Re: Czy stosowanie prezerwatyw w wakce z AIDS jest moralne?
kropeczka_ns napisał(a):
Głównym problemem w wielu krajach Afryki są nagminne zdrady małżeńskie, gwałty (naprawdę myślicie że gwałciciel nałoży sobie prezerwatywę?) , i kultura która generalnie uczy całkowitej swobody zwłaszcza mężczyzn.
I głównie dlatego trudno ludziom "wepchnąć do głowy abstynencję", bo ona się nie łączy kompatybilnie z zastanym systemem, który można zmienić na bazie długiej pracy społecznej i podnoszenia również kwestii kobiecych. Dwa - to nie tylko domena Afryki, a też innych miejsc, gdzie jest wysoki poziom przemocy seksualnej, a kobiety nie mają ani trochę spokojnego życia. Trzy - Afryka stała się symbolem walki z HIV/AIDS w modelu "byli koloniści teraz uczą jak macie się rządzić" i niestety to kładzie się cieniem na wielu rzeczach, a wewnętrzne konfilkty zapoczątkowane po podziale kontynentu na równe państwa zupełnie nie pomaga, a totalnie degeneruje ludzi. Jest taki potworny dokument bodaj najniebezpieczniejsze miejsce dla kobiet, wyreżyserowany przez młodą dziewczynę, która po edukacji w Wielkiej Brytanii jedzie w strony skąd pochodzi ona i jej rodzina, gdzie konflikty i ogólna sytuacja potwornie odbija się na kobietach (ostrzegam, bo są świadectwa kobiet gwałconych na poćwiartowanych szczątkach mężów). Tak dzieje się i w innych miejscach na świecie, ale ten dokument akurat kręcony jest w Kongo.
kropeczka_ns napisał(a):
W biednych krajach afrykańskich ludzie masowo umierają na AIDS (nie ma leków, nie ma żadnej świadomości jak mozna zarazić się chorobą!) , na malarię, na gruźlicę. NIe ma czym i za co leczyć chorych. I co, ile im rozdacie prezerwatyw? Ile na osobę? I komu? I za czyje pieniądze? A może lepiej sfinansować leczenie chorych?
To czego też bardzo brakuje to specjalistycznej diagnostyki. Pamiętam swego czasu alarmujące doniesienia, że organizacje zajmujące się szacunkami bały się, że jak zaczną drążyć to utkną w martwym punkcie. Przy tylu chorych i niedostatkach sprzętów oraz materiałów oraz kadry (a raczej niedostatecznej dystrybucji, bo Afryka jest bardzo zróżnicowana i co da dobry szpital i zespół lekarzy w mieście, skoro "prowincja" będzie tego pozbawiona) za pewnik się przyjmuje, że ludzie są źle diagnozowani. Nie na wszystko mamy tani szybki teścik. Nie wiem jak w 2014 mamy z diagnostyką HIV gruźlicy czy malarii , nie śledzę tematu, ale wiem, że od lat jest batalia o szybkie i proste testy. Dzięki temu byłoby mniejsze ryzyko pomyłek, albo niepełnej diagnozy. Były przecież podejrzenia, że szacunki były niecelowo zawyżone.
Przeliczać na leki można wszystko, co często się robi w kontekście materiałów religijnych kolportowanych z krajów rozwiniętych, to lekko ślepa uliczka. Gumki mają mieć zupełnie inną rolę.
kropeczka_ns napisał(a):
Rozmawiałam z kobietą która pracowała jako nauczycielka na misjach w Afryce kilka lat. Poziom wiedzy nauczyciela tam oceniała na naszą 5-6 klasę podstawówki. Na wsiach nikt nie ma pojęcia skąd się bierze AIDS (z wody, z czarów itp)
Tym bardziej ciężko jest wprowadzać jakiekolwiek programy rządowe czy społeczne. Tym bardziej warto pomyśleć o zabezpieczeniu tych sfer, gdzie cel kampanii i wiedza nie dociera.
Prezerwatywy w programie ABC, a także ich rozdawnictwo jest bardziej działaniem obliczonym na wynik matematyczny i uwzględniającym takie aspekty jak ludzką niewiedzę o swoim czy czyimś zakażeniu oraz wybór mniejszego zła. Nie mają pomagać personalnie konkretnym jednostkom.
Ta opcja w stałym związku dla wszystkich jest logiczna, bo odwołuje się do ryzyka jednostkowego. Faktem jest jednak, że zakażenia to przyrost geometryczny, a mogą zachodzić w różnych okolicznościach, m.in jako gwałt w stałym związku, co naturalnie jest naganne, ale nie znaczy, że się nie zdarza. To zimna kalkulacja, która mówi, że jeśli nawet ten gwałciciel z jakiegoś powodu (strachu? a gumkę dostał) użyje prezerwatywy to nie mamy skutku podwójnie złego, tzn. tragiczny gwałt jednak przerwał potencjalny ciąg zakażeń w dobrym układzie. Jeżeli tą kobietę zgwałci inny mężczyzna (wcale nie rzadkie...) a potem będzie miał kontakty seksualne z kimś innym, to już w kontekście globalnym i matematycznym mamy przerwany ciąg zakażeń. To jest ostatni przyczółek blokowania wirusa, jeśli AB, kampanie antyprzemocowe, kampanie świadomościowe itd. w danym przypadku nie zadziałają, jak również jeśli ludzie będą po prostu chcieli uprawiać seks jak w każdym innym miejscu na świecie. Tu nie chodzi o konkretną jednostkę a o szereg następnych, które mogą ulec zakażeniu zupełnie niezależnie od tej jednostki. Jak z FB - podobno od bardzo słynnej osoby dzieli nas mniej niż 10 znajomych w ciągu.
Być może matematyka i takie prognozowanie trudno wpisać w moralność katolicką, bo nie blokuje, tego co się z nią nie zgadza, jednak nie sposób zignorować tego potencjału.
No i oczywiście mamy tu jeszcze cały zespół czynników społeczno-kulturowych, a także jakieś sytuacje "tu i teraz". Mechanizmy wytwarzające się przypadkiem, a zupełnie niepożądane jak np. zakażenie jako sytuacja pożądana, bo umożliwiająca uratowanie np. własnego dziecka, albo zupełny tumiwisizm w tej kwestii, bo i tak życie do d... a perspektyw brak.. Reakcja ludzi na zagrożenie też jest zależna od tego na ile to zagrożenie rzeczywiście jawi się jako coś najgorszego.
Ciekawa analiza Pani Oster (można wybrać polskie napisy)
http://www.ted.com/talks/emily_oster_fl ... _in_africaPolecam, ta pani pracuje na różnego rodzaju danych.
Może pytanie nie powinno brzmieć czy rozdawanie jest moralne w tak dużej skali zakażeń (i masie potencjalnych kolejnych) ale jak zmniejszyć ten odsetek i na ile moralne jest nie ustępowanie z jednej flanki, ryzykując fakt, iż znacznie osłabiamy możliwości. Wszyscy, nie tylko ludzie z zewnątrz, z krajów rozwiniętych.
Dlatego programy ABC jakie by nie były i czy miałyby większy czy mniejszy skutek są bardziej poważane i logiczne niż A, a dla wielu osób i lepsze pod względem moralnym, bo moralność traktują w zakresie o wiele szerszym niż x.Pirożyński.