Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Śr maja 29, 2024 10:16



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 20 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna strona
 Moje małżeństwo 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): Pt lip 08, 2011 9:22
Posty: 34
Post Moje małżeństwo
Planuję z moją narzeczoną ślub na przyszły rok. Jednak mam wątpliwości, które chciałbym żeby ktoś pomógł mi rozwiać.
Spotkałem się z opinią, że mieszkanie razem przed ślubem jest jakąś przeszkodą do zawarcia małżeństwa sęk w tym, że ja i moja pani wybraliśmy wspólne życie świadomie, jesteśmy ze sobą już prawie 10 lat jesteśmy pewni swoich uczuć i oboje bardzo cieszymy się ze ślubu jednak mimo, że nie jestem idealnym wierzącym, ślub kościelny jest dla mnie bardzo istotny i traktuje go jak dopełnienie związku.

Byłbym bardzo wdzięczny za wyjaśnienie kwestii mieszkania razem

pozdrawiam


Pt lip 08, 2011 9:33
Zobacz profil
Post Re: Moje małżeństwo
Mieszkanie razem jest przeszkodą do otrzymania rozgrzeszenia podaczas spowiedzi. Warunkiem otrzymania rozgrzeszenia jest bowiem żal za grzechy, a w waszym przypadku nie ma mowy o żalu za jeden z grzechów. Nie jest to jednak przeszkoda do zawarcia związku sakramentalnego.


Pt lip 08, 2011 9:43

Dołączył(a): Wt sty 04, 2011 12:01
Posty: 1123
Post Re: Moje małżeństwo
„Kto najbardziej doświadcza pokus?

.„Może pijacy albo ci, co w kółko przeklinają, albo może ludzie nieczyści? Może skąpiec, który każdym możliwym sposobem chce się wzbogacić? Nie! - odpowiada. „Tymi ludźmi szatan pogardza - ich staratby się jak najdłużej utrzymać przy życiu, żeby swoim złym przykładem mogli jeszcze więcej dusz ściągnąć do piekła.

Oni już są w mocy szatana, nie musi ich kusić, bo wpadli w jego sidła i już z przyzwyczajenia, czy z nałogu grzeszą. diabeł nie musi się więc o nich starać, ani zbytnio wysilać, bo ci już sami szukają okazji by zgrzeszyć. To są właśnie sidła grzechu, na tym właśnie polega jego niewola.
O takich ludzi diabel będzie dbał, będzie robil wszystko, żeby im życie przedłużyć, żeby wykonali pracę za niego wciągając
zło innych.
Pokusy pojawiają się wtedy, gdy człowiek wypowie walkę szatanowi, gdy chce się wyrwać z jego niewoli, gdy chce się przemieniać by być coraz bliżej Boga i coraz bardziej do Boga podobny, gdy przejmie się zaproszeniem Boga: bądźcie świętymi, bo Ja jestem święty!


Przykład jakich dziś niestety dużo: mężczyzna i kobieta żyją ze sobą - mieszkają, współżyją, jakby byli małżeństwem, chociaż nim nie są. Mają nawet dziecko, czy dzieci, ale ślubu przed Bogiem nie mają. Wszystko im się uldada, są dla siebie wyrozumiali, mili, potrafią okazywać sobie uczucia... Żyją tak S - 10 lat. Przychodzi moment, że zjakiś powodów postanawiają uporządkować swoje życie przed Bogiem i biorą ślub, bo nie mają do tego przeszkód. Mija jakiś czas i nagle zaczyna źle się dziać w ich małżeństwie: zaczynają na siebie w-arczeć, zniknęła gdzieś wyrozumiałość, nie potrafią okazywać sobie miłości, zaczynają wytykać sobie nawzajem wady, nawet w łóżku stają się dla siebie odrażający... W końcu decydują się na rozwód - tragedia dla nich samych i dla ich dzieci. Dlaczego? Gdy żyli bez ślubu diabeł miał ich w garści mi robił wszystko, żeby tak zostało, żeby byli razem i żeby trwali w grzechu. Gdy tylko wzięli ślub, za wszelką cenę chciał zniszczyć to, co zostało pobłogosławione. co stało się Bożym darem, więcej, co stało


się przykładem miłości Boga do człowieka. Diabeł zaczął podburzać ich przeciw sobie, zaczął zwracać im uwagę na wady i niedociągnięcia współmałżonka, które przedtem zakrywał, zaczął podsuwać myśli obrzydzające kochaną osobę. I gdy zabrakło wspólnej modlitwy, gdy zabrakło Mszy świętej i komunii świętej, gdy zabrakło Boga, zwyciężył.
Na szczęście są też tacy, którzy w porę orientują się w zamysłach szatańskich i przeciwstawiają mu się przywołując w modlitwie mocy sakramentu małżeństwa. Są tacy, którzy widząc zakusy diabła klękają wspólnie do modlitwy, idą do spowiedzi świętej, przystępują do kommii świętej j zjednoczeni z Bogiem zwyciężają pogrążając szatana wjego niemocy wobec Bożego działania w ich życiu, w ich małżeństwie,


Pt lip 08, 2011 10:22
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So paź 09, 2010 19:21
Posty: 16
Post Re: Moje małżeństwo
Sakrament małżeństwa nie jest dopełnieniem związku a jego rozpoczęciem.

Wydaje mi się, iż nie rozumiesz istoty tego sakramentu. Proponowałabym najpierw dobrze się w temacie rozeznać i zrozumieć.
Skoro nie widzicie problemu w mieszkaniu razem przed ślubem to i inne bardzo istotne elementy małżeństwa i moralności małżeńskiej mogą być dla Was nieważne...

To bardzo poważny sakrament i trzeba być w PEŁNI świadomym obowiązków z niego wynikających...


N lip 10, 2011 13:25
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt mar 17, 2009 18:36
Posty: 2041
Post Re: Moje małżeństwo
Mario, jak wyżej. A co wam przeszkadzało 10 lat wziąć ślub? Piszesz ze się kochacie, że chcecie być razem. Czemu dopiero teraz? Mario, to nie jest tak że ślub to tylko zalegalizowanie związku i uporządkowanie spraw prawnych. Ślub to przysięga przed Bogiem, to sakrament- a więc zaproszenie Boga do stałego działania w waszym związku. Sakrament małżeństwa daje wam wielką łaskę i pomoc Bożą, ale wy musicie chcieć i umieć ją świadomie przyjąć. Jeżeli nie uważacie współżycia przed ślubem za grzech, nie możecie mieć rozgrzeszenia. Pomimo że formalnie nie będziecie mieć przeszkód mając ślub kościelny żeby przystępować do komunii, ważna spowiedź musi wiązać się z uznaniem grzechu i żalem za niego. Dopóki tego nie uznacie, nie macie po co iść do spowiedzi. Przemyślcie to. Ja bym was bardzo zachęcała do udziału w rekolekcjach dla narzeczonych, albo dla par niesakramentalnych, w kazdym razie do zrobienia czegoś więcej i naprawdę dla zrozumienia sensu sakramentu który chcecie przyjąć. To nie jest Mario tylko papierek...

_________________
Ania


N lip 10, 2011 15:52
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt lip 08, 2011 9:22
Posty: 34
Post Re: Moje małżeństwo
Oczywiście macie racje w dużym stopniu jednak, mam wrażenie, że podchodzicie do sprawy w taki sposób jakby świat był idealny, rodziny zawsze kompletne, a każdy ma życie poukładane i usystematyzowane, a faktycznie tak nie jest.

Mieszkamy razem nie tylko dlatego, że chcemy ale także dlatego, że w dużej mierze zmusiła nas do tego sytuacja, zarówno moi rodzice jak i rodzice narzeczonej są po rozstaniu. Narzeczonej mama to lekko mówiąc kobieta o ciężkim charakterze, która przez długie lata dała w kość mojej narzeczonej. Moja mam, z którą mieszkałem nadużywa alkoholu i sytuacja tak się ułożyła, że postanowiliśmy zamieszkać razem.

Dlaczego wcześniej nie doszło do małżeństwa? Powód jest prozaiczny. Pieniądze!!

Sami się utrzymujemy, opłacamy czesne za studia, rachunki dojazdy itd. A z racji, że kocham moją panią ponad życie chciałem jej zapewnić ślub na jaki zasługuje, skromny bo skromny ale taki, żeby była przy nas rodzina i Ci, na których nam zależy nie było nas stać wcześniej dopóki nie skończyliśmy studiów i trochę pieniędzy nie odłożyliśmy.

Ja wiem, że korzystamy z praw małżeńskich, które nam nie należą się w pełni, ale rozumiem swój grzech i podczas spowiedzi zawsze go wyznaję.

Kropeczko to nie jest dla mnie tylko papierek tylko ważna część mojego życia i bardzo poważnie podchodzę do sakramentu małżeństwa i bardzo się cieszę, że mogę do niego podejść. Jeśli nie zależało by mi na sakramencie małżeństwa wziąłbym sobie ślub cywilny i miałbym papierek.

Chciałbym mimo wszystko, żeby było jak należy, każdy aspekt przygotowań był przemyślany i odpowiednio przygotowany.

To na prawdę ważne wydarzenie w moim życiu i czekam na nie z niecierpliwością.
Wiem, że do tej pory nie wszystko jest jak być powinno, mimo wszystko małżeństwo z kobietą, którą kocham jest dla mnie najważniejsze, a sakrament, który otrzymamy pomoże nam w godnym życiu i sprawi, że będziemy już jednością, a nie dwiema osobami, sprawi że będziemy rodzinom nie tylko w aspekcie formalnym, a także duchowym.

merkaba ja wierze, że połączeni sakramentem świętym będziemy umocnieni w naszym związku, a Bóg pomoże nam pokonywać przeciwności losu i wszystkie pokusy jakie stają na naszej drodze. Wierze w to wszystko bardzo mocno bo gdyby tak nie było nie zdecydowałbym się na małżeństwo, bo przecież w każdej chwili mogę się rozstać z drugą osobą bez żadnych konsekwencji, a jednak nie o to chodzi w życiu. Małżeństwo scali jeszcze mocniej nasz związek,a dodatkowo będzie zawarte przed Bogiem co jest dla mnie szczególnie ważne

pozdrawiam


Pn lip 11, 2011 12:06
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N cze 22, 2003 8:58
Posty: 3890
Post Re: Moje małżeństwo
statystycznie rzecz biorąc - bardziej jesteście narażeni na rozpad Waszego małżeństwa

a poza tym - skoro kochasz swoją narzeczoną, więc - jak mniemam - chcesz dla niej samego dobra, to czemu swoim postępowaniem (zgodą na zamieszkanie razem) oddalasz ją od Chrystusa, od Komunii, największego Dobra dla osoby wierzącej? Bo mieszkając bez ślubu pewnie nie otrzymywaliście rozgrzeszenia podczas spowiedzi.
Tak nie postępuje mężczyzna, moim zdaniem. Ciekawe, jakich dalej będziesz dokonywał wyborów, już po ślubie i czy złu będziesz umiał powiedzieć "nie".

Proponuję porozważać wspólnie Księgę Rodzaju Rdz 3,1-13 - i spróbować odnaleźć siebie w tej scenie

Sakrament pewnie, że Wam pomoże, ale jak do tej pory Wasze decyzje nic sobie nie robiły z innych sakramentów (chrzest, bierzmowanie, spowiedź, Eucharystia), które Bóg również dał człowiekowi ku pomocy w "godnym życiu" - skąd więc pewność, że tym razem będzie inaczej?

Powyższe nie piszę, by Cię zdołować, Boże broń, ale by ukazać, że w świecie wiary nie ma automatyzmu i sakramenty nie są talizmanami, magicznymi sztuczkami. Potrzebna jest stała, czasem trudna decyzja człowieka i wierność Bogu, a nie szukanie dróg na skróty i liczenie się bardziej z ludzkim zdaniem, a nie Bożym.

To Wasze życie i to Wy będziecie ponosili konsekwencje swoich dobrych i złych decyzji - jak Adam i Ewa musieli ponosić konsekwencje swoich decyzji (brak decyzji, milczenie i nie sprzeciwianie się złu też jest decyzją - to do postawy Adama)

Pozdrawiam i proponuję, byście na czas do ślubu zamieszkali osobno - mimo problemów rodzinnych. Może to właśnie czas, by te problemy spróbować rozwiązać, bo nie łudźcie się, nie uciekniecie od nich. I módlcie się razem...

_________________
Staraj się o pokój serca, nie przejmując się niczym na świecie, wiedząc, że to wszystko przemija.[św. Jan od Krzyża]


Pn lip 11, 2011 15:46
Zobacz profil
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So paź 23, 2010 23:17
Posty: 8670
Post Re: Moje małżeństwo
elka napisał(a):
proponuję, byście na czas do ślubu zamieszkali osobno - mimo problemów rodzinnych.
Czyli, innymi słowy, proponujesz, aby wrócili do domów, gdzie jego narzeczona doświadczała przemocy, a on sam tkwił w patologicznym środowisku. Rozumiem, że jeśli bardziej okaleczą im psychikę, tym będą potem bardziej szczęśliwi w małżeństwie (taka konkluzja płynie z Twojej wypowiedzi).

elka napisał(a):
Może to właśnie czas, by te problemy spróbować rozwiązać, bo nie łudźcie się, nie uciekniecie od nich.
Nie, nie uciekną. Po takich doświadczeniach przed nimi jeszcze ogrom pracy. Ale pracy nad sobą i nad ich związkiem. Nie nad rodzicami. Rodzice, jeśli będą chcieli, sami muszą rozwiązać własne problemy (przy pomocy fachowej terapii, bo samemu takich problemów zwykle po prostu nie udaje się rozwiązać).

elka napisał(a):
w świecie wiary nie ma automatyzmu
No właśnie. Dlatego narzucanie wszystkim identycznych zasad, bez żadnego wyjątku, może być wielkim błędem.

_________________
Don't tell me there's no hope at all
Together we stand, divided we fall

~ Pink Floyd, "Hey you"


Pn lip 11, 2011 18:30
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N cze 22, 2003 8:58
Posty: 3890
Post Re: Moje małżeństwo
Soul33 napisał(a):
elka napisał(a):
proponuję, byście na czas do ślubu zamieszkali osobno - mimo problemów rodzinnych.
Czyli, innymi słowy, proponujesz, aby wrócili do domów, gdzie jego narzeczona doświadczała przemocy, a on sam tkwił w patologicznym środowisku. Rozumiem, że jeśli bardziej okaleczą im psychikę, tym będą potem bardziej szczęśliwi w małżeństwie (taka konkluzja płynie z Twojej wypowiedzi).


Nie mam wpływu na to, że błędnie coś interpretujesz i rozumiesz ;)
Mogą zamieszkać nie w domach rodzinnych, ale u przyjaciół, znajomych - i to przecież dotyczy jednego z nich, bo drugie może pozostać w ich mieszkaniu - a co do okaleczonej psychiki, to podejrzewam, że już w jakimś stopniu ją mają, gdyż mieszkali w swoich domach rodzinnych od dzieciństwa, gdy psychika dziecka jest najsłabsza i najbardziej podatna na zranienia; gdy nie ma jeszcze w pełni wykształconych mechanizmów obronnych. I potem to się wnosi w swoją rodzinę. Terapia ich obojga byłaby jak najbardziej wskazana.
Jeżeli zależy im na Bogu - jak wynika z postu Marka, to powinni zrobić wszystko, by choć przed ślubem "pokazać" to Bogu - że On naprawdę jest dla nich najważniejszy - Jemu, ale i sobie - bo mówić można wszystko, ważne, jakie czyny idą za słowami - ważne dla człowieka, który je wypowiada (Mt 7,21)

elka napisał(a):
Może to właśnie czas, by te problemy spróbować rozwiązać, bo nie łudźcie się, nie uciekniecie od nich.
Nie, nie uciekną. Po takich doświadczeniach przed nimi jeszcze ogrom pracy. Ale pracy nad sobą i nad ich związkiem. Nie nad rodzicami. Rodzice, jeśli będą chcieli, sami muszą rozwiązać własne problemy (przy pomocy fachowej terapii, bo samemu takich problemów zwykle po prostu nie udaje się rozwiązać). [/quote]

Oni nie mają pracować nad rodzicami, ale nad swoją relacją do nich. To, że dostrzegają problem, nie znaczy, że go rozwiązali (choć może się tu mylę). Inaczej ten problem będzie wychodził na wierzch podczas każdych rodzinnych spotkań. Alternatywą jest odcięcie się od rodziców, ale to najgorsze rozwiązanie.

elka napisał(a):
w świecie wiary nie ma automatyzmu
No właśnie. Dlatego narzucanie wszystkim identycznych zasad, bez żadnego wyjątku, może być wielkim błędem.[/quote]

tak to jest, jak się wyrywa z kontekstu słowa

Zasady są jedne i niezmienne dla wszystkich - tu nie ma relatywizmu; jednak ludzie są różni, słabi i mocniejsi i różnie dane zasady wprowadzają w życie. Co innego jednak, gdy ktoś publicznie, na forum, pisze, jak mu na Bogu zależy, ale nie chce podjąć wysiłku, by to swoimi czynami "udowodnić" - przede wszystkim sobie. Czyny weryfikują słowa.

_________________
Staraj się o pokój serca, nie przejmując się niczym na świecie, wiedząc, że to wszystko przemija.[św. Jan od Krzyża]


Pn lip 11, 2011 19:15
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt lip 08, 2011 9:22
Posty: 34
Post Re: Moje małżeństwo
Wszystko wygląda ładnie pięknie jak się ma warunki do tego żeby wrócić do swojego domu rodzinnego, a nie wyobrażam sobie mieszkać przez rok do ślubu u przyjaciół czy znajomych bo po to mam dom, który założyłem z kobietą, którą kocham. Ja wierze, że taka rada jest na pewno udzielona z chęcią pomocy i troską o moje życie, ale niestety nie możliwa do zrealizowania.

Tak z moich przemyśleń i obserwacji dochodzę do pewnego wniosku, rozumie, że zasady są dla wszystkich jednakowe jednak wrzucanie wszystkich do jednego worka nie jest dobre, widzę, że coraz więcej młodych ludzi mimo wszystko oddala się od kościoła i jego nauki.
Nawet jeśli ktoś żyje ze swoim ukochanym i chce przed Bogiem zawrzeć związek małżeński pojawiają się faktycznie problemy nie do przejścia, bo skoro nie ma szans na to żebym mieszkał do ślubu osobno z narzeczoną to co w takim wypadku? rozgrzeszenia nie dostanę, więc do sakramentu też nie mogę przystąpić więc zostaje dalej życie bez ślubu i sakramentu, który mimo wszystko pragniemy otrzymać. I tak wynika do końca życia, a co dalej? Bezślubne dzieci? życie do końca życia na "kocią łapę"? Wydaje mi się, że to błędne koło, z którego nie sposób wybrnąć.

Jak mam przeprosić Boga za coś co i tak będę powtarzał? Nie liczy się to, że jestem szczęśliwy z kobietą, którą kocham i chciałbym z nią zawrzeć pełnoprawne sakramentalne małżeństwo?

Czy mam się wyprowadzić do patologicznego domu i przez rok być nieszczęśliwy?

Bo tego nie rozumiem?

Jak wybrnąć z takiej sytuacji, jak sprawić żebym mógł z czystym sumieniem przystąpić do sakramentu małżeństwa?

Chyba nie wiele osób ma takie dylematy jak ja, bo sam w swoim otoczeniu widzę, że pobierają się osoby, które mieszkają ze sobą od dłuższego czasu i nie przejmują się tym.


Pn lip 11, 2011 19:48
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N cze 22, 2003 8:58
Posty: 3890
Post Re: Moje małżeństwo
Mario, a co byś zrobił, gdybyś nie miał dziewczyny? Co ona by zrobiła, gdyby Ciebie nie poznała? Przecież wtedy również wyprowadzilibyście się z domu i żyli osobno, prawda?

Ja wiem, że to nie jest łatwe, co piszę - i nie piszę po to, by zdołować. Ale małżeństwo nie jest tym, czym konkubinat - bo to do tej pory oboje poznawaliście. Jak wspomniałam w pierwszym moim poście - statystycznie jesteście bardzo narażeni na rozwód - pary mieszkające ze sobą długo przed ślubem często się rozwodzą. Dlatego warto do małżeństwa się dobrze przygotować - oddać temu naprawdę wszystkie siły i nie szczędzić pieniędzy (np. na wynajem pokoju dla któregoś z Was, skoro mieszkanie u dalszej bądź bliższej rodziny jest niemożliwe)

Ja jestem w małżeństwie od 20 lat i wiem, co piszę - małżeństwo to wspaniała sprawa, ale im więcej w nim nieporządku (moralnego, psychicznego) na początku, tym trudniej. Dlatego podkreślam konieczność dobrego przygotowania się do niego - tylko oboje na tym zyskacie, nie stracicie. To, co oddasz Bogu, trud, jaki poniesiesz, On oddaje stokrotnie i ubogaca swoją łaską.

I masz rację, sakrament wiąże się z łaskami - Bóg jest miłosierny i czeka na grzesznika, by się odwrócił od swojego złego postępowania - i miał życie w obfitości. Ale ważne są tu czyny, które idą za moim nawróceniem, czyli przemianą myślenia i patrzenia na siebie, drugiego człowieka, świat... Zachęcam do czytania i wspólnego medytowania Ewangelii. I sceny z raju, którą podałam wcześniej. Zacznijcie się razem modlić, śpijcie osobno - skoro na razie wyprowadzka gdziekolwiek jest niemożliwa. Ale i tak wszystko sprowadzi się do odpowiedzi na jedno pytanie: Kim dla mnie jest Bóg? W jakiego Boga wierzę i Jakiemu Bogu ufam - jeśli ufam?

A przede wszystkim nie szukaj pomocy na forum, ale udaj się do dobrego kapłana i poproś o rozmowę o Waszej sytuacji. Kontakt z księdzem najszybciej Wam obojgu pomoże.

Wspomnę o Was przed Panem :)

PS. I nie patrz na innych - nie znasz ich serca i myśli, więc nie wiesz nigdy do końca, z jakimi problemami oni się borykają :)

_________________
Staraj się o pokój serca, nie przejmując się niczym na świecie, wiedząc, że to wszystko przemija.[św. Jan od Krzyża]


Pn lip 11, 2011 20:04
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt lip 08, 2011 9:22
Posty: 34
Post Re: Moje małżeństwo
Chciałem się poradzić bo mimo wszystko zależy mi na tym sakramencie.

A podjąć jakieś decyzje będzie ciężko, bo niestety musimy oszczędzać każdy grosz na przyszłoroczną ceremonię, mam nadzieję, że jakoś to ogarnę wszystko i uda się wszystko załatwić pomyślnie.

Postaram się nawiązać kontakt z księdzem i porozmawiać o całej sytuacji.

Mimo wszystko dziękuję serdecznie za wskazówki i modlitwę

pozdrawiam


Pn lip 11, 2011 20:18
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz lip 14, 2011 10:53
Posty: 12
Post Re: Moje małżeństwo
Mario10,

abstrahując od wszelakiej oceny Twojego postępowania: Twoja decyzja o ślubie kościelnym oznacza, że postanawiasz poprawę. Nie musisz żałować, że mieszkałeś z dziewczyną, możesz żałować, że to odsunęło Cię od Boga i Kościoła. Nie ma żadnych "technicznych" przeszkód, żebyś wziął ślub. Zresztą, mało to par tak się teraz pobiera?

Gratuluję decyzji i życzę wszystkiego najlepszego:)


Cz lip 14, 2011 16:50
Zobacz profil

Dołączył(a): So sty 23, 2010 14:42
Posty: 695
Post Re: Moje małżeństwo
Liza napisał(a):
Mieszkanie razem jest przeszkodą do otrzymania rozgrzeszenia podaczas spowiedzi. Warunkiem otrzymania rozgrzeszenia jest bowiem żal za grzechy, a w waszym przypadku nie ma mowy o żalu za jeden z grzechów. Nie jest to jednak przeszkoda do zawarcia związku sakramentalnego.



mieszkanie ze soba przed slubem, nawet w osobnych pokojach i w czystosci to grzech? skad wiesz jak oni zyja, wiec dlaczego zakladasz, ze grzesza?

_________________
Lwy pożrą Chrześcijan... a Pogan zadepczą słonie...


Cz lip 14, 2011 22:09
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lis 27, 2009 14:07
Posty: 8227
Post Re: Moje małżeństwo
nurhia napisał(a):
skad wiesz jak oni zyja, wiec dlaczego zakladasz, ze grzesza?
>>
Mario10 napisał(a):
Ja wiem, że korzystamy z praw małżeńskich, które nam nie należą się w pełni,
ale rozumiem swój grzech i podczas spowiedzi zawsze go wyznaję.

_________________
The first to plead is adjudged to be upright,
until the next comes and cross-examines him.

(Proverbs 18:17)

Słuszna decyzja podjęta z niesłusznych powodów może nie być słuszna.
(Weatherby Swann)

Ciemny lut to skupi.
(Bardzo Wielki Elektronik)


Cz lip 14, 2011 22:17
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 20 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL