Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Pt lis 21, 2025 23:54



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 19 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna strona
 Nadwrażliwe sumienie 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): Pn maja 18, 2009 16:59
Posty: 9
Post Nadwrażliwe sumienie
Czy jest jakiś sposób, aby poradzić sobie ze zbyt wrażliwym sumieniem? Dodam, że na co dzień jestem bardzo wrażliwą osobą i nawet najbardziej błahymi sprawami przejmuję się 3 razy bardziej niż inni.
Przebywam w środowisku osób bardzo odpornych psychicznie (charakter moich studiów wymaga silnej osobowości), co dodatkowo utrudnia mi funkcjonowanie. Ale jest tak na każdej płaszczyźnie życia, w związku z tym religijnej także. Zdarzyło mi się, że ksiądz zwrócił mi uwagę, ze spowiadam się z czegoś, co nie jest grzechem. Jestem w stanie przyjąć komunię do tygodnia po spowiedzi, później wydaje mi się, że nie powinnam już tego robić. Nie spowiadam się bardzo często (3-4 razy w roku), ale popełnienie grzechu sprawia, że mam wielkie wyrzuty sumienia, często o tym myślę i mogę nawet mieć objawy somatyczne. Mam świadomość, że nie jest to normalne, ale nie potrafię tego zmienić. Jeśli zdarzy mi się zrobić komuś przykrość, jestem na siebie strasznie zła i potrafię to długo rozpamiętywać, pomimo że inne osoby zapomniałyby o tym po 5 minutach. Wiem, ze nie powinnam oglądać się na innych, jestem sobą, ale wolałabym być mniej wrażliwa... Czy da się to jakoś zmienić...


Pn maja 18, 2009 19:11
Zobacz profil

Dołączył(a): So cze 14, 2003 20:13
Posty: 377
Post 
Może warto popracować z psychologiem? Dla własnego komfortu, zwłaszcza jeśli studia (a więc i przyszły zawód) wymaga opanowania i silnej psychiki.

W życiu duchowym ciężko walczyć z grzechem nie korzystając regularnie z sakramentów. Spowiedź 3.4 razy w roku to trochę rzadko... może pomyśl o częstszej i o stałym spowiedniku? Ciężko o rozwój relacji z Bogiem, jeśli do Komunii z Nim przychodzi się kilka razy w roku. Nie da się budować przyjaźni, widując się raz na parę miesięcy, w dodatku traktując spotkanie rytualne- w relacji z Bogiem jest tak samo. Daj Mu szansę rzeczywiście się z Tobą spotkać :)


Wt maja 19, 2009 13:43
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42
Posty: 16060
Post 
Cytuj:
może pomyśl o częstszej i o stałym spowiedniku?


Ale raczej nie częściej niż raz na miesiąc - żeby z kolei nie wpaść w skrupulactwo.

_________________
I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!» Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. (Jr 1, 6-8)


Wt maja 19, 2009 13:51
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn maja 04, 2009 6:10
Posty: 179
Post 
Eywakua, miałem bardzo podobnie. Wielogodzinne rachunki sumienia, nawet w czasie, kiedy powinienem cieszyć się wakacjami lub czymś innym; trudne do sformułowania "grzechy". Generalnie mi się zdarzało pójść do spowiedzi raz na pięć miesięcy, bo naprawdę nie miałem z czym tam iść. Ksiądz mi mówił, że muszę się bardziej postarać, solidnie odmówić czy przeczytać jakiś rachunek sumienia. Takie rady to są dobre, ale jak się chce kogoś jeszcze bardziej pogrążyć. Człowiek jest ograniczony, ja i ty, i księża są ograniczeni. Mimo to powiedziałbym, że jesteś jednostką, z resztą tak jak ja, która nie wpasowuje się w schemat religii katolickiej. Nie wiem, może jeślibyś popracowała nad tą wrażliwością to zmieniłoby się to. Ja mówię tylko na moim przykładzie i doświadczeniu. Psycholog mógłby pomóc. Ja mojemu powiedziałem o tym problemie. Mówił coś o nerwicy, zdaje się, że chodzi o nerwicę natręctw. Mogłabyś poczytać o tym na internecie.
Ja od Kościoła odszedłem, bo nie "czułem" tego. Modlitwy, adoracje, komunia. Nic na mnie nie działało i nic mi nie dawało. Nie wiem, czy istnieje coś takiego, jak miłość do Boga. Chyba może istnieć tylko miłość do wyobrażenia Boga. Tak więc odszedłem, ale moje sumienie mówiło(jeśli istnieje coś takiego), że powinienem być przy Bogu z miłości do niego, a nie z obawy przed karą wieczną albo z przyzwyczajenia.
Sama na pewno widzisz, że twoja wiara jest bardziej destruktywna niż twórcza. Musisz znaleźć wyjście z tej sytuacji, nie mówię od razu, że musi to być odrzucenie wiary.


