Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest N kwi 28, 2024 10:08



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 10 ] 
 Duszpasterstwo młodzieży 
Autor Wiadomość
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N maja 18, 2003 19:49
Posty: 642
Post Duszpasterstwo młodzieży
7 grudnia biskup Antoni Długosz udzielił dla Tygodnika Powszechnego bardzo ciekawego wywiadu. Między innymi odpowiadał na pytanie: co należy zmienić w stosunku Kościoła w Polsce do młodych? Oto jego odpowiedź:

- Należy inwestować w duszpasterstwa młodzieży, i to materialnie. Oprócz świetlic, trzeba finansować formacyjne zjazdy, wycieczki, pielgrzymki. Bo jeżeli teraz uformujemy ludzi, którzy zobaczą, że Kościół na nich liczy, jako dorośli odwdzięczą się w czwórnasób. Priorytetem winno być nie budowanie kościołów, ale przekazywanie pieniędzy na duszpasterstwo młodzieży.

Ciągle żyjemy też mitem “masówek”; to pozostałość z okresu Prymasa Wyszyńskiego, gdy słuchały go wielkie rzesze. Dziś nie możemy zachwycać się tłumami. Oczywiście należy dziękować Bogu, że są pielgrzymki, że wierni odwiedzają sanktuaria, ale najważniejsza jest jednostka. Przyszłość Kościoła sprowadza się do tworzenia małych grup, które będą żyły według wyznawanych wartości. Nie mogą być to jednak wspólnoty tylko dorosłych, ale także dzieci i młodzieży. Szczególnie akademickie, bo w przeciwnym razie stracimy przyszłą inteligencję.


Na kanwie tej wypowiedzi zapraszam do rozmowy. Może uda nam się odpowiedzieć na pytania: jak Ty widzisz duszpasterwo młodzieży? Czego od niego oczekujesz? A może masz dobre, pozytywne doświadczenia, którymi chcesz się podzielić, w nadziei, że skorzystają z nich inni?

Gdybyś chciał przeczytać cały wywiad, kliknij: http://tygodnik.onet.pl/1546,1142533,dzial.html

_________________
"Spójrzcie na Pana, a rozpromienicie się radością. Oblicza wasze nie zapłoną wstydem.
Oto biedak zawołał i Pan go usłyszał. I uwolnił od wszelkiego ucisku." /Ps 34/


Cz gru 18, 2003 12:58
Zobacz profil

Dołączył(a): N paź 12, 2003 15:59
Posty: 24
Post 
W duszpasterstwo akademickie niewątpliwie trzeba inwestować.
Wydaje mi się, że ten okres naszego życia to czas największych poszukiwań sensu życia i wiary, a DA może kierować ich na właściwe ścieżki.
Poza tym szczególnie ważne jest dla tych, którzy mieszkają w akademikach, stanowi alternatywę dla masy imprez, daje możliwość miłego spędzenia czasu i co najważniejsze: naładowania baterii życzliwości, uduchowienia, przyjaźni. Umożliwia wspólną modlitwę, rozmowę z Bogiem. Uczy dorosłości.
Pozdrawiam! :)

_________________
Zapraszam:
www.strefaniebieska.prv.pl


Wt gru 23, 2003 18:10
Zobacz profil WWW
Post 
Celniku należy po pierwsze świetnie się orientować w temacie.
Wiedzieć co KRzK głosi i dlaczego tak głosi a także dlaczego jest to 'dobre'.
To co piszesz również jest prawdą. Ewangelizacja kosztuje.
Dochodzę do wniosku, że przesadnie wiele oczekuje się od samych nawracanych w kwestii, ze oni teraz będą dalej nawracać.
Trochę brakuje im dystansu - przynajmniej z początku. Neofici bardzo emocjonalnie traktują kwestię ewangelizacji.
Poszukiwałem odpowiedzi jak ewangelizować. Pamiętam siebie z różnych okresów po nawróceniu. Stwierdzam, ze nie ma nic gorszego niż przesadnie emocjonalny stosunek do wiary. Nie powiem, ze wiem jak ewangelizować. W mojej sytuacji o tyle to trudne, że ja nie jestem tym, który będzie organizował pielgrzymki, zjazdy, czy grupki, itp.
Ja gdybym miał coś takiego robić musiałbym to robić w dyskusji.
Czy wiesz celniku co to znaczy zrobić siebie idiotę? Już odpowiadam! To znaczy zacząć mówić o Jezusie z obłedem w oczach i zostać pokonanym. I widziałem takie scenki a raz nawet sam się podłożyłem. :D
Celniku problem z Bogiem polega głównie na tym, że nie dokońca Go rozumiemy. Ale to pikuś! W końcu wierzymy w Niego. Problem w tym, że ja muszę się dobijać aby łaskawie dobrać się do współczesnych poglądów teologicznych.
Dziś uważam np. że nie ma potrzeby traktować Jezusa tak jak Go traktowano przez stulecia: że niby jest On 'zgorszeniem rozumu'.
W ogóle nie rozumiem dlaczego Jezus miałby być zgorszeniem rozumu!
A jak miałby się objawić Bóg? Niby co? Drabinkę z Nieba (czyt. chmurki) spuścić i zejść do ludzi??? Oczywiście że nie!
Tak jak my jesteśmy efektem długich procesów. Tak i On był blisko natury. W tym kontekście dogmatyka Kościoła jest zadziwiająco prawidłowa - i nawet wytrzymała próbę ewolucjonizmu.
Zdaje się, że Teilard de Chardin coś sensownego głosił w okolicach lat 50. Aczkolwiek chyba na początku 80. był skrytykowany przez Watykan, ale pewności nie mam.
Widzisz Celniku... porządna ewangelizacja mnie polegałaby po prostu na rzeczowej dyskusji... Nie oczekuję empirycznych dowodów, tylko sensownej analizy bez infantylizmu. Podejrzewam, ze wielu moich kolegów i koleżanek studentów/ek podobne ma oczekiwania.
A ponadto... mam kolegę który opuścił KRzK po prostu dlatego, że nie zdołał zrozumieć jakie dobro wynika z niektórych nakazów moralnych Kościoła. Może więc o ile są te kwestie dobrze opracowane wystarczyłoby bardziej ułatwić dostęp do informacji?? :)


Wt gru 23, 2003 23:07
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N maja 18, 2003 19:49
Posty: 642
Post 
Znaczy się mamy takie same oczekiwania :-D
Dostęp do informacji jest. Są one jednak trudno "wyławialne" z całej masy, jaką jesteśmy codziennie karmieni, dodatkowo z całym problemem manipulowania nimi. Bo zazwyczaj wybiera się jedno, lub kilka zdań z kontenstu i przedstawia w taki sposób, że potencjalny czytelnik zostaje niejako "z góry" zniechęcony do dalszej lektury.
Jest też faktem, że zarówno Papież, jak i Stolica Apostolska, we wszystkich dokumentach, związanych z moralnością chrześcijańską, stosuje dwa rodzaje argumentów na zasadzie kompaktybilności. Argumenty wiary i argumenty nauki. Najlepiej jest to widoczne w opracowanej przez Kongregację Nauki Wiary Deklaracji o eutanazji z 5 maja 1980 roku. Jest oczywiste, że w wypadku człowieka, którego raczej należałoby nazwać deistą, bo ma zmysł Boga, ale nie ma doświadczenia osobowego spotkania z Nim, należy stosować ten drugi rodzaj argumentów. I należy to robić bądź w duszpasterstwie akademickim, bądź w przepowiadaniu zwyczajnym.To ostatnie, niestety, pozostawia wiele do życzenia, odwołując się często do ślepego posłuszeństwa i emocji.
Co do Teilcharda de Chardin... Problemy to on miał - podobnie jak Y. Congar i H. de Lubac - jednak nie tyle ze Stolicą Apostolską, co ze swoimi braćmi, Jezuitami. Rzeczywiście był czas, kiedy nie wolno im było prowadzić działaności akademicko-wydawniczej. Ale dotyczyło to lat 50/60. Lata 60 to powołanie dwóch ostatnich na ekspertów soborowych, natomiast lata 70, to uznanie przez Pawła VI teorii ewolucjonizmu względnego.
Ten ostatni wątek prowokuje mnie do przywołania wspomnień. Często uczniowie pytali mnie na religii o sprzeczność między biblijną wizją stworzenia a nauką. Zazwyczaj pytam ich, którą z conajmniej 27 koncepcji powstania życia na ziemi mają na myśli. Okazuje się, że jedyna, jaką znają, nie jest teorią powstania życia, a teorią rozwoju gatunków. Ten fatalny błąd jest popełniany niestety nawet na maturze. Ale nie byłoby tego problemu, gdyby lekcja religii /w odróżnieniu od katechezy - co jest bardzo ważne/ była taka, jak ją widzi Dyrektorium Ogólne o Katechizacji. Znaczy lekcją na styku teologii, nauk humanistycznych i nauk ścisłych.

_________________
"Spójrzcie na Pana, a rozpromienicie się radością. Oblicza wasze nie zapłoną wstydem.
Oto biedak zawołał i Pan go usłyszał. I uwolnił od wszelkiego ucisku." /Ps 34/


Pt gru 26, 2003 11:25
Zobacz profil
Post 
khy? :shock:
Jak widzę zarzuciłeś mnie informacjami. :lol:

A swoją drogą znasz jakąś stronkę z opracowaniem poglądów panów:
Teilchard de Chardin'a, Y. Congar'a i H. de Lubac'a ?
Angielskojęzyczna też od biedy może być... Co prawda nie będę się silił na samodzielne tłumaczenie, a raczej skorzystał ze słownika kontekstowego.

Jak rozumiem różnica miedzy teorią powstania życia a teorią powstania gatunków jest po prostu taka, że pierwsza próbuje opisywać wcześniejsze procesy od powstania (Wszech)świata do powstania życia, a druga próbuje opisywać rozwój organizmów.
Co do tych 27-teorii. Myślę, że to umowna, stale zmieniająca się wartość. :lol:
A czy Dyrektorium Ogólne o Katechizacji (o którym się właśnie dowiedziałem) wysiliło się aby określić konkretnie i co ma być poruszone na danej lekcji? :D Przynajmniej w zarysie....
Jak pamiętam lekcje religii w których uczestniczyłem nie były one zbyt... światłe. Tzn. były niezłe, ale wciąż czegoś brakowało. I nie one spowdowały moje nawrócenie, rozumiane jako zainteresowanie religią. :D
A z kwiatków, które pamiętam to była sytuacja w 8 klasie SP gdy koleżanka zapytała księdza: 'Skąd to wiadomo, że Bóg w ogóle istnieje', a ten zaczął o 5 dowodach Tomasza :-D A ja akurat byłem po lekturze jakiejś popularnonaukowej książki (być może 'Krótkiej...' Hawkinga) i wciąż pamiętam swoje odczucia, że facet, ów ksiądz po prostu nie wie o czym mówi. Dziś podejrzewam, że chciał po prostu wyjść obronną ręką z trudnego pytania, a założył że nie będziemy się orientować w temacie, a nie pomyślał, że istnieją książki popularnonaukowe dla dzieci. :D
Aczkolwiek... może on faktycznie tak myślał....

:)


Pt gru 26, 2003 13:20

Dołączył(a): Pt lip 11, 2003 18:46
Posty: 677
Post 
Ale niestety mało jest różnych wspólnot na parafiach, duże miasta jeszcze , ze względu na wielość Kościołów jakoś sobie radzą, ale małe "zaściankowe" miasteczka skazane są przeważnie na masówkę, bo księża nie chcą się angażować w pracę ze wspólnotami. Bo niestety wymaga to dużo nakładu sił i czasu, nie mówiąc już o osobistym wejściu w takowe struktury. Ale to przecież jest łaską więc więcej modlitwy za kapłanów z naszej strony, a może Pan da wzrost.

W zasadzie wszystkie wspólnoty charyzmatyczne, Noekatechumenat, nawet Oazy Rodzin, to jest nie złe wyzwanie dla duszpasterzy.

_________________
Bardzo mało modli się ten, co przywykł modlić się tylko wtedy, gdy klęczy
św. Jan Kasjan


Pt gru 26, 2003 17:17
Zobacz profil
Post 
Teraz okażę naiwność nie tylko w swojej ocenie, ale również zarówno w ocenie postronnych niewierzących, ale też i wierzących.

Aby uznać kogoś za świętego, święty musi się wykazać 'cudem'. :D
Wątpię by był ten 'cud' definiowany w sposób ludowy, ale czy zestawienie w tabeli takich 'cudów', o ile są dobrze udokumentowane..... nie zrobiłoby większego wrażenia na ludziach niż jakiekolwiek kazanie czy grupa modlitewna?
:hmmm:


Pt gru 26, 2003 18:07

Dołączył(a): Pn cze 16, 2003 21:48
Posty: 11
Post Duszpasterstwo młodzieży
Jestem osobą dorosłą, ale jeszcze młodą ;) , jednak razi mnie - jak już kiedyś napisałam na czacie - traktowanie dorosłych w Kościele, jak "z dobrodziejstwem inwentarza".

A wracając do tematu, oczywiście ważne są różne zjazdy, wycieczki, pielgrzymki. Tak jak dla mnie, osoby w tym okresie sceptycznie nastawionej do Kościoła, bardzo ważna była pielgrzymka przed maturą na Jasną Górę.
Ważne są różne duszpasterstwa, jednak najlepszym sposobem jest przede wszystkim Wasze (księży) świadectwo życia. Młodzi baardzo szybko wyłapują kiedy ktoś żyje tym, co głosi, kiedy żyje swoim kapłaństwem, a kiedy głosi to, co trzeba (bo takie stanowisko Kościoła) oraz to, co ma przyciągnąć publikę, kiedy chodzi tylko o to, "by ksiądz, by Kościół był cool" (i skupia tylko tych, którym zależy na fajnej znajomości, a nie bliskości Boga i tworzy się niejako "zamknięte towarzystwo wzajemnej adoracji" przyprawione odrobiną hipokryzji).

Osobiście lata ogólniaka przeżyłam prawie bez Kościoła, z ogromnym buntem wobec Kościoła, a lata studiów (w wyniku mieszanki wybuchowej - mojej niedojrzałości i zranienia przez księdza) dosłownie bez Kościoła, bez sakramentów. Po moim 'powrocie', który zdecydowanie był wynikiem czystego Bożego Miłosierdzia, a nie wynikającego z działań duszpasterskich, nadal wiele rzeczy mnie raziło i razi. Nadal wracam. Jednak bardzo mi w tym pomogła postawa pewnego kapłana. Jego pomoc nie polegała na jakichś działaniach, ale na jego postawie. Nie polegała też na nie wiadomo jakich dysputach, ponieważ zamieniliśmy między sobą (przez prawie 2 lata) tylko 5 słów: "Szczęść Boże!" oraz "Ciało Chrystusa" i "Amen", ale widziałam, że ten ksiądz cały jest przesiąknięty swoim kapłaństwem, żyje z Chrystusem. A przez to widziałam, że warto, że wiara to nie fikcja -jedno głosić, a robić swoje (nawet gdy inni tak postepują), nie jakieś pokazówki, tylko życie, prawdziwe życie z Chrystusem.
I staram się mu za to, co dla mnie zrobił (choć o tym nie wie), odwdzięczać codzienną modlitwą.

Zmykam, bo zbyt osobiście się zrobiło.


Cz mar 04, 2004 4:26
Zobacz profil

Dołączył(a): N mar 28, 2004 7:34
Posty: 42
Post 
W mojej opinii nie powinniśmy wszystkiego zostawiać tylko na barkach kapłanów, ale również, jeśli jesteśmy młodymi ludźmi, starać się innym pokazywać dobry przykład życia w Chrystusie, nie zważając czasem na uśmiechy czy obelgi... jeden z dyskutantów napisał:

Cytuj:
Dochodzę do wniosku, że przesadnie wiele oczekuje się od samych nawracanych w kwestii, ze oni teraz będą dalej nawracać.


Z jednej strony to racja, często tak bowiem bywa, że pokłada się przesadne nadzieje i w rezultacie wszystko "leży", z drugiej strony jednak jeśli stworzy się w parafii naprawdę dobrą wspólnotę, taką, że młodzi ludzi nie będą mieli obawy przyznawać się do swojej wiary, może to przynieść dużo większe i lepsze skutki, aniżeli najlepsze nawet działania kapłana. Żeby jednak tacy młodzi ludzie się znaleźli, muszą mieć mimo wszystko dobry przykład "koło siebie", kogoś, na kim mogliby się wzorować, brać natchnienie z wiary, miłości względem Boga i bliźniego cechujących takiego człowieka. Jak pisała mbm, wystarczy widzieć, że ktoś jest przesiąknięty kapłaństwem i wówczas tak jakoś łatwiej wziąć krzyż na swoje barki... Może jednak kiedyś pogadasz z tym księdzem i mu podziękujesz, z pewnością przyniosłoby mu to wiele satysfakcji z tego, że jego postawa coś jednak daje. :) Jak więc dotrzeć do młodych? wiarą, nadzieją i miłością. Bóg znajdzie najlepszą drogę. :)

Pozdrawiam

_________________
Michał Świgoń - niecodziennik internetowy
Histmag - historia, kultura, społeczeństwo
Histmag - historyczne, kulturalne i społeczne forum dyskusyjne


N mar 28, 2004 9:51
Zobacz profil WWW
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt mar 26, 2004 13:20
Posty: 24
Post duszpasterstwo młodzieżowe
nalezałem półtora roku do ruchu światło- życie jest nie mogę powiedzieć abym tam odnalazł
swe miejsce po był ksm to był fajny okres uważam iż takie stowarzyczenia typu ksm są potrzebne :biggrin: :-X :mad: :-X :)

_________________
Jeśli masz dwa kawałki chleba ,daj jeden biednym ,drugi sprzedaj i kup hiacynty , aby nakarmić wiosną duszę.


Cz kwi 01, 2004 13:48
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 10 ] 

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL