Mam pytanie czy zarobki takich osób są regulowane przez bezpośredniego przełożonego (np. proboszcz) czy przez inną administracje kościelną.
Mam takie pytanie ponieważ moja znajoma pracuje jako kucharka w kościele gdzie codziennie przygotowuje wyżywienie dla ok 25 osób (jest tam także jakaś szkółka dla przyszłych księży). Praca codzienna, 2 kucharki, płaca od 7 lat ta sama 1200 zł na rękę.
Wracając do sedna - mówię jej, że to temat do proboszcza i na pewno proboszcz widzi jak koszty utrzymania rosną i w tym przypadku jeżeli sam nie kwapi się do regulacji płacy znajoma powinna sama się u niego upominać o swoje.
Ona na to, że to nie od proboszcza zależy więc moje pytanie j/w

Jezeli jest tam "jakas szkolka dla przyszlych ksiezy" (w domysle seminarium duchowne), to faktycznie jej placa zalezalaby od biskupa.

A tak naprawde to sama jestem ciekawa, jak to w Polsce jest regulowane.

Jeśli jest umowa o pracę, to pewnie jakaś ta najniższa krajowa powinna być zapewniona.
Jeśli jest umowa zlecenie, czy też umowa o dzieło, to już inna bajka.
A jak nie ma żadnej umowy, to sprawa nie ma żadnych regulacji.

Jeśli jest to seminarium duchowne (a raczej nie, bo nie byłoby to ok. 25 osób, a raczej zdecydowanie więcej - jeśli jest to polskie seminarium), to kwestia taka należy do odpowiedniej osoby z zarządzających seminarium, nie mniej nie biskupa, a raczej dyrektora ekonomicznego.

Ja zawsze powtarzam, że lekiem na wszelkie sytuacje jest rozmowa. Więc trzeba iść do osoby zatrudniającej (np. proboszcza) i porozmawiać.