Zniechęcenie do sakramentu pokuty...
Autor |
Wiadomość |
pedziwiatr
Dołączył(a): Cz paź 02, 2003 20:44 Posty: 3436
|
anek, to na co jeszcze czekasz? Same wyrzuty sumienia to za malo, podejmij dzialanie, tak jak syn marnotrawny: wstane i pojde do ojca. I wstal i poszedl. Zrob z tym porzadek jak najszybciej przystepujac do spowiedzi.
_________________ Oto wyryłem cię na obu dłoniach. *** W swej wszechmocnej miłości BÓG ma zawsze przygotowane dla Ciebie wsparcie i pomoc na tyle, na ile tego potrzebujesz.
|
Wt sty 10, 2006 23:58 |
|
|
|
 |
anek
Dołączył(a): Pn gru 05, 2005 14:02 Posty: 93
|
pedziwiatr napisał(a): anek, to na co jeszcze czekasz? Same wyrzuty sumienia to za malo, podejmij dzialanie, tak jak syn marnotrawny: wstane i pojde do ojca. I wstal i poszedl. Zrob z tym porzadek jak najszybciej przystepujac do spowiedzi.
Hmm... Jak sobie wczoraj uświdomiłam, że skłamałam na spowiedzi, kilka miesięcy temu to jeszcze bardziej mnie to wszytsko dobiaj, jest mi głupio, wstyd, źle itd. Wczoraj jak sobie nad eszystkim rozmyślałam to uświadomiłam sobie pewna przykrą sprawę, że mam przez oststnie kilka miesięcy nieważne spowiedzi, dlatego, że jak wcześniej miałam podobne zniechęcenie do sakramentu to spowiednik się mnie zapytał czy myślałam czym to jest spowodowane, a ja powiedziałam, że nie. I wczoraj właśnie sobie uświadomiłam, że złamałam 4 warunek dobrej spowiedzi a powód zniechęcenia był, ale wstydziłam się o ty powiedzieć i to mnie dobiło na maksa. I moje oststnie spowiedzi są w takim razie nieważne przez moją głupotę. Na razie nie mam odwagi wstać i pójść do spowiedzi... Jeszcze nie teraz - nie mam tyle sił, żeby się podniesć.
|
Śr sty 11, 2006 0:22 |
|
 |
klarowna
Dołączył(a): Śr paź 13, 2004 4:57 Posty: 441
|
Im dłużej będziesz zwlekać tym trudniejnCi bedzie, musisz mieć świadomość tego. Zobacz ile tu osób Cie wspiera, jesteśmy z Tobą, i napewno wszystko będzie dobrze jeśli tego Ty zechcesz, 2 sprawa nikt nikogo jeszcze nie nawrócił na siłę
_________________
|
Cz sty 12, 2006 7:46 |
|
|
|
 |
anek
Dołączył(a): Pn gru 05, 2005 14:02 Posty: 93
|
klarowna napisał(a): Im dłużej będziesz zwlekać tym trudniejnCi bedzie, musisz mieć świadomość tego. Zobacz ile tu osób Cie wspiera, jesteśmy z Tobą, i napewno wszystko będzie dobrze jeśli tego Ty zechcesz, 2 sprawa nikt nikogo jeszcze nie nawrócił na siłę Zgadzam się z Tobą absolutnie. W końu zmądrzałam  Bardzo pomogły ma Wsze rady i wskzówki. Patrzę za to zupełnie inaczej. Słowa szzególnej wdzięczności kieruję ku: pedziwiatrowi  a przede wszystkim stokrotce Duży wpływ na moją decyzję, że nie będę sie poddawać i pójdę do spowiedzi miała wczorajsza rozmowa z moim spowiedznikiem. Zacytuję Wam malutki kawałek naszej rozmowy mój spowiednik napisał(a): . Ile razy i jak mam Ci tłumaczyć, że całe życie pracujemy nad sobą i zawsze mamy co robić. Nie odpisywałem bo nie mam już nowych argumentów. Te które Ci wiele razy podawałem (i które w moim odczuciu są jasne - co nie znaczy że łatwe - i wystarczające) Ty odrzucasz. Mam wrażenie że nie chcesz ich po prostu przyjąć. Dlaczego? Tego nie wiem. Oczywiście miło jest jeśli coś sobie postanowimy i po krótkim wysiłku udaje nam się to zrealizować. Cieszymy sie wtedy i patrzymy na siebie z podziwem - jacy jesteśmy zdolni, jacy dzielni, jacy wytrwali! Ale nie czarujmy się. Szybkie rezultaty, okupione któtkim i niewielkim wysiłkiem mogą dotyczyć tylko rzeczy niewielkich. Tam gdzie idzie o sprawy wielkiej wagi tam nigdy zwycięstwo nie pojawia się ani łatwo, ani od razu. A bycie dobrym, życie w bliskości z Jezusem czyli po prostu swietość realizowana kazdego dnia to - wierz mi - sprawa absolutnie ogromna i wyjątkowa. Potrzeba wiec ogromnej wytrwałości, cierpliwości, stanowczości, uporu i POKORY. Żeby umieć przyjąć porażkę, nie poddać się ani nie zniechęcić tylko kolejny raz (choćby i tysięczny) zmobilizować siły, wyciągnąć wnioski, oprzeć się na Jezusie i zacząć wszystko od nowa. Jeszcze raz bardzo dziękuję!! Jutro najprawdopodobniej wybiorę się do spowiedzi  No, dobra... nie najprawdopodobniej, ale na pewno 
|
Cz sty 12, 2006 10:59 |
|
 |
klarowna
Dołączył(a): Śr paź 13, 2004 4:57 Posty: 441
|
I jeszcze jedna rada, na forum raczej nie powinnaś cytować tak prywatnej korespondencji jaka jest między Tobą a Twoim spowiednikiem... ale to już tylko Twoja sprawa.
_________________
|
Pt sty 13, 2006 9:00 |
|
|
|
 |
anek
Dołączył(a): Pn gru 05, 2005 14:02 Posty: 93
|
klarowna napisał(a): I jeszcze jedna rada, na forum raczej nie powinnaś cytować tak prywatnej korespondencji jaka jest między Tobą a Twoim spowiednikiem...
Ja nie uważam, żebym zrobiła coś źle cytując malutki kawałeczek rozmowy z moim spowiednikiem, gdyż po pierwsze: to nie była żadna spowiedź, tylko rozmowa, więc nie obowiązuje mnie jakaś tajemnica, a poza tym to jest moja dobra wola, że zechciałam zacytować, bo uważam, że ileś osób może coś zrozumieć (czytając taki cytat) jak się trochę pogubi w życiu tak jak ja. W końcu nie popełam, żadnej zbrodni... A poza tym nie wymieniałam nikogo z imienia i nazwiska. A co lepiej by było jakbym napisała, pewien ksiądz powiedział??!!
|
Pt sty 13, 2006 10:22 |
|
 |
anek
Dołączył(a): Pn gru 05, 2005 14:02 Posty: 93
|
Nastał u mnie kryzys spowiedzi... I to przed samymi świętami...
|
Cz kwi 13, 2006 20:05 |
|
 |
anek
Dołączył(a): Pn gru 05, 2005 14:02 Posty: 93
|
 Re: Zniechęcenie do sakramentu pokuty...
Aż trudno mi w to uwierzyć, że kilka lat wcześniej tak łatwo się zniechęcałam do spowiedzi, ale muszę przyznać, że dobrą rzeczą było to, że potrafiłam się opamiętać <w dość krótkim czasie> i zmobilizować się do pójścia do spowiedzi. Teraz czy jestem zniechęcona?? trudno powiedzieć - na pewno jestem od Boga oddalona... Nie byłam u spowiedzi do lipca 2009 roku - jak dla mnie cała wieczność. Tak to już bywa, że jak się nagrzeszy to później człowiek się boi przystąpić do Sakramentu Pokuty. Nie mam stałego spowiednika jak kiedyś, żeby o wszystkim na spokojnie porozmawiać i pojednać się z Jezusem. Ostatnio nie ma dnia, żebym nie myślała o spowiedzi, ale nie wiem czy mam w sobie tyle sił i odwagi...
|
Cz maja 27, 2010 16:12 |
|
 |
BladzacyAniolek
Dołączył(a): So paź 17, 2009 19:42 Posty: 566
|
 Re: Zniechęcenie do sakramentu pokuty...
Również kiedyś byłam zniechęcona spowiedzią, również wiele grzechów miałam na sumieniu, i to takich bardzo ciężkich. Ale teraz spowiadam się co tydzień, i nie żałuję tego, cieszę się że udało mi się przełamać tę niechęć. Również Ci tego życzę, Jezus na Ciebie czeka. 
_________________ My Savior loves. My Savior lives. My Savior's always there for me. My God he was. My God he is. My God he's always gonna be.
|
Cz maja 27, 2010 18:10 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|