Niemieccy wierni mogą oceniać swoich duchownych w internecie. Na stronie Hirtenbarometer zarejestrowało się już 25 tysięcy parafii i około osiem tysięcy księży.

Idea polega na tym, by zgromadzenie mogło wspólnie ocenić swoich religijnych przywódców w kilku kategoriach, takich jak: zaangażowanie w odprawianie nabożeństw, wiarygodność, nowoczesność czy stosunek do parafian.
Internauci oceniają nie tylko księży, ale też biskupów i papieży. Średnia ocena Jana Pawła II oscyluje wokół 4,5 punktu na 6 możliwych. Obecny papież Benedykt XVI ma nieco słabsze "wyniki".

http://wiadomosci.onet.pl/cnn/wierni-wy ... omosc.html

Świetny pomysł! U nas działa to nieformalnie, pocztą pantoflową. Wierni poszukują ciekawych mszy i niekoniecznie uczestniczą w rytuałach w swoim parafialnym kościele, jeśli wiedzą, że nieco dalej jest fajny ksiądz. Myślę, że taka inicjatywa podniosłaby poziom duszpasterstwa. Oczywiście istnieje niebezpieczeństwo, że złośliwi antyklerykałowie będą psuć opinie poprzez nieprawdziwe wpisy, ale myślę, że takich złośliwców nie jest aż tak wieluw porównaniu do prwdziwych wiernych, których przecież mamy w Polsce w okolicach 10 milionów a może trochę więcej.

Ciekaw jestem, w jaki sposób autorzy tej strony chcą zapobiegać nadużyciom ze strony użytkowników. Bo w Polsce ksiądz, który odmówił z przyczyn formalnych udzielenia ślubu, mógłby się zapewne spodziewać 100 negatywnych ocen . Dlatego uważam, że to mocno średni pomysł.

Dobra marka się obroni. Na tej zasadzie wszelkie internetowe rankingi opinii byłyby nic nie warte. Oczywiście, do ich wyników należy podchodzić z bardzo dużą rezerwą, zwłaszcza, że tajemnicą poliszynela jest to, że niektóre firmy same zatrudniają "oceniaczy" robiących im dobrze, a konkurencji źle. Warto jednak czytać uzasadnienia i jeśli są zbyt sztampowe czy powtarzające się, to wiadomo, że były pisane "na zamówienie". Trzeba być ostrożnym.

Niemcy uwielbiają wszystko oceniać.

Pytanie jeszcze jak do oceny podchodziliby biskupi. Na ile wierni wiedzą, jaka jest przyjęta strategia? Ilość, jakość? Ewangelizacja powszechna czy konserwa?

Nie znam niemieckich biskupów, ale polscy zaraz by powiedzieli, że negatywne opinie to krecia robota wrednych lewaków i ateuszy - szczurów - jak mawia bp Pieronek.

Raczej tanich plotkarzy lub żądnych sensacji.

I pomyśleć, że kilku tanim plotkarzom chciałoby się robić różne sztuczki by nabijać negatywne opinie, podczas gdy miliony prawowitych wiernych wystawią laurki, no nie?

plotkarz nie marnuje okazji, gdy można sobie poplotkować

a plotka - wiadomo: "wróblem wyleci - wołem powróci"

Myślę, że w naszym katolickim kraju plotkarzy, którzy będą mieli umiejętności, chęci i czas nabijać negatywne opinie klerowi jest zbyt mało, by przebić chór pochlebców.