dlaczego nie chodzę do Kościoła
Autor |
Wiadomość |
Atimeres
Dołączył(a): Pn lis 07, 2005 12:00 Posty: 2007
|
queer napisał(a): Oczywiście, bo czyż nie można budować taniej? Nie można skromniej? Przecież to jest jedna z najważniejszych zasad kleryków - skromność, więc pytam gdzie, w czym objawia się owa skromność księży? Dlaczego nie można otwarcie przyznać, że żyje się na wysokiej stopie materialnej? To takie trudne? Przecież i tak widać.pozdr, michał Mówimy o przysłowiowych willach, które sobie księża gdześ tam (na księżycu czy marsie) budują, czy o świątyniach, domach Bożych, przybytkach Eucharystii? To istotna różnica!
|
Śr kwi 26, 2006 8:42 |
|
|
|
 |
Berea
Dołączył(a): So paź 15, 2005 16:29 Posty: 448
|
Pan Bóg nie mieszka w budynkach ręką ludzką budowanych, więc po co ten przepych? Można estetycznie, ładnie i skromnie. Panu Bogu złocenia potrzebne są jak dziura w moście .
A co do willi- i owszem. Kafelki, boazerie, garaże, piękne płoty, grodzenia, trawniczki i co tam jeszcze...wygoda. I to wszystko bez większego wysiłku. Bo prowadzenie mszy trudno nazwać ciężką pracą, tak samo wizyty u chorych( pomodli się, poczyta coś tam , zada parę pytań i heja). Żadnego stresu! Pozycja społeczna wysoka, szacuneczek, nawet w urzędzie podatkowym przepuszczają bez kolejki  .Żyć nie umierać. I sumienie leciutko stępione...Bo jak bym nie mogła od rodziny, która ledwo ciągnie od pierwszego do pierwszego sześć stów za ślub brać...czy 400 za pogrzeb...bo przecież całe miasteczko wie, jak tu kto żyje. I ksiądz też wie. A bierze. Będzie miał na złoecenie rogów ołtarza...jak se potem ludziska na te złocenia popatrzą, na pewno bliżej Pana Boga będą i lepiej będzie im się dziać w życiu! A w końcu ludziom ksiądz suży, no nie? Musi o nich dbać...
Ech...
|
Śr kwi 26, 2006 17:50 |
|
 |
Leszek, Jan
Dołączył(a): N sie 01, 2004 6:57 Posty: 2427
|
Już Cię kiedyś o to pytałem, Bereo, ale nie odpowiedziałaś. Skoro tak bardzo martwisz się o kieszenie katolików, napisz może, ile miesięcznie płacisz na swoją wspólnotę wyznaniową? O ile wiem, protestanci, zwłaszcza z nowopowstałych wspólnot, płacą dziesięcinę. Jak jest w Twoim przypadku?
|
Śr kwi 26, 2006 18:15 |
|
|
|
 |
Atimeres
Dołączył(a): Pn lis 07, 2005 12:00 Posty: 2007
|
Berea napisał(a): Pan Bóg nie mieszka w budynkach ręką ludzką budowanych, więc po co ten przepych? Można estetycznie, ładnie i skromnie. Panu Bogu złocenia potrzebne są jak dziura w moście No, tak mówią jehowici. Nadto tak mówił jeden z uczniów Jezusa. Który? Bardzo się gorszył, ze te trzysta denarów mozna by drogo sprzedać i dac "ubogim"...
|
Śr kwi 26, 2006 19:19 |
|
 |
Berea
Dołączył(a): So paź 15, 2005 16:29 Posty: 448
|
Atimeresie- nie jestem ŚJ i nigdy nie byłam. A cytowałam ze Słowa Bożego. Żeby tak księża( ci, których znam) bardziej przejmowali się ludźmi, a mniej wyglądem swego kościoła, byłoby o wiele lepiej.
Leszku Janie- nie pamiętam, żebyś o to pytał( może przeoczyłam) - już odpowiadam.
Przez jakiś czas byłam we wspólnocie, w której nauczalo się o płaceniu dziesięcin . I przez jakiś czas rzeczywiścią ją płaciliśmy. Jednak wskutek przekonania, płynącego ze studiowania Biblii, doszliśmy do wniosku, że dziesięcina nie jest obowiązkowa i nowotestamentowa. Poza tym nauczanie o konieczności płacenia dziesięcin prowadziło do nadużyć i przynosio złe owoce. Zgorszeni postawą pastora odeszliśmy ze zboru i poszukaliśmy wspólnoty, w której głosi się zdrowe , biblijne nauczanie.
Jeśli ktoś chce dawać na Bożą sprawę, to musi :
a) mieć ochotne serce
b) dawać bez przymusu
c) wiedzieć, że to, co daje rzeczywiście idzie na dzieło Boże lub na pomoc bliźniemu.
A z tego , co dookoła słyszę od katolików- to raczej narzekają. Płaczą i płacą! Krytykują i plotkują, ale dają, bo "tak się utarło" i "co ludzie powiedzą". Czy takie dawanie to dobry uczynek przed Bogiem ? Śmiem wątpić. Czy ozdabianie budynku obrazami , złoceniami , innymi drogimi ozdobami czy urządzenie pięknej posadzki czy fikuśnych żyrandoli to dzieło Boże? Śmiem wątpić.
A jeśli chodzi o namaszczenie Jezusa- to by to wyraz miłości tej kobiety do niego. Piękny gest. Czy bogaty kościół jest dowodem na miłość do Boga wiernych tego Kościoła? Śmiem wątpić!
|
Śr kwi 26, 2006 19:50 |
|
|
|
 |
Atimeres
Dołączył(a): Pn lis 07, 2005 12:00 Posty: 2007
|
Berea napisał(a): Atimeresie- nie jestem ŚJ i nigdy nie byłam. A cytowałam ze Słowa Bożego. Żeby tak księża( ci, których znam) bardziej przejmowali się ludźmi, a mniej wyglądem swego kościoła, byłoby o wiele lepiej. Czy ozdabianie budynku obrazami , złoceniami , innymi drogimi ozdobami czy urządzenie pięknej posadzki czy fikuśnych żyrandoli to dzieło Boże? Śmiem wątpić. A jeśli chodzi o namaszczenie Jezusa- to by to wyraz miłości tej kobiety do niego. Piękny gest. Czy bogaty kościół jest dowodem na miłość do Boga wiernych tego Kościoła? Śmiem wątpić! Obowiązkiem księdza nie jest dbać o ekoniczny rozwój, lecz przede wszystkim o nauczanie i chwałę Bożą we wspólnocie Kościoła. Odpowiedni poziom piękna jest konieczny dla ludzi i dla chwały Bozej. Ani Bóg Starego Testamentu ani Chrystus nie potępiali wspaniałosci świątyni i nie zaprzeczali ludziom obowiązku troski o światynię. Pewnie, że w tym powinna byc harmonia między potrzebą a gotowością ludzi do ofiar. Narzekanie to niekiedy poza. Ludzie narzekają, bo tak wypada. Ale wiedzą, że dać kiedyś należy. I mieliby wielkie pretensje, gdyby dom Boży i dom ich modlitwy nie wygladał godnie. A niestety, często nie wygląda zbyt godnie!
|
Śr kwi 26, 2006 20:17 |
|
 |
Miennja
Dołączył(a): Pn maja 01, 2006 8:59 Posty: 84
|
Bez niedzielnej Eucharystii zatraca się wiara i miłosc chrzescijanina. Gubi się jego tożsamosc. Słusznie Kosciół uzywa tego porównania. Eucharystia to chleb, chleb, którym żywi się dusza człowieka. Bez tego pokarmu życie chrzescijanina staje się jałowe i czegos zaczyna mu brakować. Może nie od razu, ale po pewnym czasie zapewne brak ten bedzie odczuwać.
Mysle jednak, że okres bez niedzielnych mszy sw. może byc pożyteczny. O ile chrzescijanin uswiadomi sobie tę tęsknotę, która odczuwa za Chlebem Życia, za Słowem Bożym, za wspólnota Ludu Bożego, nie jakas abstrakcyjna, wydumana, ale ta konkretna ze wszystkimi wadami i ograniczeniami każdego z wiernych.
Słowem: czym wyróżnia się życie chrzescijanskie, jesli nie udziałem w życiu Jezusa Chrystusa poprzez Eucharystie?
|
Śr maja 03, 2006 20:42 |
|
 |
akacja
Dołączył(a): Cz sie 12, 2004 15:17 Posty: 1998
|
Miałam kiedyś taki czas gdy nie chodziłam do kościoła. Jest tak wtedy gdy zostało się znudzonym mszą, nie wie się po co jest się tam, i przychodzi się tylko dlatego że jest obowiązek niedzielnej mszy. Trzeba wtedy było ożywić wiarę w inny sposób (np osobistą modlitwą, spotkania wspólnot) by tak spotykać się z Jezusem i wtedy zrodzi się pragnienie i potrzeba by przychodzić w niedzielę na mszę. Najważniejsza jest ta wewnętrzna więż z Bogiem ciągle umacniania i wtedy będzie się przychodziło w niedzielę na mszę, która rzeczywiście będzie spotkaniem z Jezusem.
|
Cz maja 04, 2006 18:48 |
|
 |
Malowanka
Dołączył(a): N maja 07, 2006 16:00 Posty: 17
|
ja również nie chodziłam długo na msze, tłumacząc to sobie na różne sposoby, typu przecież wierzę, modlę się, Bóg jest wszędzie itp. Jednak myślę, że w moim przypadku tak naprawdę wynikało to z lenistwa, z niechęci do w jakiś sposób narzuconego obowiązku.Choć był kiedyś czas, że codziennie przed szkołą chodziłam do kościoła na mszę.
I teraz, gdy udałam się po latach do spowiedzi pomyślałam sobie przebiegle, że będę chodziła do kościoła w niedzielę wielkanocną i może ewentualnie w Boże Narodzenie, bo przecież inaczej musiałabym poświęcić część niedzieli. Szkoda by było, prawda?
Niestety "załatwił" mnie ksiądz na spowiedzi, za co mu jestem wdzięczna, bo powiedział podczas rozmowy, wskazania drogi, bym uczęszczała na msze święte. Jakby przewidziałco sobie tam w moim mózgu obmysliłam:)
No cóż więc postanowiłam spróbować i teraz wiecie co? Cieszę się uczestnictwem we mszy w każdą niedzielę. Nie myślałam, że da to mi tyle spokoju, że będzie mi to tak potrzebne, by lepiej radzić sobie ze złością na innych i innymi niepotrzebnymi emocjami. Poza tym uczestnictwo we Mszy św daje mi pozucie wspólnoty z innymi ludźmi. Nie czuję się sama, czuję, że mam wsparcie.
Dużo mi jeszcze zostało, mam taki element zagubienia, nie wiem do końca dlaczego i po co są niektóre elementy mszy, nie do końca rozumiem to wszystko, mam wiele pytań, ale chcę chodzić do kościoła, bo wiem, że jest mi to potrzebne, że jest mi łatwiej.
Jedyne co mnie martwi, że ludzie w kościele sa tacy smutni, nawet śpiewając radosne pieśni, są smutni.Przychodzą w niedzielę, by uczcić dzień świąteczny, a mamroczą coś tam niewyraźnie pod nosem.
Znalazłam mszę młodzieżową, jest tam jakoś tak bardziej radośnie i przypadła mi do gustu
|
Wt maja 09, 2006 20:00 |
|
 |
iduodu
Dołączył(a): Pt sie 05, 2005 7:31 Posty: 555
|
Berea napisał(a): Pan Bóg nie mieszka w budynkach ręką ludzką budowanych, więc po co ten przepych? Skąd ta pewnośc, że nie mieszka? Cytuj: Bo prowadzenie mszy trudno nazwać ciężką pracą, tak samo wizyty u chorych( pomodli się, poczyta coś tam , zada parę pytań i heja). Żadnego stresu! Pozycja społeczna wysoka, szacuneczek, nawet w urzędzie podatkowym przepuszczają bez kolejki. Żyć nie umierać
No co Ty? Byłaś księdzem?
Atimeres ma rację. Dla Boga to co najlepsze, to co najpiękniejsze. I dlatego ludzie dają na Świątynie.
Pamiętasz historię o drogocennym olejku, który pewna kobieta kupiła i namaściła nim głowę Chrystusa?
|
Śr maja 10, 2006 9:15 |
|
 |
pusţelnik
Dołączył(a): Wt maja 09, 2006 6:36 Posty: 93
|
Zauważyłem, że księżom zarzuty co do wydatkowania pieniędzy stawiają głównie ci, którzy od lat nie rzucili złamanego grosza na tacę. Pewnie wytłumaczą mi, że właśnie dlatego nie rzucają.
Nawet gdyby coś dawali, to czy otrzymując prezent urodzinowy oczekują, że obdarowujący zapyta za tydzień: co z nim zrobiłeś i dlaczego?.
_________________ Memento mori...
|
Śr maja 10, 2006 10:02 |
|
 |
klarowna
Dołączył(a): Śr paź 13, 2004 4:57 Posty: 441
|
Cytuj: ja również nie chodziłam długo na msze, tłumacząc to sobie na różne sposoby, typu przecież wierzę, modlę się, Bóg jest wszędzie itp. Jednak myślę, że w moim przypadku tak naprawdę wynikało to z lenistwa, z niechęci do w jakiś sposób narzuconego obowiązku. Zazwyczaj to wynika z lenistwa, albo zgorszenia (jakiś zły przykład człowieka, ktory uchodził niemalże ze swietego) Cytuj: Zauważyłem, że księżom zarzuty co do wydatkowania pieniędzy stawiają głównie ci, którzy od lat nie rzucili złamanego grosza na tacę.
Pustelnik zgadzam się z tym. ludzie najczęściej są poprosu zazdrośni i nie umieja sie do tego przyznać.
_________________
|
Śr maja 10, 2006 11:39 |
|
 |
Ewelinka23
Dołączył(a): Pn kwi 17, 2006 22:04 Posty: 127
|
ale nie dziwcie się, ze ludzie nie daję na tace. Niemal kazdy ksiądz ma nowe auto i to o wartości 60-100tys, skąd na to ma?
|
Pn maja 22, 2006 22:22 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
pusţelnik napisał(a): Zauważyłem, że księżom zarzuty co do wydatkowania pieniędzy stawiają głównie ci, którzy od lat nie rzucili złamanego grosza na tacę. Pewnie wytłumaczą mi, że właśnie dlatego nie rzucają.
Nawet gdyby coś dawali, to czy otrzymując prezent urodzinowy oczekują, że obdarowujący zapyta za tydzień: co z nim zrobiłeś i dlaczego?.
Moi rodzice doskonale wiedzą o niepotrzebnych wydatkach księży (kupowaniu dóbr materialnych, które możnaby było kupić za o wiele mniejszą wartość i też spokojnie egzystować, np dotyczy samochodów), a pomimo to rzucają na tacę, bo tak wypada! To jest tradycja! Moi rodzice się łudzą, że może z tych pieniedzy księża zorganizują jakąś wycieczkę dla biednych dzieci, lub wspomogą finansowo domy dziecka. Rzucanie na tacę jest tradycją, nawet ci co uważają, że księża zaspokajają tymi pieniędzmi swoje zachcianki kupoując dobra materialne o ponad przecietnej cenie! Moja mama zawsze mówi, ze to jest sprawa sumienia księży co oni zrobią z tymi pieniędzmy, ale rzuca je na tacę w dobrej wierze, na kościół. I ma rację!
pozdrawiam,
michał
|
Wt maja 23, 2006 7:55 |
|
 |
angua
Dołączył(a): Pn sty 03, 2005 21:25 Posty: 7301
|
Ewelinka23 napisał(a): ale nie dziwcie się, ze ludzie nie daję na tace. Niemal kazdy ksiądz ma nowe auto i to o wartości 60-100tys, skąd na to ma?
"Niemal" to bardzo elastyczne pojęcie. Jak "prawie" w matematyce
Wśród księży, których znam, więcej nie ma samochodów niż ma jakikolwiek. Jeżdżą na rowerach
I w przeciwieństwie do Ciebie nie będę uogólniać. Napiszę o tym, o czym wiem. Jeden z moich znajomych księży rzeczywiście ma niezły samochód. Skąd? Ano w czasie miesięcznego urlopu zamiast odpoczywać jeździ na zastępstwo na parafię do Niemiec i tam dostaje niemieckie wynagrodzenie. Kosztem własnych wakacji. Koniec filozofii.
Reszta była już nie raz i nie dwa poruszana tak w tym wątku, jak i w innych, więc nie będę powtarzać.
_________________ Czuwaj i módl się bezustannie, a czyń to dla Boga, dla ludzi i dla samego siebie. Nie ma piękniejszego zadania, które zostałoby człowiekowi dane do wypełnienia, niż kontemplacja. P. M. Delfieux
|
Wt maja 23, 2006 9:40 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|