Ja jako małe dziecko bardzo nie lubiłem chodzić do kościoła bo było to strasznie nudne. Matka zaciągała mnie do kościoła. A ja na złość ze mnie tam zaciągła robiłem sobie jaka. Np spytałem ją czemu wszyscy stoją odwróceni w jedną stronę.
Ja byłem tak mały ze i tak nie widziałem gdzie oni tam patrzą. I stanąłem w drugą stronę, wtedy moja matka nie wytrzymała i zaczęła mnie bić w kościele.

Czy mieliście podobne incydenty w dzieciństwie a może później?

Zdarzało się. Przez lata byłem zmuszany do uczestnictwa w rytuałach religijnych. Jak na ironię, moi rodzice nie chodzą do kościoła i robili to "dla mojego dobra". Zmuszali mnie aż do bierzmowania - oczywiście po to, bym mógł wziąć kiedyś ślub kościelny. Cóż, ja wziąłem rozwód...z Kościołem (złożyłem akt apostazji).

Moja żona też była zmuszana do uczestnictwa w rytuałach tak długo jak długo mieszkała z nimi. Nie, nie była bita. Pod koniec studiów (tak późno ze względów finansowych) zamieszkaliśmy we własnym mieszkaniu. Od tego czasu żona jest wolna od przymusu religijnego.

Zastanawiam się czy moje dziecko, któremu w tej materii daję zupełnie wolną rękę (choć teściowie strasznie naciskają i robią mu małe pranie mózgu) stanie się, przeciwnie do nas, osobą praktykującą? Zobaczymy za kilkanaście lat.

Myślę że problem jest aktualny. Nie chce banalizować bicia, ale rozumiem że nie tylko praktyk religijnych to dotyczyło. Raczej posłuszeństwa, a to czy w sklepie, kościele, czy w domu to już kwestia sytuacji. Natomiast i dziś istniej naciski na to aby robić coś nie tyle czego się nie chce, ale czego się nie rozumie. I to absurdalne że dziecku się nie wyjaśnia, ale karze za zupełnie zdrowy i konieczny do bycia człowiekiem wierzącym odruch jakim jest ciekawość.

_____
Natomiast co do kwestii porządkowych, to osobiście nie mam chęci rozsdzać kto jest winny kto nie, bo nie siedzę w niczyjej głowie. Humalog uspokój się i nie pisz jak nie masz nic do powiedzenia. Reszta piszących tutaj użytkowników też niech nie ulega zaczepkom i sama nie zaczepia. I będzie porządek. Widzę tu jeszcze jedno krzywe słowo to wylatuje i post i osoba z ostrzeżeniem.
_____

Jeśli byłeś taki mały i nie wiedziałeś gdzie oni patrzą.... to raczej dziwne, że w ogóle to pamiętasz...

Matka mnie niedawno za to przeprosiła po 20 latach. Ale ja ledwo co pamiętam tamto wydarzenie i nie było dla mnie aż tak traumatyczne. Może moja matka myśli ze zrobiła ze mnie wtedy ateistę dlatego przepraszała mnie za tak dawne dzieje.


Ja dużo pamiętam ze swojego dzieciństwa bo gdy miałem jakieś 16 lat. To postanowiłem przypomnieć sobie najwcześniejsze wydarzenia w moim życiu. Gdybym sobie nie zrobił takiego przypomnienia to bym pewnie do dziś wiele utracił.
A po za tym dodatkowo przypomniała mi to matka gdy mnie przepraszała za to ze mnie kiedyś biła w kościele. Od razu nie skojarzyłem o co jej chodzi ale to chyba o te wydarzenie.


W innych miejscach moja matka nie byłaby tak bardzo uczulona na to abym zachowywał się tak jak należy.

W USA u protestantów dzieci nie zabiera się na msze tylko daje do sali z zabawkami przy kościele.
To chyba byłoby dobre rozwiązanie bo widziałem w kościele niejeden raz. Ze nie tylko ja się strasznie nudziłem na mszy jako dziecko.

To byłoby bez sensu, taki pokój z zabawkami. U nas są takie nabożeństwa dla dzieci, a księdza nie dziwi, że jakiś mały chodzi po kościele i coś tam mówi do siebie...

To byłoby bez sensu, taki pokój z zabawkami. U nas są takie nabożeństwa dla dzieci, a księdza nie dziwi, że jakiś mały chodzi po kościele i coś tam mówi do siebie...

Małe sprostowanie "skrzywionego" sformułowania


Nie tylko w USA, ale na całym swiecie tak sie dzieje gdyż.......u protestantów po prostu nie ma Mszy św, tylko nabożeństwa

Pewnego małego chłopca (Mike Gold) pobili chrześciajnie tłumacząc, że dostał za to, że jest 'żydziakiem' i 'mordercą Chrystusa'. On zupełnie nie rozumiał tych określeń. I być może ten dzień zaważył o jego niewierze.
Na dobre i złe jesteśmy dla świata Chrystusem. Częstą przyczyną niewiary są takie wlaśnie wspomnienia z dzieciństwa. Później się tylko to racjonalizuje spoglądając poprzez niechęć na religię, rany pozostają. Nie można uwierzyć w wyobrażenie Boga, którego widzimy w najbliższych zmuszających do praktyk religijnych. Nikt nie potrafi uwierzyć w takiego Boga, więc staje się ateistą.
I nie ma pojęcia, że jego wyobrażenie Boga jest fałszywe, bo nie ma dostępu do swej piwnicy psychiki.
Motywy naszych decyzji tkwią w nieświadomości i ów ateista nie ma pojęcia, że o jego niewierze zadecydowalo dzieciństwo.

Dzieciństwo zadecydowało o tym ze nie przyjąłem Boga na ślepą wiarę. Zacząłem szukać dowodów na to ze Bóg istnieje. Początkowo zgłębiając wiedzę np. o tym jak wiele jest form życia nawet mnie to utwierdzało w wierze. Ale nie zatrzymałem się nadal szukałem dowodu lecz gdy poznałem i zrozumiałem ewolucje moja wiara znacząco osłabła. Musiałem sobie tłumaczyć ze Bóg stworzył ewolucje. Potem poznałem jeszcze wieki wybuch, który też musiałem sobie tłumaczyć ze Bóg go zapoczątkował.
Zrozumiałem ze takie tłumaczenia są bez sensu. Bo co mi pozostało z wiary w Boga gdy na podstawie zdobywanej wiedzy musiałem tą wiarę modyfikować?
Pozostała mi wiara w nieosobowego Boga Spinozy. A wiara w nieosobowego Boga Spinozy jest równoznaczna z byciem ateistą.

Bic dzieciaka za cokolwiek? Przeciez w udokumentowanych wypadkach mozna zabic! Pewno stad ta "cywilizacja smierci". Boze chron mnie przed wierzacymi!

Niewierzący też biją, lokis. Ale nie za niechęć do Kościoła.

Nigdy nie widziałem jak niewierzący bije wierzącego z powodu jego wiary.
Ciekawy jestem czy jakiś teista z tego forum został kiedyś pobity przez ateistów a sprowokował ich do tego pobicia swoją wiarą.

Za to wierzący okładają niewierzących równo, a także walą się między sobą aż miło. Skąd tyle nienawiści w wierzących??

Tyle tylko, że Spinoza nie znalazł odpowiedzi w kwestii źródła owej substancji, którą nazwał umownie Bogiem.