
Re: Kościół - źródło ateizmu
Prawdziwa cnota krytyk się nie boi – tylko czy Kościół rzymski ma coś wspólnego z prawdziwą cnotą?
- - -
Po moralnym bankructwie Kościoła w Irlandii ostatnim prawdziwym bastionem katolicyzmu w Europie jest Polska. Ale nawet taki kolos jak polski Kościół stoi na glinianych nogach.
Zostaliśmy/ście więc sami. I na pierwszy rzut oka trzymacie się mocno. Dane CBOS przekonują, że aktywność wiernych od 20 lat utrzymuje się w Polsce mniej więcej na stałym poziome.
Niezmiennie 50–60 procent katolików (a ci stanowią 96 procent populacji) regularnie chodzi do kościoła. Polska imigracja ożywiła nawet świątynie irlandzkie. Ale religijność Polaków jest pozorna i miałka, a jak powiada jeden z publicystow katolickich, polski antyklerykalizm jest równie silny jak polski antysemityzm.
Tylko co piąty polski katolik umie wymienić wszystkie dziesięć przykazań, a co trzeci nie zna żadnego. 18 procent badanych wiernych potrafi nazwać czterech ewangelistów. W istnienie piekła wierzy
tylko 41 procent Polaków. Trzy czwarte owieczek wbrew nauce swoich pasterzy stosuje antykoncepcję, a niewiele mniej akceptuje seks przedmałżeński. Teraz dojdzie in vitro.
Doktor Tadeusz Bartoś, były dominikanin, krytyk polskiego Kościoła, komentuje to tak: –
Cytuj:
Masowa religijność jest u nas kwestią kultury. Ofertą uczestnictwa Kościół spełnia bardziej funkcję społeczną niż religijną. Społeczeństwo jest mocno zeświecczone. W życiu większości ludzi religia niewiele zmienia, a do kościoła niekoniecznie chodzą motywowani religią. Czesi gromadzą się w gospodach, Anglicy w pubach, Holendrzy masowo działają w stowarzyszeniach, a my spotykamy się w kościele. Można potem przy obiedzie skomentować, co tam ksiądz powiedział mądrego czy głupiego.
Według najnowszych badań Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego 40 procent aktywnych wiernych „zna chciwych i lekceważących księży”, a 29 procent uważa, że biskupi nie wyciągają konsekwencji z łamania przez duchownych celibatu i molestowania dzieci (przeciwnego zdania jest 27 procent).
Popadnięty ostatnio niełaskę
dominikanin ojciec Maciej Zięba nazywa to antyklerykalną eklezjofilią. – Polacy są głęboko przywiązani do Kościoła – mówi – ale jeśli spotykają się z przejawem hipokryzji, pazerności czy klerykalizmu, to głośno wyrażają swój sprzeciw. I to jest mądre.
A czy na forum „Wiara” też?
Badający zjawisko nie dostrzegają w masowym uczestnictwie umiłowania Kościoła, tylko kulturowe i historyczne przywiązanie do rytuału, które będzie słabnąć. Ludzie zamieniają mszę na supermarket.
Afera tak potężna jak w Irlandii na pewno przyspieszyłaby rozkład autorytetu polskiego Kościoła i proces pustoszenia świątyń nad Wisłą, ale to na szczęście nam nie grozi. Nasi rozmówcy, zarówno krytyczni wobec Kościoła, jak i go broniący, przyznają, że nic nie wskazuje na to, by molestowanie małoletnich mogło mieć u nas tak potworne rozmiary. W Polsce nigdy nie było wielkiej siatki instytucji patologicznie sprzęgających aparat państwowy z kościelnym.
Do tej pory polski episkopat polski nie przeprosił. Anonimowy duchowny wyznaje na łamach Przekroju:
Cytuj:
– Choć znam przypadki, kiedy Kościół zachował się fair, to wśród hierarchów silny jest nurt, który chce załatwić te sprawy w sposób dbający o dobro Kościoła, a nie ofiar. Zamieść pod dywan, wyciszyć. Bardzo często jedyną przeszkodą na drodze do pełnego wyjaśnienia sprawy jest biskup – uważa. – Gdyby ofiary, które milczą, bo boją się piętna, zaczęły masową, publiczną opowieść, wybuchłaby bomba.
I na koniec wspomniany Tadeusz Bartoś:
Cytuj:
– Molestowanie małoletnich, tolerowanie ludzi w typie ojca Rydzyka, hipokryzja związana z celibatem, nieprzejrzystość finansów i wiele innych spraw przekonują, że Kościół rzymsko-katolicki także w Polsce w dużej mierze jest moralnym bankrutem. Ale ma skuteczną metodę, żeby to skrywać – samego siebie ogłasza sumieniem świata i jedynym arbitrem moralności. To jest jednak tylko uzurpacja. Kto się daje nabierać, ten zostaje nabrany. Nawet w Polsce, ostatnim bastionie Kościoła katolickiego w Europie, tych, którzy dają się nabrać, jest coraz mniej.
Święte słowa...!