Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Pn maja 13, 2024 8:19



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 210 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7 ... 14  Następna strona
 Wspólne mieszkanie przed małżeństwem 
Autor Wiadomość
Post 
Są...Ale do wolności wyswobodził nas Chrystus...

Decyzja o poslubieniu kogoś jest bardzo powazna...

Dlatego lepiej nie mysleć jeszcze wtedy dodatkowo , co ze wspólnym mieszkaniem, gdzie bedę mieszkać jak się rozmyslę...itp.

Po co dobrowolnie zakładać sobie kajdany na ręce?


Pt paź 27, 2006 18:12
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So lis 18, 2006 19:22
Posty: 7
Post Wspolne mieszkanie
Mam podobny problem:
Mieszkam z chlopakiem od dawna marzymy o zareczynach i slubie ale niestety narazie niestac nas na to:( Mieszkamy razem tez ze wzgledow finansowych poniewaz studiujemy za granica mieszkajac razem jakos jestesmy w stanie sie utrzymac...czyli nie do konca caly czas mieszkamy razem poniewaz wracajac do kraju mieszkamy z rodzinami...Martwi mnie to ze Ksiadz przy spowidzi odrazu mnie przekreslil wiem ze to ze mieszkam z chlopakiem jest wbrew mojej wierze ale chyba sa sytuacje gdzie mozna to jakos wytlumaczyc, tym bardziej ze naprawde zalezy mi na Kosciele, Komunii a to zostalo mi teraz odebrane poniewaz nie dostalam rozgrzeszenia. Oczywiscie ktos powie to przestancie mieszkac razem - to nie jest proste, ze wzgledu na ceny mieszkan (akademiki sa bardzo drogie) ze wzgledu na podpisana umowe i na to ze nie latwo tu co kolwiek znales gdzie by mozna bylo zamieszkac...Chcialabym sie dowiedzic czy istnieje jakas mozliwosc uzyskania rozgrzeszenia w takiej sytuacji...


So lis 18, 2006 20:46
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N cze 22, 2003 8:58
Posty: 3890
Post 
a co to znaczy, ze was nie stac na ślub?

_________________
Staraj się o pokój serca, nie przejmując się niczym na świecie, wiedząc, że to wszystko przemija.[św. Jan od Krzyża]


So lis 18, 2006 22:33
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So lis 18, 2006 19:22
Posty: 7
Post 
nie mamy na to pieniedzy...ledwo udaje nam sie z pomoca rodzicow utrzymac aby moc skonczyc studia... nie stac nas na nic poza czynszem i jedzeniem...


So lis 18, 2006 22:46
Zobacz profil
Post 
Wydaje mi się, że trzeba odróżnić ślub od wesela...

Ślub może być skromny, sukienkę mozna pożyczyć...

Przecież możesz coś wynająć z koleżankami i tak samo podzielicie rachunki na 2 albo nawet 3 osoby...

Jak nie masz koleżanek to są ogloszenia, że jakieś dziewczyny-studentki szukają wspólokatorki...
Ja sama 3 razy tak mieszkałam i poznalam fajne osoby... :)


So lis 18, 2006 22:52
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So lis 18, 2006 19:22
Posty: 7
Post 
moze to wszystko wydaje sie taki proste ale tu zagranica tak nie jest, szukalismy osbnych pokoi i akademika, ale to wszystko albo jest drogi albo poprostu nie da sie znalesc, w tej chwili mamy podpisana umowe, rachunki ktore musimy zaplacic przed wyprowadzeniem sie...a po slubie co? musimy sie jakos utrzymac a na to nie mamy szans, do tego spotkania przedmalzenskie - studiujemy zagranica... oczywiscie ze nie potrzeba nam wesela, a nawet jesli to chcemy bardzo skromne, ale nie mamy narazie perspektyw na slub bo sami nic nie mamy a po slubienie chcemy zyc na utrzymaniu rodzicow...:(


So lis 18, 2006 22:58
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So lis 18, 2006 19:22
Posty: 7
Post 
ale przede wszystkim chodzi mi o to czy sam fakt mieszkania z chlopakiem jest grzechem jezeli to tylko mieszkanie i nic wiecej....


So lis 18, 2006 22:59
Zobacz profil
Post 
Może ta odpowiedź coś pomoże...

009. Ostatnio ksiądz spowiednik nie dał mi rozgrzeszenia z powodów życia w "sytuacji sprzyjającej powstawaniu grzechu". Dla wyjaśnienia: jestem studentem i wynajmuję mieszkanie w kilka osób (wśród nich jest moja dziewczyna, od jakiegoś czasu jesteśmy zaręczeni). Po prostu nie daje mi spokoju to, że nie mam szans na rozgrzeszenie przed skończeniem studiów!? Czy jest tak faktycznie? Czy sama deklaracja poprawy nie jest ważniejsza od okoliczności? Czy to jest stanowisko całego Kościoła czy tylko indywidualizm księdza spowiadającego mnie?

Witam! A czy chodzi o sytuację sprzyjającą grzechowi czy też o sam grzech? Bo to różnica czy mówimy o okolicznościach, które mogą sprzyjać jakiemuś grzechowi, czy też mamy do czynienia z konkretnym grzechem. Trudno mi się wypowiadać o czym mówiliście w konfesjonale (to są sprawy bardzo osobiste i dyskretne, objęte ze strony spowiednika tajemnicą, a i nie wyciągałbym ich na forum). Ale taka uwaga ogólna, która - mam taką nadzieję - pomoże Ci zrozumieć pozycję spowiednika. Aby udzielić rozgrzeszenia potrzeba nie tylko wyznania grzechów, przede wszystkim ciężkich, ale także żalu za popełnione grzechy i woli poprawy, tzn. powzięcia decyzji, aby nie grzeszyć. Powzięcie woli poprawy nie znaczy, że już grzeszyć nie będziemy. Ale idzie tu o dyspozycję wewnętrzną, by (co prawda wiedząc, że jest się słabym) być oderwanym od grzechu, nie chcieć go. Spowiednik pomyślał zapewne (albo to wynikało z Twoich słów), że mieszkając pod jednym dachem z Twoją dziewczyną narażacie się na grzech przeciwko VI przykazaniu. I to chyba byłby stan, który nazwałeś "sytuacją sprzyjającą powstawaniu grzechu" - domyślam się. Proponuję Ci, byś wytłumaczył spowiednikowi sytuację mieszkaniową w jakiej się znajdujecie, dlaczego - tak jest, a nie inaczej. Mam nadzieję, że choć trochę pomogłem. Pozdrawiam. Norbert Frejek SJ

http://www.spowiedz.pl/seks001.htm

Dodatkowo Kościół uznaje, że w przypadku mieszkania przed slubem oprócz narazania się na grzech ciężki (współżycie, pieszczoty itp.) dochodzi do dawania złego przykładu innym...

Ale porozmawiaj, wytłumacz wszystko dokladnie spowiednikowi, może idź na jakiś dyzur duszpasterski, tez mozna się wyspowiadać i to w spokoju..., bo w konfesjonale często nie ma czasu, kolejka się niecierpliwi itp. :)


So lis 18, 2006 23:09
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So lis 18, 2006 19:22
Posty: 7
Post 
dziekuje za odpowiedz i za strone :)


So lis 18, 2006 23:21
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt gru 05, 2006 17:35
Posty: 4
Post 
Gratuluje...

Czytam o zamieszkaniu dwoch osob ze soba ktore najprawdopodobnie daza sie przepieknym uczuciem i widze porownania do pijanego kierowcy... albo co chwile slowa typu zgorszenie... Az normalnie robie sie dumny, z tego ze jeszcze jestem katolikiem.

Mam pytanko - czemu z aktu seksualnego ktory dla ludzi szanujacych swoje cialo i siebie nawzajem jest wyznaniem milosci mocniejszym od slow robicie ostatnie bagno i plugastwo? Nie znam sie na pismie swietym - ponoc to podstawa wiary - ale niech ktos prosze zacytuje mi z tamtad fragment o tym ze dwoje ludzi ktozy daza sie ogromna miloscia nie moze okazywac tego w sposob fizyczny... jezeli jest cos tam takiego to faktycznie przepraszam. (dociekliwi pewnie znajda tez w pismie swietym cos o zabronieniu stosowania wibratorow - zart.).

Kiedys powiedzenie seks po slubie bylo jak najbardziej na miejscu bo kobieta widziala mezczyzne dopiero w jego dniu... czy tylko ja widze ze czasy sie zmieniaja a kosciol bawi sie w moralizatorstwo ktore jest poza zasiegiem jego rozumowania?

Prosze o odpowiedz bo chyba musze byc chory psychicznie skoro kochajac sie ze swoja dziewczyna czulem ze to jest cos wspanialego - w momecie kiedy nie chodzilo o sam fakt ale o zaufanie o oddanie i o to jak bardzo sobie wiezylismy i troszczylismy sie o siebie nawzajem - powinienem przeciez czuc sie jak plugawy grzesznik ktory przez taki akt odwraca sie od boga...

Dobry psycholog powinien miec wiedze wyuczona i doswiadczenie dotyczace danego tematu, z tego co wiem to obowiazuje celibat wiec niestety takowego ksieza nie maja - a akt miedzy ludzmi ktozy sie kochaja niestety nie wyglada tak jak na ogladanych przez nich filmach porno. Prosze wiec - odczepcie sie od tego.

A z mieszkaniem z inna osoba to juz zupelne przegiecie - jak to mialo by niby sprawic ze odwracam sie od boga - chce ulatwic przeciez zycie drogiej osobie dajac jej dach nad glowa... nie wiem za co jeszcze nie dajecie rozgrzeszenia ale cos czuje ze stal bym na jednej plaszczyznie z morderca nie dostajac rozgrzeszenia... zalosne.

Ludzie kierujcie sie swoim sumieniem - nie sumieniem innych. MYSLCIE!!!! I NIE DAJCIE ABY ZA WAS MYSLANO!!!!


Wt gru 05, 2006 19:07
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So maja 17, 2003 17:34
Posty: 619
Post 
Proszę o rzeczową dyskusję.
W filozofii (etyce) Biblia nie jest uzasadnieniem norm moralnych.
Pozdrawiam!

_________________
"Wielki wstyd dla nas, że święci dokonywali wielkich dzieł,
a my chcemy otrzymać chwałę i cześć, opowiadając o nich"
(św. Franciszek z Asyżu)


Wt gru 05, 2006 22:13
Zobacz profil

Dołączył(a): N lis 26, 2006 20:53
Posty: 60
Post Re: Wspolne mieszkanie
aleksandra_11 napisał(a):
Martwi mnie to ze Ksiadz przy spowidzi odrazu mnie przekreslil wiem ze to ze mieszkam z chlopakiem jest wbrew mojej wierze ale chyba sa sytuacje gdzie mozna to jakos wytlumaczyc, tym bardziej ze naprawde zalezy mi na Kosciele, Komunii a to zostalo mi teraz odebrane poniewaz nie dostalam rozgrzeszenia.

ja to naprawde msuze byc jakis ograniczony :D nigdy nie zrozumiem dlaczego ludzie w imie jakiejs religii daja ograniczac swoja wolna wole wierzac jeszcze na dodatek ze to dla ich dobra :cry:

skoro ksiądz nie dał Ci rozgrzeszenia, pomimo tego, że chcesz być lepsza i doskonalić swoje sumienie i czyny, religia nie spełnia Twoich oczekiwań, nie potrafi być ani troche elastyczna i za grzech uznaje to że z kimś mieszkasz, to moze warto zastanowic sie nad tym aby zaczac samemu kreowac swoje sumienie i normy moralne? I nie chce naklaniac zeby sobie dostsowywac swoje normy do sytuacji, bo konsformizm tez potepiam.

Zauwaz ze w tym momencie religia tylko i wylacznie powoduje ze masz problemy, gdybys ja porzucila i oddala swoje zycie swojemu rozumowi, ile szczesliwsza bylabys? czyż nie chodzi tu o wlasne szczescie? skoro religia przynosi Ci tylko cierpienie, moze warto sie zastanowic nad sensem tego wszystkiego? ja rozumiem ze niektorzy lubia sie umartwiac i cierpiec, ale dlaczego to musisz byc Ty? pomysl o sobie i o tym co masz, a nie o tym co Ci ktos obiecuje, w nieopisanej przyszlosci... trzymaj sie:)


Pt gru 29, 2006 12:49
Zobacz profil

Dołączył(a): N lis 26, 2006 20:53
Posty: 60
Post 
Teresse napisał(a):
Jak nie masz koleżanek to są ogloszenia, że jakieś dziewczyny-studentki szukają wspólokatorki...
Ja sama 3 razy tak mieszkałam i poznalam fajne osoby... :)


no mi się wydaje, że jak dziewczyna mieszka z innymi dziewczynami to pokusa moze byc jeszcze gorsza, bo nie dosc ze seks przedmalzenski, to jeszcze homoseksualizm, jakeis dewiacje, Bog wie co.

absurd goni absurd, Wy tego nie widzicie?


Pt gru 29, 2006 13:29
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt cze 08, 2007 19:55
Posty: 452
Post 
Pozwolę sobie odgrzebać temat... Przeczytałem go (jestem katolikiem, skrzydło łacińsko-tradycjonalistyczne), i ogarnął mnie szok :!: :!: :!:

Nie widzę powodów, dla których wspólne mieszkanie przed ślubem miałoby być grzechem! W ogóle przytoczę kilka realiów:

- Mam przyjaciółkę, studentkę, głęboko wierzącą. Mieszka sobie z narzeczonym w mieszkaniu studenckim w Krakowie. Wszyscy w mieszkaniu są wierzący. Mieszkanie ma dwa pokoje (jeden to pół pokój-pół kuchnia). Ona mieszka sobie z narzeczonym w jednym pokoju, w drugim mieszka inna dziewczyna z chłopakiem, i jedna dziewczyna (chyba solo). Zasada jest taka, że pary zajmują po jednym łóżku (nawiasem mówiąc, inna opcja była by tylko częściowo możliwa, ze względu na brak łóżek :D). Nikt nie uznaje raczej tego za grzech... Ale ok, powiedzmy, że do tego ktoś jeszcze mógłby się przyczepić - faktycznie, jeśli ktoś ma bardzo "gorący charakter", to może go to prowokować do grzechu. Tą kwestię więc zostawmy. Ale, żeby mieszkanie pary, albo po prostu faceta i dziewczyny w jednym pokoju było grzechem ?? Zobaczmy poniższą sytuację:

- Od pewnego czasu przymierzam się do opuszczenia domu rodzinnego, chcę wynająć sobie mieszkanie studenckie. Może pokój jednoosobowy, może z kumplem (wynajmuje na plebanii, też uciekł z domu :) ). Miałem (jeszcze mam) ofertę mieszkania z moim kolegą ze studiów (wszyscy wierzący, ale tacy letni). Mieszkanie ma rodzinną atmosferę (i właśnie to mnie trochę hamowało, mam charakter indywidualisty, poza tym muszę mieć intelektualistów do dyskusji ;) ). On zajmuje z dziewczyną mały pokój, w dużym pokoju mieszka ich koleżanka z innej uczelni. Dawniej mieszkał tam jeszcze jeden gość (którego ona nie znosiła :D). Teraz miejsce jest wolne. Gdyby zostali na tym mieszkaniu, a chciałbym się wprowadzić - mieszkałbym w pokoju z tą dziewczyną. Wcale na mnie to nie zrobiło wrażenia, bylem nie chrapał, bo mnie zbije (vide poprzednik) ;) Ale ani raz nie przeszła mi przez głowę myśl, ze mieszkanie w pokoju z obcą dziewczyną to ma niby być grzech... nigdy nie spojrzałem w takich kategoriach...

- Albo taka sytuacja... Byłem u wspomnianej przyjaciółki (akurat w wianki).. Wszyscy inni (w tym Jej narzeczony) wyjechali. gadaliśmy, jakaś muzyka leciała, dwa drinki.. Pogadaliśmy może do drugiej, i trzeba było iść spać. Zgodnie z Jej propozycją - zostałem na noc. Ja w jednym pokoju, Ona w drugim. Rano obudziło mnie radio (o 7:00 :-X ). Patrzę, jestem zdziwiony - na drugim łóżku jest jakaś dziewczyna. No, wypiłem dwa mocne drinki, owszem, ale wydawalo mi się, że nikogo nie było... Lekkie zaskoczenie (ona też była zaskoczona). Okazało się, że w nocy wróciła z gdyni współlokatorka. I co, czy to grzech... Spać z dziewczyną w jednym pokoju...

Sorry, ale trochę mi się śmiać chce. Osoby, które uważają to za grzech zachęcam do dyskusji, względnie proszę o poparcie poglądu jednym z poniższych

a) Normami moralno-etycznymi (jak grzech, to katolickimi)
b) Pismem Świętym
c) Konkretnym uzasadnieniem z:

c1) Breviarium Fidei
c2) Denzinger-Schoenmetzer "Enchiridion Symbolorum"
c3) Dokumentów Kościoła..

Pozdro :)

_________________
Respexit orationem humilium, non sprevit preces eorum...


Wt lip 03, 2007 18:09
Zobacz profil
Post 
Cytuj:
Nie widzę powodów, dla których wspólne mieszkanie przed ślubem miałoby być grzechem!


Ja też przeczytałam temat i widzę, że niektórzy ludzie zupełnie nie mogą pogodzić się z tym, że inni mają inne poglądy od nich. Jeżeli według czyjejś wiary mieszkanie przed ślubem jest grzechem, to jest grzechem i nie ma co mnożyć przykłądów, które miałyby podważać sensowność takiego przepisu. Jeżeli ktoś uważa, że jedzenie marchewki jest grzechem, to nie ma sensu przekonywać go że jedzenie marchewki jest zdrowe, że marchewka ma dużo witamin i że nie należy przestrzegać zakazu jedzenia marchewki. Przecież katolicy nie mogą podważać zakazów ustanowionych przez kościół, bo o ile się orientuję nie można przyjmować tylko wybiórczo wiary. Tym samym stwierdzenie przez katolika, że zakaz taki jest bezsensowny i że nie będzie go przestrzegał jest co najmniej takim samym grzechem jak łamanie tego zakaz, albo jeszcze gorzej. Pozwólmy więc innym przestrzegać ich zakazów, nawet jeżeli one utrudniają życie.


Wt lip 03, 2007 23:15
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 210 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7 ... 14  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL