Ok, poprawię. Władze państwowe (konkretni ludzie) zostali wybrani m.in. po to, by zapewnić bezpieczeństwo obywatelom. To podstawowa funkcja, którą ma zapewnić, podstawowa przyczyna - jak chcesz - "organizowania się obywateli w państwo".

Ci konkretni ludzie mają bezpieczeństwo obywatelom zapewnić.

Jeśli mówiąc "obiektywne" masz na myśli dane ze źródeł niepowiązanych z Kościołem, to takich nie mam. Zwłaszcza liczbowych, bo samych prześladowań nikt nie neguje, łącznie z indyjskimi władzami, tylko zmniejsza skalę i podaje poza religijne ich przyczyny.

Co zresztą niczego nie zmienia, podobnie jak ewentualne prześladowania innych grup religijnych, o których - daję słowo - nic nie słyszałam.

Zechcesz udokumentować to własne stwierdzenie? Za pomocą jakichkolwiek źródeł?


Choć jedną informację o śmierci lub spaleniu domów muzułmanów? Choć jeden obóz przejściowy dla muzułmanów stworzony ostatnio w Indiach?
Ja im źle nie życzę, broń Boże. Ale skoro stawiasz tezy, to je udokumentuj.

Tak dla zasady, bo dla mnie to niczego nie zmienia, poza tym, że jeśli są prześladowani w ten sam sposób muzułmanie, to trzeba również wystąpić w ich obronie, a nie zaniechać obrony chrześcijan.

Ale ty się cały czas upierasz,że rząd nie wykonuje swoich funkcji... Lol, mnie też napadnięto w Polsce i co, przez zaniedbania rządu... A w kilkadziesiąt dziur codziennie wierzdżam. Jakieś cuda sobie ubzdurałaś. Berlusconi też ostatnio wykazał zdrowy rozsądek i powiedział, że nie wyprowadzi wojska na ulice, by zapobiec kilku gwałtom, bo do zera ich liczba i tak nie spadnie, ale różni histerycy na takie "pobłażanie przestępstwom seksualnym" odpowiedzieli jazgotem.

Powtarzam, państwo to obywatele, obywatele sami nie zapewniają sobie bezpieczeństwa. Chyba że ktoś, komu zlecają tę funkcję nie dopełnia obowiązków, ale raczej wątpię, żeby policja miała płacone za nie dopuszczenie do żadnego przestępstwa. Gdyby tak było, nikt by nie przyjął pracy w policji, bo nie dostałby ani jednej pensji. Nie zdarza się miesiąc w żadnym indyjskim stanie, żeby nie było przestępstwa.

A jeżeli twierdzisz, że chrześcijan spotyka częściej, to po pierwsze to wykaż.

OK.

Wobec tego niech państwo nie domaga się żadnych podatków. Przeznaczę je na zapewnienie sobie bezpieczeństwa. Po co mi takie państwo, które nie ma wobec mnie żadnych obowiązków? Żeby móc się pośmiać z polityków w telewizji?

http://info.wiara.pl/?grupa=4&art=1220332064&dzi=0

Oryginału poszukaj sobie na stronie "Gazety Wyborczej".

Jeżeli w ten sposób stawiasz sprawę, to faktycznie, jeżeli potrafisz sobie zapewnić bezpieczeństwo za własne podatki lepiej indywidualnie niż państwowo, to państwo popełnia zaniedbania. I przypuszczam zresztą, że tak jest prawie we wszystkich dziedzinach i w każdym społeczeństwie, gdzie państwo coś załatwia, tam jest to wykonane gorzej (jest to szczególnie zbrodnicze w wypadku służby zdrowia).

Przeczytałem artykuł, wynika z niego, że nie tyle chrześcijanie są mordowani, co są walki między nimi a hindusami, jak z resztą w innych wypadkach, kiedy muzułmanie czy sikhowie też nie pozostają hinduistom dłużni.

Ale popatrzmy na liczby. 2,2% chrześcijan na 1,1 mld ludzi, czyli prawie 25 mln. Z tego zabitych w walkach religijnych 16. Roczny wskaźnik morderstw w Indiach to 10/100 000. Z czego wynika, że w wyniku zwyczajnych morderstw zginęło w rzeczonym roku jakieś 2500 chrześcijan. O wypadkach drogowych, których skala zawsze jest kilku- kilkunastokrotnie wyższa, nawet nie wspominam. Ty byś chciała więcej policji do rozpychania starć, a w tym czasie samych chrześcijan zginie więcej na skutek braku tej policji, nie mówiąc już o tym, że wskaźniki spadną też dla pozostałych 98% społeczeństwa.

Jest to nie mniejsza histeria niż w wypadku zamachów terrorystycznych. Ginie w nich kilkadziesiąt osób w niektórych tylko państwach w ciągu dekady, a środki na zabezpieczanie lotnisk, imprez masowych, podsłuchy, przesłuchania, wyjazdy do alarmów, powoływanie specjalnych dodatkowych komórek policyjnych,czas parlamentarny na zmiany prawne, czas medialny na informacje,zaburzenia psychiczne i zdrowotne oraz stras związany z tymi informacjami, pochłaniają nieracjonalnie wysokie koszty, które mogłyby być skuteczniej rozdzielony, choćby właśnie na służbę zdrowia albo na zwalczanie pospolitej przestępczości (ciekawym jest, że nikt nie zwraca uwagi na poziom przestępczości wśród emigrantów, nie tylko tych muzułmańskich ale też subsaharyjskich, południowoamerykańskich i azjatyckich, a różnice w tym poziomie to liczby o rządy wielkości większe niż te dotyczące aktów terrorystycznych;w sumie islamizm, który wiąże się ze uczciwym, choć w skrajnej wersji fanatycznym, sposobem życia raczej zmniejszyłby zagrożenie ze strony emigrantów tego akurat wyznania). [/i]

Doczytałem artykuł do końca. Wynika z niego, że w 2002, zginęło w pogromach 1,5-2,5 tys. muzułmanów, w porównaniu z obecnymi 16 chrześcijanami, a źródło jest przecież katolickie.

Jak widzisz, protest nie odbywa się z powodu skali mordu, która nie usprawiedliwiałaby go nawet w przypadku napaści na muzułmanów (czemu waśnie wyznaniowe miałyby być traktowane preferencyjnie wobec waśni rodzinnych, stanowiących większy problem jeżeli chodzi o przestępstwa), ale z powodów religijno europocentrycznych, pewne osoby mają mieć szczególne prawa i szczególne wsparcie.

Jest też opisane to o czym wspominałem (w katolickim artykule!), to prozelityzm i przekupstwo jest przyczyną napięć. A tymczasem tym, czego Indiom po latach zapaści i jeszcze dłuższych latach kolonializmu najmniej potrzeba, to atomizacja, indywidualizm i kultura najeźdźcy w jakiejkolwiek formie (zwłaszcza tej lewicowej, ale również tej katolickiej).

1. Od kiedy Gazeta Wyborcza jest katolickim źródłem (artykuł to przedruk)?

2. Artykuł pochodzi z 2 września ub.r., prześladowania zaczęły się po 23 sierpnia, do tego czasu 10 tys. osób zostało wypędzonych z domów, 16 zginęło. Jak na bilans tygodnia, nieźle

3. Chyba nie wymagasz, by teraz podnosić protest w obronie muzułmanów, których prześladowano 7 lat temu?

Napisałem tylko, czemu w ogóle pojawił się ten protest. Śmierć 16 osób przechodzi bez echa, tu chodzi o to kim są, albo nawet z kim są i komu dlaczego na nich zależy (dało się wyczuć w różnych miejscach netu ambicje katolików siedzących przed telewizorem w Polsce do niestrudzonej walki o wolność religijną prowadzonej rękami ich Indyjskich braci).

Inna sprawa, że chyba co tydzień to 16 osób nie ginie. Więc ile w tym roku zginęło? Ile w poprzednich? Jak to wpływa na tygodniową średnią? Wyższa niż 0,1?

A z resztą, co ja się tutaj produkuje, rozsądnie sformułowany list, z wyrazami zaniepokojenie i chęci życia w zgodzie można wystosować.

Ale nadal uważam że najwięcej winni tu misjonarze i telewizyjni katolicy, którzy cudzymi rękoma chcą o wolność wyznania walczyć i że źle sformułowany protest to tylko woda na młyn (byćmoże nieświadomych) przyczyn tego konfliktu,