Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Cz lis 27, 2025 7:50



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 397 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 14, 15, 16, 17, 18, 19, 20 ... 27  Następna strona
 Miejsce krzyża w życiu publicznym 
Autor Wiadomość
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn lut 23, 2009 22:34
Posty: 10131
Lokalizacja: Pierdzisłąwice
Post Re: Miejsce krzyża w życiu publicznym
Obserwujesz sąsiadów??? Każdego widujesz ze święconką? Jak to robisz? Przecież chyba wszyscy nie spotykacie się o jednej godzinie? Siedzisz w oknie cały dzień czy jak?

Przepraszam za te pytania, ale jestem w lekkim szoku. Alus jest niesamowicie dobrze poinformowana. Ciekawe co jeszcze wie o swoich 54 sąsiadach??


Mam wrażenie, że to wszystko, tak jak i poprzednie dane, są z palca wyssane.

_________________
Z zarozumialcami i debilami nie rozmawiam...
no chyba że zrobię edukacyjny wyjątek


Śr sty 09, 2013 21:25
Zobacz profil
Post Re: Miejsce krzyża w życiu publicznym
Jajko napisał(a):
Obserwujesz sąsiadów??? Każdego widujesz ze święconką? Jak to robisz? Przecież chyba wszyscy nie spotykacie się o jednej godzinie? Siedzisz w oknie cały dzień czy jak?

Przepraszam za te pytania, ale jestem w lekkim szoku. Alus jest niesamowicie dobrze poinformowana. Ciekawe co jeszcze wie o swoich 54 sąsiadach??


Mam wrażenie, że to wszystko, tak jak i poprzednie dane, są z palca wyssane.


Nie chadzam po sąsiadach, więc niewiele wiem o ich życiu - bliski kontakt utrzymuję z 3 sąsiadami.
Przez 30 lat spotykam ludzi w klatce, na alejce, w sklepie, autobusie, kościele, w szkole na wywiadówkach, przychodni.
Mieszkam na pierwszym piętrze, w kuchni blat kuchenny mam pod oknem, więc gdy siekam, kroję, obieram, ucieram - jednym słowem przygotowuję menu, siłą rzeczy przed oczami mam osiedlową alejkę, którą paradują sąsiedzi z koszyczkami do kościoła odległego od bloku 120-150 m.


Śr sty 09, 2013 23:01
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So gru 29, 2012 23:16
Posty: 876
Post Re: Miejsce krzyża w życiu publicznym
Alus->
Cytuj:
Mieszkam na pierwszym piętrze, w kuchni blat kuchenny mam pod oknem, więc gdy siekam, kroję, obieram, ucieram - jednym słowem przygotowuję menu, siłą rzeczy przed oczami mam osiedlową alejkę, którą paradują sąsiedzi z koszyczkami do kościoła odległego od bloku 120-150 m.

No, no... i wszystkich 54 udało się Pani przy tym policzyć. Jestem pełna podziwu :brawo:
Mam podobną sąsiadkę. Też zawsze akurat robi coś przy oknie i wszystko wie o wszystkich z ulicy. Kto kiedy przechodził, gdzie zmierzał, w co był ubrany, z czym w ręku... Chyba wszystkie lokalne społeczności, bloki czy ulice, mają takie swoje wszystkowidzące sąsiadki :lol:

_________________
'I jak tu nie być optymistą. Moi wrogowie okazali się takimi świniami, jak przewidywałem.'
Stanisław Jerzy Lec


...to be who I am


Śr sty 09, 2013 23:13
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn lut 23, 2009 22:34
Posty: 10131
Lokalizacja: Pierdzisłąwice
Post Re: Miejsce krzyża w życiu publicznym
Ja też taką mam :D Znaczy się ludzie mówią, że nic nie ujdzie jej uwadze :)

A sam z widzenia znam kilkanaście osób z mojego bloku, a mieszka w nim ze 100 rodzin.

_________________
Z zarozumialcami i debilami nie rozmawiam...
no chyba że zrobię edukacyjny wyjątek


Śr sty 09, 2013 23:21
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So gru 29, 2012 23:16
Posty: 876
Post Re: Miejsce krzyża w życiu publicznym
Jajko->
Cytuj:
Ja też taką mam :D Znaczy się ludzie mówią, że nic nie ujdzie jej uwadze :)

A moja to jeszcze plotkuje :D

Cytuj:
A sam z widzenia znam kilkanaście osób z mojego bloku, a mieszka w nim ze 100 rodzin.

Ja też nigdy nie znałam swoich wszystkich sąsiadów. Nawet z widzenia. Część oczywiście tak, ale nie wszystkich...

_________________
'I jak tu nie być optymistą. Moi wrogowie okazali się takimi świniami, jak przewidywałem.'
Stanisław Jerzy Lec


...to be who I am


Śr sty 09, 2013 23:25
Zobacz profil
Post Re: Miejsce krzyża w życiu publicznym
Ależ Panna_Funia nieprzyjemna i niegrzeczna. Sama Pani lubi obgadywać swoje chrześcijańskie otoczenie, ale jak to robią inni to już się trzeba czepiać.
Alus ma takie samo prawo jak Ty do opisywania rzeczywistości wokół.

Alus pisała, że w jej bloku mieszkają 54 osoby definiowane jako sąsiedzi. Sorry, ale ja na uczelni miałam około 80 osób i jakoś wszystkie kojarzyłam, a większość znałam. Może po prostu niektórzy nie są towarzyscy, znaczy się introwertycy. Ale to nie powód, żeby się dziwić, że ktoś utrzymuje kontakty z otoczeniem.
Są bloki, gdzie nikt się nie zna i nie zamierzają się poznać, a są i takie, gdzie wszyscy się znają. Kwestia charakteru mieszkańców bloku. Warto czasem wyjrzeć z swoich czterech ścian dalej niż własny czubek nosa i dostrzec, że prócz własnej rzeczywistości, istnieją również inne różnorodne.
54 mieszkańców to akurat nie jest moloch, tylko mała wspólnota. 100 już molochem średnim jest. Jednak nie trzeba studiów skończyć, aby wiedzieć, że im mniejszy blok tym bardziej sprzyja nawiązywaniu kontaktów między jego mieszkańców.
Analogicznie jest z strukturami wieś-miasteczko-miasto(średnie, duże). Im mniejsze, tym sieć kontaktów gęstsza. I nie chodzi tu facebooka, ale face to face.

Więc Panno_Funiu doceń, że ktoś przedstawia Ci nieznaną rzeczywistość ;)


Śr sty 09, 2013 23:26
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So gru 29, 2012 23:16
Posty: 876
Post Re: Miejsce krzyża w życiu publicznym
Val->
Cytuj:
Ależ Panna_Funia nieprzyjemna i niegrzeczna.

Ależ Panią boli moje niedawne podsumowanie Pani osoby.

Cytuj:
Alus ma takie samo prawo jak Ty do opisywania rzeczywistości wokół.

A Panna Funia ma prawo się do tego odnieść. Chyba nie ma Pani problemu z czymś, co sama Pani nader chętnie praktykuje?

Cytuj:
Więc Panno_Funiu doceń, że ktoś przedstawia Ci nieznaną rzeczywistość ;)

Doceniam, doceniam :) I staram się doceniać w podobnym tonie jak i Pani Alus doceniała moje wypowiedzi jeszcze parę dni temu w niektórych tematach ;-)

Życzę Pani dobrej nocy.

_________________
'I jak tu nie być optymistą. Moi wrogowie okazali się takimi świniami, jak przewidywałem.'
Stanisław Jerzy Lec


...to be who I am


Śr sty 09, 2013 23:44
Zobacz profil
Post Re: Miejsce krzyża w życiu publicznym
Raczej mnie to bawi, głównie to "niegrzeczna". Gdyż ostatni raz słyszałam takie określenie, gdy byłam nastolatką. Poza tym: no skoro lubisz używać takie określenia, to wychodząc z założenia, że skoro sama coś stosujesz, to jest to na zasadzie miecza obosiecznego.
Cóż uradzić, że nadajemy na innych falach. Choć to dobrze :)

Panna_Funia napisał(a):
Chyba nie ma Pani problemu z czymś, co sama Pani nader chętnie praktykuje?

Mam taką manierę, że lubię testować ludzi. Więc sprawdzam jak to z moralnością Kalego jest i machina wylosowała Ciebie :roll: .

Panna_Funia napisał(a):
I staram się doceniać w podobnym tonie jak i Pani Alus doceniała moje wypowiedzi jeszcze parę dni temu w niektórych tematach ;-)

A to już jest najciekawsza część wypowiedzi. Uprzedzam, że nie zamierzam pokazywać w jaki sposób masz pisać posty ;) .
Taki stosunek wynika z:
1. Filozofii satanizmu
2. Nie ma nic wspólnego z pkt.1, ale jest to zasada: Jak Ty mnie, tak ja tobie?


Śr sty 09, 2013 23:57
Post Re: Miejsce krzyża w życiu publicznym
Jajko napisał(a):
Ja też taką mam :D Znaczy się ludzie mówią, że nic nie ujdzie jej uwadze :)

A sam z widzenia znam kilkanaście osób z mojego bloku, a mieszka w nim ze 100 rodzin.

Umiesz czytać ze zrozumieniem?
Wyraźnie napisałam, że bliski kontakt utrzymuję z 3 sąsiadami.
Skąd znam pozostałych też wyłuszczyłam precyzyjnie.
Nie moja wina, że mężczyźni mają zdecydowanie mniejszy udział w życiu rodziny, a tym samym znacznie mniejsze możliwości kontaktów z sąsiadami.
Mój mąż jeśli zna choćby z widzenia 10-15 sąsiadów to góra. Choć on akurat aktywnie udziela się w Radzie Nadzorczej spółdzielni.
Spytaj żony, jeśli nie wiesz, w jakich okolicznościach najszybciej poznaje się sąsiadów.


Cz sty 10, 2013 9:07
Post Re: Miejsce krzyża w życiu publicznym
Val napisał(a):
Ależ Panna_Funia nieprzyjemna i niegrzeczna. Sama Pani lubi obgadywać swoje chrześcijańskie otoczenie, ale jak to robią inni to już się trzeba czepiać.
Alus ma takie samo prawo jak Ty do opisywania rzeczywistości wokół.

Alus pisała, że w jej bloku mieszkają 54 osoby definiowane jako sąsiedzi. Sorry, ale ja na uczelni miałam około 80 osób i jakoś wszystkie kojarzyłam, a większość znałam. Może po prostu niektórzy nie są towarzyscy, znaczy się introwertycy. Ale to nie powód, żeby się dziwić, że ktoś utrzymuje kontakty z otoczeniem.
Są bloki, gdzie nikt się nie zna i nie zamierzają się poznać, a są i takie, gdzie wszyscy się znają. Kwestia charakteru mieszkańców bloku. Warto czasem wyjrzeć z swoich czterech ścian dalej niż własny czubek nosa i dostrzec, że prócz własnej rzeczywistości, istnieją również inne różnorodne.
54 mieszkańców to akurat nie jest moloch, tylko mała wspólnota. 100 już molochem średnim jest. Jednak nie trzeba studiów skończyć, aby wiedzieć, że im mniejszy blok tym bardziej sprzyja nawiązywaniu kontaktów między jego mieszkańców.
Analogicznie jest z strukturami wieś-miasteczko-miasto(średnie, duże). Im mniejsze, tym sieć kontaktów gęstsza. I nie chodzi tu facebooka, ale face to face.

Więc Panno_Funiu doceń, że ktoś przedstawia Ci nieznaną rzeczywistość ;)

Dokładnie.
Dodam jeszcze, że mieszkańcy naszego bloku chętnie pracują na rzecz wspólnoty (domofon, kwestie remontów, zabezpieczenia piwnic) i w razie potrzeby potrafią nieść sobie wzajem pomoc - opieka nad dzieckiem, pomoc w chorobie - robienie zakupów, zamawianie intencji mszalnych o zdrowie, udział w pogrzebach, pomoc w drobnych naprawach samochodów.
Sprawą zamontowania domofonu i jego napraw zajmowałam się osobiście, więc odwiedzałam kolejno wszystkie mieszkania.


Cz sty 10, 2013 9:17
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt mar 17, 2009 18:36
Posty: 2041
Post Re: Miejsce krzyża w życiu publicznym
ja wam nie licze procentów (hehe bo pewnie by wyszło więcej niż 90!) ale pracowałam na kardiologii 8 lat. I przez te 8 lat tylko DWA razy pamietam sytuację że pacjent lub najbliższa rodzina (mówię o osobach w cięzkim stanie) nie życzyli sobie posługi księdza. Dwa razy. Oddział miał 65 łóżek. Prawie cały czas pełnych. Z tego pewnie z 30% to były cięzkie stany. To są przez osiem lat tysiące ludzi. I dwa razy. Za to wręcz dziesiątki sytuacji gdzie przy nagłym stanie ze łzami w oczach prośba o telefon do księdza, o drugiej w nocy, o czwartej w nocy. I przyjeżdżał, wezwany na komórkę kapelan, i zawsze z uśmiechem mówił "dziekuję za wezwanie".
Jestem chrześcijanką. I gdyby coś mi się stało w kraju gdzie dominuje inne wyznanie chrześcijańskie, nie katolickie, dziękowałabym Bogu gdyby pomodlił się za mnie pastor czy duchowny prawosławny. To są nasi bracia w wierze, jakby ktoś zapomniał. Wreszcie dziękowałabym BOgu gdyby modlił się za mnie rabin czy nawet duchowny muzułmański. Oni modlą się do Boga, a Bóg jest jeden. I Bóg słyszy ich modlitwę.
Bo to o czym dyskutujecie to jest teoria, a to co ja widziałam przez te lata na codzień to było prawdziwe umieranie, prawdziwe stawanie w obliczu śmierci. Ja byłam czasem przy 2 czy 3 śmierciach na jednym dyżurze.

_________________
Ania


Cz sty 10, 2013 9:40
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn lut 23, 2009 22:34
Posty: 10131
Lokalizacja: Pierdzisłąwice
Post Re: Miejsce krzyża w życiu publicznym
Moje dziecko było w szpitalu w ciężkim stanie, pod respiratorem. Bez chrztu. Lekarze zapytali czy życzymy księdza. Obecni z nami dziadkowie oczywiście chcieli. My, rodzice, odmówiliśmy. Lekarze nie skomentowali, powiedzieli tylko, że liczy się zdanie rodziców i skoro jest takie a nie inne, to nie wpuszczą kapłana do dziecka, mimo próśb dziadków.

_________________
Z zarozumialcami i debilami nie rozmawiam...
no chyba że zrobię edukacyjny wyjątek


Cz sty 10, 2013 10:29
Zobacz profil
Post Re: Miejsce krzyża w życiu publicznym
Jajko napisał(a):
Moje dziecko było w szpitalu w ciężkim stanie, pod respiratorem. Bez chrztu. Lekarze zapytali czy życzymy księdza. Obecni z nami dziadkowie oczywiście chcieli. My, rodzice, odmówiliśmy. Lekarze nie skomentowali, powiedzieli tylko, że liczy się zdanie rodziców i skoro jest takie a nie inne, to nie wpuszczą kapłana do dziecka, mimo próśb dziadków.

Lekarze zapytali - ksiądz wchodząc do sali chorych też pyta, a obrażone Panna Funia i tradje żądają aby ksiądz i lekarze bez pytania znali wolę chorego i rodziny.


Cz sty 10, 2013 10:37
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt mar 17, 2009 18:36
Posty: 2041
Post Re: Miejsce krzyża w życiu publicznym
no i słusznie jajko, w przypadku dziecka liczy się zdanie rodziców. I tak się postępuje, zawsze pyta się najbliższych jeżeli sam pacjent nie jest w stanie powiedzieć. Mam nadzieje że Twoje dziecko wyzdrowiało, współczuję ciezkich chwil :(

_________________
Ania


Cz sty 10, 2013 10:47
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So gru 29, 2012 23:16
Posty: 876
Post Re: Miejsce krzyża w życiu publicznym
kropeczka_ns->
Cytuj:
ja wam nie licze procentów (hehe bo pewnie by wyszło więcej niż 90!) ale pracowałam na kardiologii 8 lat. I przez te 8 lat tylko DWA razy pamietam sytuację że pacjent lub najbliższa rodzina (mówię o osobach w cięzkim stanie) nie życzyli sobie posługi księdza. Dwa razy. Oddział miał 65 łóżek. Prawie cały czas pełnych. Z tego pewnie z 30% to były cięzkie stany. To są przez osiem lat tysiące ludzi. I dwa razy. Za to wręcz dziesiątki sytuacji gdzie przy nagłym stanie ze łzami w oczach prośba o telefon do księdza, o drugiej w nocy, o czwartej w nocy. I przyjeżdżał, wezwany na komórkę kapelan, i zawsze z uśmiechem mówił "dziekuję za wezwanie".
Jestem chrześcijanką. I gdyby coś mi się stało w kraju gdzie dominuje inne wyznanie chrześcijańskie, nie katolickie, dziękowałabym Bogu gdyby pomodlił się za mnie pastor czy duchowny prawosławny. To są nasi bracia w wierze, jakby ktoś zapomniał. Wreszcie dziękowałabym BOgu gdyby modlił się za mnie rabin czy nawet duchowny muzułmański. Oni modlą się do Boga, a Bóg jest jeden. I Bóg słyszy ich modlitwę.
Bo to o czym dyskutujecie to jest teoria, a to co ja widziałam przez te lata na codzień to było prawdziwe umieranie, prawdziwe stawanie w obliczu śmierci. Ja byłam czasem przy 2 czy 3 śmierciach na jednym dyżurze.

Rozumiem, że chciała się Pani podzielić własnymi doświadczeniami, jednak dla mnie te historie są bez znaczenia. Ja sobie obecności duchownych nie życzę, a od personelu szpitala i od innych ludzi wymagam respektowania moich praw. To wszystko.

_________________
'I jak tu nie być optymistą. Moi wrogowie okazali się takimi świniami, jak przewidywałem.'
Stanisław Jerzy Lec


...to be who I am


Cz sty 10, 2013 11:03
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 397 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 14, 15, 16, 17, 18, 19, 20 ... 27  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL