Wykładasz się pan po raz już nie wiem który. Skoro nie wiemy ile razy kto klika i jaka jest średnia liczby kliknięć, to trudno policzyć prawdopodobieństwo schowania materiału w filmie.
I druga sprawa, skoro twierdzisz pan, że kliknięcie w każdy kawałek filmu jest jednako prawdopodobny (poza samym początkiem), to z tego wynika iż jednakowo prawdopodobe jest wyklikanie pierwszego kwadransa co 3 minuty materiału, jak i całego filmu co 25 minut. To wierutna bzdura, gdyż klikanie w celu przejrzenia filmu nie ma charakteru całkowicie losowego!!!

Podobne gołosłowne deklaracje ze strony humanistycznych ignorantów już dawno przestały robic wrażenie na pilastrze.



Oczywiście. W drugim przybliżeniu niektóre fragmenty filmu będą bardziej narażone na kliknięcie niż inne. jednak ta różnica nie będzie miała duzego znaczenia. Osoba klikająca trzy razy będzie klikała w inne miejsca niż ta klikająca pięć razy. Klikajaca sześć razy w jeszcze inne. W dodatku nigdy klikacze nie klikną precyzyjnie tylko zawsze z pewnym rozrzutem. W efekcie końcowym rozkład prawdopodobieństwa kliknięcia będzie przypominał wielogarbną sinusoidę, jednak o niezbyt dużej amplitudzie. Tak czy siak wsadanie, poza samym początkiem, duzej ilości wypełniacza nie bedzie miało sensu

Widzę, że jednak pan pilaster zaczyna rozumieć! Rozkład prawdopodobieństwa, jak pisałem od początku, nie będzie jednorodny, tylko wyraźnie zdeterminowany techniką klikania. Osoby klikające będą raczej chciały równomiernie pokryć cały film, a więc będą klikać z pewnym odstępem. Przy 5 kliknięciach ten odstęp będzie wynosił około 25 minut, a więc można z dużym prawdopodobieństwem przypuszczać, że ukrycie kilku minut porno w 15. minucie będzie znacznie bardziej skuteczne niż sugeruje to pan pilaster.

A przy 10 kliknięciach? A przy 8? Przy 4?



Nie będzie bardziej skuteczne, bo odstępstwa od rozkładu stałego są niewielkie.

Zresztą przecież wg jajka każdy przypadkowy oglądacz będzie szukał w materiałach dziecięcej pornografii. Zatem będzie szukał tak długo, aż znajdzie.

Sam żeś pan wymyślił 5 kliknięć i snuł na ich podstawie jakieś obliczenia, które mają się nijak do rzeczywistości (kolejne kliknięcia wyraźnie zależą od poprzednich). Zresztą teraz idziesz pan w zaparte w drugą stronę. Znalezienie zdjęć porno wśród zdjęć na pendrivie miało być niemożliwe, a teraz okazuje się, że wykrycie kilku minut porno w dwugodzinnym filmie jest banałem!!! Jestem ciekaw zdania pozostałych forumowiczów, co jest łatwiejsze....

Był pendrive, a teraz mamy telefon z fotkami nagiego chłopca. Dobrodziej zgubił komórkę, ale znalazca zapewne wiedział, że jest to telefon księdza pedofila, więc od razu znalazł na nim podejrzane zdjęcia, co jak wiadomo, normalnie jest niemożliwe, chyba że wie czego i gdzie się szuka.


Jak poinformował Zbigniew Czerwiński, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Olsztynie, 30-latek usłyszał zarzut posiadania treści pornograficznych z udziałem małoletnich poniżej 15. roku życia. Podejrzany nie przyznaje się do winy. Tłumaczy, że są to zdjęcia rodzinne. Mężczyźnie grozi kara do 5 lat więzienia.
http://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju, ... 36714.html

Hmm, macie w swoich komórkach zdjęcia swoich nagich krewnych???

I znowu ciekawy przypadek - ustalał, do kogo telefon należy, zamiast po prostu zanieść na Policję? I dlaczego ustalał to, przeglądając zdjęcia?

To chyba normalne akurat. Dwa razy mi się zdarzyło znaleźć telefony i oba oddałem dzwoniąc pod zapisane w nich numery. Po co do tego Policja? Acz istotnie, przeglądanie zdjęć raczej nie miało nic wspólnego z ustalaniem, raczej niezdrowa ciekawość.

Zwłaszcza, że przy takim prawie, jakie mamy, ja bym się osobiście obawiał przeglądać jakikolwiek znaleziony gdzieś nośnik danych - nawet jeśli to nie moje, to osobiście nie mam ochoty chodzić do prokuratury na przesłuchania albo tłumaczyć się przed sądem, oczekując na łaskawe umorzenie lub uniewinnienie Jednak najwyraźniej ludzie robią to nad wyraz chętnie

A znasz jakis przypadek, gdy ktoś został postawiony w stan oskarżenia w związku z zawartoscią znalezionego (i zwróconego) nośnika, czy tak się martwisz na zapas?

Martwię się na zapas. Zresztą nie chodzi nawet o stan oskarżenia - skoro przestępstwem jest już samo posiadanie takich zdjęć bądź uzyskanie do nich dostępu, to choćby tylko samo przesłuchanko w prokuraturze każdy ich (z początku przecież domniemany) znalazca powinien mieć gwarantowane. W końcu nie można z góry założyć, że sam ich nie wgrał A to już nie jest nic przyjemnego

No chyba raczej to właśnie jest z góry zakładane, tzn. zakłada się, że wgrał właściciel i on zostaje oskarżony, a dwóch wykluczających się oskarżeń raczej nie można sklecić.

Posiadanie a własność to dwie różne rzeczy. W momencie, gdy znalazca telefonu ze zdjęciami zgłasza się na Policję, to on je posiada

Ale przecież znalazca telefonu księdza-pedofila-fotografa posiada zakazane zdjęcia niezależnie czy je przejrzy czy nie, więc tak czy siak, zdaniem Johnnego, czeka go przesłuchanko?

Bynajmniej, posiada ten, kto włada w sensie prawnym.



Wniosek: od znalezionego nośnika/telefonu/torebki/portfela - uciekać jak najdalej...