Czy porzucenie powołania moze się wiązac z pieniędzmi ?
Autor |
Wiadomość |
krismal1
Dołączył(a): Cz lut 08, 2007 17:06 Posty: 87
|
Czy porzucenie powołania moze się wiązac z pieniędzmi ?
Dzisiaj gdy byłem w empiku i zapytałem o książkę Tadeusza Bartosia.
( Chcialem ją przejrzeć to powiedzieli mi ze ona bardzo dobrze się sprzedaje i można ją juz kupic tylko na zamówienie). Pomyślałem sobie czy to nie jest sposób aby zarobić troche kasy. Porzucić kaplaństwo odejść z zakonu i potem napisać ksiązkę. sukces murowany bo to przecież taka sensacja zwłaszcza gdy sie było wcześniej obecnym w mediach jako ksiadz czy zakonnik. Może teraz towszystko upraszczam i prawda jest nieco inna ale coś mi się tak wydaje.
|
Pt lut 16, 2007 17:48 |
|
|
|
|
ToMu
Dołączył(a): Cz kwi 14, 2005 9:49 Posty: 10063 Lokalizacja: Trójmiasto
|
O ile jestem w stanie uwierzyć (choć nie wiem - nie czytałem książki) że Bartoś odszedł z zakonu z powodu kobiety (czyli - samotność, pociąg do płci przeciwnej?) - to nie wydaje mi się, żeby odszedł z powodu tak prozaicznego i prostego jak tylko kasa.
_________________ Wiara polega na wierzeniu w to, czego jeszcze nie widzisz. Nagrodą wiary jest zobaczenie wreszcie tego, w co wierzysz. (św. Augustyn z Hippony)
Było, więc jest... zawsze w Bożych rękach - blog | www
|
So lut 17, 2007 10:17 |
|
|
krismal1
Dołączył(a): Cz lut 08, 2007 17:06 Posty: 87
|
ToMu napisał(a): O ile jestem w stanie uwierzyć (choć nie wiem - nie czytałem książki) że Bartoś odszedł z zakonu z powodu kobiety (czyli - samotność, pociąg do płci przeciwnej?) - to nie wydaje mi się, żeby odszedł z powodu tak prozaicznego i prostego jak tylko kasa.
A więc myślisz że chciwość pieniędzy nie dotyczy księży czy byłych księży?
|
So lut 17, 2007 12:40 |
|
|
|
|
ToMu
Dołączył(a): Cz kwi 14, 2005 9:49 Posty: 10063 Lokalizacja: Trójmiasto
|
Nie twierdzę tego.
Uważam, że potrzeby materialne nie były przyczyną odejścia. A co za tym idzie - książka na pewno nie została napisana ze względu na to, żeby zarobić na niej jako bestsellerze.
Jeśli już - jako list pożegnalny, umotywowanie swojej decyzji, wyjaśnienie przyczyn. Nie mówię - że tych faktycznych, to tylko wie sam Bartoś.
_________________ Wiara polega na wierzeniu w to, czego jeszcze nie widzisz. Nagrodą wiary jest zobaczenie wreszcie tego, w co wierzysz. (św. Augustyn z Hippony)
Było, więc jest... zawsze w Bożych rękach - blog | www
|
So lut 17, 2007 12:47 |
|
|
Mieszek
Dołączył(a): Wt lut 22, 2005 23:45 Posty: 3638
|
A nie sadzisz ToMu,ze gdyby ktos chciał podawać przyczyny to napisałby list, albo telegram do papieza czy może biskupów?
Dlaczego pisze ktoś książkę?
Chce ukazać problemy Kościoła w Polsce?
A może sam robi problem i chce go rozbuchac?
Popatrz na to z tej strony, że gdyby nie odchodził z Kościoła nie byłoby zadnego problemu.Czyz samo odchodzenie to nie jest zawsze margines? Bo nie po to sie idzie do seminarium by odejść z Kościoła i porzucić kapłaństwo.
Troche inne jest założenie.
Ja również tutaj nie widze nic innego jak "wielką obrazę majestatu" bo KK nie spełnił oczekiwań...
Niestety te oczekiwania powinien spełniac kapłan.
Po to idzie by służyć.I powinien o tym pamiętac, a nie obrażać się na cały swiat.
Zły jest przesiew. Mało kapłanów jest to i bierze się kogo popadnie więc zdarza się,że ktoś idzie by zarabiac pieniądze i mieć utrzymanie.
Jak do pracy jakieś. Coś mi się widzi, ze ostatnio takie trendy się pojawiło by wmawiac kapłanom, że chodzą do pracy.
Przyczyny napredce widze dwie: opodatkowanie i pyskowanie zwierzchnikom plus porzucenie... pracy.
A i jeszcze jeden. Ogólnoświatowy spisek masoński... ale w to już nikt nie wierzy
Ciekawe czemu...
_________________ Niech żyje cywilizacja łacińska !!!
więc śpiewaj duszo ma... BÓG JEST MIŁOŚCIĄ...
|
So lut 17, 2007 14:07 |
|
|
|
|
ToMu
Dołączył(a): Cz kwi 14, 2005 9:49 Posty: 10063 Lokalizacja: Trójmiasto
|
ToMu napisał(a): A nie sadzisz ToMu,ze gdyby ktos chciał podawać przyczyny to napisałby list, albo telegram do papieza czy może biskupów? A skąd wiesz, że nie napisał Być może ta książka jest właśnie efektem reakcji przełożonych, albo jej braku. Mieszek napisał(a): Dlaczego pisze ktoś książkę? Chce ukazać problemy Kościoła w Polsce? A może sam robi problem i chce go rozbuchac? Na pierwsze z tych pytań odpowiedź zna tylko autor. Możesz uwierzyć w przyczyny które zapewne podał w książce, ale nie musisz. Co do drugiego pytania - też. Być może to są pytania, które dla hierarchów nie są w tej chwili ważne, ale dla niego są. Nie podejmuję się oceny, bo do książki nie sięgnąłem (ale zamierzam). Filozof, nie filozof - pisać książkę dla samego pisania Nie. Bez sensu. Coś chce nią ukazać i na pewno nie tylko usprawiedliwić siebie. Umotywować swoją decyzję również - ale nie tylko. Odnośnie trzeciego pytania - cóż, jeśli problem jest, to wszystko co się przyczyni do jego rozwiazania, jest warte podjęcia. Także "rozbuchanie" czyli zwrócenie nań uwagi. Szczególnie, gdy problem wydaje się dotykać nie tylko autora, ale też wielu innych księży. Mieszek napisał(a): Bo nie po to sie idzie do seminarium by odejść z Kościoła i porzucić kapłaństwo Śmiem twierdzić, że on ie zakładał, w momencie wstępowania do seminarium czy przyjmowania święceń, że zrezygnuje z kapłaństwa. Bo nikt tak nie robi. Mieszku - wyobraź sobie pustkę, samotność, brak sensu swojej posługi. Niezrozumienie pewnych zasad w Kościele, poglębiające się z czasem. Wydaje mi się, że wiara - gdy trwa to lata - może nie wystarczyć. I w momencie gdy człowiek straci poczucie sensu tego, co robi, przestanie wierzyć w Kościół któremu służy (z powodu znajomości jego działania od środka) - to nie pozostaje chyba nic innego, jak tylko odejść. Mieszek napisał(a): Mało kapłanów jest to i bierze się kogo popadnie więc zdarza się,że ktoś idzie by zarabiac pieniądze i mieć utrzymanie.
Mam nadzieję, że piszesz to w oparciu o wnioski z książki - a nie jako swobodną (bez źródła) ocenę własną postawy Bartosia.
Przy okazji - w przypadku książki "Przed Bogiem" Stanisława Obirka też wiele osób (środowisk) Bóg wie co zarzucało tej publikacji, oskarżając go o najgorsze. Ja książkę przeczytałem, i poza kilkoma (kulturalnymi) uwagami Obirka pod kątem pontyfikatu Jana Pawła II (a żadnej z nich nie można nazwać "herezją") nie znalazłem w tej książce nic zdrożne. Po prostu - przemyślenia człowieka, jego własne, tym jak wygląda Kościół i co należałoby w nim zmienić. Dodam, że z wieloma nie mogę się nie zgodzić.
_________________ Wiara polega na wierzeniu w to, czego jeszcze nie widzisz. Nagrodą wiary jest zobaczenie wreszcie tego, w co wierzysz. (św. Augustyn z Hippony)
Było, więc jest... zawsze w Bożych rękach - blog | www
|
So lut 17, 2007 15:35 |
|
|
krismal1
Dołączył(a): Cz lut 08, 2007 17:06 Posty: 87
|
Ciekawy temat
Ale ciekawy temat wywołałem. jestem ciekaw dalszych waszych opinii w tej sprawie. A jeśli chodzi o sprawę pieniędzy tonie chciałem nikogo osadzac może to mnie się wszystko kojarzy z kasą
|
So lut 17, 2007 16:59 |
|
|
Mieszek
Dołączył(a): Wt lut 22, 2005 23:45 Posty: 3638
|
ToMu Cytuj: Mieszek napisał: Mało kapłanów jest to i bierze się kogo popadnie więc zdarza się,że ktoś idzie by zarabiac pieniądze i mieć utrzymanie.
Mam nadzieję, że piszesz to w oparciu o wnioski z książki - a nie jako swobodną (bez źródła) ocenę własną postawy Bartosia.
napisałem: zdarza się
czyli nie mam zamiaru twierdzić, ze w przypadku akurat autora ksiązki tak było
nie wiem tego
jednak w obecnej sytuacji panującej w Polsce i wogóle na swiecie gdzie tylko dotarł Kościół wnioski nasuwają się same
duzo osób patrzy poprzez pryzmat pieniędzy na kapłaństwo
a przed takimi huliganami nie da się ukryć
co zreszta ostatnio sami biskupi przyznali nie raz w wypowiedziach swoich
ciągle padają ostrzezenia, a papież przepraszął młodziez [pamiętam] i mówił o tym by uważac na takich wilków w owczej skórze
kazdy kapłan który sprzeciwia sie Kościołowi staje sie z własnej woli wilkiem
moze nie dął rady już ego ukrywac przed samym sobą?
ja nie mam zamiaru ToMu przypisywać jemu tego, ze dzięki pieniądzom z książki mógłten krok dopiero teraz podjąc
bo wczesniej nie dałby rady z powodu bezrobocia itp
tego po prostu nie wiem
jednak wpływ gospodarczy, wplyw polityczny na każdego obywatela jest
istnieje
to nie jest wirtualne
ktośkto tweirdziłby,że powołanie na prezydenta np Kaczyńskiego przez Naród nie miało dla niego zupełnie znaczenia może po prostu kłamać
albo żyć antynarodowo lub "obok"
prawda?
tak smao nie da się po prostu w moim odczuciu pogodzic tego, że ktoś napisał książkę i nie chciał na niej zarobić lub przynajmniej miec z niej jakiegos zysku emocjonalnego, historycznego, czy jakiegokolwiek innego
bo to smieszne
chcialbym by jednak było to oczywiste a nie ukryte
tutaj nie da się jasno okreslić powodu ze względu na sytuacje panująca równoczesnie w Polsce i na swiecie
dlatego mam wątpliwości
i miałbym je nawet wtedy gdyby powiedział wprost, że chciał wzbudzic tylko i wyłącznie jakąś dyskusje jak również poprostu zrobić "bajzel w Kosciele"
człowiek ma prawo do tego by krytycznie podchodzic do pewnych spraw
i upewniac się czy ktoś mówi prawde
inaczej od razu śmiem twierdzic, ze byłaby to próba narzucenia swego zdania ludziom
tak jakby jakas wersja niewolnictwa
_________________ Niech żyje cywilizacja łacińska !!!
więc śpiewaj duszo ma... BÓG JEST MIŁOŚCIĄ...
|
So lut 17, 2007 18:28 |
|
|
ToMu
Dołączył(a): Cz kwi 14, 2005 9:49 Posty: 10063 Lokalizacja: Trójmiasto
|
Mieszku - uogólniasz.
Owszem, są księża których celem jest: wygodna plebania, duży tv lcd, nowy samochód co jakiś czas itp.
Wybacz - ale wydaje mi się, że z argumentów które mogły dotyczyć Bartosia - kobieta, problem z posłuszeństwem, niezrozumienie dla pewnych zasad podporządkowania, brak zgody z pewnymi poglądami (nie mówię o doktrynie) Kościoła - argument finansowy jest na szarym końcu. W tym przypadku po prostu nie wierzę w to, aby chodziło o pieniądze.
Mieszek napisał(a): ciągle padają ostrzezenia, a papież przepraszął młodziez [pamiętam] i mówił o tym by uważac na takich wilków w owczej A konkretnie - cytat Mieszek napisał(a): kazdy kapłan który sprzeciwia sie Kościołowi staje sie z własnej woli wilkiem Sprzeciwu wobec np. ukrywania pedofilii, molestowania seksualnego, nadużyć finansowych czy ukrywania/kłamania nt. współpracy ze służbami PRLu, nie nazwałbym byciem wilkiem. Za to nazwałbym tak tych, którzy się ukrywania tych właśnie kwestii dopuszczają. On miał na pewno wątpliwości. Po prostu nie zgadzał się np. z załatwianiem różnych kwestii w Kościele, po cichu, w białych rękawiczkach, nie mógł np. znieść nieprzyznawiania się do pewnych oczywistych błędów. I to nie znaczy od razu, że był "wilkiem". Nie wiem dokładnie, o jakim "kroku" mówisz dalej. Bartoś, moim zdaniem, wykazał się odwagą polegającą ba tym, że gdy utracił wiarę w to, czemu miał służyć, po prostu odszedł. W tej chwili nie wnikam w przyczyny - patrzę na sam fakt, że nie potrafił odnaleźć się jako kapłan i zakonnik. Co jest lepsze - facet nie będący przekonany do tego co robi, frustrat; czy człowiek, który nie czując się na siłach, rezygnuje Ja bardziej cenię tego, kto potrafi odejść gdy nie daje sobie rady. To jest bardziej uczciwe wobec tych, którym miałby służyć - mówić coś, w co sam nie wierzy, z czym sam się nie zgadza To byłaby dwulicowość. I to, de facto, jest większy problem Kościoła - co więcej, uważam że to jest przyczyna może nie większości, ale dużej części sytuacji gdy kapłani rezygnują ze swojej posługi. Mieszek napisał(a): dlatego mam wątpliwości i miałbym je nawet wtedy gdyby powiedział wprost, że chciał wzbudzic tylko i wyłącznie jakąś dyskusje jak również poprostu zrobić "bajzel w Kosciele"
Mieszku, z przykrością stwierdzam - bajzel w Kościele już jest. Polska jest tego przykładem - choćby sytuacja z abpem, Wielgusem (nie oceniam go teraz, choć swoje zdanie mam - chodzi o to, jak zawiodło polskie źródło informacji w Watykanie, czyli nuncjatura apostolska z nuncjuszem na czele - to w końcu oni wysłali do Rzymu kandyaturę osoby, która nigdy nie powinna się tam dostać).
Kościół ma wiele problemów - radykalizm poglądów katolików, pedofilia księży, brak powołań, oczekiwania księży odnośnie możliwości małżeństw, teraz dochodzą na naszym podrówkru kwestie rozliczenia z tymi którzy świadomie współpracowali ze służbami. Tych problemów się nie uniknie. Tych problemów nie da się na dłuższą metę spychać pod dywan (czy kupować milczenie ludzi - jak w przypadku amerykańskich afer pedofilskich) - właśnie to najbardziej takim sytuacjom szkodzi. Jak to wygląda - najpierw, gdy pojawią się problemy, hierarchia unosi się "świętym gniewem", odsądzając od czci i wiary osoby które (często w dobrej wierze) ujawniają te informacje oczekując działania i uporządkowania spraw sze strony biskupów - a potem, gdy okazuje się że to nie "afera" i "atak na Kościół", tylko po prostu wychodzą na jaw brudy ludzi Kościoła... przepraszam mało kto potrafi powiedzieć, mało który biskup potrafi przyznać się do winy. Frazesów i sloganów wystarczyłoby na pół encyklopedii - ale konkretnego : nic (najlepszy przykład - list biskupów po aferze związanej z Wielgusem...).
Przepraszam, że nieco odjechałem od głównego wątka. Ale po prostu nie znoszę, jak ktoś kit wciska z twierdzeniem, że wywołanie jakiejkowiel dyskusji dotyczącej Kościoła, gdzie mogą wyjść na jaw błędy i zaniedbania w Kościele, to "atak" na Kościół albo, jak to napisał Mieszek, działanie nastawione na "bazjel". Bajzel, proszę pana, jest - i będzie go coraz więcej, jak do spraw się będzie podchodziło jak to się robiło do tej pory (idąc w zaparte i starając się wmieść to pod dywan, udając że sprawy nie ma).
_________________ Wiara polega na wierzeniu w to, czego jeszcze nie widzisz. Nagrodą wiary jest zobaczenie wreszcie tego, w co wierzysz. (św. Augustyn z Hippony)
Było, więc jest... zawsze w Bożych rękach - blog | www
|
So lut 17, 2007 21:29 |
|
|
profos
Dołączył(a): Pt kwi 06, 2007 6:11 Posty: 181
|
Wywiad z (obecnie już panem) Batosiem
http://www.gazetawyborcza.pl/1,76498,4124487.html
Cytuj: - Jezus uczył czegoś szczególnego: był przeciwnikiem religii na pokaz. Krytykował faryzeuszy, że przywdziewają długie szaty, by inni podziwiali ich pobożność. Był przeciwnikiem modlitwy takiej, by inni widzieli i podziwiali. My tymczasem stworzyliśmy całe systemy takich modlitw i strojów. Uważał, że ludzie są braćmi, mówił, żeby nikogo nie nazywać ojcem czy nauczycielem. Dlaczego więc powstały całe instytucje, w których ludzie każą siebie nazywać ojcami, ojcami duchowymi czy ojcami świętymi? To nie jest tylko zabawa słowna: słowa oddziałują, segregują, są też wyrazem stanu świadomości. Ten duch jest obcy Jezusowi. On mówił: nie czyń się ekspertem od wiary i pobożności, nie rywalizuj w tej dziedzinie. Cytuj: - O całym losie człowieka - księdza czy zakonnika - decydują przełożeni. O tym, co, kiedy i jak mają robić i czy już powinni przestać. Ani to nie jest sensowne, ani wychowawcze, ani praktyczne. W innych epokach, kiedy równość czy wolność ludzi nie była czymś oczywistym, podobne zależności były dosyć powszechne. I nie musiały mieć tak szkodliwego wpływu. Dziś jednak to jest i gorszące, i niebezpieczne. To jakby forma niewolnictwa. Ten rodzaj przynależności nie ma odpowiednika w żadnych przyjętych współcześnie typach organizacji społecznych. Już od dawna o podmiotowości człowieka czy społeczności decydują umowy pomiędzy jednostkami a instytucjami i ograniczenia nakładane na te umowy. A przynależność do stanu duchownego nie respektuje żadnej z tych zasad. Jest raczej zaangażowaniem jednostronnym, rodzajem weksla wypisanego instytucji Kościoła in blanco. Ja podpisuję, a wy możecie wpisać tam wszystko, co uważacie (przy zachowaniu dziesięciu przykazań). Oparte na takim prawie wychowanie kształtuje albo ludzi niesamodzielnych, albo takich, którzy uczą się lekceważyć przyjęte zasady. Ani to, ani to nie jest zbyt szczęśliwe. Jezus uczył inaczej. Był autonomiczny jako osoba. Sam stanowił o sobie, sam podejmował decyzje. Także jego uczniowie, co wyraźnie widzimy w Ewangeliach, byli samodzielni. Jezus nie wywierał na nich presji w postaci przysiąg czy deklaracji. Mówił wprost: wcale nie przysięgajcie. A myśmy zbudowali całą instytucję na systemie przysiąg, zobowiązań i sankcji.
To tylko dwa wybrane fragmenty, dosyć jednak charakterystyczne dla całego wywiadu. Bartoś krytykuje w sposób dosyć mocny instytucjonalizm , hierarchiczność, a także obowiązkowy celibat KK.
Mam mieszane uczucia, chociaż z niektórymi zdaniami się zgadzam, niektóre odrzucam.
Przeczytać jednak warto
|
N maja 13, 2007 8:13 |
|
|
Anonim (konto usunięte)
|
Najwyraźniej - kolejna osoba, która obraziła się na Kościół bo wymaga czegoś, co niezgodne jest z oczekiwaniami danej osoby
przykre to ...
|
N maja 13, 2007 8:25 |
|
|
profos
Dołączył(a): Pt kwi 06, 2007 6:11 Posty: 181
|
Cytuj: Najwyraźniej - kolejna osoba, która obraziła się na Kościół bo wymaga czegoś, co niezgodne jest z oczekiwaniami danej osoby Smuteczek przykre to ...
Najwyraźniej kolejna osoba, która nie przeczytała wywiadu, a chce zabierać głos. Przykre to...
|
N maja 13, 2007 8:32 |
|
|
Anonim (konto usunięte)
|
Mój drogi ..
Nie wiem czy i na ile znasz historię ale takich i temu podobnych wypowiedzi można się było naczytać (a raczej - o wiele szybciej nasłuchać) niemalże od zarania chrześcijaństwa ...
Zatem - podsumuję tą wypowiedź krótko:
Nihil novi ...
|
N maja 13, 2007 8:37 |
|
|
profos
Dołączył(a): Pt kwi 06, 2007 6:11 Posty: 181
|
No tak "nihil novi" po co więc czytać? Lepiej zaufac swoim własnym opiniom i udawać najmądrzejszego.
Dzięki właśnie krytyce Kościół mógł sie kilkakrotnie zreformować. Gdyby krytyki nie było, dalej bylibyśmy na etapie sprzedawania odpustów i palenia czarownic. Na szczęście znaleźli sie w historii ludzie którzy mieli odwagę skrytykowac skostniałe struktury i znaleźli się tacy, którzy tę krytyke przyjęli i zaczęli myśleć.
Radze więc przeczytać, a nie chować sie w skostniałej skorupie.
|
N maja 13, 2007 9:23 |
|
|
profos
Dołączył(a): Pt kwi 06, 2007 6:11 Posty: 181
|
Coś konkretnego:
Cytuj: Zniesienie celibatu ucywilizowałoby także wiele kwestii związanych z przenoszeniem księży. Jeśliby mieli rodziny, niemożliwa byłaby obecna dziś często zupełna beztroska przełożonych kościelnych w dysponowaniu życiem drugiego człowieka.
Pal licho sam celibat, bo to sprawa księży. Niestety beztroska biskupów w zrywaniu więzi pomiędzy parafianami, a ich kapłanami jest porażająca. Kierujac sie jakimiś zupełnie niezrozumiałymi wymysłami i własnym widzimisię, wymieniają sobie księży tak jak chcą. W tym wypadku wierni nie maja zupełnie nic do gadania, sa traktowani jak stado baranów nad którymi despotyczna władze sprawuje facet w fioletowych szatkach.
Nie rozumieją chyba prostej zależności. Bez wiernych oni nie maja prawa bytu, pójdą szybko z torbami, mimo to traktują nas jak plebs. Oby nie nadeszły czasy (na zachodzie juz nadchodzą), że role się odwrócą.
Dlaczego parafianie nie mają wpływu na to jak i kiedy przenosi sie księży?? Ta skostniała i przeżyta już forma, powinna się zmienić
|
N maja 13, 2007 9:34 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|