Kościół pomaga budować meczety?
Autor |
Wiadomość |
Stanisław Adam
Dołączył(a): Śr sty 11, 2006 14:23 Posty: 3613
|
jo_tka napisał(a): Hmmm ... Ale to dygresja, bo będę się upierać, że do meczetów nic nie ma...
Hmmm
Czuję tu specyficzną "ekumeniczną poprawność" pomieszaną z widzeniem chrześcijanina jako takiego głupkowatego "grzecznego chłopca" (też - bicia).
Myślę, że warto spojrzeć na tę sprawę z punktu widzenia życzliwej wzajemności.
Póki co w większości muzułmańskich krajów stawianie świątyń przez chrześcijan (więc nie tylko katolików) jest mówiąc delikatnie baaardzo niemile widziane. O Arabii Saudyjskiej nawet nie wspomnę (ale co mi szkodzi).
Myślę, że potargować się zawsze jest warto. Dla dobra chociażby chrześcijan w tych krajach. A tak całkiem za darmo? Co najmniej nieroztropne.
_________________
Gdy rozum śpi, budzą się po.twory.
|
Wt mar 25, 2008 13:37 |
|
|
|
 |
filippiarz
Dołączył(a): Pn maja 29, 2006 12:06 Posty: 4608
|
Adam, nie zachowuj się jak talmudyczny Żyd
Potargować się warto? My nie możemy to i im nie wolno?
To trochę tak wbrew Jezusowi - nie upodabniaj chrześcijan do tych muzułmanów co źle postępują.
_________________ "Diabolus enim et alii daemones a Deo quidem natura creati sunt boni, sed ipsi per se facti sunt mali"
 "Inter faeces et urinam nascimur".
|
Wt mar 25, 2008 14:06 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Cytuj: dlaczego uważacie, że brak meczetu pomoże w czyimkolwiek nawróceniu na chrześcijaństwo, a jego obecność zaszkodzi?
Odpowiadam:
Brak meczetu nie ma wpływu na nawrócenie na chrześcijaństwo!
Jednakże!
Obecność meczetu na osiedlu ma znaczący wpływ na dżihat - czyli wszelkie starania podejmowane w celu szerzenia i umacniania Islamu. Dotyczy on wewnętrznych zmagań każdego muzułmanina, jak i pokojowego propagowania Islamu (szczególnie wśród niewiernych).
(Proszę nie mylić dżihadu koranicznego z dziennikarskimi bzdurami o wojnie. Dżihat to zbyt szerokie pojęcie by kojarzyć go tylko z zbrojnym działaniem)
jotko
Czy nie obawiasz się tego? Nie wiem może należysz do tej grupy liberałów dla których to przecież wszystko jedno. Bo to i tak ten sam Bóg (wyjątkowo nietrafne i nieprzemyślane stwierdzenie).
Dobrze wszyscy wiemy, że wielu ludzi jest "letnich". Skoro nasi kapłani są w wielu wypadkach nieudaczni i nie potrafią "zagospodarować" tych letnich, to co? Dawać ich do "zagospodarowania" muzułmanom? (No tak; to ten sam Bóg).
Może posuniemy się dalej?
Wybudujmy muzułmanom meczety w każdym mieście i pomieszajmy to wszystko. Zacznijmy się modlić 5 razy dziennie. Jedna z modlitw niech to będzie Msza św., pozostałe cztery to bicie głową w dywanik. Zmieńmy szachadę na : "Zaświadczam, że nie ma Boga prócz Allacha, Jezusa i Ducha św., a Jego sługa jest Muhhamad". Jałmużnę już mamy w przykazaniach kościelnych uściślijmy tylko procent składki. Post jakoś podzielmy, częśc na Ramadan, częśc na okres Wielkiego Postu (pół na pół).
Pozostają nam Pielgrzymki. To może raz do Częstochowy (Fatimy, Lourde, Mariazzel itd..), a drugi raz do Mekki?
No ale teraz największy problem. Jak tutaj odprawiać Mszę św. skoro alkohol zakazany? A co tam, liberałowie wymyśla wino bezalkoholowe. Wszystko się da!
Tylko pozostaje pytanie co z tym nawracaniem na Ewangelię, którą nam nakazał Jezus? Eeeee liberalni teolodzy coś tam wymyślą, polawirują odwalą kilka filozoficznych akrobacji i...CYRK gotowy!
Tylko ja na ten cyrk biletów nie zabukuję, a wielu innych też z pewnością nie.
|
Wt mar 25, 2008 22:25 |
|
|
|
 |
0bcy_astronom
Dołączył(a): So lut 09, 2008 16:40 Posty: 2603
|
Jot-ka ja powiem tak.
Katolicyzmowi nie pomoże, ale pomoże niekatolikom.
Gdybyś Ty byłą w nie wiem w... gdzieś gdzie wyznają islam i na islam na pewno byś nie przeszła. Jednak nurtowałby Cię brak świątyń katolickich bądź chrześcijańskich. I byłoby miłe dla Ciebie i innych gdyby tam powstał taki kościółek katolicki.
Bo tu nie chodzi o zmianę wiary, ale o pomoc w czczeniu tego samego Boga, którego my czcimy przez osoby innej wiary...
Tzn - przynajmniej tak mi się wydaje...
Ojej... mam nadzieje, że w miarę czytelnie to napisałem.
Pozdrawiam.
_________________ I pomyśleć, że na początku był tylko chaos... i komu to przeszkadzało?...
Tomasz Olbratowski.
|
Wt mar 25, 2008 23:11 |
|
 |
filippiarz
Dołączył(a): Pn maja 29, 2006 12:06 Posty: 4608
|
boeing napisał(a): Obecność meczetu na osiedlu ma znaczący wpływ na dżihat - czyli wszelkie starania podejmowane w celu szerzenia i umacniania Islamu. Dotyczy on wewnętrznych zmagań każdego muzułmanina, jak i pokojowego propagowania Islamu (szczególnie wśród niewiernych). (...) Dobrze wszyscy wiemy, że wielu ludzi jest "letnich". Skoro nasi kapłani są w wielu wypadkach nieudaczni i nie potrafią "zagospodarować" tych letnich, to co? Dawać ich do "zagospodarowania" muzułmanom?
Jak letni wybiorą islam to ich problem i się będą na Sądzie tłumaczyć
Jak się boisz, że zwieją od Boga to ich przykuj kajdankami do ołtarza
Nie przypominam sobie aby Jezus chciał aby ograniczać inne religie - ludzie są wolni i wybiorą to co uważają za prawdę, rzecz w tym aby nie zniżyć się i nie upodabniać do religii, których nie uważa się za prawdziwe. Działanie na rzecz i pomoc ludziom innych wierzeń także w sprawie budowania ich świątyń jest tu wspaniałym wyznacznikiem ludzi postępujących za Jezusem i odróżniających ich od innych wiar. Co to za chrześcijanin, który nie pomoże bliźniemu?  Tu przynajmniej widać, kto jest chrześcijaninem i jest bardziej tru - ja tam bym wolał wybrać takie ciapowato nawet pokojowe chrześcijaństwo, niż inne samolubne i nieodróżnialne od siebie religie. Bo jak chrześcijanie będą się zachowywać tak samo jak Żydzi czy muzułmanie, to nie będzie różnicy pomiędzy Allachem, Jahwe, czy Bogiem wcielonym - ten sam bóg, tak samo zachowujących się ludzi, tylko o innej nazwie marketingwej.
_________________ "Diabolus enim et alii daemones a Deo quidem natura creati sunt boni, sed ipsi per se facti sunt mali"
 "Inter faeces et urinam nascimur".
|
Wt mar 25, 2008 23:12 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Cytuj: Jak się boisz, że zwieją od Boga to ich przykuj kajdankami do ołtarza
Nie no to by było absolutne niedopuszczalne i sprzeczne z Ewangelią
Chodzi mi o to by nie doprowadzać do czegoś co z Ewangelią jest sprzeczne, a niestety ułatwianie konwersji religijnej ( a tym jest pomoc w budowaniu meczetów) jest z Ewangelią sprzeczne.
Stanisław jak zwykle dowalił  Jednak ma w pewnym stopniu ma rację. Dlaczego w niektórych muzułmańskich krajach nawet posiadanie Biblii jest karalne? Z prostego powodu, chodzi o konwersję, która w islamskim prawie jest karana nawet śmiercią.
Takich absurdów na szczęście już w chrześcijaństwie nie ma, ale po co to ułatwianie?
Wytłumaczcie mi jak można głosić Ewangelię i wiarę w Jezusa budując meczety. W których w znaczenie Jezusa i Jego odkupienie się zaprzecza? Przecież to absurdalne zachowanie.
Szczególnie pachnie to absurdem gdy takie propozycje są wysuwane z samej góry. Chciałoby się stwierdzić, że ryba zawsze gnije od głowy. Czyżby to był tego przykład?
|
Wt mar 25, 2008 23:27 |
|
 |
jo_tka
Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19 Posty: 12722
|
Boenig
Nie jest mi wszystko jedno. Zdecydowanie nie jest mi wszystko jedno. Kościół musi głosić Ewangelię (musi to złe słowo, to wewnętrzny imperatyw człowieka, który spotkał Boga).
Przyznam, że szukałam słów na "ten sam Bóg", bo w tym określeniu jest możliwość nadinterpretacji, ale nie znajduję innych. To jest ten sam Bóg, bo innego nie ma. To jest ten sam osobowy Bóg, Bóg Abrahama, tylko i Żydzi i muzułmanie nie poznali go w takim stopniu jak chrześcijanie. A może raczej - nie uwierzyli Jego Objawieniu, w którym powiedział ludziom o sobie...
To nie jest ta sama wiara. Nie jest wszystko jedno, w co wierzę. Jako chrześcijanin pragnę, by wszyscy odnaleźli to dobro, które stało się - nie z powodu zasług, a Łaski - moim udziałem. Dobro wiary. To jest wezwanie misyjne. To jest nadzieja. Ale dobro można głosić tylko z miłością i w wolności.
Mamy problem współistnienia. Wszędzie, nie tylko w krajach muzułmańskich. Wolę, żeby muzułmanie pogłębiali swoją wiarę, bo wiara pogłębiona prowadzi do pokoju, niż miałoby to być przemieszanie tożsamości kulturowych i religijnych prowadzące do zamknięcia na wszystko co inne.
Wolę, by pogłębiali swoją wiarę żyjąc w kulturze europejskiej, niż byli zmuszeni wybierać między często dość płytką mieszanką tożsamości kulturowo-religijnej związanej z korzeniami a życiem przystającym do norm świata zachodniego. Tu nie ma wyboru: islam lub chrześcijaństwo. W najlepszym wypadku jest wybór islam z całym bagażem kulturowym nie-z-tego-świata lub ateistyczna i konsumpcjonistyczna kultura zachodu.
A nawet gdyby był wybór: islam lub chrześcijaństwo, to należy unikać argumentów pozareligijnych, które wpływałyby na wybór wiary...
_________________ Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony
|
Śr mar 26, 2008 10:30 |
|
 |
SweetChild
Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37 Posty: 10694
|
filippiarz napisał(a): Co to za chrześcijanin, który nie pomoże bliźniemu?
A pomógłbyś bliźniemu np. popełnić samobójstwo? Albo zabić innego bliźniego?
|
Śr mar 26, 2008 11:07 |
|
 |
filippiarz
Dołączył(a): Pn maja 29, 2006 12:06 Posty: 4608
|
SweetChild napisał(a): filippiarz napisał(a): Co to za chrześcijanin, który nie pomoże bliźniemu? A pomógłbyś bliźniemu np. popełnić samobójstwo? Albo zabić innego bliźniego?
Ja to ujmę inaczej, aby analogia była lepsza - wolisz opuścić, odsunąć od siebie osobę, która planuje popełnić samobójstwo czy być przy niej jak najbliżej aby jej pomóc? Rzecz w tym, że fizycznemu samobójstwu można fizycznie przeciwdziałać, duchowemu już nie. Jeśli chrześcijanie będą myśleć i zachowywać się tak samo jak muzułmanie to nawracanie się na chrześcijaństwo nie będzie miało sensu, bo będzie decyzją intelektualno-światopoglądową (polityczną?) a nie wynikającą z serca/wiary i nie będzie prawdziwe.
_________________ "Diabolus enim et alii daemones a Deo quidem natura creati sunt boni, sed ipsi per se facti sunt mali"
 "Inter faeces et urinam nascimur".
|
Śr mar 26, 2008 11:42 |
|
 |
SweetChild
Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37 Posty: 10694
|
filippiarz napisał(a): SweetChild napisał(a): filippiarz napisał(a): Co to za chrześcijanin, który nie pomoże bliźniemu? A pomógłbyś bliźniemu np. popełnić samobójstwo? Albo zabić innego bliźniego? Ja to ujmę inaczej, aby analogia była lepsza - wolisz opuścić, odsunąć od siebie osobę, która planuje popełnić samobójstwo czy być przy niej jak najbliżej aby jej pomóc? Problem w tym, co uważamy za pomoc. Czy pomoc ma polegać na podaniu sznura samobójcy? Jeśli uważam, że bliźni kroczy złą drogą, to nie mogę wspierać go w tej podróży, bo staję się za to współodpowiedzialny. Nie znaczy to oczywiście, że mam go siłą z tej drogi zawracać, bo tylko moja jest najlepsza. To tylko mój prywatny punkt widzenia na islam, może niesłuszny. Chciałbym jedynie pokazać, jakimi przesłankami może kierować się chrześcijanin, który nie pomoże bliźniemu  filippiarz napisał(a): Jeśli chrześcijanie będą myśleć i zachowywać się tak samo jak muzułmanie to nawracanie się na chrześcijaństwo nie będzie miało sensu, bo będzie decyzją intelektualno-światopoglądową (polityczną?) a nie wynikającą z serca/wiary i nie będzie prawdziwe.
Rzecz w tym, że oprócz kwestii dotyczących wiary i pomocy lub nie jednemu bliźniemu mamy jeszcze współodpowiedzialność za los innych bliźnich. Tutaj myślę, że decyzje powinny być podejmowane racjonalnie. A (niestety) budowa meczetów to krok z pogranicza społeczno-politycznego. Nie chciałbym narażać moich dzieci na ryzyko obudzenia się w kraju islamskim.
|
Śr mar 26, 2008 12:07 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
jotko
Zgadzam sie z tobą, ale nie do końca
Powiedz mi jak pogodzić to co napisałaś i to co uczynił JPII z tym czego do tej pory są nauczani chrześcijanie? Jak to pogodzić z ewangelicznym fragmentem o szerzeniu Dobrej Nowiny?
JPII ucałował Koran. JPII przerwał swoje wystąpienie na dźwiek nawoływania do modlitwy muezina (podczas pielgrzymki do Ziemi Świętej). No i co najważniewjsze! JPII konkretnie nie nie uzasadnił swoich czynów.
Uzasadnienie można znaleźć w akrobatycznej ekwilibrystyce teologicznej. Jest ono jednak kompletnie niezrozumiałe dla przeciętnego Kowalskiego. Kowalskiego, którego uczono od dzieciństwa, że jedym zbawcą jest Jezus Chrystus, a przez Niego Kościół.
Kowalski głupieje w tym momencie. Tutaj proboszcz na kazaniach grzmi o grzesznikach, którzy nie przyjmują Komunii, a w TV papież "adoruje" muzułmanów. Komu wierzyć? Proboszcz jednak "bliżej ciała" niż papież.
Kościół do dzisiaj nie ma skonkretyzowanych postaw wobec innowierców. Tym samym mąci w głowie prostych ludzi. Kowalski pracuje na rodzinę, nie ma czasu na teologiczne wgłębianie się, od tego są osoby do tego powołane. Niestety one niewiele robią by Kowalskiemu wyjaśnić sprawę.
Owszem był SWII, ale to co zrobił to tylko okólniki, od 40 lat mało co się zmieniło. Nauczanie katechetyczne jest dalej takie same. W skrócie: "My katolicy jesteśmy tymi którzy mają pełnię wiedzy, reszta to tylko dodatki" (mam dziecko w wieku szkolnym i wiem dobrze o czym mówię).
Instytucjonalny kościół nie potrafi wypracować wspólnych tez, a chce by "owieczki" się podporządkowały. Tylko pytanie. KOMU?
Czas może by uporządkować ten bajzel jaki ma miejsce w Kościele, a dopiero potem "paść owce". Kiepski pastuch chce tylko runa, ale im bardziej kiepska trawa, tym owieczki mają kiepściejsze runo i mniej owieczek do strzyżenia. Skończy się dopływ kasy, zacznie się myślenie. Podobno głodny myśli racjonalniej. Czego hierarchom kościelnym z całego serca życzę.
|
Śr mar 26, 2008 12:20 |
|
 |
filippiarz
Dołączył(a): Pn maja 29, 2006 12:06 Posty: 4608
|
SweetChild napisał(a): Czy pomoc ma polegać na podaniu sznura samobójcy? Jeśli uważam, że bliźni kroczy złą drogą, to nie mogę wspierać go w tej podróży, bo staję się za to współodpowiedzialny. Nie mamy wpływu na wiarę i wybory ludzi w tej materii i od nas nie zależy niczyje zbawienie czy potępienie, po prostu za ciency w uszach jesteśmy na to, to jest działka Boga  Dlatego złej drogi nie da się ani wspierać ani jej przeciwdziałać bo jest zależna od wyborów tego który nią kroczy, możemy za to wspierać lub odstąpić od wsparcia bliźniego. SweetChild napisał(a): Tutaj myślę, że decyzje powinny być podejmowane racjonalnie. A (niestety) budowa meczetów to krok z pogranicza społeczno-politycznego. Nie chciałbym narażać moich dzieci na ryzyko obudzenia się w kraju islamskim.
Aha, czyli chodzi bardziej o politykę a nie wiarę?
_________________ "Diabolus enim et alii daemones a Deo quidem natura creati sunt boni, sed ipsi per se facti sunt mali"
 "Inter faeces et urinam nascimur".
|
Śr mar 26, 2008 13:08 |
|
 |
jo_tka
Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19 Posty: 12722
|
Boenig - tu niczego nie trzeba godzić.
Jest Jeden Bóg. Zdaje się, że tak brzmi katechizmowa prawda wiary. Ergo - nie ma różnych bogów, nie ma wielu bogów.
Bóg pozwala się poznać.
- po pierwsze - przez swoje dzieła;
- po drugie - przed doświadczenie życia;
- po trzecie - ponieważ się człowiekowi objawił;
Poznanie przez dzieła i doświadczenie jest poznaniem ubogim. Objawienie je dopełnia i wyjaśnia, choć też oczywiście nie mówi o Bogu wszystkiego (a jedynie tyle, co Bóg chciał człowiekowi o sobie powiedzieć). Resztę poznamy, gdy spotkamy Go twarzą w twarz i zobaczymy takim, jakim Jest.
Poszukiwanie Boga, pytanie o Boga, pragnienie Boga jest dla ludzi czymś naturalnym. Bez Objawienia człowiek znajduje Go jednak tak, jak potrafi. Często błądzi. Niemniej nie jest tak, że nie znajduje niczego.
Objawienie wnosi światło. Wskazuje przede wszystkim na Jedynego, Osobowego Boga. Boga Abrahama. W tego Boga, którego objawienie mamy zapisane w Biblii Hebrajskiej wierzą Żydzi i w jakiś sposób też muzułmanie.
Bóg objawił się ostatecznie w osobie Jezusa Chrystusa. Przez Niego powiedział o Sobie wszystko, co chciał powiedzieć człowiekowi. Objawienie zamknęło się Apokalipsą.
To, że Żydzi nie wierzą w Jezusa Chrystusa i Jego słowa o Ojcu nie oznacza, że dane im wcześniej objawienie przestało być prawdą. Jest prawdą niekompletną. Jeśli muzułmanie wzięli z niego (objawienia) część, to też nie wzięli kłamstwa, bo w objawieniu kłamstwa nie ma.
Wszelkie dobro pochodzi od Boga. Jeśli znajdujesz w innych religiach choć okruch prawdy, to znajdujesz w niej Jezusa, bo On jest Prawdą Boga. Choćby ludzie wyznający tę religię Jezusa negowali.
Kościół musi głosić Chrystusa Zmartwychwstałego, bo nie może Go zatrzymać dla siebie. Chrystus nie jest niczyją własnością. Musi głosić Chrystusa, tak jak się głosi radość i nadzieję. Musi głosić Chrystusa z miłości do drugiego człowieka, by mógł być tak samo szczęśliwy, jak ja, dzięki wierze.
Kościół musi nieść Chrystusa, by wszyscy mogli Go poznać w pełni. Ale nie neguje tego doświadczenia i poznania, które jest prawdziwe w innych religiach.
Zbawienie jest tylko w Chrystusie, on jest Jedynym Pośrednikiem, jedyną Drogą. Zbawienie jest tylko w Kościele, bo Chrystus jest głową Kościoła. Ale jest sprawą Chrystusa, w jaki sposób włączy do Kościoła tych, którzy nie z własnej winy Go nie poznali. Nikt im szansy zbawienia nie odmawia.
To nie znaczy, że można zaprzestać misji. Nie można, to byłby brak miłości. To tak, jakby kazać głodnemu szukać z trudem chleba wiedząc, gdzie można go darmo dostać. To tak jakby kazać wspinać się z mozołem mogąc zaprosić do windy. To tak, jakby kazać błądzić, nie dając mapy, która wskaże drogę. Ryzykując, że z głodu, zmęczenia, rozpaczy człowiek gdzieś zginie po drodze...
Ale nie da się kogoś zawlec siłą do piekarni i napchać chlebem przemocą. Do windy może nie wsiąść. Mapę uznać za fałszywkę i wyrzucić. Człowiek jest wolny. Nie ma się o co obrażać. Trzeba po prostu zostawić zaproszenie...
Bóg działa w sercach ludzi. Miejmy nadzieję, że doprowadzi do siebie tych, którzy Go szczerze szukają, choćby szukali na nie do końca prawdziwych drogach. W pewnym momencie ważne jest może przede wszystkim to, że szukają.
Poszukiwanie warto wspomóc. Bo jest Jeden Bóg, który jest mocny i chce doprowadzić do siebie każdego człowieka. I przyciąga człowieka więzami dobroci (chyba Ozeasz, ale nie dam głowy).
O pierwszych chrześcijanach mówiono: patrzcie, jak oni się miłują. Ostatnio ktoś mi zarzucił, że chrześcijaństwo wrzuca wszystkich ludzi do jednego worka. Owszem, ale na tym worku jest napisane "bliźni".
Cokolwiek byście chcieli, by ludzie wam czynili, i wy im czyńcie.
_________________ Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony
|
Śr mar 26, 2008 13:37 |
|
 |
SweetChild
Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37 Posty: 10694
|
filippiarz napisał(a): Nie mamy wpływu na wiarę i wybory ludzi w tej materii i od nas nie zależy niczyje zbawienie czy potępienie, po prostu za ciency w uszach jesteśmy na to, to jest działka Boga  Dlatego złej drogi nie da się ani wspierać ani jej przeciwdziałać bo jest zależna od wyborów tego który nią kroczy, możemy za to wspierać lub odstąpić od wsparcia bliźniego. Aby nie odchodzić zbytnio od tematu napisze tylko, że taka wizja zbawienia, w której nie mamy na nic wpływu, nie bardzo do mnie trafia i neguje np. sens działania apostołów. Nie twierdzę, że od nas zależy zbawienie czy potępienie, ale uważam, że mamy niezerowy wpływ na wiarę i wybory ludzi w tej materii. filippiarz napisał(a): SweetChild napisał(a): Tutaj myślę, że decyzje powinny być podejmowane racjonalnie. A (niestety) budowa meczetów to krok z pogranicza społeczno-politycznego. Nie chciałbym narażać moich dzieci na ryzyko obudzenia się w kraju islamskim. Aha, czyli chodzi bardziej o politykę a nie wiarę?
Ano, ale to nie moja wina, że islam jest religią polityczną 
|
Śr mar 26, 2008 14:29 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Cytuj: Zbawienie jest tylko w Chrystusie, on jest Jedynym Pośrednikiem, jedyną Drogą. Zbawienie jest tylko w Kościele, bo Chrystus jest głową Kościoła. Ale jest sprawą Chrystusa, w jaki sposób włączy do Kościoła tych, którzy nie z własnej winy Go nie poznali. Nikt im szansy zbawienia nie odmawia.
Zgadzam się w całej pełni. Tylko po co ułatwiać konwersję innej religii? W imię czego?
Pomoc w budowaniu meczetów jest równoznaczna z pomocą w konwersji.
Owszem, ten sam (podobno ) Bóg. Tylko dlaczego Allach zaprzecza istociem chrześcijańskiej wiary?
Akrobacje teologiczne nie trafiaja do Kowalskiego, bo sa niejasne i pełne sprzeczności. Dobre dla kogoś kto nie ma ważniejszych spraw i może się zajmiować takimi. Nie ma obowiązku uttrzymywania rodzinyi nie martwi się o to co będzie jadł na śniadanie.
Ja to rozumiem, bo teologom płaci się za ich teorie. Tylko żyjąc tymi teoriami, nie potrafią zrozumieć innych (czyli normalnych) ludzi, którzy czytając ich muszą poza tym pracować na utrzymanie doczesne.
Łatwo bredzić o życiu wiecznym mając pełne konto w banku, inaczej to wygląda z perspektywy kogoś kto to konto ma obciążone kredytem.
A na dodatek gdy mu się chce wnowić, że budowa meczetu jest bardzo chrześcjiańska.
Sory, ale zdecydowana wiekszośc kościelnych hierachów, a także wielu proboszczów. To ludzie oderwani od życia i problemów z nim związanych.
|
Śr mar 26, 2008 23:13 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|