Szczęść Boże!

Wczoraj byłem u spowiedzi. Wiecie zawsze byłem przyzwyczajony do faktu, że mówię grzechy, a następnie spowiednik mnie poucza. Natomiast wczoraj byłem u spowiednika, który zaczął się mnie (brzydko mówiąc) bombardować grzechami, pytać czy zrobiłem taki grzech czy taki. Po chwili od wyjścia z konfesjonału (odpuszczenie grzechów) zdałem sobie sprawę, że nie dopowiedziałem pewnych grzechów które mogą być uznane za śmiertelne, a spowiednik nie zapytał się ich. Nie było to celowe zatajenie tych grzechów. I teraz chyba zasadniczy problem: czy ta spowiedź była ważna czy nie? Mogę przystąpić do sakramentu eucharystii?

Ja uważam,że możesz.Przede wszystkim nie szedłeś do spowiedzi z myślą zatajenia grzechów.A w czasie spowiedzi czy nie wyznałeś grzechu/nie zataiłeś świadomie?Jeśli nie to nie ma powodu by nie przyjąć Jezusa w Eucharystii.A przy najbliższej okazji skorzystać z sakramentu pojednania.Tak ja uważam.Ale gdyby Ci sumienie nie pozwalało to idź do spowiedzi.

Nie udzielamy na forum tego typu porad, bo samo "ja myślę że" to za mało. Faktycznie takie zachowanie spowiednika jak opisane może powodować, że o czymś zapominamy. Warto przy okazji dopytac się spowiednika, lub jakiegoś księdza o to jak nalezy radzić sobie z takimi sytuacji. Ale nie tutaj lecz tam gdzie są znawcy czyli np w realu, albo na zapytaj.wiara.pl.