Re: Kościelny język, nowomowa, język przekładów biblijnych
No_Pasaran napisał(a):
A mnie irytuje gdy ludzie, w tym autor tego tematu i osobnik powyżej, używają terminu nowomowa, ewidentnie nie wiedząc co oznacza.
Ewidentnie wiem co oznacza termin "nowomowa", czytałem tez Orwella. Nie wdając sie tu w filologiczne zabawy chciałbym tylko powiedzieć, ze wiele pojęć z biegiem czasu ewoluuje, przesuwa się znaczenie danego pojęcia, wchodzi ono do potocznego języka i z czasem językoznawcy na podstawie kryterium powszechności decydują, ze dane pojęcie pojawia sie w słownikach i użycie go uważane jest za poprawne.
Tak stało sie tez z pojęciem "nowomowa", używanym w języku potocznym, również językoznawcy rozszerzają znaczenie tego pojęcia nie ograniczając go tylko do języka systemów totalitarnych.
Wracając na kościelne podwórko można zauważyć , ze niektóre pojęcia ze sfery sacrum weszły już na dobre do (pop)kultury, polityki czy życia codziennego np. kult, kultowy, ikona, namaścić kogoś itp.
Do języka kościelnego dostały sie takie terminy jak np. ekonomia zbawienia, kerygmat.
Pewne terminy w języku kościelnym stają sie modne jak wspomniana ekonomia zbawienia, w latach 90-tych wszędzie można było przeczytać czy słuchać o zranieniach, po śmierci Jana Pawła II powiedzenie, ze ktoś umarł brzmiało zbyt banalnie, trzeba było powiedzieć, ze "odszedł do domu Ojca", ten zwrot funkcjonuje do dzisiaj, jest modny.
Kiedy w Polsce nastał urodzaj na egzorcystów to kolejnym modnym pojęciem stało sie zagrożenie duchowe czyhające ze wszystkich stron (od Misia Pysia, słonika z trąbą do góry czy złotego kotka machającego łapką lub różowego Hello Kitty).
białogłowa napisał(a):
i tu nawet Ewangelia wg. św. ziom'a Janka nie pomoże (a tak w ogóle, myślisz, że to pożyteczny przekład?
Nie znam tego przekładu, pierwszy raz o nim słyszę. Domyślam się, ze jest to przekład podobny do niektórych niemieckich czy angielskich przekładów, gdzie Jezus mówi do swoich uczniów: "co wy tacy niekumaci, nie możecie zajarzyć, ze to nie o to chodzi?" lub list do Filemona jest zatytułowany ”E-Mail do Filemona”, początek listu brzmi tak:”Nadawca: Pawel (siedzę w pierdlu, z powodu sprawy Jezusa) i Tymoteusz ...”
białogłowa napisał(a):
W sensie, czy ta droga jest dobra, bo może jednak obrany kurs był za ostry, a przekaz został poprzez ten język np. zbyt strywializowany?)
Tu jednak trzeba znaleźć jakiś zloty środek. Pytałem młodych ludzi o tego typu przekłady, tez nie byli zbyt zachwyceni. Ten język jest zbyt zbanalizowany.
Z drugiej strony drażni mnie trochę trzymanie sie kurczowo pewnych przekładów, które choć literacko są piękne i wzniosłe, ale są już zabytkami np. Biblia Lutra czy King James Version.