Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Wt sie 05, 2025 6:05



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 40 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3  Następna strona
 Opus dei 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): Pt cze 18, 2004 13:21
Posty: 2617
Post 
Nie jedyna. "Światu świeckiemu" cały kler zdarza się nazywać czarną mafią.
To jednak, że świat świecki, a właściwie jacyś tam świeccy (bo stwierdzenie, że cały świat tak nazwał jest absurdalne) tak Opus Dei nazwali niczego nie dowodzi.

_________________
Opuściłem forum wiara.pl i mój profil czeka na usunięcie.
Pożegnanie jest tutaj


Pt maja 19, 2006 12:37
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn maja 08, 2006 12:17
Posty: 512
Post 
Incognito napisał(a):
Nie jedyna. "Światu świeckiemu" cały kler zdarza się nazywać czarną mafią.
To jednak, że świat świecki, a właściwie jacyś tam świeccy (bo stwierdzenie, że cały świat tak nazwał jest absurdalne) tak Opus Dei nazwali niczego nie dowodzi.


incognito powiedz co ja mam napisac?
przeciez co nie napisze bedzie bledne.

kosciol jest swiety, nad kosciolem czuwa duch swiety, Opus Dei nalezy do kosciola czyli nad opus dei czuwa duch swiety, robi to do opus dei jest swiety. widzac ta logike i zakladajac ze ja podwaze swietosc opus dei znaczy dla mnie jedno: bede uznany za heretyka.

czego oczekujesz odemnie, przeciez zawsze jest to samo!

kosciol jest swiety, duch swiety czuwa nad kosciolem, znaczy co powie kosciol jest swiete......

przeciez incognito wobec tej argumentacji nie mam zadnej szansy.

ty postawiles sobie defincje, ktora nie dopuszcza rozmowy!


Pt maja 19, 2006 12:43
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N kwi 17, 2005 18:30
Posty: 268
Lokalizacja: Gdańsk
Post 
Cytuj:
Może wystarczy do niego wstąpić?

Życia by nie starczyło, gdybym miał w ten sposób poznawać każdą organizację, która mnie interesuje :D [/quote]

_________________
Obrazek
Błogosławiony jesteś Panie, Boże ojców naszych,*
pełen chwały i wywyższony na wieki.
Dn 3,52


Pt maja 19, 2006 13:39
Zobacz profil WWW

Dołączył(a): N lut 19, 2006 17:18
Posty: 7422
Post 
jlp, wciąż nie odpowiedziałes na proste pytanie, i wciąż unikasz odpowiedzi. Dlaczego wątpisz, że prawde o Opus Dei można poznac? Proste pytania, odpowiedź też jest prosta. Odpowiedz albo wszyscy bedziemy zmuszeni uznac, że wyssałeś to sobie z palca, bez żadnych dowodów


Pt maja 19, 2006 14:40
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn maja 08, 2006 12:17
Posty: 512
Post 
Kamyk napisał(a):
jlp, wciąż nie odpowiedziałes na proste pytanie, i wciąż unikasz odpowiedzi. Dlaczego wątpisz, że prawde o Opus Dei można poznac? Proste pytania, odpowiedź też jest prosta. Odpowiedz albo wszyscy bedziemy zmuszeni uznac, że wyssałeś to sobie z palca, bez żadnych dowodów


wiec poiwtorze jeszcze raz, tak aby sprawa byla jasna:

niema dowodow niema nic poza tym co kosciol mowi a dlaczego niema bo definicja nie dopuszcza nic innego.

niewazne co powiem nie wazne czym popre í jak to zrobie to opus dei jest swiety bo nalezy do swietego kosciola .....

powiedz mi poco mam cokolwiek pisac to bez sensu.
cos skazane z gory na niepowodzenie niema sensu.


Pt maja 19, 2006 15:45
Zobacz profil

Dołączył(a): N lut 19, 2006 17:18
Posty: 7422
Post 
Wszystko co piszesz to są jakieś Twoje urojenia


Pt maja 19, 2006 16:34
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn maja 08, 2006 12:17
Posty: 512
Post 
Kamyk napisał(a):
Wszystko co piszesz to są jakieś Twoje urojenia


zobacz moje posty i zobacz odpowiedzi na nie. zawsze jest to samo
niewazne jak cytat brzmi, wazne ze jest niepodwazalny bo kosciol.....

wiec poprostu rotzmowa jest nie fair.


Pt maja 19, 2006 16:56
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt cze 18, 2004 13:21
Posty: 2617
Post 
Jlp, nie dość że nie zrozumiałeś co ci napisałem o charyzmacie nieomylności to jeszcze się tym podniecasz trąbiąc gdzie tylko się da na forum. Widzisz, że nie tylko ja zauważam, że bardzisz więc idź na spacer.

_________________
Opuściłem forum wiara.pl i mój profil czeka na usunięcie.
Pożegnanie jest tutaj


Pt maja 19, 2006 18:07
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr sty 11, 2006 14:23
Posty: 3613
Post 
:cisza: bo was po :bije:

Ostatnio pojawiły się dwa wartościowe teksty na temat OpusDei. Według mnie zawierają one esencję tego co przeciętny człowiek o tej instytucji wiedzieć powinien.
Przytaczam je w całości, bo z łączami to nigdy nie wiadomo jak długo będą aktualne.
Cytuj:
Tygodnik OZON 20/06

Tajemnice Opus Dei

„Katolicka mafia”, „biała masoneria”, „tajne lobby”, „wylęgarnia fanatyków” – tak często media określają tę najbardziej tajemniczą organizację w Kościele katolickim. Opus Dei od chwili powstania szykanowane było przez duchownych, bo proponowana przez nie wizja chrześcijaństwa była wtedy skrajnie antyklerykalna. Dziś atakowane jest przez lewicę i liberałów za próbę odzyskania dla chrześcijaństwa kultury, polityki i biznesu.

O Opus Dei, instytucji kościelnej założonej przez świętego Josemarię Escrivę de Balaguera, jest głośno ostatnio z powodu powieści i filmu „Kod Leonarda da Vinci”. Przedstawiono tam Opus Dei (po łacińsku: Dzieło Boże) jako tajną organizację, dążącą do władzy nad światem i niecofającą się w owym dążeniu przed żadną zbrodnią. Czarny bohater tej historii, etatowy morderca Opus Dei, mnich-albinos o imieniu Sylas, aby się umartwić, okalecza własne ciało.

Lidia Tkaczyńska, specjalistka od marketingu w dużym koncernie międzynarodowym, od pięciu lat związana z Opus Dei, śmieje się. W przeróżnych publikacjach spotykała wzmianki o samookaleczeniach wśród członków Dzieła, ale zapewnia, że to mit. – Zawsze mdleję na widok krwi. Nikt by mnie nigdy do czegoś takiego nie zmusił – wzdryga się, lecz zaraz dodaje: – Ale w Opus Dei praktykuje się umartwienia, ja np. odmawiam sobie batonika albo staram się trzymać plecy prosto.

Psychopatyczny morderca odmawiający sobie batonika – to nie sprzedałoby się dobrze. Dobrze sprzedaje się natomiast opowieść o tajnej organizacji grupującej ludzi bogatych. Marcin Stradowski z Warszawy jest zaprzeczeniem tej tezy: członek Opus Dei, a utrzymuje się z dorabiania w firmie budowlanej ojca i z remontów mieszkań. – Podobno jesteśmy bardzo wpływową organizacją – mówi – ale gdyby przyjrzeć się, gdzie w Polsce znajdują się dziś ludzie, którzy należeli do Oazy, to okazałoby się, że to właśnie tamten ruch, a nie nasz, jest potężniejszy.

Tajemnicze objawienie

Wróćmy do początków Opus Dei, uchodzącego za najbardziej zagadkową organizację w Kościele katolickim. Powstała ona w wyniku być może najbardziej tajemniczego objawienia w dziejach. Tak utrzymują nie tylko członkowie owej instytucji, lecz także Stolica Apostolska, która w akcie postulacyjnym procesu beatyfikacyjnego założyciela Opus Dei stwierdziła, że „Bóg polecił mu poświęcenie całego życia służbie Kościołowi przez rozwijanie nadprzyrodzonej rzeczywistości, nazwanej później Opus Dei”.

Objawienia, których opisy pozostawili nam tacy mistycy, jak św. Teresa, św. Jan od Krzyża czy św. Faustyna, pełne są ujrzanych obrazów oraz usłyszanych słów. Wizja św. Josemarii Escrivy de Balaguera, której doświadczył 2 października 1928 roku w czasie rekolekcji w madryckim domu zakonnym misjonarzy św. Wincentego a Paulo, kiedy pogrążony w modlitwie przebywał w swoim pokoju, do dziś owiana jest tajemnicą. Hiszpański ksiądz, z natury pragmatyk i realista, nigdy nie opowiadał o szczegółach swego objawienia. Tym, którzy go pytali o konkrety, powtarzał uparcie jedno: – Widziałem Opus Dei. Proszony o konkrety mówił: – Naprawdę widziałem i muszę wam to przekazać: nadszedł czas – trzeba skończyć z chrześcijaństwem pierwszej i drugiej kategorii. Nie ma z jednej strony – nielicznych ewangelicznych zawodowców (księży, zakonników, zakonnic, mnichów i mniszek) oraz niewielu wyjątkowych świeckich (np. konsekrowanych), a z drugiej – większości dyletantów chrześcijaństwa, zawodników drugiej ligi: prostych świeckich, zwykłych wiernych. Dodawał, że wszyscy ludzie są powołani do świętości, a droga do niej prowadzi poprzez codzienne uświęcanie się przez normalną pracę w świecie. Od tamtej pory celem Escrivy stało się stworzenie takiej formy życia apostolskiego, która odpowiadać będzie jego wizji.

Sekta Żydów frankomasońskich

Była to wizja, jak na owe czasy, skrajnie antyklerykalna. W praktyce duszpasterskiej dominował wtedy model dzielący katolików na dwie kategorie: powołanych do doskonałości pasterzy, czyli księży, zakonników i zakonnice, oraz trzodę wiernych, czyli świecką resztę. Tymczasem ksiądz z Aragonii zobaczył, że świętym może być zarówno biskup, jak i sprzątaczka, ale muszą wkładać serce w to, co robią. Po swym objawieniu ks. Escriva nie założył organizacji ani nie wydał manifestu. Postanowił modlić się i podejmować umartwienia tylko w tej intencji, by spotkać ludzi, którzy pojmowaliby go i chcieliby żyć zgodnie z ukazanym mu wzorcem. Ideał powszechnego powołania do świętości w Hiszpanii był tak mało zrozumiały, że musiały minąć aż dwa lata, zanim Escriva spotkał pierwszego człowieka, który odpowiedział na jego wezwanie. Potem pojawili się następni i tak zaczęło się formować Opus Dei.

Pierwsze oskarżenia pod adresem nowej inicjatywy młodego księdza wyszły z kręgów kościelnych. Twierdzenie Escrivy, że jednakowe jest powołanie do świętości kapłana i robotnika, nie spodobało się wielu duchownym, którym trudno się było pogodzić z takim degradowaniem ich roli. Poza tym wezwanie do uświęcania się przez pracę pachniało im protestantyzmem, więc pojawiło się oskarżenie Escrivy o propagowanie herezji. Na skutek donosu pewnego zakonnika zarzucającego założycielowi Opus Dei deprawowanie młodzieży gubernator cywilny Barcelony wydał nawet nakaz aresztowania Escrivy.

Inny donos, oskarżający go o stworzenie „sekty Żydów frankomasońskich” zajmującej się praktykami wolnomularskimi, trafił do Specjalnego Trybunału do Zwalczania Masonerii i Komunizmu – organu państwowego powołanego po wojnie domowej przez generała Franco. Trybunał antymasoński rozpoczął przesłuchania członków Opus Dei. Kiedy kilku świeckich celibatariuszy oświadczyło, że pragnie przeżyć całe swoje życie w czystości, przewodniczący Trybunału generał Andres Saliquet przerwał rozprawę, stwierdzając, że członkowie Dzieła są niewinni, bo przecież żaden mason nie jest w stanie żyć w czystości.

Cała seria szykan ze strony duchownych, zwłaszcza zakonników, spowodowała, że w 1941 roku arcybiskup Madrytu, chcąc zamknąć usta oponentom wewnątrz Kościoła, zalegalizował Opus Dei jako „związek pobożny” na terenie swojej archidiecezji. W 1967 roku w wywiadzie dla tygodnika „Time” prałat Escriva potwierdził, że zaciekła kampania oszczerstw przeciwko Dziełu zaczęła się za sprawą pewnego zakonnika, który potem porzucił Kościół, zawarł ślub cywilny i został protestanckim pastorem.

Trzeba jednak przyznać, że na powstanie takiej instytucji jak Opus Dei nie był przygotowany także sam Kościół. Prawo kanoniczne nie przewidywało bowiem istnienia struktury w kształcie, o jaki chodziło Escrivie. Stolica Apostolska, aby zakończyć spór wokół Opus Dei, postanowiła uregulować status Dzieła i podporządkowała je watykańskiej Kongregacji ds. Zakonów. To jednak, zamiast zażegnać konflikt, przyniosło kolejne nieporozumienia i oskarżenia wobec Dzieła, znów wysuwane głównie przez zakony. „Z uporem nalegano na to, by traktować nas jak zakonników, w związku z tym pytali się: dlaczegóż wszyscy nie myślą w ten sam sposób? Dlaczego nie noszą habitu czy jakiejś odznaki? W konsekwencji wyciągali wnioski, że stanowimy tajemną społeczność”.

Klimat nieufności wobec Opus Dei długo był obecny w kręgach iberyjskiego Kościoła. Jeszcze w 1947 roku minister spraw zagranicznych Hiszpanii Martin Artajo, który przed objęciem tego urzędu sprawował funkcję przewodniczącego hiszpańskiej Akcji Katolickiej, wydał zakaz zatrudniania w swoim resorcie członków Dzieła. Nie mógł bowiem zrozumieć, na jakiej zasadzie funkcjonują oni w życiu publicznym. Podobnie reagowali później liderzy Falangi – głównej siły politycznej we frankistowskiej Hiszpanii. Kiedy w 1957 roku w rządzie zasiedli pierwsi członkowie Opus Dei, rozpoczęła się wieloletnia kampania falangistów oskarżająca Dzieło o zakulisowe zdobywanie wpływów w celu przejęcia władzy. W 1966 roku mieszkający wówczas w Rzymie prałat Escriva napisał nawet list otwarty do szefa Falangi, ministra José Solisa, w którym domagał się „zaprzestania kampanii przeciw Opus Dei, gdyż nie jest ono za nic odpowiedzialne”. Władze zabroniły wtedy opublikowania tego listu w Hiszpanii.

Co ciekawe, to właśnie ta kampania zapoczątkowała czarną legendę Opus Dei. Wielu socjalistów i liberałów, powtarzając dziś oskarżenia wobec Dzieła, nie zdaje sobie sprawy, że w gruncie rzeczy powtarza zarzuty powstałe wśród elit reżimu generała Franco.

Wydaje się, że głównym powodem powstania czarnej legendy Opus Dei jest charakter tej instytucji, do dziś budzący nieporozumienia. Skoro nie mogli go zrozumieć nawet tak zaangażowani chrześcijanie, jak szef Akcji Katolickiej w Hiszpanii, to co dopiero mówić o ludziach odległych od Kościoła. Escriva zerwał bowiem z dotychczasowym modelem uczestnictwa katolików w życiu publicznym wyrażającym się w „hierarchicznym apostolstwie Kościoła”, którego symbolem była Akcja Katolicka i partie chadeckie pod przywództwem księży.

Jak pierwsi chrześcijanie

Instytucja założona przez ks. Escrivę miała mieć charakter wyłącznie religijny. Jej rola to jedynie formacja duchowa wiernych. Ci zaś – odpowiednio uformowani – mogą brać udział w życiu publicznym, ale na własny rachunek. Takie postawienie sprawy wynikało, według Escrivy, z trzech powodów: po pierwsze – trzeba być uczciwym na tyle, by poczuwać się do odpowiedzialności, po drugie – nie można wykorzystywać Kościoła do ludzkich przedsięwzięć, po trzecie – trzeba uszanować innych katolików, którzy w sprawach podlegających dyskusji mają odmienne zdanie.

Założyciel Opus Dei nie ukrywał, że punktem odniesienia byli dla niego pierwsi chrześcijanie. Większość z nich była ludźmi świeckimi – robotnikami, urzędnikami, legionistami, niewolnikami, handlarzami, farbiarkami – i przemieniała ówczesny świat od wewnątrz. „Mam nadzieję – wyjaśnił Escriva – że nadejdzie dzień, w którym zdanie: »Katolicy przenikają do różnych grup społeczeństwa« nie będzie już w użyciu i że wszyscy zdadzą sobie sprawę, iż chodzi tu o sformułowanie klerykalne. W każdym razie, nie ma to nic wspólnego z apostołowaniem Opus Dei. Jego członkowie nie muszą przenikać do doczesnych struktur z prostego powodu – sami są zwykłymi obywatelami, takimi jak inni, i dlatego w tych strukturach już są i pozostaną”. Nic więc dziwnego, że papież Jan Paweł I stwierdził, iż to Opus Dei jako pierwsze zaproponowało „duchowość świecką”.

Josemaria Escriva podkreślał, że każdy ochrzczony jest wezwany nie tylko do świętości, lecz także do apostolstwa. Nie potrzeba do tego żmudnych studiów, oficjalnego upoważnienia, długich przygotowań, niezbędnej charyzmy ani znajomości teologii. Pierwsi chrześcijanie ewangelizowali głównie przez dawanie osobistego przykładu oraz apostolstwo przyjaźni i zaufania. Podobny sposób postępowania zalecał członkom Opus Dei ks. Escriva, nakazując unikania wszelkiej ostentacji, krzykliwości i afiszowania się z wiarą. Uważał, że tylko poprzez świadectwo własnego życia i serdeczną przyjaźń z drugą osobą można zafascynować ją Chrystusem. Podawał więc środki działania: „Słowa, które we właściwym momencie wpadną do ucha kolegi; rozmowa, która nadaje kierunek i oświeca; zawodowa rada, która polepszy jego pracę”. Erhard Gasda, rzecznik prasowy Opus Dei w Polsce, śmieje się: – Rozprzestrzeniamy się jak grypa. Zarażamy innych wiarą.

