Lubisz udzielać pouczeń? Biskupi zachęcają nas do miłosierdzia wobec potrzebujących.

Jestem za. Wynik referendum łatwy do przewidzenia i w sumie to nie ma w tym nic dziwnego. Polacy chcą tym razem być mądrzy przed szkodą, ale nasi rządzący maja inne zdanie.

Ale nikt dotąd mi nie odpowiedział na proste pytanie. Czy u nas nie ma komu pomóc? Czy nie rozumiesz że dając obcym, nie dasz już swoim? Tak, jesteśmy zabiedzeni zarówno pod względem materialnym i jak i intelektualnym. Ciągle borykamy się z problemami z przeszłości. Ale nikt nie napisał "nie pomagajmy potrzebującym". Wielu za to zwraca uwagę na to że wpierw trzeba uporządkować własne podwórko. Coś w tym złego lub nienormalnego? Do chwili gdy liczba rodzin żyjących poniżej minimum socjalnego nie osiągnie 0,001 % myślę że zajmowanie się innymi, z daleka jest dziwaczne i miłosierdziem na siłę.

NIGDY taki warunek nie zaistnieje. Choćby nagle był ogromny wzrost gospodarczy i Pilska stałaby się najbogatszym krajem Europy, to ZAWSZE będzie duzo ludzi żyjących poniżej minimum socjalnego. Minimum socjalne to będzie wtedy własny dom, własny telewizor, komputer, ps4 czy xbox. Patrz na warunki więzienne dla Breivika.
W Polsce nie ma większego poczucia biedy, czy zagrożenia biedą niż w innych krajach UE. W Polsce jest najniższe od 10 lat poczucie zagrożenia bieda i ciągle spada, jest największe od lat poczucie bezpieczeństwa i ciągle rośnie, a uchodźcy mają tylko perspektywę dzisiejszego i może jutrzejszego dnia. Zamiast pytać kto jest naszym bliźnim, to po prostu pomóżmy zamiast oglądać się na innych. To aż tak trudno?

Tak dla zachowania proporcji.
Koszt budowy 1km autostrady to 10mln euro.
Ile (dziesiąt) tysięcy rodzin może zyskać jakąkolwiek perspektywę gdy oddamy te kilka (sic!) km autostrady rok później? Przy czym połowa, to ... dzieci.

Którzy to są obcy a którzy swoi dla chrześcijanina? Ciekaw jestem.



To, że ludzie TAM mają większe problemy. Takie, które nie mogą czekać.

Jest ogromna różnica gdy mówimy o obecnym minimum o którym ja pisałem, a tym co prognozuje. Oby się sprawdziło, tylko że wtedy w naturalny sposób ja sam nie będę miał nic przeciw pomocy i milionie emigrantów. Więc nie wiem co chciałeś tym udowodnić. Wyszło masło maślane. Odpowiedzi zatem nadal brak.


Czy aby na pewno wystarczy powiedzieć człowiekowi który naprawde jest na granicy że tak naprawdę powinien czuć się bezpiecznie i wszystko gra?


Właśnie nie wiem co jest trudnego w przeznaczeniu środków wpierw na ludzi którzy są pod naszymi oknami, a potem z innego kontynentu. Czy ja nie proponuje pomocy? Czy ja mówię żebyśmy nie pomagali Syryjczykom i wszystko w temacie?

Którzy to są obcy a którzy swoi dla chrześcijanina? Ciekaw jestem.
A jednak, nikt nie ma wątpliwości że jak robimy zbiórki i pomagamy to przeważnie i przede wszystkim Polakom obok. Obcym, tzn nie Polakom, lub ludziom z daleka raczej doraźnie. Co jest logiczne, bo jaki sens ma marnowanie energii, zasobów i pieniędzy żeby na siłę pokazać się z dobrej strony i pomagać ludziom po drugiej stronie świata. Połowa pomocy zmarnuje się na koszty dostarczenia, obsługi itp. Zawsze są nasi i tamci. Co nie znaczy to co sugerujesz, ale coś zupełnie innego. Są oczywiście wyjątki, np wysyłanie specjalistycznych ekip ratunkowych, gdzie liczy się gotowość do profesjonalnej pomocy, a czasu nie ma żeby na miejscu szkolić specjalistów. Ale rzeczy jak żywność, przybory szkolne itp... to naprawdę można załatwiać regionalnie. Chyba że faktycznie totalnie nikt w okolicy pomóc nie chce lub nie może. Pytanie właściwie czemu to Europa ma przyjmować imigrantów? Jest może gdzieś granica? Czy cały świat możemy obsługiwać.

Na koniec powtórzę się. Przykre że nie ma tu możliwości posiadania innego równoprawnego zdania. Że nikogo nie przekonam to trudno, ale moje argumenty są równie silne jak wasze. Od początku chodzi o wybór komu damy, a komu nie. Tylko ktoś subiektywnie zdecydował że dać trzeba tym z daleka, a nie tym na miejscu.

W wielu miejscach na świecie dokładnie tak jest.



Może tak być, ale to kwestia organizacji i świadomości tego ,co się robi. Z drugiej strony natomiast jest tak, jak mówi Hołownia: TAM można komuś uratować życie wydatkując kwotę, która TU byłaby wręcz śmieszna i nikomu by nie zrobiła w sensie pomocy większej różnicy.




Subiektywnie? Czyżby skala problemów, zagrożeń o których mowa była kwestią subiektywną?

Czy doprawdy chodzi tylko o pieniądze?
A ludzka solidarność?
Pomyślcie, jak byście się czuli będąc na ich miejsu. Gdzie nikt was nie chce, gdzie nikt nie che wam pomóc?
Trzeba się wykazać choć odrobiną empatii i zwyczajnej ludzkiej przyzwoitości.
Jak spojrzycie w twarz własnym dzieciom?!
Czego je nauczycie?
Że słabszych się zostawia samym sobie?

No przeciez dla wszystkich i tak nie starczy, to po co polski katolik ma te dwa chleby i piec ryb zza pazuchy wyciagac?

Oczywiscie nigdy nie bedziemy subiektywnie na tyle bogaci, zeby powiedziec, ze w Polsce biedy nie ma. Jednoczesnie bieda w Polsce to luksus w Syrii, Afryce czy Bangladeszu, skad “biedni“ Polacy kupuja ciuchy produkowane w warunkach przy ktorych w Polsce nikt by nawet nie zaczal pracowac.

Jestem solidarny. Straszne jest to jak mocno podchwycono ten pomysł o imigrantach, że nic innego zdaje się nie docierać. A zatem jestem solidarny, ale z Polakami tu i teraz mieszkającymi. Nikt jeszcze nie odpowiedział co z nimi? Czy chodzi tylko o pieniądze? Są granice które wskazują że tak. Bo solidarność to gotowość, a nie sam środek pomocy. Nie masz pieniędzy to po prostu nie pomożesz i nie ma się co oszukiwać i kryć za ideami. Słowa to jedno, ale kto nie da kasy ten może jedynie dyskutować.


Choć wyrażnie piszę, to jednak nikt nie chce zrozumieć. Nie pisze o takiej "biedzie", ale o biedzie. Trochę to niepoważne podejście sugerować mi że odrzucam pomysł pomocy dla ludzi z Syrii, ale chce wpierw ją przeznaczyć na plazmę, dla tych co mają tylko zwykła telewizor starego typu. To sugeruje u was jednak pewną zatwardziałość. A zatem raz jeszcze, pisze o biedzie, o ludziach poniżej granicy ubóstwa itp. O tych co naprawdę nie mają za co żyć. Nie o ludziach którzy po prostu chcieli by mieć więcej, lepsze wakacje, szybszy samochód, klocki lego co tydzień za minimum 100 zł itp.

Ale przeciez ci ludzie zyja. Bez bomb i najczesciej z dachem nad glowa.

WIST, ja rozumiem, ze w Polsce sa biedni. W Niemczech tez. Choc pewnie nie uwierzysz.

Czlowieczenstwo (ze tak powiem gornolotnie) poznaje sie po tym, czy potrafisz podzielic sie (wcale nie ostatnim) kawalkiem chleba, czy powiesz do umierajacego z glodu na twoim progu i tonacego na Morzu Srodziemnym; nie zapraszalem ciebie, jak sie dorobie to ci wysle te pare groszy do Afryki.

Niemcy i inne kraje tez nie maja ani srodkow na miliony uchodzcow, ani tam wojen nie zaczynali (bardziej niz my), ani ich instytucje nie sa przygotowane na taki szturm. Tyle, ze te instytucja wspolpracuja ze soba, potrafia reagowac elastycznie i dostosowywac przepisy do zmiennych warunkow. Polacy za to siedza i zalamuja rece, ze nic nie maja, sami sa w potrzebie i w ogole NIECH KTOS COS ZROBI ZEBY BYL SWIETY SPOKOJ I NA WAKACJE W TUNEZJI MOZNA BYLO POJECHAC!

Przepraszam, ale mnie ponosi.

Gdyby to jeszcze niewierzacy pisal.

Jak wygladalo to za czasow pierwszych chrzescijan?

Jak widzimy juz i wtedy skapiono na potrzebujacych. I to wspolbraci z tego samego Kosciola.
Co mowil Pan Jezus? JEszcze bardziej dobitnie:


Ilu naszych przodkow przezylo dlatego, ze podczas wojen i innych katastrof ktos przyjal ich pod wlasny dach i podzielil sie tym czego (tez) nie mial?
Ilu Polakow dzis zyje z laski krajow zachodnich, ktore przyjely ich i daly mozliwosc pracy, czy zycia z zasilkow. A poniewaz Polacy i inne nacje to naduzywaly, to mozliwe, ze niedlugo Anglia nas wypirzy za drzwi, a przynajmniej tych, co zasilki ciagna i wtedy bedzie krzyk, jak mozna? Przeciez w Polsce dla nich pracy nie ma a i zasilki glodowe!

Nie wierze, ze Polakow nie stac na przechowanie kilku(nastu) tysiec uchodzcow spod bomb. Nie Cyganow z Kosowa, ktorzy nie maja tam co prawda zadnych perspektyw, ale bomby im nie groza (tych i Niemcy tez beda odyslac w trybie przyspieszonym), ale Syryjczykow spod bomb. I to czesto z wyksztalceniem, ktore i nam w kraju moze sie przydac.

Naprawde, rece mi opadaja...

Myśl pierwsza. Szczytem życia minimum jest... sam fakt że czynności biologiczne są podtrzymane. No to Syryjczycy przecież też żyją. Zostawmy ich może na tratwie u wybrzeży Włoch. Dawajmy minimum, żeby tylko żyli. Mam wrażenie że w imię obrony jednej idei można powiedzieć już wszystko i iść po (prawie) trupach.
Co do reszty podobne mam skojarzenia. Można wymyślić dowolną akcję pomocy i ją tak uzasadniać. Możemy sami sięgnąć do pokładów biedy na świecie i czerpać z niej materiał dla naszej altruistycznej woli pomocy. Im dalej tym lepiej. Możemy nawet zrobić tak, że my pomożemy np biednym czy bezdomnym z Katmandu, a w zamian jakiś inny kraj przygarnie naszych ludzi. My bierzemy tych od wojny, ktoś tych po prostu psychicznie wyczerpanych i biologicznie na skraju, ktoś inny jeszcze innych.

Ostatni raz napiszę żeby dać szansę na dobre zrozumienie. Ja nie jestem bezduszny wobec ludzi którzy przeżyli wojnę, ich dom nie istnieje, a sami najlepszy swój los muszą widzieć daleko w innym kraju i jednak kulturze też. Ja po prostu nie rozumiem czemu wpierw nie zbadaliśmy o ludzi we wcale nie lepszej sytuacji, bo to że bomba nie spada na głowę, nie oznacza że żyje się dobrze.

