
Nauki przedmałżeńskie, pytanie o relacje między encyklikami
Jako, że to mój pierwszy post na forum, kłaniam się wszystkim nisko i od razu zapraszam do rozmowy nad wyłożonym przeze mnie poniżej "problemem" ( piszę w cudzysłowie bo być może ktoś z Was mnie przekona, że tak na prawdę "problemu" tu nie ma ), do rzeczy :
Z tego co jest mi wiadome, na naukach przedmałżeńskich osobom aspirującym do zawarcia małżeństwa proponowana jest w ramach, nazwijmy to - kontrolowania płodności, metoda "kalendarzyka", za podstawę której bierze się Encyklikę z 1968 roku Humanae Vitae, Pawła VI, O zasadach moralnych w dziedzinie przekazywania życia ludzkiego. (tu :
http://www.opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/pawel_vi/encykliki/humane.html )
Czytamy w niej, między innymi, w punkcie 16-tym, zatytułowanym "Moralna dopuszczalność korzystania z okresów niepłodności" takie oto stwierdzenia:
Cytuj:
Jeśli więc istnieją słuszne powody dla wprowadzenia przerw między kolejnymi urodzeniami dzieci, wynikające bądź z warunków fizycznych czy psychicznych małżonków, bądź z okoliczności zewnętrznych, Kościół naucza, że wolno wówczas małżonkom uwzględniać naturalną cykliczność właściwą funkcjom rozrodczym i podejmować stosunki małżeńskie tylko w okresach niepłodności, regulując w ten sposób ilość poczęć, bez łamania zasad moralnych, które dopiero co wyłożyliśmy.
Ja rozumiem to tak: 1) Kościół uznaje istnienie powodów, które usprawiedliwiają "uwzględnienie naturalnej cykliczności" 2) Kościół uznaje za skuteczną metodę korzystania z okresów niepłodnych kobiety 3) Kościół uznaje za "moralne" zbliżenia małżeńskie, których celem jest świadczenie sobie wzajemnej miłości i dochowywanie przyrzeczonej wzajemnej wierności.
Sprawę natomiast, jak mi się zdaje, komplikuje trochę, wcześniej wydana Encyklika Piusa XI z 1930, Castii Connubi, O małżeństwie chrześcijańskim. (tu:
http://www.nonpossumus.pl/encykliki/Pius_XI/casti_connubii/index.php), gdzie w rozdziale II, zatytułowanym: Poniżenie małżeństwa, w części zatytułowanej: Nadużycie małżeństwa w stosunku do potomstwa (same tytuły wydają się dosyć wymowne) czytamy:
Cytuj:
Aby już, Czcigodni Bracia, przejść do omówienia spraw, sprzeciwiających się poszczególnym dobrom małżeństwa, potrąćmy najpierw o potomstwo. Wielu ośmiela się nazywać je przykrym ciężarem małżeństwa i poleca wystrzegać się go starannie, nie przez uczciwą wstrzemięźliwość (która za zgodą obojga małżonków także w małżeństwie jest dozwolona), lecz gwałceniem aktu naturalnego. Na te zbrodnicze czyny pozwalają sobie jedni dlatego, że sprzykrzywszy sobie dzieci, zażywać pragną samej rozkoszy bez ciężarów, inni tem się zasłaniają, że ani wstrzemięźliwości zachować, ani też potomstwem obarczyć się nie mogą, już to ze względu na siebie, już to na małżonkę, już też na swój stan majątkowy.
Onanizm przeciwny naturze
Ale niema doprawdy takiej przyczyny, choćby najbardziej ważnej, któraby zdołała z naturą uzgodnić i usprawiedliwić to, co samo w sobie jest naturze przeciwne. Otóż uczynek małżeński z natury swej zmierza ku płodzeniu potomstwa. Działa zatem przeciw naturze i dopuszcza się niecnego, w istocie swej nieuczciwego, czynu ten, kto spełniając uczynek, świadomie pozbawia go skuteczności.
Nie dziw więc, że według świadectwa Pisma św. Bóg w majestacie swoim haniebną tę zbrodnię straszliwym ścigał gniewem i niekiedy nawet karał śmiercią, jak o tem wspomina św. Augustyn: «Bezprawnie i haniebnie używa małżeństwa choć z własną żoną ten, kto unika potomstwa. Tak uczynił Onan, syn Judy, i dlatego uśmiercił go Bóg».
i jest grzechem ciężkim
Ponieważ odniedawna niejedni, jawnie odstępując od nauki chrześcijańskiej, przekazanej od początku i niezłomnie zachowywanej, sądzili, że w obecnych czasach inną w tym przedmiocie należy głosić naukę, dlatego Kościół Katolicki, któremu sam Bóg powierzył zadanie nauczania i bronienia czystości i uczciwości obyczajów, Kościół ten, pragnąc pośród tego rozprzężenia obyczajów zachować związek małżeński czystym i od tej zakały wolnym, odzywa się przez usta Nasze głośno i obwieszcza nanowo: Ktokolwiek użyje małżeństwa w ten sposób, by umyślnie udaremnić naturalną siłę rozrodczą, łamie prawo Boże oraz prawo przyrodzone i obciąża sumienie swoje grzechem ciężkim
I tutaj znowu należy wyciągnąć kilka wniosków, według mnie zgoła przeciwnych od tych wysnutych na podstawie Encykliki Humanae Vitae: 1) nieposiadanie potomstwa "sprzeciwia się dobru małżeństwa" 2) należy odróżnić "uczciwą wstrzemięźliwość", która jak rozumiem rozciąga się zarówno an okres płodny i niepłodny od "gwałcenia aktu naturalnego" 3) nie istnieje "moralnie dopuszczalna" przyczyna, którą można by usprawiedliwić "przeciwny naturze uczynek małżeński", którą to naturą jest płodzenie potomstwa. 4) "Działa zatem przeciw naturze i dopuszcza się niecnego, w istocie swej nieuczciwego, czynu ten, kto spełniając uczynek, świadomie pozbawia go skuteczności" 5) "Ktokolwiek użyje małżeństwa w ten sposób, by umyślnie udaremnić naturalną siłę rozrodczą, łamie prawo Boże oraz prawo przyrodzone i obciąża sumienie swoje grzechem ciężkim"
-----------------------------------
Konfrontując ze sobą wnioski jakie nasuwają mi się po lekturze tych dwóch Encyklik (według chronologii) dochodzę do następujących wniosków:
SKORO KOŚCIÓŁ ZAKŁADA, ŻE :
1) "uczynek małżeński" z natury służyć ma płodzeniu potomstwa 2) nie istnieją żadne "moralnie dopuszczalne" przyczyny, korzystania z "uczynku małżeńskiego" w brew jego naturze 3) a ten, kto wykorzystuje go w sposób niezgodny z naturą "obciąża sumienie swoje grzechem ciężkim".
TO DLACZEGO NIESPEŁNA 4 DEKADY PÓŹNIEJ DOPUSZCZA:
1) istnienie przesłanek usprawiedliwiających korzystanie z "uczynku małżeńskiego" w sposób nienaturalny 2) proponuje swoim wiernym, aspirującym do zawarcia małżeństwa, skuteczną metodę "obejścia natury małżeństwa"
------------------------------------
Czy Kościół pouczając przyszłych małżonków, zgodnie z encykliką Humane Vitae nieświadomie naraża ich na "obciążenie sumienia grzechem ciężkim" czy wprowadza ich w błąd sugerując metodę "kalendarzyka" jako 100% pewną, uznając, iż nawet minimalna możliwość poczęcia potomstwa wyklucza kryterium "nienaturalnego wykorzystania uczynku małżeńskiego" ? Wydaje mi się, że nauczanie Kościoła wraz z "wydawaniem" kolejnych Enycklik ma się uzupełniać i rozjaśniać, więc odrzucam możliwość zastosowania w tym przypadku zasady Lex posterior derogat legi priori. Jak w takim razie wytłumaczyć tą sprzeczność ?
zapraszam do rozmowy.