Witam!

Piszę dziś do Was z taką sprawą.
Jak wiadomo, za równe 2 tygodnie odbywają się wybory samorządowe.
Dziś w moim kościele parafialnym ksiądz proboszcz odprawił mszę świętą w intencji członków miejscowego PiSu. Na mszy wszyscy kandydaci na radnych, kandydat na prezydenta.

Dodam, że w życiu w tej parafii nie było żadnej takiej mszy jeszcze nigdy.
Nigdy proboszcz nie komentował ani polityków, ani partii.

Jak myślicie, czy ta sytuacja jest OK? Czy taka msza 2 tygodnie przed wyborami nie jest już sprytnym wciąganiem kościoła w kampanię wyborczą? Czy ksiądz powinien zgodzić się na takie coś?

Jakie jest Wasze zdanie na ten temat?
Pozdrawiam

Oczywiście ksiądz nie może nie zgodzić się na odprawienie Mszy zamówionej w intencji partii - no może nie odprawi za SLD i partię Palikota - ale oni takiej nie zamówią.
Byłaby to kampania, gdyby np. na każdej niedzielnej Mszy zanoszona była modlitewna intencja za partię.

A czy może odmówić przyjęcia takiej intencji?

Ok ja rozumiem że nie może odmówić itd itp. Ale:
po 1) w naszym kościele nigdy nie było takiej mszy
po 2) jeśli już mówimy o takim pięknym trzymaniu się zasady że "mszy nie można nikomu odmawiać" to ten sam ksiądz, który przyjął tą intencję, odsyłał ludzi, którzy chcieli się wyspowiadać poza godzinami wyznaczonymi mówiąc, że "mamy wyznaczone godziny do spowiadania, proszę przyjść wtedy".

Wiem że co ma piernik do... ale to akurat mi się z tym skojarzyło.

Może i fakt odprawienia tej mszy jest moralny, ale nie jest słuszny? Albo słuszny, ale nie moralny?
Akurat na 2 tygodnie przed wyborami im się przypomniało że można "zrobić" taką mszę?

Ja nie widzę problemu.
Może dobrze byłoby się pomodlić w trakcie tej Mszy by Pan dał mądrość politykom i zaczęli postrzegac ludzi, którzy nie są zwolennikami ich formacji, jako bliźnich, a nie zajadłych wrogów, których należy zwalczać wszelkimi metodami.
Nie sądzę aby wyborcy kierowali się przy urnie tym, która partia zamawia Msze św
Mój bp ordynarusz jest zagorzałym apologetą PiSu, ale dla mnie katoliczki przy wyborach, przekonania polityczne biskupa nie mają żadnego znaczenia.

Nie - jest to modliwa o dobro, błogosławieństwo Boga.
Gdyby intencją było zwycięstwo PiS, z prośbą o porażkę lub inne plagi dla przeciwników politycznych, takiej intencji duchowny nie powinien przyjąć.
Ale....po wydarzeniach z krzyżem pod pałacem prezydenckim, nie wiem czy nie znalazby się kapłan gotów odprawić Mszę w takiej intencji

Alus, Ty sobie chyba piszesz sobie wieczność z tym krzyżem, tak się do niego przywiązałaś

Sprawa przypomina mi dylematy wczesnych lat 90tych. Wtedy też działacze związków zawodowych, komitetów obywatelskich i młodych partii pojawili się w kościołach na sumach, na mszach zamawianych i przy najróżniejszych okazjach. Czegoś takiego nie widziałem przez kilkadziesiąt lat, może z małym wyjątkiem w latach 1981 -1981.

Odkąd się to pojawiło, jako zjawisko, zawsze był obok tego dylemat, na ile jest to naturalna potrzeba wśród katolików na co dzień spełniających się w jakiejś partii czy związku zawodowym i w ten sposób trudzących się dla kraju, a na ile pokazówka, a szczególnie pokazówka siły danej partii, siły popartej mocą Kościoła.

Ważne jest, aby nie dawać w mszach świętych pokazówek siły politycznej.
Alus, ty jak zwykle mylisz się segregując ludzi według TWOICH poglądów politycznych. Ludzie wierzący i dobrzy katolicy mają poglądy polityczne lewicowe, prawicowe, środkowe i ŻADNE TEZ.
SLD nieraz w naszym kraju była reprezentowana na mszach, choć nie słyszałem by je zamawiała. Podobnie jak w szeregach partii tzw. prawicowych pojawiali się licznie i są tam nadal i nie - katolicy i ludzie po prostu niewierzący. I nie ma w tym nic złego.
Naprawdę łączenie spraw światopoglądów religijnych, transcendentalnych ze sprawami politycznymi nie ma większego sensu, chyba, że pojawiłaby się partia kościelno religijna na firmamencie politycznym. Od takiej partii należałoby wymagać pełnej zgodności świadectwa proboszcza z legitymacją partyjną. Myślę, że ponieważ to właśnie jest utopia, dlatego straciła znaczenie dość szybko partia ZChN.

Kończąc, jeśli partia ma ochotę złożyć intencję za pomyślność wyborczą swoich kandydatów i za swoje sukcesy polityczne, to powinna się starać by to nie wyszło na triumfalizm ze sztandarami kościelnymi w brudnych rękach, bo wyborcy jednoznacznie to ocenią.
Ksiądz, którego proszą o taką posługę, powinien do prośby podejść rozsądnie i jeśli jest ryzyko, że msza święta zamieni się w polityczną hucpę, powinien przyjąć intencje, pod warunkiem jej nieogłaszania i odprawić mszę bez znamion hucpy.
W kościołach, jakie znam, ksiądz ogłasza w takich wypadkach intencję "w pewnej intencji".

Nie przywiązałam.
Tylko zostałam wychowana w wielkim poszanowaniu dla duchownych, a przez całe życie duchowni odzierają mnie ze złudzeń


Żle mnie zrozumiałeś.
Nie segreguję, oburzały mnie swego czasu napady na Oleksego, że sprofanował Jasną Górę uczestnicząc przed obrazem MBCz na Mszy, czy wypowiedzi o koniecznosci wyprowadzania polityków PO z kaplicy jasnogóraskie za uszy.
Pisałam jedynie, że ani SLD, ani Palikot raczej nie zamówi Mszy.
A ksiądz może mieć dylemat po wrogich wypowiedziach, gestach przez np. p. Senyszyn, Napieralskiego, Palikota.

Też tak uważam, znam trochę wypowiedzi wymienionych osób i bywa, że są one pełne agresji wobec Kościoła. Palikota w ogóle nie czytam, dziwię się, że ktoś go w ogóle popiera politycznie. Szkoda, że nie ma kto bronić Kościoła w imieniu Kościoła, gdy takie wypowiedzi napastliwie pojawiają się w mediach.

Za to, gdy pojawiają się jakiekolwiek zarzuty wobec pewnego biskupa, natychmiast prasa jest zalana sprzeciwem wobec tych zarzutów, oskarżeniami o kłamstwo itd.
Szkoda.

Uważam, że w przypadku osób tak dalece zadeklarowanych jako zaciekli wrogowie Kościoła - postkomuniści czyli SLD - ew. próby zamawiania mszy byłyby niczym innym jak prowokacją. I dlatego ksiądz winien odmówić w takim momencie.

a może właśnie przyjęcie intencji ale ogłoszenie w formie "w pewnej intencji" byłoby tym złotym środkiem?

Ale "w pewnej intencji" ogłasza się, i odprawia, o ile wiem, prywatne intencje księży. A nie takie, gdzie ktoś zamówił intencję. Jak zamawia - to najpewniej chce to usłyszeć, że intencja jest zapowiedziana na początku, wymieniona w modlitwie powszechnej. No chyba że poprosi o anonimowość - ale tego omawiany przypadek nie zakłada.

Kościół w Polsce jest straszliwie rozpolitykowany. Nie mówię, że to źle. Oczywiście księża mają swoje poglądy polityczne itd. Jakiejś partie, które się mocniej identyfikują z KK, mogą również odprawiać nabożeństwa w swojej intencji.
Gorzej jeśli ksiądż wskazuje wiernym na jaką partię mają głosować, jakie mogą mieć poglądy itd. W tym momencie jest to odejście od ewangelizjacji, której wyznacznkiem jest budowanie jedności i propagowanie miłości między ludźmi bez względu na ich poglądy, na rzecz agitacji politycznej.
Jeszcze gorzej, gdy księża, biskupi insynuują, że np. katastrofa smoleńska to zamach itd (np. ksiądz Małkowski zdaje się), przez co wymiernie przyczyniają się do tworzenia atmosfery gniewu, podejrzliwości itd. O o. Rydzyku nawet już nie będę wspominał...
Inaczej mówiąc kościół rozpolitykowany, to kościół dzielący, wojujący lecz nie ewangelizujący, nie uczący ludzi właściwej praktyki chrześcijańskiej.

Jeśli ktoś się nie zgadz z tym co napisałem, polecam lekturę Ewangelii odnośnie Barabasza. Jak wiadomo, był to żydowski bojownik o "wolność i niepodległość".

Ksiądz mógłby przyjąć i pomodlić się na mszy "w intencji Bogu wiadaomej". Inaczej świadomie czy nie, staje się częścią propagandy danej partii.