Po pierwsze - nie przeczytałeś tego co napisałem. Po drugie - nie przeczytałeś uważnie artykułu o abp Gocłowskim. To o czym my mamy rozmawiać ?

Oczywiście, że w kwestii oceny jego rodziny masz rację. Do kościoła nie chodzi się po to aby czuć się komfortowo bądź też niekomfortowo lecz pewne rzeczy owy ksiądz mógł sobie odpuścić i nie wypominać ich na kazaniu. Nie wiem czy niedokładnie przeczytałem sprawę biskupa Gocłowskiego? Czy nie był on przesłuchiwany w kurii zamiast w prokuraturze z uwagi na zły stan zdrowia? Może gazety kłamią... już sam nie wiem.
Skoro już zacząłem temat pogrzebów, a Ty go lekko pociągnąłeś i przytoczyłeś sprawę pochówku Lema, ja również przytoczę tutaj pogrzeb drugiego wielkiego Polaka, a mianowicie Zbigniewa Religi. Wszyscy wiemy, że ów chirurg był osobą niewierzącą. Na jego pogrzebie pojawili się różni ludzie, w tym wielu wybitnych oraz osoby sprawujące ważne funkcje w państwie. Zabrakło niestety właśnie biskupów i nie chodziło tu o odprawienie mszy pogrzebowej, ale o samo uczestniczenie w ceremonii. W jednym z wywiadów jeden z biskupów (niestety nie pamiętam już który) mniej więcej w ten sposób skomentował swoją nieobecność: w purpurze iść do niewierzącego nie wypadało w garniturze in cognito tym bardziej. Odpowiedź człowieka z bliskiego otoczenia Religi była krótka: "a jak się ustawiali w kolejkach do Zbyszka było im obojętne czy mają na sobie purpurę czy garnitur"... Więc jak nazwać coś takiego?
Czy tu naprawdę chodziło o kwestie stroju jako symbolu czy o coś więcej?

W kwestii abpa Gocłowskiego: tam wchodziła w grę opinia lekarska, nie widzi-mi-się biskupa.

W kwestii 88-letniego mężczyzny: ze słów proboszcza wynika, że nie widział go w kościele od 20 lat, a i poprzednicy obecności nie dostrzegali. Całe życie był głuchy i niedołężny? Jeśli komuś stan zdrowia nie pozwala na dotarcie do kościoła, nikt od niego tego nie wymaga. Prawo kościelne nie wymaga, nie tylko jakikolwiek ksiądz osobiście.

Ale nie to jest - jak rozumiem - najważniejsze, tylko odrzucenie sakramentów, o którym wspomniał proboszcz w kazaniu. Jeśli ktoś się nawrócić nie chce, to nie musi, ale domaganie się kościelnego pogrzebu przez rodzinę jest brakiem szacunku dla decyzji ojca/ brata/ etc.

Od sposobu pogrzebania zbawienie nie zależy. Forma pogrzebu ma wpływ tylko na postrzeganie społeczne i - może - przeżywanie żałoby przez rodzinę.

Co nie zmienia faktu, że nie jestem przekonana do takiej formy kazania na pogrzebie jak opisana...

Tak a propo obrazu kościoła w swiecie:
http://wyborcza.pl/1,76842,7015924,Bier ... milcz.html

Ta afera rozłożyła Kościół K. w Irlandii na dobre. Niestety niczego nie nauczyła kościelnych decydentów: dalej takie sprawy zamiata się pod dywan. Sprawa irlandzkich odszkodowań ( i anonimowości kościelnych oprawców) dobitnie to ukazuje.
Pełen raport tutaj:
http://www.childabusecommission.com/rpt/
Ostrzegam , że lektura dla ludzi o mocnych nerwach....

Byłem na wakacjach w Dublinie, i szczerze mówiąc nie widziałem tego rozłożonego Kościoła katolickiego w Irlandii - bo ciężko mi było w ogóle go znaleźć (!). Jeżeli Irlandia jest zwyczajnym przykładem kraju " katolickiego ", to Polska jest nie żadnym państwem wyznaniowym, tylko wręcz państwem kościelnym

Raport zamierzam przeczytać, artykuł już czytałem.

