisał(a):
Co do alkoholu natomiast, to jest bardziej złożony problem, ponieważ faktycznie alkohol ma mocniejsze i bardziej szkodliwe działanie niż wiele narkotyków. Z drugiej jednak strony, u nas alkohol ma kulturową obudowę i jego spożycie jest w dużym stopniu zrytualizowane. Przykładowo, nie wypada pić znaczących ilości alkoholu w samotności, w środku tygodnia, a w pracy wcale. Zwykle więcej pije się tylko na weekendowych imprezach.
Kiedyś rozmawialiśmy z JednymPostem o tym, jak było z alkoholem u Indian. Alkohol doprowadził w tamtych społecznościach do poważnych spustoszeń, pomimo, że Indianie powszechnie zażywali narkotyki w trakcie swoich rytuałów od wieków i nie mieli z tym żadnych istotnych problemów. Natomiast, gdy Europejczycy zaczęli handlować z nimi alkoholem, wtedy szybko doprowadziło to do alkoholizmu u wielu osób.
Z używkami u białych ogólnie jest ten problem, że biali mają silną skłonność do trywializowania - stąd pojawiające się pijaństwo na czyichś urodzinach, weselach i innych imprezach i spotkaniach towarzyskich czy jaranie szlugów z ziomalami pod blokiem.
Z kolei u Indian używanie środków psychoaktywnych, np. tytoniu (fajki obrzędowe - kalumety) było dozwolone ze ściśle określonych powodów i ograniczone do ściśle określonych okoliczności, np. plemiennych obrzędów, i nie było traktowane jako coś służącego trywialnej, pustej rozrywce.
Cytuj:
Przestrzeganie zasad kulturowych w plemionach jest znacznie silniejsze niż w takiej kulturze jak cywilizacja zachodnia.
I to jest też jeden z powodów, z których alkoholizm stał się tak wielkim problemem.
Picie napojów alkoholowych na pospolitych spotkaniach towarzyskich od dawna jest regułą. Tak samo palenie papierosów.
Nie da się tego porównywać ze wspomnianym w tym temacie rytualnym używaniem psychodelików (pomijając wszelkie zasadnicze różnice między etanolem a psychodelikami).
Cytuj:
Jeszcze bardziej prawdopodobna jest szkodliwość zrównania w świadomości społeczeństwa wszystkich środków psychoaktywnych. Kofeina, nikotyna, alkohol, czy heroina - wszystko to narkotyki.
Otóż nie całkiem. Jest istotna różnica i warto ją podkreślić w nomenklaturze.
Jak napisałem w innym miejscu: najlepiej, gdyby każdy używający określenia "narkotyki", podał swoją definicję tego słowa.
JedenPost napisał(a):
Alkoholu najwyraźniej nie da się kulturowo kontrolować, jest zbyt silnym narkotykiem.
W przypadku etanolu znaczenie ma też na pewno fakt, że da się go uzyskać z całego mnóstwa różnych rzeczy, które fermentują. Etanol nie jest czymś uzyskiwanym z jednej konkretnej rośliny jak np. marihuana. Przez co alkohol jest wyjątkowo łatwo dostępną używką.
Cytuj:
Alkohol jest najbardziej szkodliwym społecznie narkotykiem:
jasnoniebieski - szkody dla osób postronnych
ciemnoniebieski - szkody dla samego użytkownika
Czy naprawdę uznajesz tę grafikę za wiarygodną?
Inne dane mówią np., że najbardziej niebezpieczna jest heroina, zaś na liście 20 wybranych używek alkohol zajmuje piąte miejsce. Po m.in. kokainie.
https://www.theguardian.com/science/200 ... -drug-listNie bagatelizując problemu alkoholizmu i toksyczności etanolu, to jednak heroina łatwiej i szybciej uzależnia i ma bardziej destrukcyjny wpływ na organizm.
Wysokofunkcjonujących alkoholików prowadzących pozornie normalne życie jest wielu. Czego nie można powiedzieć w odniesieniu do heroinistów.
Autor grafiki, którą tu wstawiłeś, odnosił się chyba wyłącznie do przypadków najbardziej zaawansowanego alkoholizmu polegającego na występowaniu długich ciągów alkoholowych. A nie do okazjonalnego i umiarkowanego spożywania alkoholu, po którym ma się najwyżej 0,2 promila.
Ogólnie, widełki ilości spożywanego alkoholu są dość szerokie. Skoro jedni piją tyle, że mają potem 0,2 promila, a inni tyle, że mają ponad 3 promile.
Tomek44 napisał(a):
Tyle tylko, że w pewnych granicach i sytuacjach alkohol służy zdrowiu. Np. pewne lekarstwa zawierają alkohol.
Lampka czerwonego wytrawnego po obiedzie też jest pożyteczna.
1. Nieprawda.
2. To, że pewne lekarstwa zawierają alkohol, nie oznacza, że to alkohol przyczynia się do ich leczniczych właściwości.
3. Walory zdrowotne lampki czerwonego wina nie wynikają z zawartości w winie alkoholu, tylko z obecności resweratrolu zawartego w czerwonych winogronach. Jedzenie czerwonych winogron jest o wiele lepszą i zdrowszą opcją od picia wina. Nie ma negatywnych skutków ubocznych powodowanych przez etanol.
Nie ma bezpiecznej dawki etanolu. Każda jest toksyczna.
A jeśli jakiś lekarz zaleca człowiekowi niepijącemu alkoholu, żeby zaczął pić wino po obiedzie, to takiemu lekarzowi należy albo nakazać sprostowanie takich swoich komunikatów, albo usunąć z zawodu.
chwat napisał(a):
Alkohol należy do sytuacji psychoaktywnych, ale historycznie rzecz biorąc, pojawił się w użyciu jako środek konserwujący. Np. sfermentowane winogrona można przechowywać parę lat, a świeże tylko parę dni.
Natomiast narkotyki środkami konserwującymi (użytecznymi) nigdy nie były, służą odurzaniu.
Wiele opioidów to zarówno środki przeciwbólowe dostępne w aptekach (lub w lecznictwie zamkniętym), jak i narkotyki.
Marihuana to zarówno lek, jak i środek odurzający.
Psychodeliki mają potencjał terapeutyczny, a mimo to zostały uznane za narkotyki (choć nie mają właściwości uzależniających ani odurzającego działania).