Uzależnienie od internetu
Autor |
Wiadomość |
Angelka
Dołączył(a): Wt lut 20, 2024 12:16 Posty: 315
|
Re: Uzależnienie od internetu
george45 napisał(a): Napisałaś „Nie wiem”, gdy spytałem, kto zadaje pytania. Odpowiedź na nie jest odpowiedzią na wszystkie pytania. Problem w tym, że ci, którzy znają na nie odpowiedź, nie są w stanie jej udzielić. Skąd wiesz, że ci którzy znają odpowiedź doświadczają prawdy obiektywnej, albo że to ich doświadczenie wyczerpuje wszystko? Dopóki ktoś nie jest wszechwiedzący, nie był po drugiej stronie, nie wie co się dzieje po śmierci ciała, nie patrzy na rzeczywistość z perspektywy Boga (zakładając, że istnieje), to nigdy niczego nie można być pewnym, wszystko opiera się na wierze. george45 napisał(a): Poprzez uświadomienie, czy to ciało migdałowate to „ja”, czy umysł, czy wypełniony różnościami skórzany worek to „ja”, czy to może moje (pana) narzędzie (sługa). Uważność pozwoli uświadomić „ja”- panu, że w danym momencie sługa przejął nad nim władzę, że ze sługi stał się panem. Świadomość pozwoli dostrzec, co doznaje bólu, „ja” czy moje ciało (narzędzie) dając mi znać, że uległo uszkodzeniu i prosi o naprawę. Pozwoli również dostrzec kto doświadcza stresu, wzbużeń emocjonalnych. By jednak świadomość zadziałała, musi zadziałać uważność, dostrzec najmniejszy sygnał, poczuć, że coś zaczyna się dziać. Gdy uważność nie dostrzeże początku ”zadziania”, świadomość nie zapanuje nad tym. Sługa przejmie władzę nad panem. Popatrz na sługę przejmującego władzę i uzależnionego sługę przejmującego władzę. To nie jest prawie to samo, choć już samo prawie, czyni wielką różnicę. Nawet jeżeli bólu, stresu, przestymulowania doznaje nie "ja", tylko moje ciało, to nic nie zmienia, bo mózg jest częścią tego ciała i odpowiednio reaguje, w moim przypadku właśnie to powoduje pogorszenie jakości życia, skłonności do nałogów, chwiejność emocjonalną, czy pogorszenie relacji z otoczeniem, a sama świadomość nadwrażliwego mózgu nie zmieni, nie spowoduje, że sposób odbierania różnych bodźców wewnętrznych czy zewnętrznych będzie mniej intensywny, nie stłumi tego. Mogę sobie mieć taką świadomość i co to zmienia, skoro mózg przy różnych nieprzyjemnych doświadczeniach i tak będzie fiksował, powodował silne wzburzenia itp.? No nic tu świadomością nie zrobisz, chyba, że uświadomisz sobie jakie używki stosować by się znieczulić george45 napisał(a): Piszesz o normalnym życiu. Jego normy sama ustaliłaś, czy przyjęłaś od mamusi, tatusia, księżulka, środowiska w którym się wychowałaś? Chodziło mi o funkcjonowanie w społeczeństwie. Nie o wszystkim decyduję sama, nie na wszystko mam wpływ i dodatkowo w życiu też są obowiązki, poczucie odpowiedzialności, więc wolność jest ograniczona, nie da się rzucić wszystkiego i zostać mnichem pustyni george45 napisał(a): Siedząc w jaskini na odludziu, możesz mieć więcej hałasu w głowie, niż ktoś inny przebywający na ulicy, bazarze, stadionie w śród gwaru i hałasu dobiegającego z zewnątrz. To już nie mój problem, ja jestem skrajnie introwertyczna, w ciszy odpoczywam, w hałasie cierpię, hałas w głowie staram się leczyć medytacją, ale nie mam go gdy mnie nie męczy środowisko zewnętrzne lub nieprzyjemne doświadczenia.
|
Pn cze 17, 2024 13:15 |
|
|
|
|
george45
Dołączył(a): Śr kwi 18, 2018 8:59 Posty: 2109
|
Re: Uzależnienie od internetu
Angelka napisał(a): Skąd wiesz, że ci którzy znają odpowiedź doświadczają prawdy obiektywnej, albo że to ich doświadczenie wyczerpuje wszystko? Dopóki ktoś nie jest wszechwiedzący, nie był po drugiej stronie, nie wie co się dzieje po śmierci ciała, nie patrzy na rzeczywistość z perspektywy Boga (zakładając, że istnieje), to nigdy niczego nie można być pewnym, wszystko opiera się na wierze. Śmierć ciała nie jest warunkiem bycia po drugiej stronie, doświadczeniem „innego świata”, świata rzeczywistego. Opisać tego też nie sposób słowami. Może poniższy cytat z wykładu Alana Wattsa pomoże zrozumieć co mam na myśli: „Kiedy świętego. Augustyna zapytano, czym jest czas, odparł: „Wiem, czym jest, ale gdy pytacie to nie wiem. Poeta mówi: „Gdy zbieram chryzantemy po wschodniej stronie płotu i patrzę w milczeniu na południowe wzgórza, ptaki fruną do domu, przecinając łagodne powietrze górskiego zmierzchu”. We wszystkich tych rzeczach jest głębsze znaczenie, ale gdy próbujemy je objaśnić, nagle brakuje nam słów.”Angelka napisał(a): Nawet jeżeli bólu, stresu, przestymulowania doznaje nie "ja", tylko moje ciało, to nic nie zmienia, bo mózg jest częścią tego ciała i odpowiednio reaguje, w moim przypadku właśnie to powoduje pogorszenie jakości życia, skłonności do nałogów, chwiejność emocjonalną, czy pogorszenie relacji z otoczeniem, a sama świadomość nadwrażliwego mózgu nie zmieni, nie spowoduje, że sposób odbierania różnych bodźców wewnętrznych czy zewnętrznych będzie mniej intensywny, nie stłumi tego. Mogę sobie mieć taką świadomość i co to zmienia, skoro mózg przy różnych nieprzyjemnych doświadczeniach i tak będzie fiksował, powodował silne wzburzenia itp.? No nic tu świadomością nie zrobisz, chyba, że uświadomisz sobie jakie używki stosować by się znieczulić Brak świadomego spojrzenia na ból, powoduje, że „cała bolisz”. Jeśli uświadomisz sobie, że „bolisz” nie ty, lecz twoje ciało, to zrobiłaś ogromny postęp. Dalej, jeśli uświadomisz sobie, że nie boli całe ciało, lecz jego jakaś część to ten postęp jest jeszcze większy, gdy pójdziesz dalej jesteś w stanie dokładnie stwierdzić miejsce bólu. Świadomością bez używek, możesz ten ból znieczulić, jak również zlikwidować. Nie proś o dodatkowe instrukcje, są one dość obszerne. Niektórzy potrzebują dodatkowo kogoś, kto im je objaśni. Angelka napisał(a): george45 napisał(a): Piszesz o normalnym życiu. Jego normy sama ustaliłaś, czy przyjęłaś od mamusi, tatusia, księżulka, środowiska w którym się wychowałaś? Chodziło mi o funkcjonowanie w społeczeństwie. Nie o wszystkim decyduję sama, nie na wszystko mam wpływ i dodatkowo w życiu też są obowiązki, poczucie odpowiedzialności, więc wolność jest ograniczona, nie da się rzucić wszystkiego i zostać mnichem pustyni Oto pytam. To „funkcjonowanie w społeczeństwie”, „poczucie odpowiedzialności”, „ brak samodzielnych decyzji”, stwierdzenie, że „nie da się wszystkiego obrzucić”, to tak sama z siebie mówisz, czy mówisz słowami, matki, ojca, księdza, polityka, ludzi ze środowiska? Angelka napisał(a): To już nie mój problem, ja jestem skrajnie introwertyczna, w ciszy odpoczywam, w hałasie cierpię, hałas w głowie staram się leczyć medytacją, ale nie mam go gdy mnie nie męczy środowisko zewnętrzne lub nieprzyjemne doświadczenia. Pisałaś, że nie wiesz kim jesteś, a tu mówisz, że jesteś introwertyczna. Ty jesteś introwertyczna, czy twój umysł ma takie cechy, nad którym nie masz kontroli? Poobserwuj swoje myśli, nie zatrzymuj ich, bez względu na ich rodzaj. Pozwól im przepływać, jak chmurom po niebie. One jak te chmury, przychodzą i odchodzą. Jak się do gradowej przyczepisz, to gradobicie cię zniszczy, gdy przyczepisz się do deszczowej, zgnijesz, gdy będziesz preferowała bezchmurne niebo, wyschniesz.
|
Śr cze 19, 2024 9:14 |
|
|
andej
Dołączył(a): Wt sty 07, 2014 13:31 Posty: 2936
|
Re: Uzależnienie od internetu
george45 napisał(a): Angelka napisał(a): Skąd wiesz, że ci którzy znają odpowiedź doświadczają prawdy obiektywnej, albo że to ich doświadczenie wyczerpuje wszystko? Dopóki ktoś nie jest wszechwiedzący, nie był po drugiej stronie, nie wie co się dzieje po śmierci ciała, nie patrzy na rzeczywistość z perspektywy Boga (zakładając, że istnieje), to nigdy niczego nie można być pewnym, wszystko opiera się na wierze. Śmierć ciała nie jest warunkiem bycia po drugiej stronie, doświadczeniem „innego świata”, świata rzeczywistego. Opisać tego też nie sposób słowami. Anielka ma rację. Dopóki człek nie znajdzie się po drugiej stronie, nie doświadczy. Śmierć jest conditio sine qua non tego doświadczenia. Wszystko inne jest jeno ułudą, wyobrażeniem. Stany psychiczne nie są doświadczeniem. A to, czym jest czas, wie połowa ludzi. A przynajmniej połowa naukowców fizyków. I mam na myślę tę połowę, która wie, że czas, jako taki, nie istnieje.
|
Śr cze 19, 2024 13:11 |
|
|
|
|
Angelka
Dołączył(a): Wt lut 20, 2024 12:16 Posty: 315
|
Re: Uzależnienie od internetu
george45 napisał(a): Śmierć ciała nie jest warunkiem bycia po drugiej stronie, doświadczeniem „innego świata”, świata rzeczywistego. Opisać tego też nie sposób słowami. Może poniższy cytat z wykładu Alana Wattsa pomoże zrozumieć co mam na myśli: „Kiedy świętego. Augustyna zapytano, czym jest czas, odparł: „Wiem, czym jest, ale gdy pytacie to nie wiem. Poeta mówi: „Gdy zbieram chryzantemy po wschodniej stronie płotu i patrzę w milczeniu na południowe wzgórza, ptaki fruną do domu, przecinając łagodne powietrze górskiego zmierzchu”. We wszystkich tych rzeczach jest głębsze znaczenie, ale gdy próbujemy je objaśnić, nagle brakuje nam słów.” Rozumiem, że mówisz tu o doświadczeniu w stylu buddyjskiego oświecenia, ale mi chodzi o to, że to doświadczenie niekoniecznie musi dawać odpowiedź na wszystkie pytania egzystencjalne, niekoniecznie musi w sposób wyczerpujący przedstawiać to co jest po drugiej stronie. Być może jest to bardzo pomocne w życiu "tu i teraz", bo daje taki poziom świadomości, że życie staje się łatwiejsze, ale nie da jasnej odpowiedzi na to co jest później. Interesuję się tematyką różnych zjawisk paranormalnych i są przykłady osób, które doświadczyły śmierci klinicznej, widziały swoje ciało (np. w czasie reanimacji, albo na stole operacyjnym), albo były w innym pomieszczeniu i potem opisały co się tam działo. Jak to wyjaśnić, jeśli przyjmiemy tutaj pogląd religii Wschodu, że wszyscy jesteśmy jedną całością połączoną z Absolutem, Wszechświatem itp., gdzie nie ma oddzielnej osobowości? O takie tematy mi chodzi, bo ten przekaz religii Wschodu to też jest jakaś koncepcja, w którą się wierzy, a nie coś pewnego. Być może mamy w głowie jakąś dyskietkę, na której zapisywana jest osobowość i ta dyskietka ma możliwość też doświadczyć świata duchowego, Absolutu, ale czy mamy pewność, że potem nadal nie jest jakąś szczątkową formą tej ziemskiej osobowości? Wiemy co się z naszą świadomością dalej dzieje? Tego już te doświadczenia nie mówią, są to opisy bardzo ogólne dotyczące samego zjednoczenia z Bogiem. george45 napisał(a): Brak świadomego spojrzenia na ból, powoduje, że „cała bolisz”. Jeśli uświadomisz sobie, że „bolisz” nie ty, lecz twoje ciało, to zrobiłaś ogromny postęp. Dalej, jeśli uświadomisz sobie, że nie boli całe ciało, lecz jego jakaś część to ten postęp jest jeszcze większy, gdy pójdziesz dalej jesteś w stanie dokładnie stwierdzić miejsce bólu. Świadomością bez używek, możesz ten ból znieczulić, jak również zlikwidować. Nie proś o dodatkowe instrukcje, są one dość obszerne. Niektórzy potrzebują dodatkowo kogoś, kto im je objaśni. Może jestem za mało świadoma , ale chyba nie wierzę w takie czary. Wiem, że są różne techniki transowe czy po prostu efekt placebo, a sama medytacja też wpływa na mózg i coś tam zmienia no i działa relaksacyjnie, ale nie sądzę, żeby mogło to całkiem odciąć mózg od takich doświadczeń. george45 napisał(a): Oto pytam. To „funkcjonowanie w społeczeństwie”, „poczucie odpowiedzialności”, „ brak samodzielnych decyzji”, stwierdzenie, że „nie da się wszystkiego obrzucić”, to tak sama z siebie mówisz, czy mówisz słowami, matki, ojca, księdza, polityka, ludzi ze środowiska? Ponoszę konsekwencje własnych decyzji. Być może na tym etapie świadomości i doświadczenia życiowego te decyzje byłyby już inne, nie wiem, ale na etapie wcześniejszym były takie jakie były, a to powoduje, że czasami muszę się dostosować do innych ludzi, czasami muszę coś robić wbrew sobie, czasami muszę się poświęcić, i nie mogę tak po prostu rzucić wszystkiego i zostać autsajderem, wolnym ptakiem Mam swój swiat, jestem typem samotniczki i buntowniczki, która lubi chodzić własnymi ścieżkami, więc to co dla innych jest normalne i przychodzi wręcz naturalnie, dla mnie czasami bywa trudne, wymaga poświęcenia, narzucenia sobie czegoś, co niekoniecznie bym chciała, wymaga dostosowania się do społeczeństwa, więc z jednej strony jest to co powyżej napisałam, z drugiej przytłoczenie związane nadwrażliwym mózgiem i wszystkimi konsekwencjami z tym związanymi, no i to powoduje że takie zwykłe funkcjonanie w społeczeństwie, które dla większości jest normą, dla mnie bywa problematyczne. To są czasami naprawdę bzdurne rzeczy, a dla mnie już są jakimś problemem, np. nienawidzę jak jest włączony tv i dostaję szału do głowy jak mi to brzęczy, najchętniej bym to wyrzuciła przez okno, niecierpię dyskusji typu "small talki" o przysłowiowej pogodzie, a to się akurat pojawia na każdym kroku, nie tylko w życiu rodzinnym, ale właściwie wszędzie. To takie niby drobiazgi, na które większość ludzi nawet nie zwraca uwagi, a dla mnie już są trudne, obciążające emocjonalnie, wymagają dostosowania się czasami wbrew sobie. To tylko przykład, bo takich sytuacji, gdzie coś muszę, a niekoniecznie chcę znajdzie się znacznie więcej. george45 napisał(a): Pisałaś, że nie wiesz kim jesteś, a tu mówisz, że jesteś introwertyczna. Ty jesteś introwertyczna, czy twój umysł ma takie cechy, nad którym nie masz kontroli? Poobserwuj swoje myśli, nie zatrzymuj ich, bez względu na ich rodzaj. Pozwól im przepływać, jak chmurom po niebie. One jak te chmury, przychodzą i odchodzą. Jak się do gradowej przyczepisz, to gradobicie cię zniszczy, gdy przyczepisz się do deszczowej, zgnijesz, gdy będziesz preferowała bezchmurne niebo, wyschniesz. Jak obserwacja myśli ma zmienić taką cechę charakteru? Myślę, że to jest coś co się dostaje w genach, mi niekonieczne nawet ta cecha przeszkadza, problematyczna staje się wtedy, gdy zmuszona jestem dostosowywać się do wymogów społecznych narzuconych przez taki świat w jakim żyjemy i to chyba nawet nie w każdym kraju, bo podejrzewam, że jak z takimi cechami żyłabym w krajach buddyjskich, to pewnie byłyby nawet pożądane i przydatne . To po prostu społeczeństwo, miejsce zamieszkania, czasy w jakich żyjemy, czy nawet konkretne sytuacje powodują, że takie cechy charakteru mogą pomagać lub przeszkadzać w życiu, dlatego staram się patrzeć na to z tej perspektywy. Są sytuacje, że przeszkadza, ale czy można to kontrolować i zmieniać? Nie sądzę.
|
Śr cze 19, 2024 15:56 |
|
|
george45
Dołączył(a): Śr kwi 18, 2018 8:59 Posty: 2109
|
Re: Uzależnienie od internetu
Temat się troszeczkę rozmył, dotyczy on uzależnienia od internetu. Moim zdaniem by się wgłębić trzeba go rozszerzyć do UZALEŻNIENIA. Popatrz, czy twoje/ moje określenia, wypowiedzi nie są efektem uzależnienia. Mówiąc „nie sądzę” , czy nie wskazujesz, że jesteś uzależniona od wiedzy którą masz już wcześniej zapodaną, może w dzieciństwie, może w szkole, kościele, środowisku? „Czasy w jakich żyjemy”, czy nie jesteś uzależniona od tego określenia? Ile razy je słyszałaś, a ile razy zastanowiłaś się nad nim, kto i w jakim celu je używał, jak również dlaczego, w jakim celu używasz? Czy to nie jest tak, że mówisz to w zasadzie nie rozumiejąc, w jakim celu, ale chcesz, podobnie jak chcemy „siedzieć na internecie? „Nienawidzę jak jest włączony tv”, czy nie oznacza to, że uzależniłaś się od „wyłączonego tv”? „Coś muszę, a niekoniecznie chcę”, kto doprowadził do tego, że uzależniłaś się od „coś muszę”? Człowiek musi kupkę i siusiu, reszta to jego wybór, wybór świadomy, dokonywany bez żadnego musu. Gdy się uzależnisz, „wyboru” dokonujesz na skutek uzależnienia. Nie jest to twój wybór, to uzależnienie go dokonuje. Czy człowiek wierzy bo dokonał takiego wyboru, czy został uzależniony, bo od dziecka dawano mu smartfona: buddyjskiego, chrześcijańskiego, muzułmańskiego...
|
Cz cze 20, 2024 10:20 |
|
|
|
|
mareta
Dołączył(a): Pt cze 03, 2011 8:17 Posty: 2819
|
Re: Uzależnienie od internetu
george45 napisał(a): Temat się troszeczkę rozmył, dotyczy on uzależnienia od internetu. Moim zdaniem by się wgłębić trzeba go rozszerzyć do UZALEŻNIENIA.
Człowiek musi kupkę i siusiu, reszta to jego wybór, wybór świadomy, dokonywany bez żadnego musu. Gdy się uzależnisz, „wyboru” dokonujesz na skutek uzależnienia. Nie jest to twój wybór, to uzależnienie go dokonuje. ... Musi jeszcze jeść, pić, no i umrzeć, chociaż psycholog pewno by te twierdzenia obalił.
|
Wt cze 25, 2024 21:43 |
|
|
białogłowa
Dołączył(a): Śr lis 16, 2016 13:57 Posty: 1176
|
Re: Uzależnienie od internetu
Mrs_Hadley napisał(a): na Fb również obserwuje się spadek aktywności użytkowników, tam tablice zaczęły spamować artykuły pisane przez AI oraz sponsorowane. Sporo osób z mojego otoczenia przyznaje, że rzadko zagląda tam. Namnożyło się różnych mediów społecznościowych i jest tego wręcz przesyt. Poza tym, że FB stał się boomerski, ludzie znowu wracają do anonimowości, są bardziej selekcyjni, jeżeli chodzi o preferencje i przez to oczekiwania rosną. I ważne hasło: powierzchowność. Dziś utrzymanie zainteresowania jest trudne, nie ta platforma, to inna. Były czasy, kiedy przywiązywano się do danego miejsca i trwało to latami, obecnie sukcesem jest, gdy ktoś regularnie udziela się choćby przez rok Do niedawna cieszyłabym się spadkiem zainteresowania fejsbukiem wśród młodzieży, bo trzeba być ślepym, aby nie zauważyć do jakich zniszczeń doszło za sprawą tego serwisu. "Celem badań była identyfikacja zależności między problematycznym używaniem Facebooka a procesami dekonwersji wśród młodzieży w perspektywie temporalnej. Hipoteza pierwsza, zakładająca, że występuje zależność między problematycznym używaniem Facebooka a procesami dekonwersyjnymi, została w pełni potwierdzona w wyniku ogólnym dekonwersji. Wykazano, że osoby używające portalu w sposób problematyczny często odchodzą również od posiadanego systemu wierzeń. Dodatkowe analizy dowodzą, że osoby używające Facebooka w sposób problematyczny często odrzucają specyficzne nakazy moralne wypływające z religii i osiągają nowy poziom rozumowania moralnego. Z badań wynika również, że osobom tym wielokrotnie towarzyszą nieprzyjemne stany emocjonalne, takie jak pustka, poczucie odrzucenia i smutek, oraz trudności egzystencjalne związane z religią."file:///C:/Users/ThinkPad/Downloads/15-GRUPA.pdf Jednak wskutek tego, że fb stał się żenująco boomerski (jak słusznie zauważyłaś), ci trochę i całkiem młodsi użytkownicy przerzucili się na inne platformy, niestety nie mniej uzależniające. Ale skoro już mowa o pokoleniach, to zdaje mi się (choć tylko z obserwacji własnych), że ci trochę młodsi, tzw. zoomerzy, już bardziej wychodzą "do ludzi", bardziej doceniają relacje w realu, w odróżnieniu od pokolenia cyfrowego, omamionego niemal doszczętnie.
_________________ Tylko Bogu chwała
|
N sie 04, 2024 14:55 |
|
|
Mrs_Hadley
Moderator
Dołączył(a): So sty 03, 2015 12:30 Posty: 2058
|
Re: Uzależnienie od internetu
białogłowa napisał(a): ci trochę młodsi, tzw. zoomerzy, już bardziej wychodzą "do ludzi", bardziej doceniają relacje w realu, w odróżnieniu od pokolenia cyfrowego, omamionego niemal doszczętnie. Gen-Z wychodzi bardziej do ludzi, ale są samotni, bo te znajomości są mocno powierzchowne. W tym celu powstały aplikacje do znajdowania przyjaciół, ale użytkownicy skarżą się, że utrzymanie znajomości jest bardzo trudne i tu zagadką jest, dlaczego tak się dzieje, bo o ile jeszcze w okresie edukacji zoomerzy potrafią się integrować, to po jej zakończeniu narzekają na szybki rozpad tych więzi. Co 3 korzysta z terapii, więcej osób ma stany lękowe, zaburzenia nerwicowe, depresyjne itp. I tu może nasuwać się pytanie, czy problem tkwi w tym, że boomerzy po prostu maskowali swoje problemy i się do nich nie przyznawali, stąd zdziwienie że młodsi cierpią na kryzysy zdrowia psychicznego czy też jest to pewien trend wynikający z kruchości więzi społecznych?
_________________ Otóż nic nie znaczy ten, który sieje, ani ten, który podlewa, tylko Ten, który daje wzrost - Bóg. 1 Kor 3, 7
|
N sie 04, 2024 16:33 |
|
|
białogłowa
Dołączył(a): Śr lis 16, 2016 13:57 Posty: 1176
|
Re: Uzależnienie od internetu
Tu najlepiej byłoby się odwołać do dostępnych badań, biorących pod uwagę wiek + poziom stresu/depresje + uzależnienie od internetu. Takie rzeczy, kto się bardziej interesuje, można spokojnie wygooglać. A na szybko, co ciekawego przyciągnęło mój wzrok: https://www.researchgate.net/publicatio ... DEPRESSIONTo jest takie badanie, w którym badano uzależnionych od internetu w generacjach X i Y i niestety wyniki pokazały wyższy poziom depresji u pokolenia młodszego, urodzonego po 1995 r., niż w pokoleniu starszym, urodzonym w umownym przedziale 1980 - 2000. A wyniki badania poniżej to podaję dodatkowo jako ciekawostkę, bo tu co prawda poziomu stresu/depresji nie badano, za to wykazano zaskakujący spadek empatii wśród uzależnionych boomersów, jak rozumiem - wyższy, niż u młodszego pokolenia, ale tu by się przydał ktoś, kto rozumie te wszystkie wskaźniki, interesuje się psychologią. "W badaniu uczestniczyło 186 osób, 93 kobiety i 93 mężczyzn podzielonych na 3 generacje X, Y i Z. Wyniki badań potwierdziły związek pomiędzy wiekiem a uzależnieniem od Internetu (r=-0,477, p<0,001) oraz różnice międzypokoleniowe występujące w generacjach. Pokolenia młodsze są istotnie bardziej uzależnione od Internetu niż pokolenia starsze. Zidentyfikowany został również wpływ generacji na związek pomiędzy uzależnieniem od Internetu a empatią. Szczególnie dla najstarszego pokolenia wyniki badań okazały się być zaskakujące. Otóż, pod wpływem wzrastającego uzależnienia od Internetu pokolenie to staje się coraz mniej empatyczne i współczujące. Wynik testu korelacji r Pearsona dla pokolenia X, badający związek pomiędzy uzależnieniem od Internetu a empatią ogólną wyniósł r=-0,395, p<0,01. Było to założenie dedykowane dla najmłodszego pokolenia Z, które wykazało spadek empatii w korelacji z uzależnieniem od Internetu tylko na jednej ze skal empatii (skala przyjmowania perspektywy innych r=-0,252, p<0,05)." https://ruj.uj.edu.pl/entities/publicat ... e3d650ca27
_________________ Tylko Bogu chwała
|
Pn sie 05, 2024 9:14 |
|
|
Mrs_Hadley
Moderator
Dołączył(a): So sty 03, 2015 12:30 Posty: 2058
|
Re: Uzależnienie od internetu
białogłowa napisał(a): za to wykazano zaskakujący spadek empatii wśród uzależnionych boomersów, jak rozumiem - wyższy, niż u młodszego pokolenia, ale tu by się przydał ktoś, kto rozumie te wszystkie wskaźniki, interesuje się psychologią. Ktoś kto sam cierpi, ma więcej empatii wobec innych + młodsi są bardziej osamotnieni niż starsi. Jednak te bądź co bądź struktury społeczne, w których człowiek odnajdywał się w rodzinie, grupach rówieśniczych, podwórkowych czy sąsiedzkich umożliwiały radzenie sobie z problemami, dodatkowo w dzieciństwie wymagano od boomersów samodzielności życiowej, więc przez te okulary zaczęli spoglądać na młodsze pokolenia, co by tłumaczyło mniejszy poziom empatii. Boomers uzależniony ma parasol ochronny nad sobą i grono ludzi, którzy o niego walczą, a młodszy jest sam, a przynajmniej takie ma poczucie i idzie na terapię.
_________________ Otóż nic nie znaczy ten, który sieje, ani ten, który podlewa, tylko Ten, który daje wzrost - Bóg. 1 Kor 3, 7
|
Pn sie 05, 2024 17:03 |
|
|
Idący
Dołączył(a): Śr wrz 09, 2015 13:51 Posty: 1380
|
Re: Uzależnienie od internetu
Mrs_Hadley napisał(a): Ktoś kto sam cierpi, ma więcej empatii wobec innych + młodsi są bardziej osamotnieni niż starsi. Jednak te bądź co bądź struktury społeczne, w których człowiek odnajdywał się w rodzinie, grupach rówieśniczych, podwórkowych czy sąsiedzkich umożliwiały radzenie sobie z problemami, dodatkowo w dzieciństwie wymagano od boomersów samodzielności życiowej, więc przez te okulary zaczęli spoglądać na młodsze pokolenia, co by tłumaczyło mniejszy poziom empatii. Boomers uzależniony ma parasol ochronny nad sobą i grono ludzi, którzy o niego walczą, a młodszy jest sam, a przynajmniej takie ma poczucie i idzie na terapię. No, nie wiem. Nie wiem, czy jestem boomersem, czy bardziej starcem. Jeszcze niezupełnie zgrzybiałym. (Nie podoba mi się pogardliwe słowo boomers, nie lubię pogardy wobec jakiejkolwiek grupy ludzi.) Uważam, że starsze osoby mają bardzo dużo empatii. Zwykle są bardzo oddani młodszym pokoleniom. A wynika to z tego, że starają się im zapewniać lepsze życie, niż sami mieli. Bardzo się troszczą o młodych. To, że spędzaliśmy całe dnie na podwórkach. Wieczory te. Cały czas w grupie rzeczywistej, nie wirtualnej. Bez telewizji, bez kompów. Smartfonów. Ale z wyobraźnią. Rzeczywiście uczyliśmy się samodzielności, bo rodzice zwykle nie mieli czasu wypruwając sobie żyły, aby jakoś utrzymać rodziny. Ten poogardzany boomers ma parasol ochronny w postaci nędznej emerytury. I braku czasu ze strony młodych, którzy siedzą z nosami w smartfonach i fesjbukach czy innych tinderach. I muszą być samodzielni pomimo coraz mniejszej sprawności. Ale gdy dzieje się jakaś krzywda, gdy zauważą problem u młodych rzucają wszystko, aby pomagać. Ale często trafiają na mur. Młodzi nie chcą pomocy od staruchów. I to jest normalne. My też głownie oczekiwaliśmy zrozumienia od rówieśników. A psychoterapia? Dla kogo? Starych na to nie stać. Choć chętnie wybulą ostatni grosz na psychologów dla młodych. A może problem tkwi w tym, że obecni starcy, w swoim dzieciństwie i młodości pomagali rodzicom. Mieli obowiązki i musieli je wypełniać. A teraz młodzi nie mają czasu. Na nic nie mają czasu. Poza imprezowaniem i internetowaniem.
_________________ Wierzący chrześcijanin, w szczególności katolik to ktoś, kto codziennie i permanentnie stara się być coraz lepszym.
|
Pn sie 05, 2024 20:16 |
|
|
białogłowa
Dołączył(a): Śr lis 16, 2016 13:57 Posty: 1176
|
Re: Uzależnienie od internetu
Boomers pochodzi od baby boomu, po II WŚ, nie ma w tym nic pogardliwego, przynajmniej o ile mi wiadomo. Ja także uważam, że osoby starsze mają wiele empatii. Badanie, które zalinkowałam podaje spadek poziomu empatii w moim pokoleniu, pokoleniu X, potem niestety błędnie je podsumowałam pisząc o boomersach. Pomyłka wzięła się stąd, że przeglądałam także artykuł pt. Czy pokolenie wyżu demograficznego to pokolenie socjopatów, do którego ostatecznie nie odesłałam, bo nie mogłam dokopać się badań, na które autor się powoływał. Idący napisał(a): może problem tkwi w tym, że obecni starcy, w swoim dzieciństwie i młodości pomagali rodzicom. Mieli obowiązki i musieli je wypełniać. A teraz młodzi nie mają czasu. Na nic nie mają czasu. Poza imprezowaniem i internetowaniem. Nie wiem, czy przypadkiem to z kolei nie jest niesprawiedliwą generalizacją.
_________________ Tylko Bogu chwała
|
Wt sie 06, 2024 15:54 |
|
|
Idący
Dołączył(a): Śr wrz 09, 2015 13:51 Posty: 1380
|
Re: Uzależnienie od internetu
białogłowa napisał(a): Boomers pochodzi od baby boomu, po II WŚ, nie ma w tym nic pogardliwego, przynajmniej o ile mi wiadomo. Tak, takie znaczenie też jest podane. W Miejski.pl podane wyjaśnienia: 1. Ironicznie o osobie starszej z pokolenia "BB" czyli "Baby boomers"2. Osoba najczęściej starsza wiekiem, pochodząca z pokolenia wyżu demograficznego (baby boomers), która nie podąża za nowymi trendami, wykazuke się sentymentem odnośnie starych czasów, w połączeniu z pogardą wobec postępu technicznego i światopoglądowego.3. Pogardliwe określenie osób w średnim wieku o których można powiedzieć że wypadły z obiegu które nie rozumieją nowych dla nich rzeczy i trendów oraz również nie rozumieją i nie chcą zrozumieć problemów dziesiejszego pokoleniaZatem wybacz, że tak odebrałem. białogłowa napisał(a): Idący napisał(a): może problem tkwi w tym, że obecni starcy, w swoim dzieciństwie i młodości pomagali rodzicom. Mieli obowiązki i musieli je wypełniać. A teraz młodzi nie mają czasu. Na nic nie mają czasu. Poza imprezowaniem i internetowaniem. Nie wiem, czy przypadkiem to z kolei nie jest niesprawiedliwą generalizacją. Może i jest. Ale to wynik obserwacji i rozmów ze znajomymi, krewnymi. Być może bywa inaczej. A w rozmowach porusza się częściej to, co boli. Nie wykluczam, że inni mogą mieć inny ogląd. I że sa zupełnie inni młodzi.
_________________ Wierzący chrześcijanin, w szczególności katolik to ktoś, kto codziennie i permanentnie stara się być coraz lepszym.
|
Wt sie 06, 2024 16:26 |
|
|
Mrs_Hadley
Moderator
Dołączył(a): So sty 03, 2015 12:30 Posty: 2058
|
Re: Uzależnienie od internetu
Idący napisał(a): (Nie podoba mi się pogardliwe słowo boomers, nie lubię pogardy wobec jakiejkolwiek grupy ludzi.) Tak jak już Ci @Białogłowa wyjaśniła, to nie jest pogardliwe określenie, a jedynie rozróżnienie tak jak gen-Z. Idący napisał(a): I braku czasu ze strony młodych, którzy Nie wiem skąd takie odczucia dotyczące młodych. Często jest tak, że dobre relacje budowane od małego, procentują w późniejszym życiu. Jak dbasz, tak masz. Bywa, że wspomnienia wymazały sytuacje, gdy zaniedbywało się młodych, gdy nie było się obecnym w ich życiu, gdy tego potrzebowali itp. i później pojawiają się pretensje. Czasami wystarczy posłuchać obu stron, by przekonać się, że powody takiego, a nie innego stanu rzeczy mają swoją przyczynę. Idący napisał(a): Ale gdy dzieje się jakaś krzywda, gdy zauważą problem u młodych rzucają wszystko, aby pomagać. Ale często trafiają na mur. Młodzi nie chcą pomocy od staruchów. Nie daje się komuś nieproszonych rad i wsparć. I nie chodzi tu o metrykę bohatera, który chce pomóc, ale o zasady. Każdy człowiek ma prawo do autonomii i niezależności. Jeżeli młodzi nie widzą problemu, to dlaczego mają przyjąć perspektywę innej osoby, która widzi inaczej? Idący napisał(a): A psychoterapia? Dla kogo? Starych na to nie stać. Choć chętnie wybulą ostatni grosz na psychologów dla młodych. I to jest błąd. Zamiast budować relację z młodymi już od pierwszych lat życia, wydaliby pieniądze na psychologów dla nich? Oddani dziadkowie to skarb, mogą wykorzystać swoje doświadczenie życiowe, by ich wspierać i wtedy terapia w wielu przypadkach nie będzie potrzebna. Idący napisał(a): A może problem tkwi w tym, że obecni starcy, w swoim dzieciństwie i młodości pomagali rodzicom. Mieli obowiązki i musieli je wypełniać. A teraz młodzi nie mają czasu. Na nic nie mają czasu. Poza imprezowaniem i internetowaniem. To zależy od tego, jak seniorzy wychowali swoje dzieci. Jeżeli od małego uczyli zasad i wdrażali w obowiązki, to będzie z wiekiem procentowało. Jeżeli nie mieli czasu dla swoich dzieci, to te dzieci później nie będą miały czasu dla swoich rodziców. O relacje należy dbać od przywitania na świecie nowego człowieka. Idący napisał(a): Ale to wynik obserwacji i rozmów ze znajomymi, krewnymi. Być może bywa inaczej. To należałoby porozmawiać z młodymi jak oni widzą sprawę, bo to że dzieci i ryby głosu nie mają, wiadomo nie od dziś, a to że każdy kij ma dwa końce- też. W moim otoczeniu już przedszkolaki mają swoje zadania do wykonania, uczy się je dyscypliny i dobrych manier na miarę ich możliwości oczywiście, starsi są uczeni dodatkowo gotowania, obsługi pralki itp., a na wakacje szukają sobie prac dorywczych, rzadko imprezują, bo wolą aktywnie spędzać czas ze znajomymi. To kwestia wychowania i zasad wyniesionych z domu. Jeżeli w Twoim otoczeniu jest z tym poważny problem, pozostaje refleksja nad metodami wychowawczymi, które przyczyniły się do takich ich zachowań w późniejszym życiu.
_________________ Otóż nic nie znaczy ten, który sieje, ani ten, który podlewa, tylko Ten, który daje wzrost - Bóg. 1 Kor 3, 7
|
Wt sie 06, 2024 17:18 |
|
|
Idący
Dołączył(a): Śr wrz 09, 2015 13:51 Posty: 1380
|
Re: Uzależnienie od internetu
Mrs_Hadley napisał(a): To zależy od tego, jak seniorzy wychowali swoje dzieci. Jeżeli od małego uczyli zasad i wdrażali w obowiązki, to będzie z wiekiem procentowało. Jeżeli nie mieli czasu dla swoich dzieci, to te dzieci później nie będą miały czasu dla swoich rodziców. O relacje należy dbać od przywitania na świecie nowego człowieka. Z pewnością. Mam świadomość, że przegapiłem dzieciństwo synów pracując po 16 h. Ale udało mi się przekazać najważniejsze wartości, nie słowem, ale przykładem. Nie mają dla mnie czasu, to fakt. Ale gdy potrzebuję pomocy, to wiem, że mogę liczyć. Wiarę też przekazałem. Masz rację, mam to, na co zasłużyłem. Co jednak nie zmienia obserwacji.
_________________ Wierzący chrześcijanin, w szczególności katolik to ktoś, kto codziennie i permanentnie stara się być coraz lepszym.
|
Wt sie 06, 2024 17:25 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|