W tej kwestii to mam takie zdanie. Proboszcz powinien znac swoich parafian i byc elastyczny. Chodzi przeciez po koledzie i widzi jak sie komu powodzi. Oczywisci sa ksieza biznesmeni i ludzcy. Znalem ks. ktory utrzymywal kosciol, cmetarz, udzielal nocnych slubow,chsztow dla MO,UB. Niestety nie" wyciagal" z parafii dostatecznych wplywow dla chierarchow kosciola i chciano go odwolac, ale parafianie staneli murem i zostal. Jak powiedzial ja tu przyjechalem na rowerze i na nim odjade. Poprostu dobry chlop i tyle. Niestety takich to jest mniejszosc. Nawet jednego mam w rodzinie. Biznes, fura(oczywiscie do przewozenia hostji. Tylko ze hostia jak zyla to na pieszo albo na osle, a rydwany tez byly). Niechce nikogo odciagac od kosciola( on sam to robi lepiej he,he).Ja poprostu uwazam ze jak niechcesz placic to nieplac, jest wiele parafii i ksiezy. Jak ksiadz ma charyzme i autorytet nie potrzebuje zadnego cennika i tak dadza wiencej. Pamietajcie kosciol to my a nie proboszcz i gmach z plebania,bo na nich sie mozna wypinac a na Boga?

W tym rzecz
Przykład z mojej parafii - wikary cichutki, usmiechnięty, nie głoszący porywajacych kazań - ale epatujący autentyczną wiarą.
Ostatnio decyzją biskupa mianowany kapelanem szpitalnym, a zamieszkuje i wspomaga w wolnym czasie kapałanów w parafii.
Ostatnio poprosił ludzi naszej parafii o pomoc finansową w urządzeniu kaplicy w szpitalu i zakupie krzyży do sal szpitalnych.
Zebrał taka kwotę (3-4 x większą niż na inne zbiórki organizowane przez Kościół).
Dziękował serdecznie i przyznał, że w najśmielszych oczekiwaniach nie spodziewał się takiego odzewu i takiej kwoty.
Każdy po jakimś czasie obcowania z kapłanem potrafi wyczuć, czy to autentyczny Boży człowiek, czu "urzędnik pana B".

Ja czytałem w pewnej gazecie jak wygląda wizyta duszpasterska w niektórych miejscowościach.

A jakiś dokładniej opis? Opinia?

Odszukam tylką tą gazetę, żeby nie palnąć jakiejś głupoty.

Oto przykłady instrukcji do wizyt duszpasterskich.
"W czasie wizyty duszpasterskiej składamy ofiary, które ksiądz zapisuje w zeszycie w obecności rodziny, z wyraźnym zaznaczeniem - co na kościół, co na potrzeby księdza. Te osoby, które nie wywiązują się z obowiązku wobec swojej parafii w ciągu roku, są w sumieniu zobowiązane, aby te sprawy uregulować podczas kolędy. W ciągu roku każda rodzina powinna złożyć na kościół 250 złotych, nie licząc tych ofiar, które są składane na tacę, czy do puszek. Ministranci zbierają na fundusz ministrancki" - proboszcz parafii pw. Opatrzności Bożej w Ełku
Ciekawe, na co mu ta kasa? Przecież Jezus żył w ubóstwie i nie potrzebował pieniędzy. Czyż kapłani nie powinni na nim się wzorować?
"Księża zostawiają koperty z nadrukiem parafialnym, które mają nam przypominać o V przykazaniu kościelnym - wspierać potrzeby wspólnoty parafialnej. Ofiary na kościół możemy złożyć w obrębnych i podpisanych kopertach" - informacja ze strony internetowej parafii pw. Zbawiciela Świata w Strzegomiu
Zamiast skupić się na spotkaniu z parafianami w ich domu, porozmawiać z nimi, to oni się skupiają na kasie.
A oto informacja ze strony internetowej w Niedźwiadnej: "W związku z wizytą duszpasterską rodzin, ofiarę na wsparcie prowadzonych remontów złożyły następujące osoby..." - no a tu jest lista osób, które ofiarowały po 500, 400, 300, 200 i 100 zł. Beszczelność kapłanów nie zna granic.
A to pomysł proboszcza parafii MB Fatimskiej w Warszawie: "Już od trzech lat zostawiamy w każdej rodzinie kopertę - w tym roku ze zdjęciem V Stacji Drogi Krzyżowej (Szymon pomaga nieść krzyż Panu Jezusowi). Koszt tych dwóch figur to 31.000 zł bez cokołu, który jest już obłożony i opłacony."
No świetny pomysł. Jak owieczki same nie dają koperty, to trzeba samemu im ją dać. Bo jest pilna potrzeba stawiania figur za 31.000 zł.
__________________________________________________________________

A co do potrzeb księdza, na które idą najczęściej pieniądze parafian: Widziałem bodajże w zeszłym roku w na dniach Siedlec jak po ulicy powoli jechała srebrna, czyściutka, wypasiona bryka - nie pamiętam marki tylko. Za kierownicą zaś siedział ksiądz. Za kierownicą swojej potrzeby. Bardzo mnie ten widok zdenerwował - moi rodzice ciężko pracują, zarabiają marne pieniądze, a po opłaceniu rachunków to praktycznie grosze zostają. Jeździmy 12-letnią Astrą, która już szwankuje. A on - ksiądz - patrzcie, tak się chłopina spracował ciężko, że teraz jeździ sobie takim autem.

W podanych przez Ciebie przykładach wszędzie była mowa o dobrowolnych datkach. Nie chcesz - nie dawaj. Dajesz - nie marudź. Ty nie dajesz a inni dają - też nie marudź.
Na Twoje przykłady ja mogę podać kontrprzykłady - ot choćby pierwszy lepszy z brzegu:
http://krakow.gazeta.pl/krakow/1,71704, ... perty.html


W osobiście znanych mi przypadkach wizyta duszpasterska zazwyczaj wyglądała tak jak powinna - służyła wzajemnemu lepszemu poznaniu się wiernych i kapłanów. Wtedy kiedy miałem jakieś zastrzeżenia to dotyczyły one wyłącznie zbytniego pośpiechu księdza. Nigdy żaden ksiądz w czasie wizyty duszpasterskiej nie dał nam do zrozumienia, że oczekuje na jakikolwiek datek a w zwyczaju mamy by takie dobrowolne datki przekazywać dopiero w chwili gdy ksiądz wychodzi.

A dawanie kopert na datki wiernym? Czy w ten sposób ksiądz nie daje do zrozumienia, że oczekuje pieniędzy? A pomijając kolędę: skąd biorą się więc te ich wypasione fury i chałupy jak pałace? Albo czemu Jankowski jeździł na Majorkę? Za ciężko zarobione pieniądze?

Osobiście się nie spotkałem Gdybym się spotkał to pewnie jakoś bardzo by mi się nie podobało, ale niezależnie od tego to on daje i co? Czeka i nie wyjdzie dopóki mu do tej koperty nie włożą?
U nas w parafii też ksiądz sporadycznie ogłasza, że "w związku z dużymi mrozami wzrosły wydatki na ogrzewanie w związku z czym powstały zaległości...". A oprócz tego co tydzień ogłasza "w zeszłym tygodniu na potrzeby parafii zebrano na tacę w kopertach, oraz we wpłatach na konto parafialne kwotę w wysokości [ileśtam] złotych. Za wpłaty z serca dziękujemy. Udało nam się dzięki temu zrobić to a tamto".



Osobiście nie znam żadnego księdza z wypasioną furą i/lub chałupą jak pałacem - nie pisz nam tutaj bajek.



A skąd wiesz, że nie?

A tak w ogóle to jakie Ty masz wyobrażenie o zajęciach i obowiązkach księdza? Tobie się wydaje, że jak wygląda taki zwykły dzień pracy księdza?

A musi to dawać do zrozumienia? Utrzymywanie Kościoła jest obowiązkiem każdego wierzącego


Oszczędziłbyś sobie. To jest tak wyświechtany argument, że aż śmieszny.
P.S - bardzo często młodzi księża dostają samochód od swojej rodziny. A samochód, wbrew pozorom, w posłudze prezbitera jest bardzo pomocny

W jednym z kościołów w moim mieście na ławkach porozkładano przekazy pieniężne z numerem konta i adresem parafii. Wygląda to dziwnie, ale mi osobiście nie przeszkadza. Jeżeli ktoś zamierza wspomóc parafie większą kwotą, to ma łatwiej. Jeśli ktoś nie zamierza, to nie. Wierni utrzymują parafię, takie są realia i nie zapominajmy o tym że jest tu pełna dobrowolność.

.

Wydaje mi się, że przemawia przez Ciebie zawiść...

W zasadzie to K.K. w Polsce stal sie taka troche dziwna instytucja majaca monopol zbawiania. Kto nie z nami ten przeciwko nam. Z drugiej strony cala masa pseldo katolikow. Biegaja do kosciola, daja na tace, placa za msze, przyjmuja koledy. Potem oplowaja to wszystko. Placza ze jest za wysokie co laska, ze podczas koledy ksiadz wypytuje sie o sytuacje w domu, epatuje kasa, ze na pewno ma kochanke. Problem ten jest obustronny. Z jednej strony cala masa zla co w szeregi slog bozych sie wtopila i to przez wszystkie prawie poziomy wladzy. Jest to bardzo zle dla kosciola bo uczynila z Ewangeli sposob na kase. Jest tez to dobre bo sprawdza prawdziwa wiare ludzi. Kaplani sa ludzmi takimi samymi jak wszyscy inni. Podlegaja i ulegaja pokusa dobr materialnych tego swiata. Wszyscy(ludzie wierzacy) jestesmy jak krzew winorosli. Jedni sa na dole w cieniu i maja za zadanie dostarczac soki do gornych galezi, wystawionych na slonce i majacych dawac owoce. Gdy jednak jedna z galezi pochlania soki i owocow nie wydaje wcale badz wydaje zly owoc to nalezy zaprzestac ja karmic. Jezeli tego nie czynimy to stajemy sie tacy sami jak ta zla galaz bo zaraza sie roznosi.

z tym "co laska" to jest tak: co laska ale od 30 zl w zwyz, a jak jest mnie to jakosc uslugi tez jest inna.wybaczcie ze tak to przedmiotowa ujelam,a le tak jest niestety.
u nas ksiadz pieniadze z koledy jakie dostanie od rodziny to zapisuje w kajecie ile kto dal i tak od lat.
jak jest slub, to jezeli para "da co laska" ale ponizej 100zl za muzyke, to Ave Maria organista nie zagra.

Ale zdajesz sobie sprawę, że to co napisałeś jest jakby pozbawione sensu?



I zapewne ten cały "ekumenizm" i "dialog z innymi religiami" to wymysł ateistów?



To jest problem rzeczywisty.



A nie generalizujesz za bardzo przypadkiem? Bo to bardzo łatwo powiedzieć: "znam złego księdza to cały Kościół jest zły" - tylko, że z prawdą nie będzie to miało nic wspólnego.



To truizm.



Czy jednak należy ucinać całą gałąź jeżeli popsuty jest tylko jeden owoc? Lub nawet część owoców, ale reszta jest wspaniała? Mamy z powodu kilku zepsutych owoców zmarnować całą resztę dobrych?



Nie spotkałem się. Bywało wręcz przeciwnie. Zdarzyła mi się sytuacja w której załatwiałem w kancelarii parafialnej pewną smutną sprawę a gdy chciałem dobrowolnie dać ofiarę, to ksiądz bardzo zdecydowanie odmówił przyjęcia datku.



No i co z tego? Nagabuje potem, że ten i ten za mało dał? Czy może służy mu to bardziej jako dokumentacja, że dana rodzina wywiązuje się ze swoich obowiązków względem parafii?



Ale wiesz, że organiście za zagranie na ślubie wypada zapłacić bo on etatu w kościele nie ma? W zdecydowanej większości parafii organista pracuje społecznie (czyli gra ma mszach za darmochę) a pieniądze dostaje wtedy gdy ludzie chcą by zagrał im na ich uroczystościach?
Chciałabyś żeby za darmochę był na każde Twoje zawołania? Nie masz zbyt wygórowanych oczekiwań?

Pozwolę sobie niekomentować tych słów, choć ciekawe, czy rodzina kupiła Jezusowi maybacha albo innego jekiegoś i czy on sobie nim śmigał w te i spowrotem z dobrą nowiną?