Ok, znów nadmiar skrótów myślowych, zatem tłumaczę
Wojtek, znam wyznanie wiary
I nie zamierzam go negować
Ale dla mojej decyzji przynalezności do Kościola nie jest istotne, czy moi bracia i siostry postępują tak czy inaczej. Powtarzam - dla decyzji o przynależności, nie mówię o odpowiedzialności za Kościół w tej chwili, napominaniu itp (!) Bo należę do Kościoła dlatego, że w nim jest Jezus Chrystus, a nie dlatego, że sa w nim tacy, czy inni ludzie. I nie w tych ludzi przecież wierzę (!) Ani w instytucję w sensie formalno-prawnym (!)
Wierzę w Kościół Boży, wspólnotę ludzi ochrzczonych, kierowaną przez Ducha Sw (!)
I już Mat mnie złapał, owszem, ludzie moga prowadzic do Boga, ale nie zbawiają i to mialam na myśli...
A myslę, że Ci, co potepiają Kościół, potepiają właśnie ludzi i instytucję, zapominając o najistotniejszym w Kościele elemencie - o Bogu, dlatego pytałam - jak im to pokazać? wytłumaczyć? Że to nie tylko ludzie, tacy sami jak gdzie indziej (nie usprawiedliwiam postepków, stwierdzam fakt), nie tylko instytucja w sensie prawno-formalnym, ale ważne w tym wszystkim jest zupełnie co innego?
Nie mówię, że nie trzeba, nie nalezy dążyć do poprawy. Ale to nie o to chodzi chyba najbardziej...
Pozdrawiam