Nie znam tego rynku, więc trudno mi powiedzieć, czy to tanio czy to drogo. Nie ma żadnej informacji co oznacza tu słowo "nagranie": produkcję półtoragodzinną, czy pięciominutową? Na zdrowy rozum: tak jak istnieją kiepskiej jakości tanie narkotyki, na które w zasadzie każdy może sobie pozwolić, tak istnieje zapewne pedofilskie porno wyceniane tak jak wyżej, jeśli tylko istnieje wystarczająca grupa docelowa, która taki wydatek udźwignie, a większego już niekoniecznie. Istnieje też zapewne owo pilastrowe "kilkaset razy" droższe porno tego typu, kto wie czy nie kręcone po prostu na zamówienie... tylko co z tego wszystkiego wynika?

Wręcz przeciwnie, taka informacja jest podana. Tyle że nie wprost:




oraz



Jak by nie liczyć, płyt było więcej niż "nagrań", nawet wziąwszy pod uwagę, ze nie wszystkie posiadane "nagrania" wystawił ów zbrodzień na sprzedaż. Zważywszy, że na jedną płytę DVD, nawet nagraną w jakości HD, wejdzie ze 2 h "nagrania", widać, że te "nagrania" były długie, znacznie ponad 1h. I to w cenie 80 dolarów za takie "nagranie" W jakości HD



To jest interpretacja JedenPost, zresztą sprzeczna z samym tekstem, który wyraźnie stwierdza:



I nic nie wspomina, że "jak się później okazało", albo "dziewczynki w wieku ok 10 lat"

Nie. Od razu stwierdzono że mają dokładnie 9 i 11 lat, chociaż nie było wiadomo kim są. Co jest zresztą typowym zjawiskiem w przypadku polowań na pedofilów.

Polujący zawsze dokładnie wiedzą jaki jest wiek postaci uwiecznionych na zdjęciach, a nawet na ...rysunkach.

Niczego takiego oczywiście w tekście nie ma, o czym pilaster zresztą dobrze wie, ale rozumiem - dla Sprawy można wiele...

Panie pilaster, znów wnioskujesz pan jak typowy humanista. Zero logiki! Albo manipulujesz mając nadzieję, że rozmówcy nabiorą się na pańskie brednie.
Z powyższych informacji nie można absolutnie wnioskować o długości i jakości pojedynczego nagrania! Skoro handlarz miał około 150 filmów i kilkaset płyt (na sprzedaż), to oznacza, że jeden film kopiował na kilka płyt. Nadanrzasz pan? I chciał, zapewne, te filmy sprzedać w cenie 80 dolców za sztukę. Najtańszą i najłątwiejszą metodą przekazania takiego filmu kupującemu jest nagranie go na taniej płycie DVD. Taka płyta wprawdzie pomieści 2 godziny materiału wysokiej jakości, ale z samej tej możliwości nie wynika, że handlarz nie nagrywał na płyty krótkich scenek, za które kasował 80 dolców. To zresztą wydaje się bardziej prawdopodobne, biorąc pod uwagę cenę.

Pana argumentacja jest taka: skoro jakiś tam samolot mieści 100 pasażerów i robi 10 kursów tygodniowo, to znaczy że owym samolotem podróżuje znacznie ponad 500 ludzi tygodniowo. Absurd? Absurd! Ale właśnie tak pan rozumkujesz albo manipulujesz.

Owszem wynika. Bo przecież według waszych objawień nie udawał się w podróż biznesową w celu poszerzania rynków zbytu, tylko uciekał przed policją. W tej sytuacji raczej nie myślał o poszerzaniu rynku, tylko raczej starał się ratowac co się da Zresztą, jak w waszych wyobrażeniach pedofile w ogóle , był przecież upośledzonym umysłowo debilem.

Nawet jak ratował co się da, i załóżmy, upchał na 150 płyt wszystko co posiadał, to nie można z tego wyciągać wniosku o cenie minuty filmu porno z dziećmi!!!

W Koszalinie rozpoczął się pierwszy w Polsce proces, w którym diecezja odpowiada za przestępstwa duchownego. Chodzi o Zbigniewa R., b. proboszcza parafii pw. św. Wojciecha w Kołobrzegu. Ksiądz w latach 1999–2001 miał dopuścić się przestępstw o charakterze seksualnym wobec 12-letniego wówczas Marcina K. Ofiara pedofilii domaga się m.in. zadośćuczynienia w wys. 200 tys. zł. Oprócz diecezji i samego R. została pozwana także parafia.

Pełnomocnicy diecezji i parafii kwestionują zasadność powództwa w całości. Jak powiedział dziennikarzom mec. Krzysztof Wyrwa, "na gruncie obowiązującego prawa brak jest jakichkolwiek podstaw do przenoszenia na diecezję i parafię odpowiedzialności za czyn, którego dopuściła się inna osoba".

Natomiast pełnomocnik b. proboszcza Zbigniewa R. uznaje roszczenia Marcina K., ale jedynie do wysokości 2 tys. zł., gdyż tylko na takie zadośćuczynienie stać jego klienta, obywającego karę 2 lat więzienia za molestowanie Marcina K. i innego małoletniego.

http://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju, ... 39145.html

Kuria się wyłga, stwierdzi, że niczego nie widziała i niczego nie słyszała, a więc odpowiedzialna nie jest, a dobrodziej siedzący w pierdlu raczej kasy nie ma, więc trudno będzie o odszkodowanie. Ale ogłoszenie w mediach, w którym to ogłoszeniu przyzna się do tzw. czynów nieuporządkowanych (lubię tę kościelną nowomowę) i przeprosi to już będzie coś!

Na znacznie więcej. w końcu miało być "setki płyt", czyli co najmniej 200



Nie można, bo politbiuro tak uchwaliło? Cena "nagrania" miała podobno wynosić 80$. Natomiast długość takiego "nagrania" można własnie oszacować ze stosunku ilości płyt ("setki")/ilość "nagrań" (150). Nawet przy bardzo konserwatywnych oszacowaniach jedno "nagranie" musi trwać ponad godzinę.



Proces sie rozpoczyna, ale jajko już wie, jaki będzie wyrok.

Bo przecież na pewno wszystko odbywało się na dywaniku u biskupa, w obecności wszystkich pracowników i jeszcze było protokołowane!

Cóż to za problem, pilaster też nie tak dawno po pierwszych doniesieniach prasowych już wiedział, że żadnego molestowania nie było.

Skoro nie ma wyroku skazującego, to znaczy że nie było. Naprawdę tak trudno to zrozumieć?

Aha. Czyli jak jutro dźgnę pilastra scyzorykiem, to dźgnięcia nie będzie, póki nie będzie wyroku? Bo przypominam, że pilaster jednoznacznie zawyrokował jeszcze przed sprawą.

Cóż, przed wyrokiem skazującym oskarżonego traktuje się jak niewinnego - nie odwrotnie..

Aczkolwiek przypominam, że w tym wypadku mówimy o procesie cywilnym, a nie karnym.

Nie upoważnia to jednak do jednoczesnego traktowania oskarżającego jako fantasty.

Z punktu widzenia osoby postronnej, która całą sprawę zna z trzeciej ręki - nie będzie.