To dyskretne, spontaniczne i ciche apostołowanie może być jednak odbierane – i tak dzieje się często w mediach – jako przemyślana strategia, mającą na celu ukrycie własnych działań. Misje powinny odbywać się przecież publicznie, pod jawnymi szyldami. Tak więc to, co w zamierzeniach założyciela Opus Dei miało być wyrazem pokory i prostoty zachowań, jeszcze bardziej zwiększa aurę tajemniczości wokół Dzieła.

Wojna o elity

W pierwszym oficjalnym dokumencie kościelnym uznającym Opus Dei znalazło się stwierdzenie, że członkowie Dzieła ewangelizują „przede wszystkim przez przykład dawany bliskim, kolegom z pracy, rodzinie, innym, z którymi stykają się przy okazji kontaktów społecznych i zawodowych, starając się zawsze i wszędzie być lepszymi”. Josemaria Escriva uważał, że dobrze wykonana praca ma wartość przykładu, każdy chrześcijanin powinien więc dążyć do podnoszenia własnych kwalifikacji i do perfekcji w swym fachu. W ten sposób zdobędzie w swym środowisku prestiż zawodowy, a to – według założyciela Dzieła – jest „katedra, z której naucza się innych, jak uświęcać pracę i dostosowywać swoje życie do wymagań chrześcijaństwa”. Jeśli zaś stracisz autorytet zawodowy – przestrzega Escriva – tracisz „haczyk poławiacza ludzkich dusz”. Rzetelność w pracy okazuje się wręcz nakazem religijnym.

Nic więc dziwnego, że ci członkowie Opus Dei, którzy przejmują się tym wezwaniem, zostają prymusami, a prymusów często się nie lubi. Jeśli uparcie dążą do doskonałości w swym zawodzie, to nierzadko awansują na kierownicze stanowiska. Te awanse zaś, zwłaszcza w nieżyczliwym środowisku, zdarza się przypisywać nie tyle zasługom człowieka, ile jego przynależności do „tajemnej organizacji”. Tym bardziej że niechęć wobec Opus Dei ma swoje źródło także w strategii misyjnej Dzieła. Wyraził to trafnie przed kilku laty były wikariusz regionalny Opus Dei w Polsce ks. Stefan Moszoro-Dąbrowski, zadając pytanie, dlaczego tyle emocji wywołuje działalność ks. Escrivy, a nie np. Matki Teresy z Kalkuty. I odpowiedział, że jest to wyrazem przekonania, iż chrześcijanie mogą zajmować się pomocą chorym i dobroczynnością, ale od spraw publicznych, kultury i polityki powinni się trzymać z daleka. Według niego zaś „szukanie świętości nie dokonuje się kosztem pozostawienia świata, np. zaniechania zajmowania się biznesem albo polityką. Przez wieki przyjęło się, że pójście za Chrystusem oznaczało rezygnację ze świeckości. Wynikiem tego jest całkowite zeświecczenie wielkich obszarów na skutek nieobecności zaczynu chrześcijańskiego”.

Josemaria Escriva postanowił odzyskać te obszary dla chrześcijaństwa, a szczególny nacisk położył na formację elit. Odnosząc się do słów Chrystusa, który nazwał apostołów rybakami ludzi, Escriva pisał: „Ludzie są bowiem jak ryby – łowiąc ich, należy ich chwytać za głowy”. Głowami społeczeństw są zaś elity. Nic dziwnego, że takie postawienie sprawy zostało przez dużą część ośrodków opiniotwórczych, szczególnie tych nieprzychylnych wobec chrześcijaństwa, potraktowane wręcz jako wypowiedzenie wojny. Od tej pory Opus Dei stało się dla niektórych środowisk wrogiem nr 1. Mniej wyrafinowani przeciwnicy Dzieła zarzucają mu organizację spisków lub gangsterskie metody, inteligentniejsi natomiast wytykają, że zajmuje bardzo sprytną i wygodną pozycję, z jednej strony – inspiruje działalność publiczną wielu katolików, z drugiej zaś – nie ponosi za nic odpowiedzialności. Na tym właśnie polega geniusz założonej przez Escrivę instytucji – co do tego zgadzają się zarówno przeciwnicy, jak i zwolennicy Opus Dei.

Nowocześni chcrześcijanie

Dla włoskiego pisarza Vittorio Messoriego papierkiem lakmusowym na czystość intencji Opus Dei jest obecność w nim tak wielu kobiet – aktualnie stanowią one 55 proc. wszystkich członków Dzieła na świecie. „Władza czy kariera za wszelką cenę pociągają je mniej niż ich braci mężczyzn. Odczuwają one też większą awersję do hipokryzji łączącej sacrum z profanum, niosącej budujące deklaracje, za którymi stoją konkretne, jeśli nie nieczyste, to jednak interesy polityczne i finansowe” – pisze Messori i konkluduje: „Prawdopodobnie właśnie dlatego masoneria zawsze odmawiała przyjmowania kobiet do swych lóż”. Opus Dei nie tylko mówi o kształceniu elit, lecz także to robi. Zainspirowało ono powstanie wielu wyższych uczelni, wśród których znajduje się jedna z najbardziej prestiżowych uczelni w Europie – Uniwersytet Nawarry w Pampelunie – oraz jeden z najbardziej znanych na świecie ośrodków studiów podyplomowych dla menedżerów – Instytut Wyższych Nauk Biznesu (IESE) w Barcelonie. Wszystkie te instytucje są dziełami korporacyjnymi Dzieła, tzn. objęło ono nad nimi duchową opiekę, biorąc odpowiedzialność za ich doktrynalny kierunek. Jednak stanowią one własność prywatną, nie należą do żadnej organizacji kościelnej, podlegają prawu cywilnemu i nie korzystają z żadnych ulg dla instytucji wyznaniowych. Samo Opus Dei jest zresztą właścicielem zaledwie jednego kompleksu budynków – przy ul. Bruno Buozziego w Rzymie, gdzie znajduje się centrala Prałatury.

