Mogą, ale nie maja do tego podstaw. Uczestnictwo w niedzielnej mszy św jest obowiązkiem. Kiedy słyszę mowy typu: "a dobra, nie będę latał co niedziele do kościoła jak fanatyk" albo "a tam nie ma co być takim świętym, Bóg mi wybaczy", to ręce opadają ze zdumienia. Powiesz takiemu, że się myli to się obrazi.

ludzie tzn większość woli chodzić na zakupy niż do kościoła;cytat z kabaretu;kochanie do jakiego kościoła idziemy w ta niedzielę?do biedronki czy do tesco????

Celem wątku jest ukazanie PRAWDY. A wnioski każdy wyciągnie sam. Mam nadzieję, że nikt nie ma nic przeciw Prawdzie? W każdym razie admini nie protestują, nawet jak owa Prawda jest niewygodna, za co należy im się szacunek. Wszak mogliby mnie zabanować jak Bonieckiego, nie?

A co to jest prawda? Piszesz dramatyczny w tytule i mamy uwierzyć że chcesz ukazać suche fakty? Jak znasz historie kościoła to wiesz że bywało duzo gorzej, a na tle innych krajów i powszechnej laicyzacji, te liczby nie wygladaja wcale źle.

Dobrze, że tego nie zrobili i nie zrobią dopóki trzymamy się zasad kulturalnej dyskusji. A temat - zakupy, czy kościół? Każdy wybiera i postępuje zgodnie ze swoim wyborem. Dlatego dano nam rozum i wolną wolę, abyśmy mogli to czynić. Z tego też zostaniemy osądzeni. Kabaret, to jeszcze nie cała prawda, chociaż ją czasem obnaża. Czasami ludzie wybierają źle z czystej nieświadomości, że przekraczają przykazanie: Pamiętaj, abyś Dzień Święty święcił! To jedyny nakaz, gdzie Bóg powiedział - pamiętaj! A my i tak swoje!

Wszystko jest względne. Dla jednych to dramatyczny spadek, dla innych to drobiazg albo i wręcz olbrzymie liczby, kiedy porównać 30% praktykującego społeczeństwa polskiego do społeczeństw zachodnich, gdzie praktykuje kilka procent (nie znam statystyk, nie interesowałem się, snuję domysły).
mareta: tylko że, jeśli mnie pamięć nie myli, to Jahwe mówił o szabacie (sobocie)....ale to szczegół

I dla wyznawców Judaizmu nic się nie zmieniło - szabat nadal jest dniem wypoczynku.
Chrześcijanie w niedziele świętują Zmartwychwstanie Chrystusa.

Nie chcę nikogo urazić, czy tez sądzić. Zastanawia mnie jednak, o co tak naprawdę chodzi takim ludziom jak jajko i kilku innych na tym forum. Ludzie deklarujący się jako ateiści nie potrafią poprzestać na swoim ateizmie, tylko wojują poprzez wyszukiwanie niewygodnych faktów, wyciąganie jakichś brudów, krytykowanie nauki kościoła której w ogóle nie znają i czasami przy tym bywają troszkę śmieszni, jak w poprzednim poście z szabatem.
Miałem kiedyś w szkole profesora ateistę, ale przez wszystkie lata nauki nie usłyszałem z jego ust złego słowa na temat kościoła. Co więcej w stanie wojennym mówił przed lekcją:" ja w to nie wierze, ale wy jak chcecie to się możecie pomodlić". Dużo ryzykował w tych czasach. Na jego przykładzie myślę że większość podaje się za ateistów tylko z powodu zaimponowania innym swoim wolnomyślicielstwem i chęci pokazania swojej pseudo-postępowości.

Dla mnie to proste. Wy, wierzący, jesteście większością, więc jesteście naszymi potencjalnymi szefami, współpracownikami, posłami, przyjaciółmi i macie władzę polityczną, więc my, ateiści, ale także innowiercy i inne mniejszości, jesteśmy na Waszej łasce. My nie walczymy przeciwko Wam, Kościołowi czy przeciwko bogu. My walczymy o równość i tolerancję. Gdybyśmy tego nie robili, to nadal byłoby jak w dawnych czasach. Np. w USA ateiści nie mieli dostępu do niektórych stanowisk. Albo np. dopiero nie dawno prezydent Barack Obama zniósł w wojsku zasadę "nie pytaj, nie mów", która zakazywała homoseksualnym żołnierzom przyznawania się do swojej orientacji seksualnej, podczas gdy heteroseksualni żołnierze nie byli objęci podobnym zakazem. Teraz zgrywacie łaskawców, bo ateizm i inne grzechy są legalne, ale na pewno ich legalizacja nie obyła się bez sprzeciwu Kościoła i katolików.

Nadal jest jeszcze sporo nierówności. Np. gdy wierzący mówi w miejscu publicznym, że wierzy, to wszystko jest OK, ale gdy ateista mówi o swoich poglądach religijnych, to robicie szum, że atakuje wiarę. A czy my mówimy, że atakujecie ateizm?

