Co to znaczy, że miłość jest siłą? To nic nie znaczy, to puste słowa. Siłą może być zarówno zachowanie dobre, jak i złe, oba mogą być silne.

Czym jest miłość?



Jak mówił Hitler? To Zbigniew rozmawiał z Hitlerem?

No proszę, to już nawet nie mamy nakazu miłowania bliźniego, ale jedynie szukanie jego dobra. Co znaczy, że w razie nie znalezienia tego dobra dla bliźniego, też będzie ok. A przy okazji tych niespełnionych poszukiwań kochamy siebie, to najważniejsze. Kochamy siebie, a dla bliźniego poszukujemy dobra.
Sam Zbigniew pisze sobie przykazania dla siebie, czy uczęszcza Zbigniew do jakiegoś alternatywnego kościoła, które takie przykazania głosi?

Jest siłą oczywiście nie w znaczeniu fizycznym, ale jest rodzajem siły psychicznej, idei która wywiera znaczący wpływ na postępowanie, powiem tak : jest pewna grupa wartości, idei, które się odczuwa ale gdy się próbuje zdefiniować to te definicje nigdy nie obejmują całości zagadnienia. Nazywam je odczuciami duchowymi w odróżnieniu od fizycznych i emocjonalno-uczuciowych, aby jakoś je zbiorowo nazwać, zakwalifikować, ale to tylko kwalifikacja. One są z sobą nierozerwalnie połączone i sądzę że tak naprawdę mówienie o miłości w oderwaniu od szacunku, dobra, prawdy, szczęścia, wolności i piękna mija się z celem.
Sądzę że gdybym miała gdzieś zakwalifikować Boga to właśnie do tej grupy.

Cieszę się że w kółko się pytasz czym jest miłość, bo tak jak pytanie czym jest czas, gdy się nie zastanawiasz jest to oczywiste, gdy próbujesz zdefiniować pojawia się 'nie wiem'. Nie wiem czy o miłości ma sens mówić w innym kontekście niż jest odczuwanie, doświadczanie i okazywanie oraz dzielenie się nią.

Czy odpowiedziałaś już czym jest miłość, tylko ja tego nie widzę, czy jeszcze nie odpowiedziałaś?

Autor wątku jest bardzo blisko rozwiązania tej zagadki ciągnącej się już przez 11 fascynujących stron.

Dlaczego pierwsze przykazanie (miłość Boga) jest nadrzędne wobec drugiego (miłość siebie i bliźniego)? Ano dlatego, że w drugie przykazanie to jak realizacja pierwszego przykazania w praktyce, w interakcji z drugim człowiekiem.

"Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego" oznacza tyle co "nie będziesz czynił podziałów pomiędzy Tobą a Twoim bliźnim, ponieważ wszyscy ludzie stanowią Jedność w Bogu"

Innymi słowy: Jeśli kochasz Boga - kochasz siebie (w znaczeniu: Boga w sobie) - kochasz bliźniego (Boga w bliźnim)

"Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili"

Kochani, wszyscy gramy do tej samej bramki.

A co to znaczy "kochać"?

Akceptować, uznawać, dbać, troszczyć się.

Nie chodzi przy tym o wiarę w Boga w znaczeniu wiarę w to, że istnieje Bóg, uznawanie Jego istnienia.

Chodzi o dostrzeżenie Boga, zrozumienie, czym jest Istota człowieka, uznanie prawdy o sobie samym, a tym samym o człowieku w ogóle.

Na tym poziomie nie ma żadnego konfliktu interesów pomiędzy mną a bliźnim. Żeby drugiemu zrobić dobrze, nie muszę sobie robić źle. A wręcz przeciwnie, prawdziwe dobro to dobro wspólne, bo o ile jako osobowości i ciała mamy różne, sprzeczne interesy, to jako dusze pragniemy i potrzebujemy dokładnie tego samego.