W każdym kraju Opus Dei stara się rozpocząć swoją działalność wśród studentów i środowisk akademickich, a nie w sektorze bankowym czy biznesowym – zaczynem mają być elity umysłowe, a nie finansowe. Z czasem aktywność Dzieła ogarnia pozostałe warstwy społeczne. Na świecie wśród członków Opus Dei przeważają osoby z klasy średniej i niższej, w Ameryce Łacińskiej przewagę mają robotnicy i chłopi. W Polsce, gdzie Dzieło istnieje dopiero od 1989 roku, ma ono ok. 400 członków i widać w nim dużą nadreprezentację studentów. Mimo to prasa pełna jest spekulacji, którzy z naszych polityków należą do Opus Dei. Erhard Gasda ciągle musi dementować: – Marcinkiewicz nie należy, Jurek nie należy, Mech nie należy. Gasda kilkakrotnie dementował też informację, jakoby członkiem Opus Dei był Joao Talone z Eureko. Prasa jednak dalej powtarzała tę fałszywą wiadomość, czyniąc aluzje, jakoby Dzieło było zaangażowane w przejęcie PZU przez Eureko. – To absurd – komentuje Gasda.

Opus Dei uprawia judo

Inny rodzaj zarzutów pojawiających się w Polsce pod adresem Opus Dei to oskarżenia o przedsoborowość czy też antysoborowość. Takie opinie formułowali m.in. Jerzy Turowicz i Stefan Świeżawski. Tymczasem, zdaniem tak prominentnych hierarchów, jak np. kardynałowie Franz Konig, Carlo Maria Martini oraz Ugo Poletti, to właśnie Opus Dei było prekursorem Soboru Watykańskiego II, dowartościowując chociażby rolę świeckich w Kościele. Senator PO Jarosław Gowin przyznaje, że ze środowisk „Znaku” i „Tygodnika Powszechnego” wyniósł nieufną, a nawet krytyczną postawę wobec Opus Dei, ale gdy poznał sprawę bliżej, zmienił zdanie. Dziś uważa, że Dzieło „przynosi jedną z najważniejszych odpowiedzi na pytanie, jak być chrześcijaninem we współczesnym świecie” i „może stanowić drogowskaz dla innych środowisk katolickich”. Do największych entuzjastów Opus Dei w Polsce należą biskupi: Tadeusz Pieronek i Józef Życiński. Obaj wykładali na uniwersytetach związanych z Dziełem: pierwszy w Rzymie, drugi w Pampelunie. Abp Życiński wysłał największą spośród polskich ordynariuszy liczbę kleryków na studia do Nawarry.

Polscy członkowie Opus Dei nie obawiają się złych skutków filmu „Kod Leonarda da Vinci”. Mają nadzieję, że stanie się on pretekstem do refleksji i okazją do rozmów o Bogu. Jeden z nich wyjaśnia: – Trzeba zastosować strategię judo, gdzie słabszy wykorzystuje siłę silniejszego, by małym ruchem rozłożyć go na macie.

Grzegorz Górny
Współpraca Tomasz Krzyżak


Wyr. moje SA


Ten tekst może też być przyczynkiem do dyskusji o wartości informacyjnej książki i filmu Kod da Vinci:
Cytuj:
2006-05-02

Odpowiedź Prałatury Opus Dei w Stanach Zjednoczonych w związku z publikacją książki „Kod Leonarda da Vinci”

Wielu czytelników jest zaintrygowanych stwierdzeniami dotyczącymi historii oraz teologii chrześcijańskiej przedstawionymi w „Kodzie Leonarda da Vinci”. Pragniemy przypomnieć, że „Kod Leonarda da Vinci” jest fikcją literacką i nie stanowi wiarygodnego źródła informacji o tych sprawach.

Książka wzbudziła powszechne zainteresowanie genezą Biblii oraz centralnym elementem doktryny chrześcijańskiej, jakim jest boskość Jezusa Chrystusa. Tematy te są ważnym i interesującym przedmiotem badań i mamy nadzieję, że zainteresowani czytelnicy zyskają motywację do zapoznania się z bogatym zbiorem informacji dostępnym w dziale literatury niebeletrystycznej.

Czytelnicy, którzy przeprowadzą głębszą analizę i dokonają krytycznej oceny, przekonają się, że zawarte w „Kodzie Leonarda da Vinci” twierdzenia na temat Jezusa Chrystusa, Marii Magdaleny oraz historii Kościoła nie znajdują poparcia wśród uznanych uczonych. Książka popularyzuje na przykład pogląd, jakoby panujący w IV w. cesarz rzymski Konstantyn wymyślił doktrynę o boskości Chrystusa z przyczyn politycznych. Dowody historyczne jednak wyraźnie pokazują, że Nowy Testament oraz najwcześniejsze pisma chrześcijańskie wyrażają chrześcijańskie przekonanie o boskości Chrystusa. Inne przykłady nieprawdziwych twierdzeń zawartych w „Kodzie Leonarda da Vinci” można znaleźć w recenzjach i artykułach, do których linki znajdują się po prawej stronie. Czytelnikom, którzy chcieliby dotrzeć do sedna kwestii poruszanych w książce, polecamy w szczególności artykuły, do których linki znajdują się po prawej stronie, a także książkę Amy Welborn „Zrozumieć kod Da Vinci”.

Pragniemy także zaznaczyć, że dziwaczny obraz Opus Dei przedstawiony w „Kodzie Leonarda da Vinci” jest niezgodny z prawdą, zarówno w ogólnym zarysie, jak i w szczegółach, a wyrabianie sobie jakiejkolwiek opinii na temat Opus Dei w oparciu o przeczytaną książkę jest działaniem nieodpowiedzialnym. Osoby zainteresowane uzyskaniem dalszych informacji na temat fałszywych wyobrażeń o Opus Dei zawartych w książce, prosimy o przeczytanie poniższego tekstu.