Cz maja 28, 2009 15:56
Zobacz profil

Dołączył(a): So kwi 11, 2009 13:52
Posty: 28
Post 
Ja również mam problem ze skrupułami w czasie rachunku sumienia. Ci którzy tego nie znają nawet nie wiedzą jak to potrafi być męczące i zniechęcające do czegokolwiek a szczególnie dla kogoś kto po wielu latach powrócił na drogę ku Bogu. Najgorsze jest to ,że człowiek zdaje sobie sprawę z tego że ma nadwrażliwe sumienie a nic nie może z tym zrobić! Stara się nie grzeszyć a mimo to już po kilku dniach zbiera się cala lista złych uczynków. Grzechy i ‘’grzeszki’’, które czasem sam nie wiem jak nazwać a co gorsza jak to wyznać i wytłumaczyć spowiednikowi żeby dobrze zrozumiał. Często zdaje sobie sprawę, że są to faktycznie drobiazgi a jednak mimo to coś każe mi to wszystko w najdrobniejszych szczegółach wyznać na spowiedzi-tak na wszelki wypadek żeby nie było że może coś ważnego zataiłem. Mało tego po spowiedzi okazuje się że mogłem jeszcze wyznać to, to i tamto, no i obawa że spowiedz mogła być nie ważna. Niedawno odbyłem spowiedz generalną po której spowiednik zabronił mi pod jakimkolwiek pozorem powracać do przeszłości nawet gdybym coś zapomniał wyznać-tego już nie ma to etap zamknięty. No trochę to pomogło ale nie do końca przecież zawsze coś można było wyznać dokładniej nie… Po tygodniu(co i tak było dłuuuuuuugim czasem) zgłosiłem się do tego samego kapłana(mój stały spowiednik)na kolejną spowiedz i co… w tył zwrot, dostałem reprymendę-wcześniej jak za miesiąc mam się nie pokazywać. Niedługo minie miesiąc od mojej ostatniej spowiedzi a ja mam listę grzeszków dłuższą niż litania, i co tu teraz robić? Jednocześnie myślę, że stały spowiednik to bardzo dobra sprawa, po prostu siądziemy razem przy stole jak przyjaciel z przyjacielem i przeanalizujemy te wszystkie ‘’złe’’ uczynki tak by na przyszłośc te nieistotne od razu eliminować. Mam nadzieję że niebawem uda mi się wyjść z tej skrupulatnej przypadłości a moje sumienie stanie się obiektywne dostrzegając tylko to co jest najważniejsze.


Cz maja 28, 2009 20:08
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn maja 04, 2009 6:10
Posty: 179
Post 
Były już tutaj tematy o tym, może warto byłoby poszukać. Mi się generalnie poprawiło, gdy przeczytałem na katolickiej stronie internetowej , że jeśli masz wątpliwość co do tego, czy to coś jest grzechem czy nie, to oznacza, że na 100% grzechem ciężkim nie jest. Rozumiecie? Tak po prostu. Jak coś może być grzechem ciężkim, jeśli nie jesteś co do tego pewien? Widzisz, że to jest głupie i że to są pierdółki, to zlekceważ to. Wywal tę listę "grzechów", człowieku! To jest nerwica natręctw. W internecie jest o tym trochę.


Cz maja 28, 2009 20:21
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn maja 18, 2009 16:59
Posty: 9
Post 
Dziękuję za odpowiedzi! Wiecie, ja nigdy nie pomyślałam, że mogłabym odejść od Kościoła, bo pomimo że jest mi ciężko do niego przynależeć i mam dużo wątpliwości, to jednak Bóg jest dla mnie dużym oparciem w moim codziennym życiu... często staram się mówić sobie, że ta nadwrażliwość jest moją siłą. Byłam kiedyś na rekolekcjach zamkniętych i przy spowiedzi podzieliłam się swoimi problemami z księdzem. Chyba nie potraktował ich poważnie (jak większość), ale na koniec mrugnął okiem i powiedział: nic się nie martw, ci wrażliwi mają większe wtyki u Boga. Jeśli chodzi o nerwicę natręctw, sporo o tym czytałam, ponieważ studiuję medycynę, ale nie sądzę, żeby mnie to dotyczyło. Właściwie to nie potrafię zdefiniować swojej przypadłości. Może to tylko taki charakter, osobowość, podejście do życia? Tylko dlaczego w mojej głowie to wszystko układa się tak, a w czyjejś zupełnie inaczej? Dlaczego wszystko analizuję i rozkładam na czynniki pierwsze? Każdą sytuację danego dnia, niemal każde wypowiedziane zdanie. To samo z grzechami, nie potrafię przymknąć oka na nic, uogólnić czegoś, chciałabym, żeby było idealnie, ale przecież jestem człowiekiem i nie daję rady spowiadać się z KAŻDEJ nieprawidłowości mojego życia. Rozmowy z psychologiem odpadają, bo boję się, że trafię na kiepskiego, a to pogorszy tylko moje zdanie o sobie. Poza tym trudno mi zaufać komuś obcemu, o kim jestem przekonana w 80%, że mnie nie zrozumie. W końcu jak napisał Ścianka - jesteśmy jednostkami i naprawdę mocno odczuwam tą swoją jednostkowość.
Pozdrawiam Was bardzo, bardzo serdecznie i dziękuję za odpowiedzi.


Pt maja 29, 2009 17:24
Zobacz profil

Dołączył(a): So cze 14, 2003 20:13
Posty: 377
Post 
Cytuj:
nie potrafię przymknąć oka na nic, uogólnić czegoś, chciałabym, żeby było idealnie, ale przecież jestem człowiekiem i nie daję rady spowiadać się z KAŻDEJ nieprawidłowości mojego życia.

Nigdy nie będziesz idealna, ale też nie ma takiej potrzeby. Nikt od nas nie wymaga takiej sterylnej doskonałości. Bóg nie patrzy na nas przez pryzmat grzechów i nie czeka z założonymi rękami, aż sobie z własną słabością poradzimy. Popatrz na wczorajszą ewangelię (J 21, 15-19)- Jezus nie pyta Piotra, dlaczego go zdradził i nie pokazuje mu jaką jest szują (chociaż o tym wie), tylko pyta go o miłość. W dodatku nie przeszkadza mu, że Piotr wyznaje mu miłość słabą, na innym poziomie niż wydaje mu się, że powinien kochać. Bogu chodzi o naszą dobrą wolę i zaufanie, a nie maniakalną wierność w najmniej znaczących szczegółach. Może spróbuj zmienić swoje spojrzenie na chrześcijaństwo- to nie jakiś skomplikowany nakazowo-zakazowy system moralny, tylko zaufanie Bogu. On sobie z naszym poplątanym, grzesznym życiem poradzi.