Akceptować gwałty, uznawać podłość, dbać o własny zadek, troszczyć się wyłącznie o siebie?

Odpowiedziałam że miłość to jedno z tych pojęć których nie potrafię zdefiniować, mogę tworzyć definicje ale jakąkolwiek napiszę odnosi się ona tylko do fragmentu zagadnienia, do pewnych aspektów a nie do samej miłości.

Skoro nie potrafisz zdefiniować miłości, to niestety nie wiesz o czym mówisz.
To właśnie miałem na myśli: rozmowa, która nie definiuje własnego celu, zmierza donikąd. Zdefiniujmy miłość.

Imputacja.

Równie dobrze można imputować: definicja Chwata to: miłość to ofiara, czyli mam się dzisiaj zabić za bezdomnego, któego napotkam, żeby mógł mieszkać tam, gdzie ja dotąd mieszkałem.

Nie imputacja, tylko rozumienie używanych słów.

Jeśli miłość to akceptacja, a akceptowanie gwałtów mieści się w definicji słowa "akceptacja", to miłość jest akceptacją gwałtów? A jest?

Natomiast jeśli miłość nie jest akceptacją gwałtów, to miłość jest nie-akceptacją. Okazuje się więc, że miłość jest zarówno akceptacją, jak i nie-akceptacją, czyli w tym momencie "akceptacja" niczego nie określa. To samo dotyczy pozostałych pojęć, co oznacza, że pojęcia niczego nie określiły.



_____________________
Czy Zbigniew mógłby odpowiadać na posty do niego skierowane, a nie wtrącać się w cudze?

Chwat to zdefiniuj miłość i zobaczymy jak bardzo Twoja definicja obejmuje całokształt zagadnienia i nie budzi wątpliwości. Osobiście wiele razy byłam przekonana że znam dobrą definicję miłości, ale obecnie do każdej potrafię się przyczepić a takie definicje mi nie wystarczają więc wolę uznać że zwyczajnie nie wiem, tak samo jak w kwestii czasu - potrafię podać kilka całkiem przyzwoitych definicji i posługiwać się tym pojęciem, ale nie potrafię podać w pełni zadowalającej mnie definicji. Generalnie siebie też nie potrafię zdefiniować w zadowalający mnie sposób, ale to nie znaczy że nie orientuję się kim jestem, po prostu patrzę na sprawę z wielu różnych perspektyw i nie potrafię słowami ująć całokształtu.
Na dobitkę dochodzę do wniosku że pewnych spraw zwyczajnie nie da się w pełni opisać słowami, bo opis słowny to tylko opis słowny, tak samo jak nie da się w pełni opisać słowami obrazu, bo jakkolwiek dokładny i precyzyjny będzie to opis i tak nie będzie oddawał jak należy obrazu.
Kilka względnie wystarczających definicji miłości i kochania podałam wcześniej, choć obecnie sądzę że są tylko względnie zadowalające.

Nie przypominam sobie, żebyś kierował do mnie cokolwiek. Myślałem, że zdania zdania: "Czy Zbigniew coś tam..." są zdaniami skierowanymi w próżnię

Nie wtrącam się w cudze posty. Forum jest publiczną dyskusją, więc jeśli chcesz, żeby ktoś się nie wtrącał, to koresponduj za pomocą prywatnych wiadomości.

Miłość zawsze dotyczy podmiotu, nie kocha się więc zachowań czy cech człowieka, tylko samego człowieka, jego człowieczeństwo.

W imię miłości czasem trzeba kogoś skarcić, potępić jakieś zachowanie, ukarać.

Tak więc np. kocham X, który jest gwałcicielem i powodowana miłością będę chciała go o tych gwałtów powstrzymać. Jeśli nie będę mogła wpłynąć na zmianę jego postępowania, to pozostanie mi chronić innych przed nim. Wszystko z miłości dla człowieka.

Czyli w tym przypadku nie będziesz czegoś akceptować. To po co mówienie, że miłość to akceptowanie?