To wygląda jak walka przeciwko wierzącym, Kościołowi, ale to nie nasza winna, że Wy to tak interpretujecie.

Tak jest w przynajmniej w moim przypadku. Mnie kompletnie nie interesuje, w co wierzycie i jak żyjecie, abyście tylko tego nie próbowali nam narzucać siłą i dyskryminować nas za to, że jesteśmy inni niż Wy i chcemy żyć inaczej niż Wy.

Ktoś Ciebie kiedyś zaatakował?
Mylisz diagnozę - nigdy nie słyszałam aby ktos za brak wiary atakował np. śp. Z. Religę.
Bo też profesor nie kpił, nie udawadniał swoją wyższość.
Inaczej sprawa się ma z ludźmu w rodzaju Palikota, który ze swej niewiary chce zbudować sobie wywyższenie.
Lub z p. Środą, która często w swoich felietonach mądrze porusza istotne problemy, ale gdy tylko sprawa choć minimalnie dotyczny religii, zaczyna mniej/bardzie jawnie atakować wiarę.
Na tym forum piszą osoby niewierzące i nie atakujące osoby wierzące - często łatwiej z nimi złapać kontakt, porozumieć się w wielu zagadnieniach, niż z osobami ostentacyjnie manifestującymi swoją wiarę.
Nie chodzi w istocie o to kto wierzy/nie wierzy, ale jak traktuje swój status.

Tylko sprawa nie jest taka prosta jak ci się wydaje. Urodziłeś się w takim a nie innym systemie wartości, czyli w łacińskiej Europie. Nie da się tego systemu oddzielić od chrześcijańskich korzeni taka jest historia i nie ma zmiłuj. To Bóg objawił się człowiekowi i powiedział Nie zabijaj, nie kradnij itd. Każda złotówka wydana na ten system wartości np na naukę religii jest dobrą inwestycją owocującą w przyszłości. Możesz deklarować się ateistą, ale i tak korzystasz z tego systemu wartości, chcesz czy nie chcesz. Ateizm nic lepszego światu nie zaoferował. Jak będziesz wystarczająco bogaty to możesz sobie kupić bezludna wyspe i tam urządzać świat po swojemu.Pewnie nie pamiętasz czasów kiedy o bogu publicznie nie wolno było mówić, a księży mordowano i to w Polsce. Wy jesteście tylko modnisiami a nie żadnymi ateistami tak jak Palikot. Prawdziwy ateista to np prof. Wolniewicz, którego osobiście nie popieram we wszystkim. Wcale nie wojuje z kościołem, ba nawet współpracuje z nim. Dziwnie pojmowana równość i tolerancja. Wszystko ma swoje granice. Nie można równać w prawach zboczeńców, morderców itp z uczciwymi ludźmi. Jeżeli jakiś oszołom ubzdura sobie że chce zawrzeć związek małżeński z telewizorem to państwo ma mu taką możliwość stworzyć? (był taki przypadek w Australii) A jeśli nie stworzy to będzie to wyraz nietolerancji. Tolerancja nie oznacza godzenia się na wszystko tylko tolerowanie odmienności.

2kruk2, a czy ktoś oczekuje od Ciebie, byś żył jak ateiści? Nie. My nie walczymy o to, byście żyli po naszemu tylko o tolerancję.

Jeśli chodzi o takie grzechy jak kradzież czy mordowanie, to tego typu grzechy powinni być nielegalne, ale nie z przyczyn religijnych tylko z powodu zasady "wolność jednego człowieka kończy się tam, gdzie zaczyna wolność drugiego". Czyli jeśli zabójca mnie zabije, to naruszy moją wolność osobistą, bo ja sobie nie życzę, by ktoś mnie zabił. Oznacza to, że nie można wrzucać do jednego worka zabójców i gejów, bo czyją wolność osobistą naruszają geje?

Nie myl tolerancji z anarchią.
Nikt nie broni gejom żyć jak żyją, ale nie znaczy, że w ramach tolerancji każdy sposób życia musimy zrównać i uznać za naturalny.
I wychodzą takie paradoksy, że słowa Nergala to artystyczny występ, a Bas Tajpaja to podżeganie do nienawiści.

"Gdyby babcia miała wąsy, to by była dziadkiem". Krytykujemy Waszą religię, bo nie jesteśmy katolikami. Gdybyśmy podzielali Waszą wiarę i Wasze poglądy, to bylibyśmy katolikami. Wy też przecież krytykujecie ateizm i inne religie, bo nie jesteście ateistami i innowiercami, więc w ramach równości powinniśmy mieć takie same prawa jak Wy.

Alus, ja nie oczekuję od Was, że uznacie homoseksualizm za coś naturalnego. Równość i tolerancja w zupełności wystarczy.

Jakoś nie kusi mnie wchodzić na fora ateistyczne aby krytykować ateistów.
W niczym homoseksualiści nie są traktowani jako nierówni/gorsi wobec hetero.