Ten "zanik" KK w Irlandii to kwestia ostatnich 20 lat.... po ujawnieniu tych zbrodni , bo tak to trzeba nazwać popełnianych przez podległe mu "instytucje wychowawcze" autorytet KK w tym kraju legł w gruzach, a zachowanie episkopatu tuszującego jak się dało tę zgrozę tylko te gruzy uklepało. Irlandzkie zakony praktycznie zostały bez powołań, tak samo zwykłe seminaria. Jeśli nic się nie zmieni , a nic na zmianę nie wskazuje, Irlandia niebawem zapomni o tym ze była kiedyś najbardziej katolickim krajem Europy. A pretensje o to KK może mieć WYŁĄCZNIE do siebie. Ale będzie je miał wyłącznie do innych , do "laicyzacji" , "ateizacji" , "cywilizacji śmierci: et. , etc, lewaków, masonów i wszystkich wokoło , tylko nie do siebie samego.

Gdzie byli wtedy ich zwierzchnicy, dlaczego przez tyle lat stanowiska w tej sprawie nie zajął Watykan? Dlaczego papież nic z tym nie zrobił wcześniej? Dlaczego takie informacje były skrzętnie zamiatane przez Watykan pod dywan i nie przedostały się do mediów?
Do koleżanki jo-tka: tylko proszę Cię nie pisz, że papież wraz ze swoimi współpracownikami nic o tym nie wiedzieli.

A skąd my to możemy wiedzieć ?

Oczywiście, że nie możemy tego wiedzieć. Natomiast możemy domyślać się dlaczego te brudy zostały skrzętnie tuszowane przez tyle lat.
Jest takie przysłowie: "Oliwa zawsze na wierzch wypływa", prędzej czy później. Takich rzeczy niestety nie można zamiatać pod dywan. Z tym trzeba walczyć ze wszystkich sił nawet jeśli mają one ujrzeć światło dzienne co niestety negatywnie wpłynie na "Obraz Kościoła na świecie", a uważam, że w rezultacie na poprawę tego wizerunku. Im szybciej Kościół uporałby się z takimi ludźmi tym może ta zapaść we wspomnianej Irlandii byłaby mniejsza.

Miejmy nadzieję, że w Irlandii wszystko będzie szło w dobrym kierunku, szczególnie jeśli chodzi o powołania, i że to co stało się niedawno (potroiła się liczba seminarzystów na pierwszym roku względem roku poprzedniego) będzie wyrazem wzrostowej tendencji.

Z tym się zgadzam. Najlepiej wpływa na wizerunek zdecydowana walka ze złem, bez tuszowania i zamiatania. I na to liczę w przyszłości.

Nie wiem jak nazwać takie postępowanie sióstr zakonnych - przecież reprezentantek Boga na ziemi - więc delikatnie nazwę to chamstwem. Jak tak można?
http://wiadomosci.onet.pl/2060205,11,za ... ,item.html
Tutaj moja prośba do koleżanki Jo-tka. Prosiłbym Cię o to, abyś chociaż w tej sytuacji nie broniła tych potworów tylko ze względu na to, ze noszą habit i są przecież "wyświęcone". Chociaż tym razem spójrz krytycznie na to co dzieje się pod skrzydłami Kościoła.
Jo-tka, poważnie - bez urazy.[/list]

Blix, my tu cały czas patrzymy na wszystko krytycznie, przy czym patrzenie krytyczne, wbrew pozorom, nie polega na załamywaniu rąk i rozpaczliwym potępianiu na prawo i lewo, z jednoczesnymi pretensjami do tych, którzy się do potępienia nie przyłączyli.

Tak, Johnny ja to rozumiem, ale mam nieodparte wrażenie, że Koleżanka Jo-tka (bez urazy) stoi na straży wszelakich niecnych uczynków popełnianych przez duchownych. Nawet wtedy kiedy przedstawiałem Jej argumenty czarno na białym.

Naprawdę sądzisz, że ktokolwiek tutaj broni lub popiera czyjekolwiek niecne czyny ? Ale tak naprawdę ?