WIST, ty chyba czegos dalej nie rozumiesz.

Nie wiem ile masz lat, ale mam wrazenie, ze wychowales sie juz po socjalizmie?

Piszesz, "nie rozumiem, czemu nie zadbalismy". To ja zapytam: dlaczego TY nie zadbales?
To, ze istnieja instytucje, ktore staraja sie pomoc ludziom biednym (glownie niezaradnym), nie oznacza, ze ty placac podatki (a wielu zarabia tyle, albo ma takie ulgi, ze w ogole ich nie placi), jestes zwolniony z pomocy.
Nigdy, ale to nigdy, w zadnym kraju nie uda sie zapewnic wszystkim dostatku i to przez "panstwo".
Oznaczaloby to, ze ci co zarabiaja, placa kosmiczne podatki na tych, ktorzy smieja im sie w nos, bo lezac na kanapie i popijajac piwo maja tyle, ze nie musza sie martwic o jutro a tym bardziej isc do pracy i samemu te podatki placic. Niestety czlowiek jest istota slaba i wiekszosc nie muszac pracowac - pracowac nie bedzie.

Owszem, mamy biednych, ale jezeli ty o nich nie zadbasz, to zadba "tylko" MOPS i paru streetworkerow. Nie da sie oplacic calej armii ludzi, ktorzy beda zyc z tego, ze rozdaja pieniadze biednym. Kto mialby to sfinansowac?
Bez NGO i wolontariuszy swiat zginie. Takze w Polsce.

Ale nasi biedni maja lepiej niz Syryjczycy czy jesydzi. Twojej matki czy siostry nikt nie sprzedaje. Syryjczycy na dokladke maja czesto dobre wyksztalcenie, ktore mozna spozytkowac.

I oczywiscie, ze nie nalezy interesowac sie tylko wlasnymi biednymi.
Jezeli nas zniszczy tsunami albo trzesienie ziemi (nie ma nic niemozliwego w naturze), to uznasz, ze sam sobie dom odbudujesz i nikt ci pomagac nie powinien? Czy bedziesz wyliczac Amerykanom (tez maja biednych i to takich, ktorzy chorujac np na raka nigdy nie wyjda ze spirali dlugow i sa splajtowani na reszte zycia), Anglikom i Niemcom, ze maja tyle nadwyzki z podatkow swoich obywateli, ze ich psim obowiazkiem jest pomoc odbudowac tobie dach nad glowa?
Bezdomne dzieci w Nepalu, ich niepismienni rodzice bedacy faktycznymi niewolnikami bogatszych od siebie tez nie powinni byc ci obojetni. Jezeli kazdy z nas bedzie choc po zlotowce oddawal na rozne potrzeby, wiesz ile roznych projektow mozna by wesprzec, zebyc ludziom w Polsce, Nepalu, Wybrzezu Kosci Sloniowej czy Kambodzy zylo sie nieco lepiej? Dla ludzi w Polsce starczyloby by moze na remonty mieszkan i lepsze jedzenie dla dzieci, dla ludzi w Afryce na lekarstwa czy chocby godna smierc nie na ulicy, w Kambodzy na bezplatna i na wysokim (bo niby w czym sa gorsze od dzieci w Europie?) poziomie opieke w szpitalu dla dzieci (w calosci finansowana z darowizn), w Nepalu na dom dziecka finansujacy (dobre) wyksztalcenie i prace z ubogimi na prowincji. Wiem o czym pisze, bo min te projekty wspieram.
A ty kiedy ostatnio kliknales w Pajacyka?


Mielismy obowiazkowa lekture Hemingwaya w szkole. Z ksiazki "Komu bije dzwon", pamietam do dzis przestroge Johnna Donne

Rozumiem, ze tych Syryjczykow WIST by tez nie wpuscil?
http://rodzina.wiara.pl/doc/2613372.Badzcie-ostrozni
A moze ich odeslac do Syrii?