Gąsko, dwa z twoich obrazków nie załadowały się do mojej przeglądarki więc mogę się tylko domyślać ich treści, po trzecim jednak mam wrażenie, że to kolejny argument emocjonalny ... na tym naprawdę trudno bazować ...
Teofilu, z mojego punktu widzenia nikt Ci niczego nie wyrządził. Taka jest nasza natura, że nie żyjemy wiecznie i każdy z nas wcześniej czy później odejdzie. To, że stracimy kogoś bliskiego musi być wkalkulowanym ryzykiem nawiązania bliskiej relacji. Życie nie może składać się tylko z przyjemnych chwil. Gdy poznałeś swoją żonę byłeś szczęsliwy, gdy ją straciłeś pewnie rozpaczałeś. Prywatnie nazywam to "zasadą równowagi" ...
Cytuj:
Tak o. Pio, jak i Marta Robin, o której pisałam zmarli w II-giej połowie XX wieku - nie w zamierzchłym średniowieczu (jak zapewne sądzisz) i nauka nie była w tym czasie "w powijakach".
O.Pio zmarł we wrześniu 1968r, M. Robin w 1981r - obydwoje byli wszechstronnie przebadani, wielokrotnie, przez specjalistów różnych narodowości, i różnych wyznań.
Nie była? A może jednak ... Nawet dzisiaj jest w powijakach, ale wtedy nie było nawet pożądnych komputerów, rezonansów magnetycznych, możliwości badania fal mózgowych, widm różnego rodzaju promieniowania ... lata 70-te to sam początek nowej ery technologii w naszych dziejach ... dlatego napisałem, że szkoda iż Pio nie dotrwał do naszych czasów ... może dowiedzielibyśmy się więcej ...