...no cóż, taka już mam nieprzyjemna naturę na karierze na forum mi nie zależy,
wiec nie będę się nikomu przymilać, chyba ze mi zaimponuje.

(a z Iwony się nie śmiałam, tylko z tego co jej ludzie nagadali)

Dzięki Bogu żyjemy w czsach, kiedy Kościoła nikt już nie musi się bać.
Nasi przodkowie mieli mniej szczęścia.

Twoje pytanie powinno zatem brzmieć inaczej.
Dzisiaj to raczej Kościół jako instytucja się często boi, bo ludzie już nie muszą.

prawdziwy Kościół niczego się nie boi, bo byłoby to bez sensu.
bać mógłby się jedynie tego, ze Bóg go opuści, ale to mu raczej nie grozi.

Mówisz, że Kościół się niczego nie boi?
(Myślę, że cały czas masz na myśli Kościół Katolicki.)

Miałeś rację, gdy zasugerowałeś w pierwszym poście tego tematu, że strach rodzi agresję.
To stwierdzenie jest aktualne zawsze i wszędzie.

Pomyśl więc o historii, czy nawet o dniu dzisiejszym Kościoła.
Jak często Jego działania były i są pełne agresji?
Jak na przykład Kościół starał się rozprawiać z rozmaitymi herezjami?
Ile krwi wsiąknęło w tą naszą piękną ziemię, tylko dlatego, że Kościół się czegoś bał?

Zaprawdę, Kościół nie bał się i nie boi niczego i nikogo na tym świecie.
Czemu wię tyle agresji?

znowu o herezjach setki lat temu...
nie chce komentować wszystkich zachowań Kościoła na przestrzeni wieków.
ja jestem wierna współczesnemu Kościołowi bo tylko taki, tak naprawdę mam okazje znać.
o tym Kościele pisze, ze się nie boi, bo czego może się bać?
ze go wykończą? to tez jest w pewnym sensie wpisane w dzieło zbawienia (jeśli jest!)
Jezus tez bal się śmierci krzyżowej, pocił się krwią w ogrodzie oliwnym ze strachu,
jednak wiemy dobrze, ze tak naprawdę niczego, ani nikogo się nie bal.
tak samo jest z Kościołem Katolickim.

Naprawdę go znasz? A może znasz tylko maleńki, lokalny wycinek? Czy nie jest to bliższe prawdy?

Nadto - posiadłości zagrabione przez Kościół w owych wiekach, których nie chcesz komentować, są do dziś podstawą jego potęgi. Wiesz może np. kiedy Watykan zamierza zwrócić Indianom posiadane przez siebie ziemie zagrabione na mocy bulli Inter caetera i innych?

sorry, nie znam Papieża osobiscie, wiec nie dam rady go zapytać o tych Indian
jednak co do Kościoła, to akurat mam okazje znać trochę więcej niż jego "lokalny wycinek".
po prostu potrafię jakoś oddzielić ziarno od plew we własnej głowie i może dlatego
argumenty ludzi, którzy atakują Kościół nie przemawiają do mnie wcale a wcale.
to co jest najważniejsze w Kościele, nadal w nim jest i właściwie tylko to się dla mnie liczy.

Widzisz, to jest właśnie niezły przykład tego, co mnie w Twoim Kościele tak często przeraża...

W ostatecznym rozrachunku to, co jest rzeczywiste wyłącznie dla członków KK jest ważne, natomiast to, co jest rzeczywistością obiektywną, faktyczne działania i ich skutki, wpływ KK na życia milionów ludzi, jest sprawą, której nie warto poświęcać uwagi. Z każdej dwuznaczności moralnej czy wprost zbrodni KK wychodzi czysty, bo on przecież pobłądzić nie może, tylko co najwyżej ludzie... którzy - obiektywnie - przecież go tworzą i nim kierują.

nie wiem o jakich znowu zbrodniach Kościoła piszesz.
ja pisałam o tym co najważniejsze dla mnie w Kościele, mając na myśli Eucharystie,
a co za tym idzie, jego pośredniczeniu w zbawieniu duszy.

Miliony Indian, rozdysponowanych przez Waszego papieża pomiędzy władców najpotężniejszych ówcześnie katolickich krajów, z pewnością radują się tymi "najważniejszymi rzeczami"... Ich dusze z pewnością dziękują dziś Panu, że mogli oddać swe ziemie katolikom, by potem słodką niewolniczą pracą budować na nich kościoły.

/gwoli ścisłości, by uprzedzić zarzut: miliony "oddały" ziemie, pracowały zapewne tysiące/

Te zachowania były autentyczne i "szczere".Dzisiejsze czasy nie są dla tej Instytucji sprzyjające

Budowanie tamtych Kościołów, nawet pod przymusem, będzie na pewno policzone na korzyść ich zbawienia,
na które może nie mieliby w ogóle szansy, budując ołtarze demonom.
Wiem, ze to brzmi brutalnie, ale moim zdaniem to prawda.
Ciesze się jednak, ze dzisiaj Kościół nie ucieka się już do takich rozwiązań.

A moim zdaniem to głupota, przerażająca w dodatku. Swoją drogą - bardzo pomogłaś mi sprecyzować, dzięki praktycznej demonstracji, dlaczego KK można się bać, a na pewno należy patrzeć mu na ręce. Twoje ostatnie posty w moich oczach porażają bezmyślnością i zadufaniem. Trudno nie obawiać się globalnej organizacji, która pod pretekstem miłosierdzia relatywizuje moralność, stawiając ponad nią swój wyimaginowany depozyt wiary.

Jeden Post,
każdy stawia najwyżej to w co wierzy, to normalne.

poza tym zauważ, ze twój styl zwracania się do mnie, jest o wiele bardziej agresywny
niż to co zawarłam w moich postach.
czy to cie nie zastanawia?

strach wyziera z tego co napisałeś, agresywny strach.
to nie dobrze, bo strach nie powinien być motorem zachowań,
czy baza naszego rozumowania.

tak sobie jeszcze myślę, o tym strachu przed Kościołem...
czy to nie jest tak, ze ludzie po prostu boja się krzyża?