Tendencyjne rozumowanie.
Czy Paweł nakazywał, Twoim zdaniem, biskupom żeniaczkę, czy raczej ograniczał ich zapędy co do liczby żon?

Nikt spośród katolików nie wierzy w to, że odkupiła nas Maryja.
Tytuł współodkupicielki znaczy coś zupełnie innefgo:
http://adam-czlowiek.blogspot.de/2011/12/co-znaczy-okreslenie-wspoodkupicielka.html

Czym innym jest pośrednictwo zbawienia (odkupienie) a czym innym jest pośrednictwo modlitwy (wstawiennictwo). Czy, kiedy modlisz się za kogoś z braci przypisujesz sobie pośrednictwo między Bogiem a ludźmi?

Czy ten cytat mówi: nie ma czyśćca?

Musiałbyś najpierw zacząć myśleć logicznie.
Dopóki nie zaczniesz, nie zrozumiesz KK

Loganie, na każdy temat można dyskutować - i myślę że Ci, co mnie znają, wiedzą, że dopóki mam przeświadczenie o uczciwości mojego adwersarza, na każdy chętnie dyskutuję - ale nie na kilka na raz.
Wycofałeś się rakiem z dyskusji o Eucharystii, bo wszedłem głębiej. Za to podałeś trzy różne tematy w sposób bardzo powierzchowny.
Tak wolisz?
Naprawdę?

Takie podejście - wybacz - ale stawia Cię w pozycji osoby, która nie chce dochodzić do prawdy, tylko zakrzyczeć adwersarza na poziomie "publicystycznym" (rzucić hasło i uciec od tematu).

Wybierz konkretny temat i możemy dyskutować...

Aha, i sprawdzaj zanim coś napiszesz. NIE MA dogmatu o "Maryi Współodkupicielce" - cokolwiek Wam wciskają w zborowych broszurkach.

Niestety tak, Lizo...Zacytowany przeze mnie fragment Biblii powinien kazdemu z nas uswiadamiac, ze stawianie sie ponad Bogiem dyskwalifikuje czlowieka w biegu do Domu Ojca...Tam juz jest Sedzia i dodatkowych nie potrzeba.

(Grzechy przeciw miłości bliźniego

11 Bracia, nie oczerniajcie jeden drugiego! Kto oczernia brata swego lub sądzi go, uwłacza Prawu10 i osądza Prawo. Skoro zaś sądzisz Prawo, jesteś nie wykonawcą Prawa, lecz sędzią. 12 Jeden jest Prawodawca i Sędzia, w którego mocy jest zbawić lub potępić. A ty kimże jesteś, byś sądził bliźniego?

List Sw. Jakuba 4, 11-12 BT )

.

Jezus mowi inaczej niz ty, Lizo...Twoje slowa stoja w sprzecznosci z Jego Slowem:

3 A to jest życie wieczne: aby znali Ciebie, jedynego prawdziwego Boga, oraz Tego, którego posłałeś, Jezusa Chrystusa

Ew.Jana 17, 3


A wiec, aby skorzystac z ofiary okupu, zlozonej przez Jezusa i zyc wiecznie, nie nalezy koncentrowac sie na poznawaniu siebie...Zreszta tozsamosc chrzescijanina jest jasno okreslona : dziecko boze...Czyz swiadomosc dziecka bozego wynikajaca ze szczerej wiary w wartosc ofiary zlozonej przez Syna Bozego wymaga jeszcze jakiejs weryfikacji i zatwierdzen ze strony czlowieka...?

[nagminne ad personam - s33]



Skoro pytasz, to znaczy , ze jestes swiadoma jakichs brakow...
Moim skromnym zdaniem brakuje tam MILOSCI.

A z calej nauki Jezusa wyraznie wynika, ze Jego Kosciol jest ostoja Milosci Bozej... ...i ani cienia strachu tam nie ma...ani psow do pilnowania stada...Kazdy pilnuje sie sam wzmacniany przez Ducha Bozego

Ja w sumie nie zamierzałem zaczynac jakiegoś tematu, no ale pewien zarzut padł z twojej strony. Czyli że odrzucam coś co jest jednoznaczne w Piśmie, bo mi nie pasuje, kiedy moim zdaniem właśnie to robi KK.

Kiedyś brałem udział w niekończących się dyskusjach na 10 stron gdzie w sumie wielkiego pożytku z tego nie było za bardzo. Widzę, że raczej nic co napisze nie zmieni twojego stanowiska, ty mojego też nie, więc chyba nie ma sensu brnąć w tym dalej.

Ado, mogłabyś się skupić na rozmowie na temat (a nie na temat poszczególnych dyskutantów)?
Tym bardziej, że w Twoich akurat postach (jak w tym powyżej, praktycznie poświęconym lżeniu Lizy) nawoływania do miłosci, szacunku wobec rozmówców i kultury wypowiedzi stanowią element dość groteskowy...

...a Ty zmieniłeś temat.

To ciekawa forma "dyskusji" - powyższa świadomosć nie przeszkadza Ci stawiać zarzutów, natomiast przeszkadza Ci podawać argumenty dla ich uzasadnienia...

Jak powiedziałem, mogę dyskutować na każdy temat (choć na jeden na raz) - ale trudno dyskutować z gołosłownymi tezami, przy ucieczce adwersarza od tematu przy wejściu w konkret.

Ada, proszę bardziej ograniczyć wycieczki personalne, a w dyskusji podawać konkretne argumenty, bo w innym przypadku Twoje posty będą lądowały w koszu, jak większość powyższego.

Po prostu uważam, że to co napisałem wystarczy i nie czuje potrzeby wałkować tematu teraz przez kolejne 10 stron. A jak ty uważasz, że nie podaje żadnych argumentów, że głoszę gołosłowne tezy i uciekam, to ja się nie obrażam. Masz prawo tak uważać.

WIem że mam prawo i nie o to chodzi.
Chodzi o to że rzucasz - dość poważne - oskarżenia, po czym rejterujesz.
Mam to za nieuczciwe.
Albo - albo.

Aha, co do Mszy Świętej - założyłem specjalny, specjalizowany wątek viewtopic.php?f=1&t=39040

Zdanie po zdaniu odnosilam sie do slow Lizy...To nie ja nazwalam ja" starym rasowym psem nadzorujacym prace mlodziezy"...Liza sama tak sie okreslila...

A wiec nie byly to zadne wycieczki osobiste.

Frazesy o Bogu i niechęć do ludzi, którą nazywasz miłością i nieznajomość siebie (wyszło w rozmowie o modlitwie). Szybciutko sobie to sprawdziłam: owe achy i ochy. Powodzenia w szybowaniu w obłokach! Prawdziwy Kościół sprowadza ludzi na ziemię i tak prowadzi, by potrafili definiować mądrość, wskazać miejsce na tej drodze i powolutku dojrzewać w mądrości. To wieki doświadczeń w duchowości. Tego możesz się nauczyć od tych co doszli do świętości a więc pełnego człowieczeństwa. Co więcej: poznanie biblijne i poznanie naukowe człowieka są spójne jak zejdziesz na ziemię i wejdziesz w głąb człowieka. Duchowość+ psychologia+ psychiatria nie mogą być sprzeczne. Dopełniają się.
Ten stary pies (mam 195 lat) to konwencja. I znów: pewne choroby wykluczają tego rodzaju czytanie, więc lepiej nie blefować, bo można się załapać na diagnozę medyczną.
Nie możesz nikogo obrażać, jeśli przypisujesz temu autorską definicję. Na tej zasadzie nie wejdą do nieba ci, którzy inaczej definiuja dobro niż wykłada to Kościół.

Frazesy o Bogu - ciekawe dałaś spostrzeżenie. Nie wiem, czy tak wpływa na ciebie twoja psychologia, ale jest zupełnie niezrozumiała.
Jeżeli piszemy tak poważne tematy, a ty je nazywasz frazesami o Bogu. Te nazwane w twoim pojęciu achy i ochy i tak nie zrozumiesz, bo do tego trzeba dojrzeć - duchowo.

Nikogo nie obrazam...i ty tez tego nie rob

Poprawnie WKLEJAMY, a jak wynika z wymiany zdań, nie zawsze rozumiesz co wklejasz.
Widzisz rzecz zasadnicza - 90% osób z tych piszących na forum, nie będących członkiem KK nie ukrywa tego.
Ty jeszcze nigdy nie określiłaś swojej przynależności do konkretnego Kościoła/zboru/sekty.
Ktoś kto nie jest prawdomówny w tej kwestii, nie może być wiarygodny.

Wybrana
Bez zejścia w konkrety mamy jedynie frazesy i fruwanie w obłokach. Język prawdziwej wiary to nie afirmacje. Kościół nie uczy sloganów: Bóg cię kocha! Jak uwierzysz w Boga masz zbawienie w kieszeni! Kościół uczy, że masz przed sobą zadanie zaprzyjaźnienia się ze sobą i powinieneś to umieć wykonać. To są zadania szczegółowe, które dopiero niosą przekaz. Kościół uczy, że nie możesz sobie powiedzieć: pokocham wszystkich. To slogan tak długo jak nie wiesz jak się do tego zabrać. Kościół pozwala mi widzieć, w jakim miejscu do wzorca się znajuję, dlaczego tak a nie inaczej reaguję i co z tym można uczynić. Bez tej wiedzy jesteś na drodze iluzji.
Niewierzący idący drogą znajomości psychologii i wartości chrześcijańskich może niewiele odejść od szlaku. Dlatego nauka pomaga a nie stanowi przeszkody. On będzie się ze sobą przyjaźnił, będzie więc zdolny do pokochania bliźniego. Nie nazwie skromności pokorą, ale postawa będzie jej bliska. Afirmacyjne wierszyki o Bogu to karmienie się pustką i tkwienie w iluzji duchowej. Są groźniejsze niż niewiara oparta o solidny fundament pragnienia bycia mądrym człowiekiem.