Witaj Pielgrzymie,
Ja rozumiem cel Twojej argumentacji, ale wiesz... Po kolei:
Cytuj:
Problemem, na którym proponuję skupić się tym razem jest wartość życia ludzkiego. Życie ludzkie jest bezcenne, owszem, i każde ma wartość nieskończoną.
Tylko w świecie idealnym.
Faktycznie przez pierwsze tysiące lat jedynym źródłem energii był organizm człowieka - do ciągnięcia, do przenoszenia.
Dopiero od rewolucji technologicznej stało się tak, że nie tylko człowiek źródłem energii jest.
No dobra, ale wiem o co Ci chodzi.
Chodzi Ci o to, że wartości ludzkiego istnienia nie można wyceniać, gdyż jest nieskończona.
Umówmy się że tak. Okej.
Cytuj:
W jaki sposób wytłumaczyć jednak dość dziwne przynajmniej na pierwszy rzut oka zachowania ludzi, którzy jedno życie bardziej zdają się cenić od innego?
Bardzo chętnie udzielę Ci odpowiedzi na to pytanie.
Cytuj:
Wskutek terrorystycznego ataku na "World Trade Center" w Nowym Jorku zginęło około 3000 ludzi, co stanowiło około 0,00005% ludności świata. (...)
I z drugiej strony - setki tysięcy, ba, miliony osób zamordowanych w bestialski sposób jeszcze przed narodzeniem, zatrutych w podeszłym wieku, zmarłych z głodu... No, cienko licząc to chyba wyjdzie 1%-2% ludności świata (byłoby to 10000 - 20000 razy więcej, niż w pierwszym przypadku(...)
W jaki sposób to wytłumaczyć?
Och, to bardzo proste.
Skutek jest wynikiem przyczyny. Skutkiem była pomoc owym ludziom i wraz ubolewania.
Przyczyną był powszechny, łatwy i wyrazisty dostęp do informacji. Takiego dostępu nie ma w wielu innych sytuacjach, a nawet jeśli jest nie wiele można zrobić (Tybet).
Ponadto było to Światowe Centrum Handlu - nastąpiło zachwianie gospodarek świata. I nie mów że to tylko pieniądze. Takie coś powoduje, że ktoś gdzieś traci pracę, bo jego firma traci przychody i musi nastąpić redukcja.
Drugi przypadek który wspomniałeś...
Odnoszę wrażenie, że wrzuciłeś wiele różnych zagadnień do jednego wora.
Poruszyłeś kwestię aborcji.
Jeśli pytasz się o to dlaczego ktoś nie szanuje idei nieskończonej wartości człowieka, to prosta piłka: A czemu miałby to robić?
Nie twierdzę, że to popieram, ale czemu cały świat miałby już dziś mieć mój pogląd?
To nie jest tak, że ja nie popieram aborcji bo tak wybrałem... Ja nie popieram aborcji bo jednak skutecznie mnie zarówno rodzice jak i otoczenie i dopiero gdzieś u samego końca ja sam mnie tak wychowaliśmy.
Jeśli pytasz się czemu tak się dzieje, to proponuję Ci bardzo niezgodną z tutejszą mentalnością wizję ludzkości - postrzegaj ludzkość jak kolejne zjawisko naturalne, które się zmienia pod wpływem zewnętrznych czynników, które się udoskonala w wyniku synergii pomiędzy jej jednostkami, które ekspanduje pod wpływem dostępu do energii, itd. itp.
To otwiera na postawienie odpowiedzi na pytanie które zadałeś - chyba, gdyż socjologiem nie jestem jednak.
W pewnej społeczności, w pewnym czasie efektywnym rozwiązaniem jest idea nieskończonej wartości zycia ludzkiego. Jeśli będzie to efektywne - przyjmie się.
Zauważ że jeszcze 3,5 tysiąca lat temu (ale mogę się mylić o jakieś 700 lat
) w Ur istniał zwczyaj by składać w ofierze bogom zwłoki pierworodnego dziecka w murach nowego domostwa.
Nasze postawy od tamtego czasu ewoluowały, ale takich mamy przodków.
Stosowanie aborcji faktycznie powoduje ból psychiczny u kobiet, które się tego dopuściły - choćby po 50. latach. I one - choć niektóre z nich - będą opowiadać swoją historię... I prędzej czy później społeczność ludzka w całości uzna te rozwiązanie za niekonstruktywne. Ale nie szybko...
I nie na zasadach, które my proponujemy.
To będzie coś zupełnie innego. Zupełnie będzie miało to inne znaczenie. Zupełnie będzie inaczej postrzegane przez społeczność.
O jakich zmianach myślę?
Dziś nie ma rozmowy o aborcji, która czasami jest rozwiązaniem.
Dziś jest krzyk o aborcję - przeciwników i zwolenników.
W USA w latach 60. nastąpiła rewolucja seksualna.
W latach 80. większość małżeństw była rozbita.
Obecnie naucza się tam w szkołach na lekcjach wychowania seksualnego czystości przedmałżeńskiej...
Ktoś może zadać pytanie: Nie można było wcześniej???
Nie, nie można było (ale to tylko moje zdanie). Rewolucja seksualna też miała przyczynę - moze np. było nią przesadnie pruderyjna moralność rodziców... Nie wiem. Wiem jednak że dziś tamte społeczeństwo mówiąc o czystości mniej się rumieni, gdyż doświadczyło na sobie (a więc empirycznie, no nie?) skutki alternatywy.
Czy to znaczy że my tu rozumiemy tamtejszą mentalność. Bardzo wątpię.
Ale o takich zmianach - zmianach zachodzących w postrzeganiu świata całej zbiorowości myślę. Myślę o zmianach w których ktoś kto bedzie zgwałcony, z jakichś niezrozumiałych może dziś dla mnie lub dla kogokolwiek przyczyn powie, że nie chce aborcji... I nie będzie to tylko wynikiem argumentu religijnego, ale wynikiem naturalnego odczuwania.
Pozdrawiam