Opus Dei, Sobór Watykański II i świat współczesny

„Kod Leonarda da Vinci” przedstawia Opus Dei jako instytucję wrogo nastawioną wobec współczesnego, świeckiego świata oraz przeciwstawiającą się Soborowi Watykańskiemu II. W rzeczywistości, prawda jest odwrotna. Jedną z centralnych idei, na których opiera się posłannictwo Opus Dei, jest przekonanie, że świeccy chrześcijanie są wezwani do bycia częścią współczesnego, świeckiego świata, który mają czynić lepszym poprzez dawanie świadectwa chrześcijańskiego, a nie poprzez odrzucanie tego świata lub uciekanie od niego. Opus Dei w pełni popiera i szerzy nauczanie Kościoła, także nauczanie Soboru Watykańskiego II, który oficjalnie potwierdził rolę laikatu propagowaną przez Opus Dei.

Papież Jan Paweł II: „[Opus Dei] stawia sobie za cel uświęcanie życia osób, które pozostając w świecie, w miejscu pracy, żyją Ewangelią w świecie, będąc w niego wtopionymi, ale tak, aby go przekształcać oraz odkupić osobistą miłością do Chrystusa. Jest to prawdziwie wielki ideał, który od początku zakładał teologię stanu świeckiego, będącą charakterystyczną cechą Kościoła soborowego i posoborowego”. L’Osservatore Romano, 27 sierpnia 1979 r.

Prof. Elizabeth Fox-Genovese: „Posłannictwo Opus Dei zasadza się na zadziwiająco współczesnej misji uświęcania życia w świecie, a w szczególności pracy. Sama nazwa, która oznacza „Dzieło Boże”, wyraża istotę tej misji. Zwykli ludzie, żyjący codziennym życiem, mogą poświęcać Bogu swoją pracę, niezależnie od jej rodzaju, i w ten sposób promować świętość życia codziennego. Członkowie Dzieła są matkami pracującymi w domu, politykami, profesorami na uniwersytetach, nauczycielami, dyrektorami szkół, naukowcami, pracownikami opieki społecznej, dekoratorami wnętrz, specjalistami ds. komunikacji, biznesmenami lub osobami wykonującymi wiele innych zawodów”. Fragment wypowiedzi udzielonej w dniu 3 stycznia 2004 r. Elizabeth Fox-Genovese jest profesorem historii na Emory University, założycielem i dyrektorem Institute for Women’s Studies, a także redaktorem The Journal of the Historical Society.

Kardynał Joseph Ratzinger: „Z tego wszystkiego lepiej zrozumiałem wewnętrzny charakter Opus Dei, tę zadziwiającą jedność absolutnej wierności wielkiej tradycji Kościoła, jego wierze oraz bezwarunkowej otwartości na wszystkie wyzwania tego świata, niezależnie od tego, czy dotyczą one świata nauki, środowiska pracy, czy też kwestii ekonomicznych”. L’Osservatore Romano, 6 października 2002 r. Kardynał Ratzinger jest prefektem Kongregacji Nauki Wiary przy Stolicy Apostolskiej.

Kardynał Joseph Bernardin: „Miał on [założyciel Opus Dei] wizję oraz silne przekonanie o tym, co późnej Sobór Watykański II podkreślił, jako „powszechne powołanie do świętości”. Fragment homilii wygłoszonej w dniu 1 lipca 1992 r.

Kardynał Basil Hume, OSB: „Słowa [św. Josemaríi] wypowiedziane 70 lat temu wyprzedziły dekret Soboru Watykańskiego o miejscu i roli świeckich w świecie. Myślę, że powoli zaczynamy rozumieć, co Duch Święty próbował nam powiedzieć za pośrednictwem Soboru. Ale Duch Święty nadal nawołuje. I z pewnością Duch Święty nawołuje nas w naszym codziennym życiu do większej świętości, do pogłębienia naszego życia duchowego. A rolą ruchów [oraz] Opus Dei jest udzielanie wsparcia i kierownictwa na tej drodze do świętości”. Fragment homilii wygłoszonej w dniu 2 października 1998 r. podczas Mszy Świętej dziękczynnej odprawionej w Londynie z okazji 70 rocznicy założenia Opus Dei.

Św. Josemaría Escrivá, założyciel Opus Dei: „Jedną z moich największych radości było widzieć, jak Sobór Watykański II proklamował z wielką jasnością boskie powołanie laikatu”. Fragment wywiadu opublikowanego we włoskim tygodniku L’Osservatore della Domenica w numerach z dnia 19 i 26 maja oraz 2 czerwca 1968 r., przedruk z „Rozmowy z Prałatem Escrivá” (punkt 72), Księgarnia Świętego Jacka, Katowice 1993.
Rola kobiet w Opus Dei, Kościele Katolickim i społeczeństwie

„Kod Leonarda da Vinci” sposób fałszywy przedstawia Opus Dei jako instytucję o nieoświeconych poglądach na temat kobiet i ich roli w Kościele oraz społeczeństwie. Rzeczywistość jest całkiem przeciwna.

Biskup Javier Echevarría, Prałat Opus Dei: „Często dziękuję Bogu widząc jak kobiety z Opus Dei pracują we wszystkich sektorach społeczeństwa: zarządzając przedsiębiorstwami i szpitalami, pracując na polu i w fabryce, jako wykładowcy akademiccy i nauczycielki w szkołach. Są sędziami, politykami, dziennikarkami, artystkami. Inne poświęcają się wyłącznie i z równą pasją oraz profesjonalizmem pracy w domu. Każda z nich idzie swoją własną drogą, świadoma swojej godności, dumna, że jest kobietą, zdobywając szacunek wszystkich, dzień po dniu”. Fragment wywiadu opublikowanego w El Mercurio (Chile), 21 stycznia 1996 r.

Prof. Elizabeth Fox-Genovese: „Opus Dei może pochwalić się imponującą listą osiągnięć w dziedzinie edukacji osób ubogich oraz wspierania kobiet, samotnych lub zamężnych, w różnych zawodach. W końcu Opus Dei istnieje po to, aby nadawać godność i szacunek, świętość i cel pracy, od której zależy przecież przyszłość naszego świata, we wszystkich jej formach: od najskromniejszych do najbardziej prestiżowych”. Fragment wypowiedzi udzielonej w dniu 3 stycznia 2004 r.

Maria Valdeavellano: „Kobiety odgrywają rolę w zarządzaniu Opus Dei na każdym poziomie: lokalnym, ogólnokrajowym i międzynarodowym, nie wyłączając wyboru Prałata”. Fragment wypowiedzi udzielonej w dniu 14 stycznia 2004 r. Maria Valdeavellano jest Delegatką Regionalną Prałatury Opus Dei w Stanach Zjednoczonych.

Św. Josemaría Escrivá, założyciel Opus Dei: „Oczywiście nie widzę żadnego powodu, aby mówiąc o laikacie – o jego zadaniu apostolskim, o jego prawach i obowiązkach uczyniono jakiś rodzaj różnicy czy dyskryminacji w stosunku do kobiet. Wszyscy ochrzczeni – mężczyźni i kobiety - uczestniczą jednakowo we wspólnej godności, wolności i odpowiedzialności dzieci Boga (...). Jeśli wyłączymy zdolność prawną przyjmowania święceń – różnicę, którą uważam, że należy utrzymać, z wielu powodów, również z pozytywnego prawa Bożego – to myślę, że kobietom należy w pełni przyznać w Kościele – w jego ustawodawstwie, w jego życiu wewnętrznym i w jego akcji apostolskiej – te same prawa i obowiązki co mężczyznom”. Fragment wywiadu opublikowanego w Palabra (Hiszpania) w październiku 1967 r., przedruk z „Rozmowy z Prałatem Escrivá” (punkt 14), Księgarnia Świętego Jacka, Katowice 1993.

Św. Josemaría Escrivá, założyciel Opus Dei: „Obecność kobiety we wszystkich przejawach życia społecznego jest zjawiskiem logicznym i całkowicie pozytywnym, a wywodzi się z innego, szerszego, wyżej omówionego przeze mnie faktu. Nowoczesna społeczność demokratyczna musi przyznać kobiecie prawo do aktywnego udziału w życiu politycznym i stworzyć korzystne warunki, aby z tego prawa mogły korzystać wszystkie kobiety, które tego pragną”. Fragment wywiadu opublikowanego w Telva (Hiszpania) w październiku 1967 r., przedruk z „Rozmowy z Prałatem Escrivá” (punkt 90), Księgarnia Świętego Jacka, Katowice 1993.
„Kod Leonarda da Vinci” w sposób fałszywy przedstawia Opus Dei jako instytucję skoncentrowaną na dążeniu do bogactwa i władzy. W rzeczywistości działalność Dzieła koncentruje się na pomaganiu ludziom we wzrastaniu w wierze oraz wcielaniu jej w codzienną działalność, a nie na zdobywaniu władzy w celu realizacji jakiegoś programu politycznego. Opus Dei oraz jego członkowie wykazują dużą troskę o biednych, która jest elementem wiary chrześcijańskiej.

Brian Kolodiejchuk, M.C., postulator kanonizacji Matki Teresy: „Biedni, chorzy, opuszczeni byli bronią, której [św. Josemaría Escrivá] użył, aby wygrać bitwę o rozpoczęcie Opus Dei. W obu przypadkach, zarówno założyciela Opus Dei jak i Matki Teresy, zaangażowanie to było ukorzenione w wierze, która pozwoliła im zobaczyć Chrystusa w każdym człowieku”. Fragment wypowiedzi udzielonej w dniu 27 lutego 2002 r.

Kardynał Luciani (na miesiąc przed wyborem na papieża Jana Pawła I): „Gazety poświęcają dużo miejsca [Opus Dei], ale ich relacje często są nierzetelne. Zasięg, liczba oraz jakość członków Opus Dei powoduje, że niektórzy wyobrażają sobie, że ludzi tych łączy żądza władzy lub jakaś żelazna dyscyplina. W rzeczywistości jest całkiem odwrotnie: chodzi tu jedynie o pragnienie świętości oraz zachęcanie innych, aby stawali się świętymi, ale z radością, w duchu służby oraz z poszanowaniem wolności”. Il Gazzettino (Włochy), 25 lipca 1978 r.

Św. Josemaría Escrivá, założyciel Opus Dei: „Opus Dei nie sprawuje władzy ani nie ma zamiaru sprawować władzy nad żadną działalnością doczesną; pragnie jedynie rozpowszechniać przekaz ewangeliczny, który głosi, że Bóg prosi wszystkich ludzi, którzy żyją na świecie, by Go kochali i służyli Mu korzystając właśnie z okazji swojej działalności ziemskiej. W konsekwencji członkowie Dzieła, którzy są zwykłymi chrześcijanami, pracują gdzie chcą i jak im się wydaje właściwe. Dzieło wspiera ich jedynie duchowo, by działali zawsze z chrześcijańską świadomością”. Fragment wywiadu opublikowanego we włoskim tygodniku L’Osservatore della Domenica w numerach z dnia 19 i 26 maja oraz 2 czerwca 1968 r., przedruk z „Rozmowy z Prałatem Escrivá” (punkt 64), Księgarnia Świętego Jacka, Katowice 1993.

„Kod Leonarda da Vinci” sposób fałszywy przedstawia Opus Dei jako sektę katolicką, co nie ma sensu, ponieważ Opus Dei zawsze było częścią Kościoła Katolickiego. Opus Dei otrzymało pierwszą oficjalną zgodę od biskupa Madrytu w 1941 roku, a w roku 1947 uzyskało aprobatę Stolicy Apostolskiej. W roku 1982 Stolica Apostolska nadała Opus Dei status prałatury personalnej, która jest jedną ze struktur organizacyjnych Kościoła. (Innym przykładem struktur organizacyjnych Kościoła są diecezje i ordynariaty). Ponadto, jedną z cech charakterystycznych Dzieła jest wierność Papieżowi i nauczaniu Kościoła. Wszystkie przekonania, praktyki i zwyczaje Opus Dei są przekonaniami, praktykami i zwyczajami Kościoła. Ponadto, Opus Dei utrzymuje bardzo dobre relacje z wszystkimi innymi instytucjami Kościoła Katolickiego i uważa różnorodność form wyrazu wiary katolickiej za coś wspaniałego. Nazywanie Opus Dei sektą jest po prostu nieprawdą.

© 2005, Biuro Informacyjne Opus Dei w Internecie

Źródło: WIARA.PL Odpowiedź Opus Dei: „Kod Leonarda da Vinci”, Kościół Katolicki, Opus Dei


Jest jeszcze pewna ciekawostka związana z OpusDei, ale ponieważ wiąże się ona z bieżącą polityką, więc tylko sygnalizuję - że jest. Kto ciekawy to se znajdzie.

_________________
Obrazek
Gdy rozum śpi, budzą się po.twory.


Pt maja 19, 2006 18:40
Zobacz profil WWW
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt sie 05, 2005 12:10
Posty: 1239
Post 
Dextimus napisał w odpowiedzi klarownej

klarowna napisał:
Wczoraj po raz pierwszy usłyszałam o Opus dei. Dowiedziałam się tylko tyle, że to jakas wspólnota katolicka uznająca "średniowieczne" praktyki pokutne-biczowanie włosienicą, głodzenie, zakladanie na nogę skórzanych pasów nabitych ćwiekami itd...Czy ktoś jest w tej wspólnocie i czy mogłabym się nieco szerzej dowiedzieć o tej wspólnocie.


Usłyszałaś niestety bzdury...

Hm...te bzdury Dextimusie zapewne uslyszała wczoraj w raporcie specjalnym Polsatu poswieconu Opus Dei.
Bzdury te jak mowisz wyszly z ust rzecznika Opus Dei w polsce nazwiska nie pomne bo było jakos obco -brzmiace.
Pamietam jedynie z e n a pytanie dziennikarza o te praktyki odpowiedział,z e sa prywatna i intymna sprawa czlonkow Opusu.Mowil też cos o opasce ktora sie nosi na nodze.


Pt maja 19, 2006 18:44
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz kwi 14, 2005 9:49
Posty: 10063
Lokalizacja: Trójmiasto
Post 
Stanisławie, nie zgodzę się.

Uważam, że artykuł to za mało.

Polecałbym raczej jakąś książkę - przykładowe dwie podałem wyżej.

_________________
Wiara polega na wierzeniu w to, czego jeszcze nie widzisz. Nagrodą wiary jest zobaczenie wreszcie tego, w co wierzysz. (św. Augustyn z Hippony)

Było, więc jest... zawsze w Bożych rękach - blog | www


Pt maja 19, 2006 19:02
Zobacz profil WWW
Post 
Awa napisał(a):
Dextimus napisał w odpowiedzi klarownej

klarowna napisał:
Wczoraj po raz pierwszy usłyszałam o Opus dei. Dowiedziałam się tylko tyle, że to jakas wspólnota katolicka uznająca "średniowieczne" praktyki pokutne-biczowanie włosienicą, głodzenie, zakladanie na nogę skórzanych pasów nabitych ćwiekami itd...Czy ktoś jest w tej wspólnocie i czy mogłabym się nieco szerzej dowiedzieć o tej wspólnocie.


Usłyszałaś niestety bzdury...

Hm...te bzdury Dextimusie zapewne uslyszała wczoraj w raporcie specjalnym Polsatu poswieconu Opus Dei.
Bzdury te jak mowisz wyszly z ust rzecznika Opus Dei w polsce nazwiska nie pomne bo było jakos obco -brzmiace.
Pamietam jedynie z e n a pytanie dziennikarza o te praktyki odpowiedział,z e sa prywatna i intymna sprawa czlonkow Opusu.Mowil też cos o opasce ktora sie nosi na nodze.


To pisałem ja, a nie Dextimus.

Cytuj:
praktyki pokutne-biczowanie włosienicą, głodzenie,


Bzdury, choćby dlatego, że
- włosienica nie służy do biczowania, tylko do noszenia
- nikt w Opus Dei nie głodzi siebie ani innych. post i głodzenie to zupełnie różne sprawy. W Opus Dei spotkałem się zresztą z ostrzeżeniami, by z postami nie przesadzać (by nie zaszkodzić sobie na zdrowiu). codziennością są raczej drobne wyrzeczenia (jak wypicie gorzkiej herbaty czy zdjedzenie jednej kanapki mniej)

Opus Dei to przede wszystkim sposób na uświęcanie się przez wykonywanie swoich obowiązków stanowych oraz apostolstwo przez dobry przykład dla innych. Zawężanie Opus Dei do praktyk pokutnych (nota bene nie "średniowiecznych" tylko starożytnych), które zresztą są uznawane w całym Kościele, to bzdura i manipulacja :-)[/i]


Pt maja 19, 2006 19:33
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr sty 11, 2006 14:23
Posty: 3613
Post 
ToMu napisał(a):
Stanisławie, nie zgodzę się.
Uważam, że artykuł to za mało.
Polecałbym raczej jakąś książkę - przykładowe dwie podałem wyżej.

Nie bądź taki ! Zgódź się.
Przecież napisałem, że to tylko esencja.
Takie 'bryki' każdy przeczyta, a z książkami gorzej. To cegły do przestudiowania. Wypożyczyć trudno, a kupić niełatwiej. Nie w każdej księgarni jest, no i wydatek ...

A książki znam.

_________________
Obrazek
Gdy rozum śpi, budzą się po.twory.


Pt maja 19, 2006 20:38
Zobacz profil WWW
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr paź 13, 2004 4:57
Posty: 441
Post 
Cytuj:
Hm...te bzdury (....) zapewne uslyszała wczoraj w raporcie specjalnym Polsatu poswieconu Opus Dei.


Awa jakbys zgadła o jaką stację chodzi. Oczywiście to nie znaczy,że o tej wspólnocie wypowiadać się będę negatywnie, dlatego prosiłam o więcej informacji "na żywca" (czyt. z praktyki) a nie z książek.

_________________
Obrazek


Pt maja 19, 2006 21:22
Zobacz profil WWW
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt sie 05, 2005 12:10
Posty: 1239
Post 
Tomku T przepraszam za pomyłke personalna.
Odnosnie praktyk umartwiajacych i tp.ów rzecznik dal przykład-otwarcie listu po godzinie jako umartwianie ciekawosci.


Pt maja 19, 2006 21:41
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 40 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL