
Re: Zboczony ksiądz?? - Spowiedź
Moje zdanie na ten temat:)
Po pierwsze nie możemy zakładać nieszczerych intencji czy braku żalu u Xeloreu, nie mamy do tego prawa ani podstaw. Ksiądz do którego przychodzi człowiek się spowiadać też powinien zawsze zakładać jego dobrą wolę i chęc poprawy. Może oczywiście zapytać "czy żałujesz szczerze? czy chcesz to zmienic?" i może tu wywiązać się budująca rozmowa...
Xeloreu precyzyjnie określił grzech moim zdaniem. Nieprecyzyjnie to opowiadał mi jeden ksiądz że raz usłyszał w konfesjonale "no wie ksiądz , i jeszcze TO"

to jest owszem nieprecyzyjne. Jeśli ktoś spowiada się że "współżył ze swoją dziewczyną i użył prezerwatywy" to jest bardzo precyzyjne. I pytania o techniczne szczegóły mogą słusznie wydawać się niezdrowe.
Inną wage ma współzycie pary narzeczonych, inną jeśli ktoś puścił się z małolatą poznaną na dyskotece. To pokazuje pewien obraz człowieka. Więc pytanie "czy planujecie ślub", "czy gdyby jednak zaszła w ciążę przyjelibyście to dziecko" , "czy myśleliście i rozmawailiście o takiej ewentualności" są jak najbardziej sensowne i pomocna dla obu stron.
Ksiądz siadając w konfesjonale ma bardzo odpowiedzialne zadanie, poza udzielaniem sakramentu powinien moim zdaniem podjąć się roli doradcy, przyjaciela, nie oskarżyciela. Kto jest bez winy niech pierwszy rzuci kamień

Dobra spowiedź to taka która pomoże na przyszłośc nie powtarzać podobnego grzechu, w której spowiednik doradzi jak radzić sobie z pokusami.
Spotykałam różnych spowiedników, bardzo życzliwych i pomocnych (i odchodziłam naprawdę podbudowana i zmotywowana to zmian w życiu) , takich którzy tylko "3 zdrowaś i puk puk"

ale raz pamiętam taką nieprzyjemną spowiedź która pomimo że to wiele lat temu jakoś mi utkwiła... miałam wtedy taki trudny problem w życiu i wielkie opory żeby o tym bądź co bądź obcemu człowiekowi mówić. I po długich przemysleniach, po modlitwie, decyzji że przyszła pora na zmiany poszłam z tym do spowiedzi i...... i ksiądz mnie tak własnie potraktował z buta. Niesprawiedliwie, oskarżająco, z założenia że mam wszystko gdzieś i napewno nic nie chce zmienić

nic bardziej mylnego. Pójście do tej spowiedzi wiele mnie wtedy kosztowało. A ksiądz może bardzo się pomylić w ocenie intencji spowiadającej się osoby, w końcu jej nie zna. Byłam już na tyle dojrzała i miałam tyle dystansu że jeden ksiadz nie był mnie w stanie zniechęcić do spowiedzi wogóle, ale do dziś pamiętam tamten niesmak.
To nie problem wyspowiadać się że "zapomniałem o pacierzu albo pokłociłem się z kolegą" . Problem pojawia się kiedy mamy mówić o osobistych, intymnych, trudnych sparwach. I tu ważna jest dyskrecja i delikatnośc księdza.