@Jajko czego nie zrozumiales w mojej odpowiedzi?
Masz problemy z tekstem pisanym?

Mam problemy z rozumieniem tekstu NIEPISANEGO. Wszak na poniższe pytanie uparcie odmawiasz udzielenia odpowiedzi:

Czy jak idę do Biedronki kupić marchewkę, to daję ofiarę? Przecież nikt mnie nie zmusza do kupna tego warzywa i robię to dobrowolnie. Czy to jest ofiara?

W pewnym sensie tak. Wspierasz swoimi pieniedzmi pracownikow Biedronki i hodowcow marchewki. Podobnie jak zaplata za twoja prace tez jest w pewnym sensie jalmuzna. Ostatnio w niedziele byla Ewangelia o robotnikach w winnicy, ktorzy wszyscy otrzymali po denarze, czyli minimum socjalne na dzien pracy.

Wszyscy jestesmy dluznikami ...

A tu sprawa jest jasna dla katolikow: kupuja ozdobny papier, czesc zaplaty wspiera dzielo pomocy a oni za darmo dostaja do ozdobnego papieru blogoslawienstwo. Rozumiem, ze niekatolikom pomysl niematerialnego blogoslawienstwa moze sprawiac problem. Ale to sa wasze problemy. Nie nasze.

Malo macie innych problemow , ktore was bezposrednio dotycza?

No skoro uważasz, że ja biorąc marchewkę z Biedronki za nią nie płacę tylko daję dobrowolną ofiarę, jałmużnę i wspieram moimi pieniędzmi pracowników Biedronki....to nie mam więcej pytań.

Jak to mawiali starożytni Egipcjanie: you made my day (wczoraj uczyniła to Mariel)

Alez placisz. Ale nie cene marchewki ale takze wspierasz dobrowolnie pracownikow akurat Biedronki.
Moglbys wesprzec np Kauflandu. Albo sam wyhodowac.

W kazdym razie w roznych jezykach przeczytalam to samo: BLOGOSLAWIENSTWO JEST ZA DARMO. A placac, wspierasz papieskie dzielo pomocy.

Temat watku swiadczy o kompletnej ignorancji autora.

Racz zauważyć, że obiekt mojego wsparcia wybieram dobrowolnie, niemniej wysokość ofiary nie jest już dobrowolna. Tak samo jak w przypadku błogosławieństwa. Aby je otrzymać, należy zapłacić określoną kwotę, nie mniejszą niż...

No i?
To jest offtop. W tytule chodzi o kupowanie blogoslawienstwa a to, jak zostalo wykazane, jest za darmo.

Teraz mozesz kontynuuwac w jakims watku o wysokosci ofiar i czy mozna je ograniczac z goey badz z dolu.

Błogosławieństwo jest za darmo, ale żeby je otrzymać trzeba zapłacić przynajmniej 100 zł Fajna darmocha

To mniej więcej jak z telefonami za złotówkę. Telefon kosztuje 1 zł, ale za to trzeba płacić słony abonament przez 24 miesące.

Placisz za papier i reczne wykonanie. Chcesz miec pamiatkowy "dyplom". Materialne poswiadczenie niematerialnego blogoslawienstwa. Zeby pamietac. Jak juz Alus pisala.

Jak do sciany....

No to płacę czy daję ofiarę?? Bo raz piszesz tak, a raz siak!

A właśnie tak nie jest. Nikt nie dokłada z kosztów. Wszyscy sa opłaceni, a do kosztów doliczane jest 3 euro. Masz to czarno na biały w poscie otwierającym ten wątek.

+ 3 euro marży.

Kłamiesz. Nie ma żadnej marży.

No i? To dokladasz ewentualnie do kosztow wytworzenia dotacje/ofiare/ustalony datek na dziela pomocy. Jakis problem?

Blogoslawienstwo jest za darmo.

Tak na marginesie: chcesz moze wesprzec dzielo pomocy papieskiej i dostac taki papier na pamiatke? To juz wiesz do kogo sie zwrocic. Ale nie watpie, ze mozesz wesprzec i bez pergaminu, jezeli tak ciebie kluje w oczy.

Czy Kael z Yarpenem możecie napisać jaka jest różnica pomiędzy kosztem zakupu i sporządzenia oraz wysłania błogosławieństwa, a kwotą jaka wpływa na rachunek watykański? Ewentualnie, jaką taka różnica nosi nazwę?