Liza napisał(a):
Polacy kojarzą mi się raczej jako katolicy, którzy potrafili zgodnie współżyć z ludźmi innych religii czy wyznań. Wyrosłam w przeświadczeniu, że to wartość. A patriotą się jest lub nie, niezależnie od wyznawanej religii.
Dzisiaj owszem, niewielu zostało Polaków innych wyznań. Przyczynami są m.in. przesunięcie granic i polityka międzywojenna państwa.
Czy katolicy potrafili w Rzeczypospolitej żyć zgodnie z innymi chrześcijanami? Dużo mieliby tu do powiedzenia zarówno prawosławni jak i ewangelicy. Blokowanie urzędów czy np. prawo osiedleńcze pod Poznaniem to tylko przykłady.
W okresie międzywojennym regularnie aresztowano w soboty pastorów metodystycznych aby nie mogli odprawić nabożeństwa niedzielnego. Ruchy narodowo-faszystowskie (choć dziś nikt tak nie śmie ich nazywać) lat 30-tych w Polsce były bardzo ściśle związane z pojęciem polak-katolik. W Rzeczypospolitej zgoda międzywyznaniowa była o tyle, że "innowierców" nie palono ani nie zarzynano nocą (jak we Francji) - w imieniu swoim bardzo za to dziękuję. Prześladowania jednak były: podpalano kościoły (w Poznaniu chyba trzykrotnie i to za namową księży katolickich), nie pozwalano na sprawowanie Wieczerzy, zakazywano nabożeństw pod byle pretekstem. Ba, w okresie międzywojennym nie było lepiej czego prawosławni na własnej skórze doświadczyli - państwo przejęło siłą około 500 cerkwi, troche ponad sto przekazano KK, podobna ilość zamieniono na urzędy czy np. magazyny, połowę zaś zburzono - wiązało się to z praktycznie przymusową katolicyzacją obywateli IIRP. Nawet prusacy w Wielkopolsce próbując nas zgermanić nie posunęli się tak daleko - do masowego burzenia kościołów.
Ot i taka "zgoda".