Inna sprawa- naprawdę dobrze komuś zaufać. Nawet wbrew uczuciom i przekonaniu, że zostaniemy słabo zrozumiani. Sama przechodzę często przez takie emocje. Jednak warto się przed kimś otworzyć, bo zazwyczaj to nasze nakręcanie się i rozkładanie sytuacji na czynniki pierwsze łatwo storpedować komuś, kto spojrzy na to świeżym, obiektywnym okiem. Na pocieszenie dodam, że z czasem jest to trochę łatwiejsze. Przełam się teraz, w przyszłości na pewno Ci się przyda :)

Studiuję prawo, nie medycynę- ale czy te objawy somatyczne nie są niepokojące?


So maja 30, 2009 1:17
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn maja 18, 2009 16:59
Posty: 9
Post 
Tak, to wszystko prawda. Najgorsze jest to, że ja mam świadomość, że sama się nakręcam, że dużo dopowiada moja wyobraźnia, że nie ma sensu wszystkiego analizować, że powinnam po prostu trochę wyluzować... Ja to wszystko wiem...

Co do przytoczonej ewangelii - czasami zastanawiam się, jaki jest Bóg - bardziej miłosierny czy sprawiedliwy?

Co do objawów, bywają niepokojące. Zdarzało mi się mieć bez większego powodu przyspieszoną akcję serca, chudnąć z powodu braku apetytu. Ale lekarze zawsze mówili to samo - stresujący tryb życia, za dużo obowiązków, podatność na czynniki stresujące. Bo rzeczywiście codziennie muszę się zmagać z tym, żeby wszystkiego się nauczyć, wszystko zdać, a w maksymalnej koncentracji przeszkadzają mi moje myśli, rozpamiętywanie przeszłości. A tak jak wspomniałam, otaczają mnie ludzie, którzy żyją dniem dzisiejszym, nie przejmują się błahostkami, nie mają skrupułów. Dodam, że wielu niewierzących, a zdecydowana większość niepraktykujących.
Jeśli chodzi o pomoc, naprawdę trudno mi zaufać. Przerażającą jest dla mnie nawet liczba osób, która przeczytała ten wątek, chociaż to tylko internet i kompletnie się nie znamy.
Dziękuję za odpowiedź, bardzo mi się podoba to zdanie: Bogu chodzi o naszą dobrą wolę i zaufanie, a nie maniakalną wierność w najmniej znaczących szczegółach.
To jest to, nad czym będę pracować...


So maja 30, 2009 14:32
Zobacz profil

Dołączył(a): So cze 14, 2003 20:13
Posty: 377
Post 
Cytuj:
Co do przytoczonej ewangelii - czasami zastanawiam się, jaki jest Bóg - bardziej miłosierny czy sprawiedliwy?


Zdecydowanie wolę uchwycić się tego, że jest miłosierny :)

Nie musisz się wstydzić tego, że w jakiejkolwiek formie prosisz o pomoc, to normalne. Nikt sobie ze wszystkim sam nie radzi, choć niektórzy (zwłaszcza perfekcjoniści) przyznają się do tego z wielkimi oporami.

Trzymaj się i dbaj o siebie.


So maja 30, 2009 19:33
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42
Posty: 16060
Post 
Cytuj:
Co do przytoczonej ewangelii - czasami zastanawiam się, jaki jest Bóg - bardziej miłosierny czy sprawiedliwy?


To nie są dwie różne cechy Boga, które trzeba by było następnie ze sobą godzić. Miłosierdzie Boga jest Jego sprawiedliwością - i vice versa.

_________________
I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!» Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. (Jr 1, 6-8)


So maja 30, 2009 20:21
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt lip 14, 2009 18:33
Posty: 45
Post 
Ze skrupulanckim sumieniem masz po prostu przechlapane..:-s. U mnie się to zaczęło jakieś 8 lat temu w dość intensywnym wydaniu - to jest dla osoby która sobie z tym nie potrafi sama poradzić lub nie spotka dobrego spowiednika po prostu piekło.

Ja dzięki temu od trzech lat nie byłem u spowiedzi, żeby się uwolnić od tego. Chciałbym iść, ale po prostu nie potrafię - przez ostatnie lata kiedy praktykowałem żyłem w ciągłym strachu i radzeniu sobie z jakimiś paranoicznymi urojeniami - nie mam siły do tego wracać. Nie mam siły zastanawiać się nad ważnościami spowiedzi, nad ciężarami i ciężarkami grzechów itp, itd.

Bardzo współczuje jeśli przechodzisz przez coś podobnego lub jeśli cię to czeka.

Życzę powodzenia i normalniejszych spowiedników niż Ci z którymi ja miałem przyjemność.


Wt lip 14, 2009 20:52
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn maja 04, 2009 6:10
Posty: 179
Post 
Prognozy, jeśli chodzi o spowiedników, nie są najlepsze. Już chyba o tym pisałem. Przychodzi chłop ze wsi, zostaje księdzem, i myślisz, że interesuje go płaszczyzna psychologiczna, psychiczna penitenta? Kiedyś powiedziałem jednemu, że umyłem kilka naczyń w niedzielę, wiesz co mi powiedział? Żebym nie gadał już o głupotach tylko zaczął grzechy wymieniać. Niby oczywiste, nie? Nie dla osoby z takim sumieniem. Księżulo w ogóle nie zajął się tym, co powiedziałem o tych naczyniach. A przecież jest to jawna wskazówka, że coś nie teges.

Hamartian, gratuluję rozsądku i wypełnienia przykazania miłości wobec siebie samego. Dręczy cię sumienie czy coś za to, że nie chodzisz do spowiedzi, czy też jest OK?


Wt lip 14, 2009 21:39
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt lip 14, 2009 18:33
Posty: 45
Post 
Ścianka napisał(a):

Hamartian, gratuluję rozsądku i wypełnienia przykazania miłości wobec siebie samego. Dręczy cię sumienie czy coś za to, że nie chodzisz do spowiedzi, czy też jest OK?


Nie no, sumienie mnie dręczy i bynajmniej tym okresem 3 lat bez spowiedzi się nie chwalę. Bardzo tęsknie do modlitwy, Eucharystii itd. ale to mnie po prostu w tym momencie przerasta.

Nie wiem czy to wszystko jest proste, a ja to wszystko skomplikowałem, czy mój mały umysł jest zbyt prosty żeby pojąć wszystkie przepisy i przepisiki którymi jest w tej chwili obwarowany sakrament spowiedzi. Nie wiem; może nie dorosłem do tego jeszcze, ale potrzebuje jeszcze troszke czasu, żeby sie do tego zdystansować i może spróbować jeszcze raz z nowym spojrzeniem na to wszystko :-)


Wt lip 14, 2009 22:21
Zobacz profil
Post 
Hamartian napisał(a):
Ja dzięki temu od trzech lat nie byłem u spowiedzi, żeby się uwolnić od tego.


A ja odwrotnie ... chodziłam częściej :)- ale mam szczęście, bo do mojego spowiednika mogę zawsze zadzwonić spytać, czy mogę iść do Komunii - i to jest najlepsza droga- stały spowiednik, którego można "dręczyć" pytaniami - mi to pomogło. Chociaż na początku było mi głupio tak co chwilę o coś pytać, ale po jakimś czasie się uspokoiło i tych pytań jest coraz mniej. Jakby od nowa się uczysz rozróżniać dobro i zło. Trudne doświadczenie, ale uczy też zaufania.

- Unikanie spowiedzi to rozwiązanie tymczasowe i bardzo złudne ... po okresie spokoju będzie jeszcze gorzej ...


Wt lip 14, 2009 22:23
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 19 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL