| Autor |
Wiadomość |
|
pustny kojot
Dołączył(a): Wt sie 10, 2004 9:09 Posty: 32
|
Może to Głupie ale myślę że dobro jest tam gdzie i zło w końcu jest jego przeciwieństwem
_________________ Nawet najmiejsza kałuża odbija niebo/ pysłowie Litewskie/
|
| Śr sie 18, 2004 8:45 |
|
|
|
 |
|
PugCondoin
Dołączył(a): So lis 29, 2003 12:52 Posty: 1364
|
Cytuj: Wybacz, ale tak moze powiedziec ktos , kto poswiecil wiele lat zycia i posiadl ogromna wiedze na temat czlowieka, filozofii i religii. Nie mam zamiaru dyskredytowac Twojego wyksztalcenia, ale o ile wiem to idzie ono w calkiem innym kierunku. Filozofia i religia to ludzkie zabawy intelektualne, którze niekórzy traktują zbyt poważnie (przynajmniej moim zdaniem), pominąłes dziedziny znacznie ważniejsze, socjologię i psychologię. Nie napisałem, że mam ogromną wiedzę, uczę się raptem kilkanaście lat. Ale cały czas obserwuję otaczjącą mnie rzeczywistość i wnioski weryfikuję w praktyce. Uważam, że coraz mniej błądzę po omacku ... w przeciwieństwie (moim zdaniem) do sporej części wierzących ... Cytuj: Brawo Pugu......w koncu w jednym punkcie sie calkowicie zgadzamy. Oczywiscie!! Chrystus BYL czlowiekiem, co jest faktem niezaprzeczalnym i jasnym No to super, Chrystus był wyłącznie człowiekim ... cieszę się, że się zgadzamy ... Cytuj: Tak wiec....nie przeszkadza i nie masz zamiaru nikogo do niczego namawiac....a wydajesz tak ostre i bezpretensjonalne sady o czyms o czym masz dosyc nikle pojecie. Znow "guru" ?
Jak ktoś chce brać narkotyki, to mnie nic do tego, jego sprawa ... ale mogę chyba powiedzieć co sądzę o narkotykach co ?
|
| Śr sie 18, 2004 17:17 |
|
 |
|
Gość
|
Kto cię Pugu nauczył kłamania prawdą? Kto napisał, że:
Cytuj: Chrystus był wyłącznie człowiekim ...
|
| Cz sie 19, 2004 9:32 |
|
|
|
 |
|
PugCondoin
Dołączył(a): So lis 29, 2003 12:52 Posty: 1364
|
Albo jest się człowiekiem albo nie ... człowiek to nie tylko ciało ale także nasza natura ... będąc człowiekiem nigdy nie będziesz "Bogiem" ... ![Uśmiech krzywy ;]](./images/smilies/icon_krzywy.gif)
|
| Cz sie 19, 2004 17:34 |
|
 |
|
Gość
|
Pugu, nie "odwracaj kota ogonem" ale odpowiedz na postawione Ci pytanie. W przeciwnym razie roszczę sobie prawo nazwania Cię obrzydliwym kłamcą.
|
| Cz sie 19, 2004 19:10 |
|
|
|
 |
|
elka
Dołączył(a): N cze 22, 2003 8:58 Posty: 3890
|
Cytuj: będąc człowiekiem nigdy nie będziesz "Bogiem"
ja nie będę  ale jesli Bóg zechce stac sie człowiekiem, to chyba bedzie w stanie tego dokonac, nie pugu? 
|
| Cz sie 19, 2004 19:20 |
|
 |
|
PugCondoin
Dołączył(a): So lis 29, 2003 12:52 Posty: 1364
|
Pod warunkiem, że przestanie być "Bogiem" ... nie można mieć cistka i zjeśc ciastka. Chcesz być muszką owocówką, i masz możliwość "transformacji" to możesz to zrobić. Ale Jako muszka człowiekiem już nie zostaniesz ... ![Uśmiech krzywy ;]](./images/smilies/icon_krzywy.gif)
|
| Cz sie 19, 2004 20:01 |
|
 |
|
Anonim (konto usunięte)
|
Bo też i nie muszka człowiekiem się stawała.
|
| Cz sie 19, 2004 20:36 |
|
 |
|
PugCondoin
Dołączył(a): So lis 29, 2003 12:52 Posty: 1364
|
Dziwny komantarz PTR ...
Cóż, to bez znaczenia ... od takich "Bogów" jak Chrystus aż się roi w historii ludzkości, wielu z nich zmartwychwstawało i wielu z nich dokonywało "cudów". To, że akurat ten jest w tej chwili szeroko znany wynika głównie z tego, że jego wyznawcy albo wytłukli wyznawców innych "Bogów" albo zmusili ich do konwersji ... Dorabianie pięknych legend i martyrologii to specjalność religii jako takiej ... ale rzeczywistość pozostaje rzeczywistością ... Zna ktoś religijnego historyka z prawdziwego zdarzenia (znaczy nie po teologii) ?
|
| Cz sie 19, 2004 23:12 |
|
 |
|
Anonim (konto usunięte)
|
Cytuj: od takich "Bogów" jak Chrystus aż się roi w historii ludzkości, wielu z nich zmartwychwstawało
Tak? To wymien chociaz jednego
|
| Cz sie 19, 2004 23:29 |
|
 |
|
Lars_P
Dołączył(a): Pn maja 19, 2003 8:14 Posty: 487
|
Pugu Edyta Stein nie była wprawdzie historykiem, była filozofem. Ona jak wspominałem już tu niedawno mając 14 lat stwierdziła, że jest ateistką. Nie był to tylko dziewczęcy kaprys. Żydzi mieli obowiązek codziennego odmawiania pewnej ilości modlitw i ona tego nie robiła od jakiegoś czasu, więc uczciwie przyznała, że straciła to, co było oznaką przynależności do jej wyznania.
To, że była osobą inteligentną i pragnącą wnikliwie i rzetelnie poszukiwać czegoś, czym mogłaby żyć, czyli prawdy - zabrała się za poszukiwanie jej poprzez wieloletnią naukę. Dla kobiety w tym czasie istnienie na uczelni i robienie tytułów naukowych nie było prostą rzeczą – ona to robiła.
Zwróć uwagę Pugu, że dla żyda przejście od tradycyjnej wiary drogą ateizmu, po chrzest jaki przyjęła – nie mówiąc już że wstąpiła do zakonu pozostawiając karierę naukową i zmarła śmiercią męczeńską jest świadectwem, że nie była to osoba, która dałaby sobie cokolwiek wmówić. Oczywiście i wielu, wielu innych ludzi, którzy byli „autentyczni” i prości w ocenie samego siebie. Takich tylko stać na wzrost, którzy patrzą i widzą – a to co widzą potrafią należycie ocenić.
Myślę, że to, iż jesteś człowiekiem niewierzącym w Boga jak tu deklarujesz upoważnia Cię do takich wniosków a nie innych wniosków. To, że Chrystus był Człowiekiem przyjmujemy za wiarę i na niej budujemy, Ty natomiast masz prawo w to nie wierzyć. Dla mnie jest to rzeczą oczywistą.
PugCondoin napisał:
Cytuj: Widzę, że się starasz Larsie by ta dyskusja znalazła wspólny grunt dlatego postaram się nieco odpuścić w mojej niecheci do wszstkiego co pachnie religią ... sorki, jeżeli wcześniej odczułeś agresję, czasem trochę mnie ponosi Tak to prawda Pugu, że starałem się o to by rozmawiać o czymś, co inspirowałoby mnie i Ciebie do wyciągania wniosków. Rozmowę starałem się zawęzić do jednego bądź dwóch tematów gdyż mówiąc o wielu na raz poprzez pisanie w dodatku, przelatujemy się po temacie tak jakbyśmy „surfing-owali” po powierzchni a nie nurkowali w głąb. Myślę, że z takich rozmów, które mają na celu wysuwanie na pierwszy plan swojej elokwencji i wiedzy nic nie wynika. Oczywiście czasami zgrabność wypowiedzi czy błyskotliwość riposty jest majstersztykiem, ale do zasadniczego tematu nic nie wnosi. Mnie nie obraziłeś Pugu i również nie uważam żebyś był agresywny. Masz swoje zdanie, którego bronisz i słusznie w końcu każdy z nas to robi, a to, że ono jest inne niż moje – to, dlatego możemy porozmawiać. Swoje racje można logicznie „sprawdzać” weryfikując ich „prawdziwość” w dyskusji jak i zamieniać na tak zwaną rację wyższego rzędu, co oznacza mniej więcej, to, że owocem takiej rozmowy powinna być „wspólna płaszczyzna porozumienia”, – co nie koniecznie musi oznaczać, że mamy te same poglądy. Ważny jest jedynie szacunek jeden do drugiego, pomimo ich różnicy. Cytuj: **Poznałem dość dobrze czym jest człowiek, jak działa, co go motywuje, co go frustruje i jestem prawie zupełnie pewien, że religia jest od samego poczatku do samego końca tworem człowieka **Staram się (choć nie zawsze mi wychodzi) nie oceniać ludzi, tylko mechanizmy i procesy jakim podlegają. Wbrew pozorom nikim nie gardzę i nikogo nie wywyższam, choć niektórych cenię bardziej niż innych. Z tym poznaniem „dość dobrze” można się pomylić – nieźle zawieść. Są ludzie, których uważa się za przyjaciół – powierza się im coś z samego siebie – a potem okazuje się, że „Panie broń mnie od moich przyjaciół, bo od nieprzyjaciół obronie się sam” – to jest, tzw. mądrość życiowa, którą w naszej dyskusji nazwaliśmy – Ty „sceptycyzmem” a ja „roztropnością”. Ale wszystko w końcu jest nauką. Mam nadzieję, że dla mnie „człowiek” i wszystko inne w życiu będzie do końca moich dni „tajemnicą”, – którą będę starał się odkrywać. Pewnie byłoby to dla mnie przerażające gdybym kiedyś odkrył, że wszystko już wiem i w związku z tym już nic nie muszę robić. Ja również staram się patrzeć na siebie i drugiego człowieka pod kątem jego zmagań z różnymi sytuacjami życiowymi - choćby tu na forum, bądź na czacie. Takie obserwacje budzą wiele różnych emocji. Najczęściej się nimi kierujemy i stąd dość często poziom rozmowy jest podporządkowany namiętnościom, którym wielokrotnie każdy z nas ulega. Również i ja mam swoje sympatie i antypatie zarówno w realu jak i w necie, bo to jest oczywiste, każdy je ma. Są ludzie, którzy potrafią panować nad sobą do tego stopnia, że nawet najmocniejsze „ataki” nie wpływają na nich dezintegracyjnie, ba nawet i z tego potrafią zrobić sobie materiał twórczy – są po mimo wszystko życzliwi i nie odpowiadają złem za zło, a żyją zasadą „zło dobrem zwyciężaj” - i tacy ludzie bardzo mi imponują. Spotkałem takich również na czacie. Po raz kolejny napiszę to, co powiedział Konfucjusz, a jest to dla mnie pewnym „drogowskazem” i bardzo mi się podoba. ,„Kiedy spotkasz człowieka szlachetnego, staraj się mu dorównać. Kiedy spotkasz człowieka złego, dokonań rzetelnego obrachunku z samym sobą.” Cytuj: Problemem religii jest to, że jej wyznawcy silnie się z nią identyfikują, tworzą podziały, wydaje im się, że posiedli monopol na prawdę o rzeczywistości. Każdy atak na ideologię swojego kościoła przyjmuja jako osobisty atak na siebie Co gorsza zwykle tłumią zmiany inspirowane od wewnątrz Pug popatrz czy Ty nie identyfikujesz się silnie ze swoimi „poglądami”? –zresztą ja również – wiara ogólnie pojęta, jest niczym innym jak założeniem, że to w co się wierzy ma sens. ale **Człowiek staje się kimś bardziej przez to, co chce, niż przez to, co wie ** Poszukiwania w wierze idą w kierunku uzasadnienia czy moja wiara jest trafnie „usytuowana” czy nie. Jeśli wiara będzie żywiła się samymi „słowami” – a słowa te będą raz słodkie a raz gorzkie, to wiara zamieni się w fanatyzm, czyli umrze karmiona trucizną własnego tworu. Wiara musi weryfikować się w codzienności i żyć wg tego, co jest jej istotą – jej sensem Wszelkie mądrości zbierane na ilość i niestrawione prawidłowo, musza zaszkodzić. Stąd też św. Tomasz z Akwinu słusznie zauważył, że „wszelki nadmiar od złego pochodzi”. Identyfikowanie się z tym, w co się wierzy jest pozytywne, pozwala żyć wartościami owej wiary. Tak też jest z jedzeniem, „jem po to by żyć, a nie żyje po to by jeść”. Najważniejsze jest to, by nie stać w miejscu wierząc, że ma się rację. Każdy człowiek błądzi żyjąc na tym świecie, bo każdy szuka „prawdy” – różnica jest tylko jedna między nimi, że jeden wie, że szuka a drugi jest przekonany, że już znalazł. **Człowiek tak długo jest mądry dopóki szuka mądrości. Jeżeli mniema, że ją już znalazł - wówczas staje się błaznem** //Talmudu// Któryś z mistyków powiedział tak, - „jeśliś znalazł Boga i masz Go na każda okazję, to z pewnością nie jest to Bóg”. Boga nie można ani zrozumieć ani pojąć – trzeba Go odnaleźć w sobie by dostrzec Go w innych i wszędzie. A to oznacza, że „dostrzec” oznacza ni mniej ni więcej tylko codzienne „dostrzeganie” – i w dodatku na różne sposoby – zarówno w tym, co nam się podoba jak i w tym /a może szczególnie/ czego nie chcemy i nie akceptujemy. Edyta Stein – ta żydówka która stała się świetą w KK – napisała tak „**Poznanie zamienia się w widzenie, a to przechodzi w miłość, która jest najwyższą formą poznania. Bo miłość sama w sobie jest nastawiona na najgłębsze poznanie” Istotnie miłość jest najwyższą forma poznania – dla niej nie ma żadnych granic. Cytuj: Nie, religa to zdecydowanie nieciekawy twór
A ja twierdzę, że każdy z nas ma swoją religię Ty też.
Pozdrawiam
_________________ Bóg zna Twoją przeszłość, ofiaruj mu teraźniejszość a On zatroszczy się o twoją przyszłość.
|
| Pt sie 20, 2004 10:13 |
|
 |
|
PugCondoin
Dołączył(a): So lis 29, 2003 12:52 Posty: 1364
|
Cóż larsie, przykład Edyty Stein jest ciekawy ale i nie niemożliwy do wytłumaczenia z psychologicznego punktu widzenia. Czesto gorący przeciwnik danej ideii staje się równie gorącym jej zwolennikiem i odwrotnie. Może to sprawa znudzenia jedna postawą, potrzeba zmiany lub rozkosz zanużenia się w czyms czego sobie zawsze odmawialiśmy ... ?
Zdobywanie wiedzy naukowej nie zawsze idzie w parze z poznaniem samego siebie, a nawet jeżeli idzie, to dlaczego konieczność zaspokojenia jakiejś potrzeby nie miała by miec pierszeństwa przezd utrzymaniem spójnego światopoglądu ... w końcu jesteśmy ludźmi i nasze potrzeby są dla nas najważniejsze ...
Cytuj: Z tym poznaniem ?dość dobrze? można się pomylić ? nieźle zawieść. Są ludzie, których uważa się za przyjaciół ? powierza się im coś z samego siebie ? a potem okazuje się, że ?Panie broń mnie od moich przyjaciół, bo od nieprzyjaciół obronie się sam? ? to jest, tzw. mądrość życiowa, którą w naszej dyskusji nazwaliśmy ? Ty ?sceptycyzmem? a ja ?roztropnością?. Ale wszystko w końcu jest nauką. Pod "poznałem dość dobrze" rozumiem głównie pewną nieobliczalność ludzkiej natury i głębokie niezrozumienie własnych potrzeb ... te dają czasem zabawne, a czasem tragiczne efekty. Nie próbuję udawać, że znam siebie doskonale. Znam jednak swoje słabości i doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że nie wiem jak zachowam się w sytuacji ekstremalnej ... Jedno jest pewne, ludzie mają potrzeby i te potrzeby zaspokajają ... jeżeli będziesz przeszkadzał innym w zaspokajaniu ich potrzeb wzbudzisz ich agresję, to samo odczujesz ty gdy inni będa przeszkadzać tobie ... umiejętnośc panowania nad własnymi emocjami i próba zrozumienia ich źródła to dobry początek do zrozumienia ludzi ... Co do tajemnic, to nie masz sie czym przejmować, jest ich praktycznie nieskończenie wiele, jesteśmy jak mrówka w spichlerzu ... Dobrze jest jednak choć odrobinę kontrolować samego siebie nie ? Cytuj: ,?Kiedy spotkasz człowieka szlachetnego, staraj się mu dorównać. Kiedy spotkasz człowieka złego, dokonań rzetelnego obrachunku z samym sobą.? Nic dodać nic ująć ... Cytuj: Któryś z mistyków powiedział tak, - ?jeśliś znalazł Boga i masz Go na każda okazję, to z pewnością nie jest to Bóg?. Boga nie można ani zrozumieć ani pojąć ? trzeba Go odnaleźć w sobie by dostrzec Go w innych i wszędzie. A to oznacza, że ?dostrzec? oznacza ni mniej ni więcej tylko codzienne ?dostrzeganie? ? i w dodatku na różne sposoby ? zarówno w tym, co nam się podoba jak i w tym /a może szczególnie/ czego nie chcemy i nie akceptujemy. Edyta Stein ? ta żydówka która stała się świetą w KK ? napisała tak ?**Poznanie zamienia się w widzenie, a to przechodzi w miłość, która jest najwyższą formą poznania. Bo miłość sama w sobie jest nastawiona na najgłębsze poznanie? Istotnie miłość jest najwyższą forma poznania ? dla niej nie ma żadnych granic. Zauważyłeś, że ludzie często gubią się w miłości ... to najsilniejsza i najprzyjemniejsza emocja jaką człowiek może odczuwać. Nic tak nie intensyfikuje naszych doznań jak włśnie miłość. Wszystko staje się wyraźne, piękne, pragniemy szczęścia wszystkich ... Niestety miłość nie jest zbyt twórcza. Zwykle jej produktem jest poezja i "głębokie" w rozumieniu autorów wynurzenia które jednak tak naprawdę ukazują jedynie intensywność odczuwanych emocji ... Tak jak wszystko inne miłość to jedynie element naszego życia choć nie powiem, jeden z tych dla których warto żyć ...  Cytuj: A ja twierdzę, że każdy z nas ma swoją religię Ty też.
Nie religię, światopogląd. Religia to zinstytucjonalizowana wiara. Instytucja z dużą ilością członków, podlegających określonym prawom i zasadom. Indywidualne światopoglądy to moim zdaniem największy skarb ludzkości. Religia to niszczy i dlatego jej nie lubię ...
|
| Pt sie 20, 2004 18:55 |
|
 |
|
Lars_P
Dołączył(a): Pn maja 19, 2003 8:14 Posty: 487
|
PugCondon napisał:
Cytuj: Cóż larsie, przykład Edyty Stein jest ciekawy ale i nie niemożliwy do wytłumaczenia z psychologicznego punktu widzenia. Czesto gorący przeciwnik danej ideii staje się równie gorącym jej zwolennikiem i odwrotnie Jak najbardziej masz racje Pugu istotnie może tak być jak piszesz. Może być tysiące przypadków, ludzi którzy staja się przeciwnikami wszelkiego dobra, //którego tak naprawdę pragną//, jak i tysiące zwolenników. Jednak w tych tysiącach ludzkich zdarzeń można założyć, że jest jedno zdarzenie inne niż pozostałe. To jedno zdarzenie, które dotknęło jednego człowieka zupełnie inaczej niż tamtych ludzi sprawia, że ten jeden człowiek staje się wyjątkowy – inny, mający inne spojrzenie, inny zmysł, inne myślenie. Tak się mówi o świętych i mistykach. Przecież nie możesz tego wykluczyć, że istnieje prawdopodobieństwo istnienia tych rzeczy, które nam się nie śniły. Znasz z pewnością mistyków, którzy swoim życiem tu i teraz w konkretnych czasach – widzieli znacznie więcej //poza czasem i przestrzenią// i dokonywali takich rzeczy, które dla setek tysięcy ludzi, były i są nie do pomyślenia. Więc nawet gdybyśmy wyłączyli z tych niecodziennych <zjawisk> Boga, to trzeba zastanowić się, co sprawia lub, kto sprawia, że jedni ludzie dokładnie tacy sami jak inni, mają ten szczególny wyjątkowy dar – czynienia <cudów>. Tego nawet parapsychologia nie wyjaśniła do końca, choć istotnie w niektórych przypadkach stwierdzono skutki pewnych Np. zaburzeń pola grawitacyjnego, które stając się jednorodne umożliwiało dematerializację materii, czy innych zjawisk przyrodzonych. Cuda uważamy za zjawiska nadprzyrodzone. Cytuj: Nie próbuję udawać, że znam siebie doskonale. Znam jednak swoje słabości i doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że nie wiem jak zachowam się w sytuacji ekstremalnej ... Jedno jest pewne, ludzie mają potrzeby i te potrzeby zaspokajają ... jeżeli będziesz przeszkadzał innym w zaspokajaniu ich potrzeb wzbudzisz ich agresję, to samo odczujesz ty gdy inni będa przeszkadzać tobie ... umiejętnośc panowania nad własnymi emocjami i próba zrozumienia ich źródła to dobry początek do zrozumienia ludzi ... Co do tajemnic, to nie masz sie czym przejmować, jest ich praktycznie nieskończenie wiele, jesteśmy jak mrówka w spichlerzu ... Dobrze jest jednak choć odrobinę kontrolować samego siebie nie ?
Znajomość siebie – potocznie mówi się, że jak ktoś zna siebie, swoje wady i zalety, to jest to człowiek pokorny. Człowiek pokorny jest nastawiony na <uczenie> i się taki człowiek praktycznie się nie „starzeje”. Takim człowiekiem jest dla mnie Papież, który bardzo schorowany i już podeszły w wieku, jest stale otwarty – a szczególnie pokorny. Nie będę kolejny raz pisał o tym, co zaimponowało mi w zachowaniu u papieża w parlamencie, – ale z pewnością znasz i widziałeś, spokój, rozwagę i milczenie, które nie potępiało <napadającego pana>, który pełen wzburzenia wyskoczył jak przysłowiowy Filip z konopi. A Papież nie skoczył agresywnie na agresora - myślę, że nawet nie wzbudził w sobie agresji a zrozumiał wzburzonego. Są ludzie, którzy patrzą na wszystko <po nad> nie znaczy, że są pozbawieni emocji. Ich człowieczeństwo rozwinęło się w taki sposób, który <zwierzęcą> agresje SA w stanie zneutralizować bądź zamienić na <energie> czyli unieść się na poziom „miłości”. Kolejna zbieżność pewnych racji zbiegła się nam w dyskusji pokazując jak jednak wypowiadane słowa czasami nas różnią, ale nie koniecznie odczucia. Tajemnice są po to by je rozumem rozbierać dokładnie i rzetelnie aż do momentu poznania. Wspólnie uznaliśmy, że miłość jest < najwyższą formą poznania>, więc można założyć, że istnieje doskonała Miłość, która jest dla nas Bogiem i Ideałem i do której każdy człowiek wierzący czy niewierzący dąży Cytuj: Zauważyłeś, że ludzie często gubią się w miłości ... to najsilniejsza i najprzyjemniejsza emocja jaką człowiek może odczuwać. Nic tak nie intensyfikuje naszych doznań jak włśnie miłość. Wszystko staje się wyraźne, piękne, pragniemy szczęścia wszystkich ... Niestety miłość nie jest zbyt twórcza. Zwykle jej produktem jest poezja i "głębokie" w rozumieniu autorów wynurzenia które jednak tak naprawdę ukazują jedynie intensywność odczuwanych emocji ... Tak jak wszystko inne miłość to jedynie element naszego życia choć nie powiem, jeden z tych dla których warto żyć .. Nie gubią się w miłości a unoszą skoro w Twojej wypowiedzi nawet piszesz o poezji i że staje się w niej wszystko piękne. Skoro świat jest szary to piękno je <oświetla> Skoro pragniemy szczęścia to miłość go nam wskazuje i umożliwia. Skoro warto dla niej żyć, to znaczy, że jest sensem życia. Skoro to wszystko napisałeś, to nie możesz przekreślać ostatnim zdaniem, że nie jest twórcza, bo sam udowodniłeś, że jest. Cytuj: Nie religię, światopogląd. Religia to zinstytucjonalizowana wiara. Instytucja z dużą ilością członków, podlegających określonym prawom i zasadom. Indywidualne światopoglądy to moim zdaniem największy skarb ludzkości. Religia to niszczy i dlatego jej nie lubię ...
Nie religię, światopogląd. Religia to zinstytucjonalizowana wiara. Instytucja z dużą ilością członków, podlegających określonym prawom i zasadom. Indywidualne światopoglądy to moim zdaniem największy skarb ludzkości. Religia to niszczy i dlatego jej nie lubię ...
pozdrawiam 
_________________ Bóg zna Twoją przeszłość, ofiaruj mu teraźniejszość a On zatroszczy się o twoją przyszłość.
|
| So sie 21, 2004 19:26 |
|
 |
|
PugCondoin
Dołączył(a): So lis 29, 2003 12:52 Posty: 1364
|
Cytuj: Przecież nie możesz tego wykluczyć, że istnieje prawdopodobieństwo istnienia tych rzeczy, które nam się nie śniły. Znasz z pewnością mistyków, którzy swoim życiem tu i teraz w konkretnych czasach ? widzieli znacznie więcej //poza czasem i przestrzenią// i dokonywali takich rzeczy, które dla setek tysięcy ludzi, były i są nie do pomyślenia. Wybacz Larsie, ale tu włącz się mój sceptycyzm. W ciągu ostatnich 50 lat w których nauka dokonała rzeczywiście ogromnego skoku nie zanotowano przy jej pomocy żadnego tego typu zjawiska. Wyznaczono wysoką nagrodę dla każdego kto dokona powtarzalnego cudu i nikt jej na razie nie odebrał. Na ziemi jest 5 mld ludzi, może więcej, sieć komunikacyjna pozwala na znalezienie i wyłowienie każdego "cudu" i nic nie ma ... Stare zapiski nie wystarczą ... bez dowodów nie ma mowy o weryfikacji, a bez weryfikacji ne przyjmę tego za prawdę ... Cytuj: Nie gubią się w miłości a unoszą skoro w Twojej wypowiedzi nawet piszesz o poezji i że staje się w niej wszystko piękne. Skoro świat jest szary to piękno je <oświetla> Skoro pragniemy szczęścia to miłość go nam wskazuje i umożliwia. Skoro warto dla niej żyć, to znaczy, że jest sensem życia. Skoro to wszystko napisałeś, to nie możesz przekreślać ostatnim zdaniem, że nie jest twórcza, bo sam udowodniłeś, że jest.
Ile cukierków można zjeść na raz Larsie? Miłość to tylko element, ważny, ale bezwartościowy bez pozostałych ...
|
| So sie 21, 2004 20:58 |
|
 |
|
Lars_P
Dołączył(a): Pn maja 19, 2003 8:14 Posty: 487
|
PugCondon napisał:
Cytuj: Wybacz Larsie, ale tu włącz się mój sceptycyzm. W ciągu ostatnich 50 lat w których nauka dokonała rzeczywiście ogromnego skoku nie zanotowano przy jej pomocy żadnego tego typu zjawiska. Wyznaczono wysoką nagrodę dla każdego kto dokona powtarzalnego cudu i nikt jej na razie nie odebrał. Na ziemi jest 5 mld ludzi, może więcej, sieć komunikacyjna pozwala na znalezienie i wyłowienie każdego "cudu" i nic nie ma ...
Pugu uściślijmy na początku, co Ty uważasz za cud. Będzie nam łatwiej o nim rozmawiać. A tak nawiasem mówiąc, czytałem kiedyś, „największym cudem na świecie jest to, że cuda się nie zdarzają”. W tym zdaniu słowo „cud” użyte jest w dwóch przeciwnych znaczeniach. Raz jako coś, dzięki czemu złamać można prawa przyrody, a drugi raz jako coś, dzięki czemu prawa przyrody nie mogą być nigdy gwałcone. Każdy człowiek inaczej to może pojmować. Czytałem kiedyś przytoczona rozmowę pomiędzy dwoma lekarzami naukowcami: jeden z nich wierzy, drugi jest ateistą. Ateista zwraca się do wierzącego.
Jak ty jako lekarz możesz wierzyć w cud niepokalanego poczęcia ?
Na to ów wierzący „Czy naturalne poczęcie nie jest większym cudem”?
I tu doskonale widać tę samą dwuznaczność w słowie „cud”. Wierzący używa słowa cud jako istnienie praw trudnych do zrozumienia, ale zawsze obowiązujących przyrodę a ateista używa słowa cud w sensie czegoś, co łamie prawa przyrody.
Nauka nie jest rzecznikiem rzeczy transcendentnych i nadprzyrodzonych. Znasz fizykę i znasz fizyków. Z pośród tej grupy uczonych najwięcej jest ludzi wierzących. Fizykę uważamy za najbardziej podstawową ze wszystkich nauk przyrodniczych. Oni dokonując kolejnych badań naukowych przekonują się, że coraz więcej jest niewiadomych. Faktem jest, że nauka „odkrywając” po kawałku „tajemnicę” coraz więcej poznają – ale czy to, jest pełne poznanie tego nikt z nich nie twierdzi. Wręcz przeciwnie. W procesie rozwoju fizyki zachodzi wzrost specjalizacji jej gałęzi i wyrastają nowe. Jednak od samego początku jej istnienia występuje silna tendencja przeciwna – dążenie do unifikacji wszystkich działów fizyki, do sprowadzenia ich do jednej struktury i oparcia na jednym wspólnym fundamencie. Wiara w możliwość takiej unifikacji jest wiarą w jednolitą strukturę przyrody.
We współczesnym świecie pełnym zmian i wstrząsów, rozpowszechnił się pogląd, że wszystko jest zmienne i że żadna prawda naukowa nie jest ostateczna. Tak, więc Pugu to, o czym pisaliśmy, że „wiem, że nic nie wiem” jest pokorą i podstawą do ustawicznej obserwacji i badań.
Nauka ma to do siebie, że przeczy naszym założeniom i jest to tylko kwestią czasu. Fundamentalne założenia są przede wszystkim rozbijane – szczególnie w fizyce. Dom, który stoi na fundamentach – w czasie kataklizmów ulega rozbiciu jednak na ogół zostają fundamenty – w fizyce jest dokładnie na odwrót.
Mechanika newtonowska utraciła pozycje fundamentalną jak powstała teoria względności i mechanika kwantowa. Tak, więc fundamenty fizyki są, zatem jej częścią najbardziej podatną za zmianę.
Dawniej sądzono, że „kawałek materii istnieje w kawałku przestrzeni i w kawałku czasu”. Fizyka współczesna odrzuciła koncepcję prostego umiejscowienia na rzecz idei pola, sięgającego w nieskończoność: znikła możliwość mówienia 0 „kawałku materii” – cząstki rozmywają się do nieskończoności, istnieją wibracyjnie, jak fala.
Jedną z głównych kulturowych funkcji nauki jest dostarczanie elementów, z których mniej lub bardziej wykształceni ludzie danej epoki budują sobie „obraz świata”.
Wszystkie modele rzeczywistości konstruowane przez nowoczesną fizykę są modelami matematycznymi – nie ma w nim nic poza kształtem, strukturą, czysto formalnym schematem. Funkcja eksperymentu, w istocie rzeczy, polega tylko na identyfikowaniu tych struktur formalnych, które nie mogą być modelami świata. Jeśli nawet rzeczywisty świat zawiera cos oprócz formy, to metoda dzisiejszej fizyki nie jest w stanie sięgnąć do tego czegoś //to <coś> niezauważalnie przepływa przez oka sieci matematyczno – empirycznej metody. W tym sensie świat fizyki jest czysta formą. Patrząc na to od strony informacji – jako zacieśnienie możliwości, to każde prawo fizyki jest informacją, gdyż ogranicza ono możliwości przyrody. A tu nasuwa się myśl, że tworzywem świata jest „informacja”. Ale informacja z kolei sprowadza się do struktury, a nie do tego, co tę strukturę może ewentualnie wypełniać. W tym ujęciu struktura świata jest kodem informacyjnym no i zadaniem nauki jest ten kod złamać, odczytać informację, która jest „strukturą świata” Z tego wszystkiego wynika Pugu, że wiara bez rozumu jak i rozum bez wiary wspierające się wzajemnie nie mogą istnieć.
W czasach gdy powstawały religie, oczywiście cała wiedza jaka dysponowała dana społeczność, odpowiadała formie duchowej, której najważniejsza treścią były wtedy wartości i idee danej religii. Forma duchowa musiała , co było wtedy istotne być zrozumiała nawet dla najprostszego członka danej społeczności – nawet jeśli przypowieści i obrazy dawały mu tylko niejasne uczucie na temat tego, co właściwie rozumie się przez te wartości i idee. Prosty człowiek musiał być przekonany o tym, że forma duchowa wystarczy za całą wiedzę społeczności, jeśli ma on w swoich własnych decyzjach kierować się jej wartościami. Wierzyć nie oznacza dla niego <uznawać za prawdę>, lecz <powierzyć się przewodnictwu tych wartości>.
Einstein miał poczucie centralnego porządku wszechrzeczy, a Pan Bóg ma cos wspólnego z niezmiennymi prawami przyrody. Wyczuwał ten porządek i można przypuszczać, że przeżył go mocno i bezpośrednio odkrywając teorie względności. Centralny porządek należy wg niego do zarówno do obszaru subiektywnego, jak i obiektywnego.
Historia nauki ukazuje, że przyroda jest realizacją najprostszych koncepcji matematycznych. Popularny aforyzm głosi, że teoria jest tym lepsza im łatwiej jest ja obalić w doświadczeniu”
„Najbardziej cudowną rzeczą, której możemy doświadczyć jest tajemnica. Jest ona źródłem wszelkiej prawdziwej sztuki i nauki. Ten, dla kogo, to odczucie jest obce, kto nie jest już w stanie się dziwić lub lękać, jest trupem, jego oczy są zamknięte”. – Powiedział Einstein.
Wgląd w misterium życia oraz związany z nim lek stoją u podstaw powstawania religii. Widzieć, że to, co jest dla nas nieprzenikalne, istnieje rzeczywiście, manifestuje się jako najwyższa Mądrość i najbardziej rozpromienione piękno, które nasze przytępione możliwości są w stanie pojąć tylko w ich najbardziej prymitywnych formach – taka wiedza, takie uczucie jest centrum prawdziwej religijności.
Jeden z astronautów Apollo 11 recytował w kosmosie słowa Psalmu 8
Gdy patrzę na Twe niebo, dzieło Twych palców, Księżyc i gwiazdy, któreś Ty utwierdził: Czym jest człowiek że o nim pamiętasz, I czym – syn człowieczy, że się nim zajmujesz? Uczyniłeś go niewiele mniejszym od istot niebieskich, chwałą i czcią go uwieńczyłeś. Obdarzyłeś go władzą nad dziełami rąk Twoich; złożyłeś wszystko pod jego stopy: owce i bydło wszelakie, a nadto i polne stada, ptactwo powietrzne oraz ryby morskie, wszystko, co szlaki mórz przemierza.
O Panie, nasz Panie, jak przedziwne Twe imię po wszystkiej ziemi!
A z cukierkami, to jest tak jak wczesniej napisałem "każdy nadmiar, od złego pochodzi
pozdrawiam 
_________________ Bóg zna Twoją przeszłość, ofiaruj mu teraźniejszość a On zatroszczy się o twoją przyszłość.
|
| N sie 22, 2004 12:23 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|